Główna    Horoskopy i analizy   Kursy i konsultacje   Kroniki Akaszy  Publikacje   O mnie    Mapa strony

 

Przebudzenie 43

Do poczytania:

Prosperita

Myślenie kwantowe

Inspiracje Prosperity

Boskie Portfolio

Warsztaty

 

Uzdrawianie

Psychosomatyka

Wybaczanie

Wewnętrzne dziecko

Miłość bezwarunkowa

Kodowanie

Metoda Evelyn Monahan

Afirmacja

Mapa Marzeń

Felinoterapia

Żywioły

Aura Soma

Aromaterapia

Związki

Harmonia serca

Emocje

NAO

 

Czakry

Numerologia

Astrologia

Astrologia Wedyjska

Sny

Anioły

Reiki

Kroniki Akaszy

Medytacja

Przebudzenie

Artykuły

Publikacje

Lektury

Linki

 

 

 

 

Kiedy nastaje Nowy Rok, to w świątecznym nastroju składamy sobie sami obietnice i wymyślamy skomplikowane cele na nadchodzący czas. To, co najczęściej nam przyświeca to taki pomysł, by stać się lepszym, by coś naprawić, poprawić, ulepszyć w sobie i w swoim życiu. Tymczasem to bywa wielką iluzją, bo w gruncie rzeczy w każdej chwili istnienia jesteśmy najlepsi. Najlepsi na dany moment. Doskonali tacy, jacy jesteśmy. Nic w nas nie trzeba poprawiać.

Myślę też, że to już wielki czas, by zakotwiczyć w sobie wielką prawdę – mam nadzieję, że całkiem oczywistą dla niektórych – o naszej własnej niewinności i bezgrzeszności. Nic, cokolwiek zrobimy, nie jest w stanie pozbawić nas naszej boskiej natury. Jesteśmy w drodze do odkrywania naszego prawdziwego Światła – bez mapy, bez instrukcji obsługi, a jedynie z wrażliwym sercem, które pokazuje nam właściwe ścieżki. Zdarza się nam z tych ścieżek schodzić w chaszcze, ale zazwyczaj boleśnie podrapani wracamy na tę dobrą drogę. I tyle. To nie oznacza, że jesteśmy źli czy grzeszni, to tylko droga. Jak każda obfituje w zakręty.

Nie jest to wcale ukrywana przed nami tajemnica, to niezbędna część wiedzy duchowej, którą znać powinniśmy. Niestety sami jako ludzkość odeszliśmy od niej na całe mile. Na pewno duży wpływ miały na to rozmaite religie, które chcą nas widzieć na kolanach, więc wmawiają nam, że jesteśmy źli i grzeszni. Nawet nauki jednego z największych Nauczycieli zostały przekręcone do tego stopnia, byśmy czuli się winni jego śmierci. Rzekomo umarł, ponieważ my ludzie jesteśmy podli i robimy złe rzeczy. Tymczasem sensem nauki Wielkiego Nauczyciela była nasza potężna moc, dostępna każdemu człowiekowi. Moc uzdrawiania, wybaczania, kochania bezwarunkowego i świadomość wiecznego istnienia oraz naszej Boskiej Natury.

Przez setki lat zachęcano nas do biczowania się i pokutowania, nasycano przy każdej okazji poczuciem winy, które miało zjadać naszą energię i radość życia. Być może po to, abyśmy nigdy nie mieli dość Mocy do oświecenia. Bo oczywistym jest, że dopóki czujemy się źli, ułomni duchowo, grzeszni, to nie dajemy sobie prawa do wzniesienia i odkrycia Kim W Istocie Jesteśmy. Nie dajemy sobie też prawa do pokochania samych siebie, bo jak kochać kogoś tak niedobrego, kto popełnił tyle błędów?

Być może napełniano nas takim poglądem tylko po to, by mieć nad nami przewagę. Człowiek, który czuje się grzeszny, pada na kolana i próbuje odkupić swoje winy. Czasem pieniędzmi, czasem służbą, czasem innymi bezcennymi rzeczami. Najbardziej skuteczna manipulacja to właśnie taka, która wpędza nas w przekonanie, że zrobiliśmy coś złego. Nikt nie chce tak się czuć i szuka sposobu na wyjście z tego dyskomfortu. Zapłaci za to każdą cenę. Ale to wielkie zakłamanie.

W istocie jesteśmy bez winy. Nic nie jest w stanie nas skalać – poza naszymi własnymi myślami. Myśl jest potężna, a jej moc stwórcza sprawia, że karzemy sami siebie i stwarzamy piekło w dowolnym wymiarze, w jaki uwierzymy. Niepotrzebnie. Po pierwsze – pozwalamy innym, by nas kontrolowali. Po drugie – nie dopuszczamy do siebie uzdrowienia, szczęścia i duchowego wzrastania, bo przecież jako grzeszne istoty nie zasługujemy na nic dobrego.

Świadomość własnej doskonałości uwalnia nas od niepotrzebnego cierpienia i prowadzi do Nieba. To nie znaczy, że mamy spocząć na laurach i nic nie robić. Warto stawać się coraz bardziej twórczym i coraz mądrzej odróżniać Światło od ciemności. Ale to jedyny cel naszych upadków – rozróżnienie, a nie wchodzenie w poczucie winy. Jeśli popełniamy błędy to właśnie po to, by wyciągnąć z tego wnioski i je zastosować w życiu następnym razem, a nie po to, by piętnować siebie i bić się w piersi.

Moim zdaniem, kiedy zdarzy się nam popełnić błąd, to mamy go zauważyć i zrozumieć. Mamy uczynić wysiłek, by następnym razem nie powtórzyć tego samego kroku, by postąpić inaczej. Oto rozwój – samodzielne wytyczanie lepszych ścieżek, gdzie słowo "lepsza" oznacza: "zgodna z mądrością serca" lub "zgodna z miłością". Na tym polega wewnętrzne wzrastanie – na zauważaniu i rozróżnianiu. Jeśli można błąd naprawić, jeśli można przeprosić – jasne, to cenna możliwość. Ale niezależnie od tego, co można, a co bezpowrotnie minęło, najważniejsze jest, by nie wpadać w poczucie winy.

Wyobraźmy sobie życie, jak szereg zadań matematycznych z rozmaitych dziedzin. Kiedy popełnimy błąd – nie otrzymamy wyniku lub jest on całkiem niezgodny z oczekiwanym. Najmądrzejsze, co można wtedy zrobić – to przeanalizować i zrozumieć, aby przy następnym zadaniu z tego działu matematyki umieć je rozwiązać poprawnie. Użalanie się nad sobą czy krytykowanie siebie jest tu całkowicie zbędne, by nie powiedzieć wprost – głupie i bez sensu. Przecież niczego nie przynosi i w niczym nie pomaga ani też niczego nie uczy.

Podobnie w jest naszym życiu – mierzymy się z zadaniami duchowymi. Czasem odrobimy je idealnie, czasem nie. Negatywne myśli o sobie, karcenie siebie za to, że czegoś nie umieliśmy zrobić właściwie, jest pozbawione sensu. Zabiera nam energię nie dając w zamian żadnych profitów. A strata energii jest zawsze szkodliwa. Nie warto jej marnować na coś bezproduktywnego. Lepiej – zamiast krytykować siebie – zrobić coś dobrego dla innych i wyrównać indywidualny wkład do wszechświata. Tak też przecież można, prawda?

Myślę, że czas najwyższy, aby uświadomić sobie swoją "niewinność" i fakt, że jesteśmy wszyscy na Ziemi w procesie pobierania nauki, w procesie wykonywania zadań. Możemy się starać być najlepszymi według swojej miary, ale z czasem może i tak się okazać, że nasz wybór nie był optymalny. To w istocie nie ma żadnego znaczenia – każdy wybór jest najwłaściwszy na dany moment i jak trybik w wielkim mechanizmie wszechświata przynosi kolejne okoliczności i kolejne zadania do odrobienia. Wszystko jest w harmonii. Nasze błędy również. Naszym zadaniem jest ich nie powielać, dzięki rozwijaniu umiejętności rozróżniania.

Bogusława M. Andrzejewska

 

Przebudzenie 1

Przebudzenie 2

Przebudzenie 3

Przebudzenie 4

Przebudzenie 5

Przebudzenie 6

Przebudzenie 7

Przebudzenie 8

Przebudzenie 9

Przebudzenie 10

Przebudzenie 11

Przebudzenie 12

Przebudzenie 13

Przebudzenie 14

Przebudzenie 15

Przebudzenie 16

Przebudzenie 17

Przebudzenie 18

Przebudzenie 19

Przebudzenie 20

Przebudzenie 21

Przebudzenie 22

Przebudzenie 23

Przebudzenie 24

Przebudzenie 25

Przebudzenie 26

Przebudzenie 27

Przebudzenie 28

Przebudzenie 29

Przebudzenie 30

Przebudzenie 31

Przebudzenie 32

Przebudzenie 33

Przebudzenie 34

Przebudzenie 35

Przebudzenie 36

Przebudzenie 37

Przebudzenie 38

Przebudzenie 39

Przebudzenie 40

Przebudzenie 41

Przebudzenie 42

Przebudzenie 43

Przebudzenie 44