Główna    Horoskopy i analizy   Kursy i konsultacje   Kroniki Akaszy  Publikacje   O mnie    Mapa strony

 

Wiecznie młodzi

 

Do poczytania:

Prosperita

Myślenie kwantowe

Inspiracje Prosperity

Boskie Portfolio

Warsztaty

 

Uzdrawianie

Psychosomatyka

Wybaczanie

Wewnętrzne dziecko

Miłość bezwarunkowa

Kodowanie

Metoda Evelyn Monahan

Afirmacja

Mapa Marzeń

Felinoterapia

Żywioły

Aura Soma

Aromaterapia

 

Związki miłosne

Prawdziwe uczucie

Kompromis

Trójkątny dramat

Zazdrość

Wiecznie młodzi

Przyciąganie partnera

Duchowo

Test na związki

Wspólne wakacje

Dlaczego się zakochujemy?

Kobieta Utopiec

Kochając zołzę

Przytulanie

Kochać na nowo

Otwórz serce

Bez ślubu

Kochać świadomie

Intymność

O zdradzie

Mężczyzna w związku

Ostatni raz

Po rozstaniu

Po rozwodzie

Ideał

Równowaga

Etapy uczuć

Stałość

Prostota

Komunikacja

Uprzejmość

Ojcostwo

Akceptowanie

Sens związku

Przyjaźń

Priorytety w związku

Odpowiedzialność

Prezenty

Mity i życie

Mezalians

Rocznice

Wiara w siebie

Umowa dusz

Niedojrzałość

Zamienił stryjek

Niewierność

 

Inteligencja seksualna

Korzyści z seksu

Fatalne partnerki

Manipulacje

Udawanie rozkoszy

Seksualność

Dojrzała erotyka

Miłość i seks

 

Harmonia serca

 

Emocje

 

NAO

Analiza z wyglądu

Mowa ciała

Analiza wypowiedzi

Psychografologia

 

Czakry

Numerologia

Astrologia

Astrologia Wedyjska

Sny

Anioły

Reiki

Kroniki Akaszy

Medytacja

Przebudzenie

Artykuły

Publikacje

Lektury

Linki

 

 

 

Kiedy nasz związek osiąga wieloletni staż, wydaje nam się, ze epoka miłości jest dawno za nami. Zaczynamy bazować na przywiązaniu, przyzwyczajeniu i wierze w lojalność. Ceniąc stabilizację i święty spokój, zaczynamy funkcjonować leniwie, nie przywiązując wagi do tego, że więzi, niegdyś gorące, zaczynają przygasać. Przyjmujemy, że okres namiętności minął bezpowrotnie. Wiele małżeństw rozpada się właśnie dlatego, że rezygnujemy z dbania o nasze relacje.

Tymczasem w wieku pięćdziesięciu, sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu lat możemy kochać z równą siłą, jak wtedy, kiedy byliśmy całkiem młodzi. Oczywiście jakość takiej miłości będzie inna, zmienią się priorytety. Z pewnością chemia i seks przestaną odgrywać główną rolę, jak to bywa wśród dwudziestolatków, jednak nadal możemy się przytulać równie często, jak kiedyś oraz spędzać ze sobą radosne chwile.

Bliskość to nie tylko intymne zbliżenia, ale właśnie dotyk, przytulenie, ciekawe rozmowy, spędzanie wspólnie czasu. Kiedy dwoje ludzi odsuwa się od siebie, to jako główną przyczynę podają spadek zainteresowania ze strony partnera. Mówią: „on mnie nie zauważa” lub „ona nie ma dla mnie czasu”. Jak można domniemywać, ten proces dzieje się samoistnie, kiedy zapominamy o tym, aby zadbać o związek. Pogrążeni w codziennych obowiązkach odsuwamy na plan dalszy okazywanie sobie nawzajem uczuć i ciepła.

Tymczasem paradoksalnie do naszego zachowania, każdy pragnie kochać i być kochanym, niezależnie od wieku. Kiedy mąż, przyzwyczajony do ciepłych kapci, nie zabiega o względy żony, która przecież jest już dawno przez niego zdobyta, wówczas ona odsuwa się od niego, gorzknieje i czuje niekochana. Czasem przyjmuje, że to naturalne i godzi się na chłodny, uprzejmy związek, w którym nic jej nie cieszy.

Kiedy żona, zajęta dziećmi, domem i pracą zawodową, nie stara się okazywać mężowi uczuć, a jedynie pilnuje, aby wykonywał swoje obowiązki, wtedy on czuje się niedoceniany, niekochany i najczęściej próbuje znaleźć miłość poza związkiem, czyli u innej kobiety, dla której będzie atrakcyjny. Nie jest to oczywiście główny czynnik, który wpływa na zdrady, ale czasem tak może się stać.

Warto zatem uświadomić sobie, że niezależnie od tego, jak długo jesteśmy razem, możemy być w sobie zakochani, jak za młodych lat. Warunkiem jednak jest dbanie o ten stan i podsycanie żaru miłości na wiele sposobów. Nic nie zadzieje się samo z siebie. Nad miłością w związku pracujemy tak, jak nad każdą inna rzeczą, aczkolwiek moim zdaniem ta praca należy do najprzyjemniejszych.

Pierwszy skuteczny czynnik, wpływający na utrwalenie uczuć, to stałe okazywanie sobie miłości. Warto mieć swoje rytuały i nie zapominać o tym, by partnera jak najczęściej przytulać, całować, powtarzać, jak bardzo jest dla nas ważny. Zgodnie z zasadą równowagi pomiędzy dawaniem i braniem, to musi działać w obie strony. To oznacza, że oboje okazują sobie uczucie i zapewniają o kochaniu, a nie tylko jedna strona. Znam związki, które nie lubią się przytulać, ale nie wyobrażają sobie wieczoru bez wspólnej herbaty i gawędzenia o ostatnio przeczytanych książkach. To rytuał równie cenny jak każdy inny.

Drugi element podtrzymywania miłości to wspólne działanie, czyli robienie razem różnych rzeczy. Zarówno tych obowiązkowych, jak np. remont, jak i tych przyjemnych, jak wycieczki, spacery, wyjścia do kina. Kiedy człowiek, myśląc o związku, pierwsze skojarzenia lokuje w przyjemnym spędzaniu czasu, wówczas stara się dbać o ten związek – jest to odruch naturalny.

Trzeci wspaniały czynnik, który pomaga nam zadbać o szczęście w związku, to radość, śmiech i zabawa. Pozytywne myślenie, żartowanie, cieszenie się życiem wspólnie z partnerem (partnerką) zbliża nas do siebie, wzmacnia więzi i sprzyja dbałości o piękno w związku. Śmiejąc się, budzimy w sobie wewnętrzne dziecko i emocjami wracamy do czasów wczesnej młodości, kiedy śmieszyły nas te same dowcipy. Radość jest jedną z najpiękniejszych jakości. Wzmacnia w nas najlepsze uczucia.

Związkom, które zaniedbały troskę o bliskość i nie umiały pielęgnować swoich uczuć, warto podpowiedzieć, że na ożywienie gasnącej miłości nigdy nie jest za późno. Można zacząć od dzisiaj, od teraz i cierpliwie, konsekwentnie rozbudzać ją na nowo. Szczególnie skuteczne mogą się okazać wszelkie spontaniczne działania, które przypomną czasy młodości i zakochania. Najlepsze efekty przyniesie zaproszenie partnerki (partnera) na randkę do kawiarni, restauracji lub innego miejsca, w którym bywaliśmy w okresie narzeczeństwa. Można też wybrać się w jakiekolwiek inne romantyczne miejsce lub sprawić małżonkowi niespodziankę, zabierając go na wymarzony wyjazd.

Sposobów jest mnóstwo. Najważniejsze, aby pozwolić sobie poczuć w sercu tę samą radość, jaka ożywiała nas, kiedy byliśmy w sobie zakochani. To naprawdę możliwe.

 

Bogusława M. Andrzejewska