Główna Horoskopy i analizy Kursy i konsultacje Kroniki Akaszy Publikacje O mnie Mapa strony
Łagodność
Do poczytania:
Obrona
Metoda Evelyn Monahan
Jedna z moich ulubionych opowieści mówi o nieustraszonej sarnie, która dzięki łagodności przekonuje groźnego potwora broniącego dostępu do Wielkiego Ducha i bezpiecznie dostaje się przed tron Władcy Świata. Od lat wiem, że w tej baśni znajduje się wyjątkowo duże ziarno prawdy. To właśnie łagodność toruje nam drogę do prawdziwego sukcesu.
Ten przymiotnik jest tutaj niezbędny, bo każdy z nas definiuje sukces po swojemu. Dla ludzi, którzy wartość życia mierzą ilością posiadanych dóbr lub spektakularną sławą, najlepszym sposobem jest przebojowość, rozpychanie się łokciami, walka wszelkiego rodzaju. W wszechobecnym wyścigu szczurów liczy się rywalizacja i pokonanie przeciwników. Mnie to absolutnie nie cieszy. Ale też rozumiem, że takie zachowania mają podłoże w braku wiedzy o własnej wspaniałości. Człowiek, duchowo świadomy kocha siebie, a zatem nie chce i nie potrzebuje rywalizować, ponieważ wie, że wszyscy jesteśmy Jednością. Wie, że wszyscy jesteśmy doskonali, a różnice między nami są jedynie po to, by tworzyć wielobarwną mozaikę życia i dać podstawy do rozwoju poprzez doświadczanie różnorodności.
Rywalizacja jest próbą udowodnienia sobie i innym rzeczy oczywistej: własnej doskonałości. Po cóż udowadniać coś, co jest faktem? Po cóż dyskredytować innych? Kolejna piękna opowieść mówi o pewnym afrykańskim plemieniu, w którym dzieci nigdy ze sobą nie rywalizują. Wyścig polega u nich na tym, że biorą się za ręce i razem biegną do celu. Oto największa mądrość świata: wszyscy jesteśmy Jednym, wszyscy pragniemy tego samego. Moja wygrana, to czyjaś klęska. Jakże mogłabym zatem wygrać i nie mieć poczucia winy? Odkąd sięgam pamięcią, zawsze ustępowałam innym. Nie ze strachu, lecz z miłości. Jeśli komuś tak bardzo zależy na czymś – niech ma i będzie szczęśliwy. Ja mam wszystko w sobie i wiedząc o tym, umiem cieszyć się życiem bez żadnych zewnętrznych gratisów. Kiedy to zrozumiałam, pojęłam, że moja wrodzona łagodność jest wielkim duchowym darem i przejawem świadomości Kim w Istocie Jestem. Nie każdy ten dar posiada, a jeśli nie rozumie swojej boskiej natury, to ściga się i walczy z innymi jemu podobnymi.
Kiedyś uczono mnie asertywności, przebojowości i powtarzano, abym nauczyła się rozpychać łokciami. Ale to wbrew mojej naturze. Nie umiem szturchać innych, nie lubię zaczepiać i krytykować. W każdym szukam dobrych cech i wówczas czuję w sobie spokój i harmonię. Nie dlatego, że świat jest idealny – bo nie jest. Ale dlatego, że dostrzegając negatywy, traktuję je jako coś normalnego. Kiedy natomiast ogniskuję uwagę na dobrych cechach, odnajduję i podkreślam boskość w każdym człowieku. Także w sobie. Wszyscy nosimy w sercu doskonałość. Agresja, napastliwość, krytykanctwo to przejaw strachu przed odrzuceniem. Pięściami wybijają sobie drogę tylko ci ludzie, którzy nie widzą prawdy o samych sobie, którzy boją się braku akceptacji. Chcą strachem i siłą wymusić u innych szacunek. Jaki jest tego efekt – wiemy. Nikt nie lubi ludzi agresywnych, ale wielu się ich boi i potulnie udaje sympatię. To iluzja, która nikomu nie służy.
Prawdziwa, naturalna łagodność to zgoda na wszystko, co się wydarza. Nie szarpiemy się, nie miotamy i nie kłócimy. Po co? Wszystko jest dokładnie takie, jakie być powinno. Harmonia Wszechświata zapewnia nam szczęśliwe wydarzenia i mądre lekcje. Czerpiemy z oceanu mądrości tyle, ile potrzebujemy, by wzbogacić własną duszę. Wszystko tu na Ziemi jest dla nas i dla naszego rozwoju.
Jeśli wiemy i rozumiemy, że sami kreujemy swoje życie, wówczas bierzemy odpowiedzialność za wszystko, co się wydarza. Jakże mamy walczyć z kimś, kto nas oszukał, jeśli rozsądek i duchowa wiedza nakazują zadać sobie pytanie: czym przyciągnęłaś taką sytuację? Prawdziwa asertywność polega wówczas nie na tym, by walczyć i szarpać się z kimś nieuczciwym, ale by w sobie uzdrowić wzorce, które są za to odpowiedzialne. W gruncie rzeczy nie jest przecież ważne to, co się wydarzyło, ale to, jak na tę sprawę reagujemy. To my kreujemy siebie w każdej minucie istnienia poprzez nasze reakcje. Jeśli zrobimy awanturę oszustowi, naubliżamy mu, wówczas nie będziemy wcale od niego lepsi. Zejdziemy do tego samego duchowego poziomu, który zapowiada bardzo długą drogę rozwoju. Czy warto tworzyć taki karmiczny zapis?
Można też z sarnią łagodnością zrobić wykład o konsekwencjach nieuczciwości, odwołać się do sumienia oszusta. Można, ale najpierw trzeba ocenić, czy warto tracić czas i energię. Nie każdy da się nawrócić. Moje doświadczenie uczy, że najlepsze efekty przynosi pojęcie lekcji i odrobienie zadania domowego. Jeśli stracimy sto tysięcy, to po zrozumieniu i uzdrowieniu wzorca wykreujemy trzysta lub więcej. W każdej chwili istnienia stwarzamy swoje światy i dowolną rzeczywistość. Im więcej w nas łagodności i akceptacji, tym piękniejsze mamy efekty.
Łagodność nie oznacza poddawania się ani bierności. Nie bierze się z lenistwa, lecz ze zrozumienia. Jest w moim odczuciu jakością, której nie można się nauczyć. Jedni się z nią rodzą – jest darem wypracowanym w poprzednich wcieleniach. Inni zaczynają ją przejawiać w wyniku pracy nad sobą. Kiedy rozwijamy się duchowo, a nasza świadomość się pogłębia, pewne rzeczy staja się oczywiste. Między innymi poczucie własnej doskonałości. Poczucie harmonii. Poczucie dobrostanu w każdej życiowej sytuacji. Wówczas łagodność bywa naturalną reakcją na wszystkie zjawiska. Dostrzegam ją u mądrych lamów buddyjskich i tych najprostszych ludzi, żyjących w harmonii z naturą – ludzi, którzy często są analfabetami, ale z miłością przytulają do serca każde żyjątko i całują okruch chleba, który spadł im na podłogę. Wyciszeni, świetliści, nigdy nie podnoszą głosu i nie czują najmniejszej potrzeby, by z kimś lub czymś walczyć.
Prawdziwa łagodność nie jest naiwnością ani „frajerstwem”. Wyrasta z bezwarunkowej miłości do Wszystkiego Co Jest. Opiera się na mądrej akceptacji pojawiających się wydarzeń i rozumieniu sensu naszego życia. Jest wewnętrzną ciszą, wolną od niechcianych emocji, w której cierpliwie pracujemy nad wzorcami, aż ich więzy zsuną się z naszej duszy. Analogicznie: manifestowanie siły jest bezmyślnym szarpaniem się w łańcuchach, które z każdym ruchem mocniej wbijają się w ciało i zaciskają na szyi, pozbawiając oddechu. Dlatego wybieram łagodność.
Bogusława M. Andrzejewska