Główna Horoskopy i analizy Kursy i konsultacje Kroniki Akaszy Publikacje O mnie Mapa strony
Programy myślowe
Do poczytania:
Metoda Evelyn Monahan
Od pewnego czasu większość ludzi jest świadoma, że sami kreujemy swoje życie. Dostrzegamy analogię pomiędzy naszymi myślami, a tym, co się wokół nas wydarza. Czasem możemy w tej analizie utknąć w ślepej uliczce, jeśli zaczniemy mówić o zasadzie lustra. Bo jeśli doświadczamy okrutnego traktowania ze strony bardzo negatywnej osoby, to jak mamy zobaczyć w niej swoje lustro? Przecież to wydaje się zupełnie nielogiczne. I takim jest w istocie. Nie można bowiem czyjegoś bardzo złego zachowania potraktować zbyt dosłownie w sensie odbicia. Takie postępowanie nie odzwierciedla naszego charakteru, a jedynie to, że otwieramy się na poniżanie czy agresję. To zupełnie co innego niż samemu być okrutnym i złośliwym. Warto o tym pamiętać, kiedy analizujemy swoje doświadczenia, by odkodować wewnętrzną matrycę, odpowiadającą za trudne wydarzenia.
Bardzo często, szukając negatywnych wzorców, próbujemy zrzucić winę na karmę. Dzieje się tak szczególnie wtedy, kiedy pracujemy nad sobą, jeździmy na szkolenia, czytamy psychologiczne poradniki, rozwijamy się, a w kwestiach osobistych życie nie poprawia się ani na jotę. Mówimy sobie wtedy, że nie jesteśmy w stanie czegoś zmienić tylko dlatego, że początkowo nam się nie udaje. Najwygodniej wtedy powiedzieć, że nie mamy na to sposobu i widać tak musi być. Czasem to też – przyznaję uczciwie – nie kwestia wygody, lecz bezsilności. Jeśli mamy wiedzę i narzędzia, a to wszystko nie chce działać tak, jak powinno, buntujemy się lub poddajemy i mówimy: "oto karma, nic nie poradzę".
Wzorce – zarówno dobre jak i negatywne – to nic innego jak pewne myślowe programy, które pracują w nas tak, jak w komputerze. Pozytywne wzorce przyciągają do nas miłe wydarzenia i sympatycznych ludzi. Te nieciekawe - owocują w realnej egzystencji problemami, konfliktami, chorobami i smutkami. Formalnie to jest dokładnie to samo, o czym mówi stale prosperita, na co zwraca uwagę Prawo Przyciągania. Myśli kreują rzeczywistość.
Od pewnego czasu zamiast słowa "myśli" zaczęłam używać określenia "programy". Po pierwsze dlatego, że sama myśl jest jak podmuch wiatru - przeleci niezauważenie. Wbrew pozorom myśl nic nie znaczy. Siły nabiera dopiero wtedy, kiedy kształtuje pogląd. To nie myśli tworzą nasze życie, lecz nasze przekonania. Można to udowodnić błyskawicznie. Wybierzmy dowolną przyjemną myśl, np. "Wygrywam w Lotto 2 miliony złotych" lub "Zarabiam 20 tysięcy złotych miesięcznie". Powtórzmy ją nawet sto razy, jeśli tylko ktoś ma cierpliwość. I nic się nie stanie. Myśl taka nie zmaterializuje tego, co nazywa.
Jednak sytuacja całkiem zmienia się wtedy, kiedy taka myśl staje się przekonaniem. Jeśli ktoś naprawdę, w głębi swego ciała i duszy uwierzy w to zdanie, poczuje je w sobie na wszystkich poziomach i będzie najzupełniej przekonany, że to właśnie jest prawdą... wówczas stanie się faktycznie prawdą i z przestrzeni mentalnej wpłynie w obszar materialny. Potwierdzą to wszystkie osoby, które dzięki temu, że uwierzyły w coś – przyciągnęły to do siebie. Przyznaje to też Abraham, który przemawia do nas za pośrednictwem Esther Hicks w jednej z jej książek: na pytanie słuchacza wykładu, co zrobić, by wygrać na loterii, odpowiada on, że wystarczy odpowiednio głęboko uwierzyć.
Kwestia wiary jest troszkę nieuchwytna, ale i kluczowa. Tłumaczy przede wszystkim, dlaczego tak wiele tysięcy osób na całym świecie pracuje z Prawem Przyciągania zupełnie bez powodzenia. Otóż właśnie dlatego, że powtarzają zdania, w które nie wierzą. Nic nie da mówienie sobie "jestem bogaty", jeśli czuję się biedny. Wystarczy jednak poczuć się naprawdę bogatym, aby przyciągnąć pieniądze i napełnić portfel. Dlatego tak wielu nauczycieli i mówców motywacyjnych zachęca, by postępować, jakby było się zamożną osobą – pójść do dobrej restauracji, jechać pierwszą klasą dla VIP-ów, rozdać pieniądze biednym, poszastać z radością... I ze świadomością, że jutro napłynie dziesięć razy więcej. Po prostu być jak bogacz, zachować się tak, jak zachowałby się bogacz... To może zadziałać, jeśli zrobimy to szczerze. Szastanie pieniędzmi z uśmiechem na ustach i lękiem w sercu efektu oczywiście nie przyniesie. To bardzo trudne.
Dlatego właśnie wprowadziłam pojęcie programu myślowego. Drugim powodem, dla którego zrodził się mój pomysł, jest bowiem fakt, że program to coś, co ja ustalam i z czym świadomie pracuję. To ja wybieram i wprowadzam swój program – jest on dokładnie taki, jak chcę. Po wprowadzeniu go, zakładam, że zadziała, jest więc we mnie zarówno przekonanie, jak i oczekiwanie. Wiara natomiast nie przychodzi na zawołanie. Jeśli ktoś jest chory i obolały, nie ma możliwości "poczuć się zdrowym". Choćby od świtu do nocy klepał afirmacje o świetnym samopoczuciu, niczego nie zmieni, bo wewnątrz niego jest przekonanie oparte na tym, co mówi rozsądek i doświadczenie: "skoro boli, to nie ma tu żadnego zdrowia".
Kiedy program, który mam w komputerze nie spełnia moich oczekiwań odinstalowuję go i szukam innego. Najlepiej w wersji demo, aby zobaczyć, czy jest tym, czego potrzebuję. Jeśli działa dobrze, mogę kupić i zainstalować pełną wersję do czasu, aż odmówi posłuszeństwa i trzeba będzie go naprawić lub ponownie wymienić na inny. Podobnie funkcjonują programy myślowe – możemy je wprowadzać do swojego umysłu, jako nowe przekonanie.
Jak to wygląda, pokażę na przykładzie. Mogę nie lubić psów i bać się ich, ponieważ w dzieciństwie wmawiano mi, że psy są niebezpieczne i mam się do nich nie zbliżać. To moje przekonanie i mój program, który skrajnie może doprowadzić nawet do tego, że jakiś obcy zwierzak mnie ugryzie, jeśli będzie we mnie zbyt dużo strachu i złości. Aby wprowadzić nowy program wystarczy korzystna sytuacja. Oto poznaję koleżankę, która ma trzy psy – wszystkie łagodne, mądre i dobrze ułożone. Dzięki wizytom u niej, krok po kroku oswajam się z jej pupilami i zaczynam je nawet lubić, a one odwzajemniają mi się przytulaniem i radosnym machaniem ogona. Z biegiem czasu odkrywam, że psy wcale nie są groźne, zaczynają mi jeść z ręki. Zaczynam otwierać się na nowy pogląd, co powoduje, że poznaję kolejne psy u innych osób i za każdym razem weryfikuję swoje przekonanie z dzieciństwa. W końcu sama dostaję pieska, którego zaczynam kochać i podziwiać. W ten sposób mam już nowy program: psy są dobre i bezpieczne. Uwierzyłam poprzez pozytywne doświadczenie i stało się ono kanwą zmiany poglądu.
W tym procesie chcę zwrócić uwagę na jeden niezwykle ciekawy aspekt. Wprowadzanie nowego programu nie wymagało wcale oczyszczania starych wzorców. To ważne, ponieważ mnóstwo sił i energii tracimy na taki proces, w którym chcemy pozbyć się czegoś, co nam nie służy. W opcji wprowadzania nowego programu wystarczy przyjąć nowy pogląd. Kiedy uwierzymy, nowe przekonanie wypchnie stare - po prostu je zastąpi. Dotyczy to każdego obszaru życia i każdego tematu. Jeśli poczuję się wartościowa, to nie muszę oczyszczać negatywnych myśli o sobie samej. Skoro uwierzyłam, że jestem dobra, mądra i atrakcyjna to jedyne, co trzeba zrobić – utrzymać ten program. Jeśli poczuję się zdrowa - to nie muszę wybaczać sobie, że myślałam inaczej. Ważne, że myślę, jak trzeba.
Jednak podobnie, jak w przypadku komputera, trzeba pilnować swoich wprowadzonych programów, bo nic nie jest nam dane na zawsze. Warto podtrzymywać nowe przekonanie swoimi myślami i działaniami. A kiedy zacznie słabnąc i psuć się, trzeba je wzmocnić czymś bardziej zdecydowanym. Można je wprowadzić jeszcze raz, zrobić jakiś konkretny rytuał lub postąpić zgodnie z treścią poglądu. Każdy sposób będzie dobry, jeśli tylko wzmocni nasze przekonanie. Jako element wspierający program polecam szczególnie afirmacje i dekrety. Kiedy mam określony pogląd w sobie, ale codziennie spoglądam też na duży wyraźny napis tuż obok swojego komputera, to program jest w ten sposób podtrzymywany i wzmacniany. A dzięki temu służy mi, przyciągając do mojego życia wszystko, co najlepsze.
Bogusława M. Andrzejewska