Dobre życzenia

Kontynuując rozważania o wybaczaniu, dzisiaj chcę Wam przypomnieć, że zawsze najlepiej wychodzimy na takiej sytuacji, w której życzymy dobrze każdemu, także temu, który nas zranił. Wiele osób nie zgodzi się ze mną – mam tego świadomość. Internet naszpikowany jest tekstami o pseudo asertywności i zachęcającymi, by z dumą odwracać się plecami do ludzi, którzy nas zdradzili, porzucili, oszukali. Nie namawiam do rzucania się im na szyję, ale z duchowego punktu widzenia najwięcej korzyści czerpiemy z tego stanu, w którym potrafimy takim osobom szczerze życzyć szczęścia, zdrowia i wszelkiego bogactwa.

Po pierwsze – nie ma autentycznego wybaczenia bez poczucia, że jesteśmy w stanie życzyć „wrogowi” jak najlepiej. Dopóki nie umiemy go szczerze pobłogosławić, to tylko bawimy się w wybaczanie i na poziomie energetycznym tkwi w nas szkodliwy węzeł, który w każdej chwili może uderzyć chorobą – jak wskazuje psychosomatyka. W Medytacji na Światło, która moim zdaniem jest najlepsza metodą wybaczania, istnieje zasada pobłogosławienia tego człowieka na koniec całego procesu. To, co wówczas czujemy, pokazuje nam, czy zrobiliśmy coś naprawdę, czy tylko nam się wydaje.

Warto to wypróbować, nawet bez samej medytacji. Można zwyczajnie wyobrazić sobie, że wrogowi wszystko sprzyja, że coś pięknego dostał albo awansował. Dopóki nie ma w nas zgody na szczęście kogoś, kto nas skrzywdził, jesteśmy ustawieni stale na pozycji „ofiary”. Taka pozycja jest szkodliwa przede wszystkim dla nas. Bycie w energii „ofiary” przyciąga do nas więcej pechowych, nieszczęśliwych sytuacji z różnych obszarów życia. To jak codzienne wstawanie „lewą nogą”. Ciągle coś tłuczemy, rozlewamy, psujemy. Stale ktoś nam sprzed nosa zabiera ostatni świeży chlebek albo zajmuje nam miejsce na parkingu. Przecież wybaczamy dla siebie, aby oczyścić swoją energię i wyjść z takiej niepomyślnej wibracji.

Warto o tym pamiętać, kiedy pomyślimy o tym, co nazywa się powszechnie sprawiedliwością. To najczęściej spotykany argument przeciwko opcji pozytywnych życzeń. Bo jak tu można życzyć dobra komuś, kto jest zły, wredny i czyni rzeczy bardzo negatywne? Na przykład złodziejowi, oszustowi czy kłamcy? Otóż można. Rzecz nie w tym, co się komu należy lub nie. Nie nam to oceniać. Każdy i tak otrzymuje to, co zaplanowała jego dusza. Rzecz natomiast w tym, by dbać o swoje wibracje i wypełniać się dobrem dla siebie i innych. Pozytywne słowa i dobre życzenia uzdrawiają nasze pole energetyczne. A o to przecież chodzi w tej całej zabawie – by uzdrowić siebie, a nie by pogłaskać po główce kogoś, kto nas zranił. Jeśli umiemy szczerze wyartykułować życzenia, to odpuściliśmy paskudną energię żalu i gniewu.

Myślę, że można nauczyć się uwalniać takie energie, które nam nie służą. Wszelkie trudności z wybaczeniem, to zwyczajne nawykowe poglądy. To stereotypowy podział na dobre i złe, czarne i białe. A świat jest wielowątkowy i nic nie jest jednoznaczne. Nawet kradzież. Nawet kłamstwo. Nawet oszustwo. Kiedy zadamy sobie trud, by wejść w buty innej osoby, może się okazać, że będąc na jej miejscu dokonalibyśmy podobnego wyboru. Nie wierzę osobom, które deklarują, że one nigdy by czegoś tam nie zrobiły. To tylko punkt widzenia. W innym wcieleniu robiły to samo bez oporu. Bo to standard – jeśli ktoś nas okradł, to w poprzednim wcieleniu my okradliśmy kogoś. Jeśli ktoś nas zdradził – to my zdradzaliśmy. Prawdę mówiąc każda dusza była w łańcuszku rozmaitych inkarnacji zarówno katem, jak i ofiarą. Udawanie świętości jest tylko pobożnym życzeniem.

I taka dygresja w temacie – nie mam problemu z rozumieniem złodziei, morderców, oszustów czy zdrajców, bo nie czuję się „świątobliwa”. Czuję się człowiekiem z krwi i kości. Jestem świadoma mocy moich emocji. Wycierpiałam w życiu tyle bólu, że niejednokrotnie chciałam umrzeć. Moje właściwe postępowanie jest wynikiem zarówno mojego wychowania przez dobrych ludzi, jak i efektem mojej pracy nad sobą. Nawyki można zmienić. Można wypracować w sobie zupełnie nowe podejście i pozytywne reagowanie na trudne sytuacje. Umysł jest plastyczny, poddaje się. We wczesnej młodości reagowałam gniewem, teraz reaguję rozumieniem. Ale cały czas pamiętam to, co przeżyłam i wiem, że z bólu można nawet zabić. Sztuka wzrastania polega na tym, by przetransformować swoje odczuwanie tak, by nie mieć potrzeby zabijania. By uwalniać ból miłością. Wiem, że nie każdy to potrafi, dlatego współczuję ludziom, którzy sieją zło. Są głęboko nieszczęśliwi, toteż z łatwością przychodzi mi życzyć im wszelkiego dobra, ukojenia, miłości, pokoju. Bo rozumiem, co czują i dlaczego robią to, co robią.

Po drugie – to, czego życzymy innym, zawsze życzymy sobie i projektujemy dla siebie. Tak działa wszechświat. Nie mamy problemu, by życzyć przyjaciołom wszelkiego dobra, bo ich kochamy i chcemy dla nich jak najlepiej. Jednak dopiero kiedy „wrogowi” umiemy szczerze życzyć wszelkiego bogactwa, wygranej w Lotto, doświadczenia pięknej miłości – dopiero wtedy wykonujemy skok kwantowy, który odblokowuje nas na wszelkie dobro wszechświata. Taka pułapka istnienia. Zauważcie proszę, że o wybaczeniu mówią wszystkie kultury, wszystkie religie i duchowe nauki. Nie bez powodu.

Nie muszę przypominać nikomu, po co mamy myśleć pozytywnie i mówić dobrze. Każdy wie doskonale, że słowa są nośnikami energii. Mogą ranić, ale mogą uzdrawiać. To my wybieramy za każdym razem. Ale co ważne – zawsze wypowiadając słowa do kogoś czy o kimś, mówimy do siebie i o sobie. Tak to działa. Ilekroć powiem komuś: „jesteś taki cudny”, słyszy to moja podświadomość i bierze do siebie. Ilekroć pomyślę o kimś: „ależ ona jest śliczna”, moja podświadomość uśmiecha się i czuje się śliczna. Właśnie dlatego pozytywne myślenie ma sens. Właśnie dlatego działa. Konstrukcja wszechświata zapewnia nam stały wpływ na to, co się w naszym życiu wydarza.

Pozytywne myśli i dobre słowa uzdrawiają świat. Podnoszą wibracje ludzkości. Jesteśmy wszyscy połączeni i dlatego każdy jest ważny. Jeśli umiem podnieść energię dobrocią, wyrozumiałością, życzliwością, serdecznością i tolerancją, to dokładam ważną cegiełkę do jasności wszechświata. To rzecz nie do przecenienia. Pomagając sobie, pomagamy światu. Kochając siebie, wypełniamy kochaniem całą ludzkość. To ważne. To nasze narzędzia i sposoby, aby czynić Dobro i napełniać nim wszelkie istnienie.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 640
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu