Główna Horoskopy i analizy Kursy i konsultacje Kroniki Akaszy Publikacje O mnie Mapa strony
Prawdziwe uczucie
Do poczytania:
Metoda Evelyn Monahan
Związki miłosne
Kiedy jesteśmy w związku przez dłuższy czas, zastanawiamy się nad tym, co naprawdę czujemy. Czy wypełniające nas uczucie to miłość, zakochanie czy tylko oczarowanie, które przeminie prędzej niż się spodziewamy? Jak rozpoznać, co nas łączy z partnerem i czy to rokuje na szczęśliwe małżeństwo? Możemy znaleźć odpowiedź, jeśli przyjrzymy się kilku podstawowym cechom prawdziwej miłości.
Pierwszy pozytywny sygnał to entuzjazm, który nam towarzyszy, kiedy jesteśmy blisko ukochanej osoby. Bycie razem i robienie wspólnie różnych ciekawych rzeczy powinno budzić w nas radość, a w początkowym stadium powodować wręcz, że skrzydła wyrastają nam u ramion. Kiedy jesteśmy ze sobą dość długo, emocje takie łagodnieją, ale nadal bliskość wybranej osoby powinna być co najmniej bardzo przyjemna.
Druga rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to łatwość bycia sobą. Jeśli z partnerem łączy nas prawdziwe uczucie, to w jego obecności czujemy się swobodnie. Mówimy to, co czujemy, pozwalamy sobie na odrobinę szczerości, okazanie zmęczenia czy choroby. Nie wstydzimy się porażki, czy prozaicznego „burczenia w brzuchu”. Wiemy bowiem, że partner widzi w nas człowieka z jego słabościami i w takiej formie nas akceptuje. Ta zasada – jak i pozostałe – działa oczywiście w obie strony. Zawstydzenie, pełne napięcia udawanie i granie kogoś innego, niż się jest w rzeczywistości, powinno być zatem sygnałem ostrzegawczym. Odprężenie emocjonalne w obecności partnera dowodzi natomiast poczucia swobody i bezpieczeństwa. Potrafimy otwarcie mówić o trudnych uczuciach tylko wtedy, kiedy wiemy, że od rozmówcy otrzymamy wsparcie.
Wiąże się z tym kolejna cecha: radość i poczucie humoru. Ludzie, których łączy prawdziwa bliskość nie czują się zmieszani wobec siebie, ponieważ rozmaite krepujące incydenty potrafią obrócić w żart i bawić się świetnie każdą gafą. Wynika to z wzajemnego poczucia bezpieczeństwa i świadomości, że jest się akceptowanym przez tę drugą osobę. Dodałabym do tego optymizm w stosunku do całego związku. Oczywiście możemy się czasem zastanawiać i martwić: a co będzie jak Adam nie dostanie pracy? Czy Ewa poradzi sobie z macierzyństwem? Niczemu to jednak nie przeszkadza, kiedy pozytywnie traktujemy wizję przyszłości, opartą na wspólnym spędzaniu czasu i zbieżnych planach.
Bardzo ważnym elementem potwierdzającym jakość naszego uczucia jest wzajemny szacunek, który wzmacnia poczucie wartości w człowieku. Prawdziwa miłość to akceptacja drugiej osoby i zwracanie się do niej wyłącznie w sposób budujący bliskość. Kochający partner śmieje się, kiedy żona przypali ziemniaki i proponuje jej wyjście na obiad do restauracji. Ewentualnie kanapkę ze smalcem, kiedy portfel jest mniej zasobny. Przypalone ziemniaki nie będą powodem do kłótni, bo kiedy szanujemy człowieka, to akceptujemy to, że nie potrafi gotować lub jest roztargniony. Każdy z nas ma wady. Każdemu może przydarzyć się zniszczenie czegoś, zgubienie lub jakaś inna niefortunna pomyłka. Rozumiejąc to, mówimy po prostu: „to nic wielkiego, rozwiążemy to jakoś”. Zwracamy też uwagę na zasady konstruktywnej krytyki, negatywnie oceniając zdarzenie czy zachowanie, lecz podkreślając nasze uczucia do osoby.
Podsumowując: o miłości możemy mówić wtedy, kiedy cieszy nas bliskość określonego człowieka, czujemy się przy nim swobodnie, bezpiecznie, przyjemnie i wesoło. Ponadto z łatwością pozwalamy sobie przy nim na hojność emocjonalną, mówiąc bez obaw o swoich trudnych przeżyciach oraz angażując się w doznania tej osoby. Dobry i pełen wartościowych uczuć związek buduje nas pozytywnie, sprawia, że dzięki partnerowi czujemy się lepsi, piękniejsi, mądrzejsi, bardziej wartościowi, a także atrakcyjni i pożądani. Pociąg seksualny dopełnia całości intymnego związku. Jednak sam w sobie, nie podbudowany wzajemnym szacunkiem, poczuciem bezpieczeństwa, otwartością i odprężeniem emocjonalnym, nie świadczy o niczym. Istnieje bowiem samo pożądanie bez miłości. To czysta „chemia”, która po krótkim czasie znika. A bywa, że wyparowuje po jednorazowym zbliżeniu.
Bogusława M. Andrzejewska