Wybaczanie jest proste tylko w teorii. W praktyce jest trudniejsze. O ile sama medytacja czy inny proces może być przyjemny i pozornie skuteczny, o tyle niechęć do osoby, która nas skrzywdziła może wracać jak czkawka. I bywa czasem tak, że w kółko powtarzamy medytacje, a złość na tamtą osobę trzyma się nas jak przyklejona. Warto wiedzieć, że czasem to tylko nawykowe działanie z podświadomości, która nie zna innego wzorca. Dlatego często polecam powtarzanie mantr, afirmacji czy kwantowych pytań, które zakodują w nas zupełni inne podejście do takiego trudnego tematu. Możecie mi wierzyć, bardzo łatwo uwolnić się od złości.
Na pewno nie można zmuszać się do kochania kogoś, kto zachował się podle. To nie zadziała. Zazwyczaj wprowadzanie pozytywnych wzorców w pewien sposób „wypycha” te negatywne i jest zwykle skuteczne. Jeśli zatem chcę uzdrowić niepunktualność czy nerwowość mogę kodować sobie ulubiony dekret, którego sens polega na „jestem punktualna” lub „jestem spokojny”. W sobie bowiem mamy wszystko, także spokój i punktualność. Afirmacja odwołuje się do aktywowania tych naszych cech, które w rzeczywistości istnieją. Nie można natomiast aktywować czegoś w drugiej osobie. I nie sposób sprawić, by tamta osoba zmieniła się energetycznie w stosunku do nas. Nie dosłownie.
Jest prosta modlitwa, która pomaga w zmianie myślenia na temat innego człowieka. Możemy prosić Najwyższe Źródło: „Proszę uwolnij mnie od tej części mnie, która mnie drażni, kiedy myślę o tej osobie (tu imię)„. Można także powtarzać piękny dekret: „Najwyższe Źródło jest w sercu każdego człowieka. Niech zamanifestuje się przede mną w najpiękniejszy sposób. Niech ta osoba (imię) przejawia wobec mnie wyłącznie Światło z Najwyższego Źródła”. W ten sposób uzdrawiamy zarówno siebie, jak i tę osobę. Modlitwa czy też powierzenie Bogu całego tematu jest jedynym sposobem, który wolno nam wykorzystać. Nie wolno nam przecież afirmować innego człowieka ani w jakikolwiek sposób wpływać na jego wolną wolę.
Jedną z największych przeszkód w wybaczaniu jest – jak wspomniałam w innym artykule – arogancja krzywdziciela, który nie widzi swojej winy w tym, co uczynił. Dostrzegam to w praktyce i ze zdziwieniem zatrzymuję się nad tym. Jestem bardzo tolerancyjna i z łatwością uwalniam wszystkie pretensje i żale, kiedy ktoś powie: „przepraszam”, czy choćby: „nie chciałem Cię zranić”. Jestem otwarta na pojednanie – zawsze i w każdym przypadku, cokolwiek by się nie zadziało. Można mnie kupić jednym życzliwym gestem, jednym uśmiechem. Sama przecież nie jestem idealna, popełniam błędy, poddaję się emocjom, daję więc sobie prawo do rozmaitych słabości. I daję to prawo innym. Nie oczekuję od ludzi świętości.
Oczekuję jednak świadomości, bo mam też w sobie duszę nauczyciela, który widzi energetykę. To bardzo źle dla człowieka nie poczuwać się do odpowiedzialności za wyrządzone zło. Dostrzegam ból i nędzę u ludzi, którzy krzywdzą innych, a potem zachowują się, jakby sami zostali skrzywdzeni. Takich ludzi jest wielu, ponieważ poczucie winy w większości przypadków zamienia się w agresję. Wstyd boli tak bardzo, że najłatwiej go wyprzeć, zaprzeczyć i wmówić sobie samemu, że się jest ofiarą podłości tego, którego się skrzywdziło. Tymczasem życie w zakłamaniu jest strzelaniem sobie w stopę, ponieważ to tak, jakby na samego siebie nałożyć klątwę. Wypieranie się podłości, jaką się zrobiło innej osobie, nie sprawi, że ofiara weźmie na siebie energetyczną odpłatę. Karma naprawdę wraca i widzę wyraźnie jak wraca. Żal mi takich ludzi i ten żal sprawia, że łatwiej im wybaczyć.
Warto pamiętać, że ludzie szczęśliwi nie krzywdzą innych. To jedna z najważniejszych prawd na Ziemi. Kiedy ktoś nas rani, chociaż niczym sobie na to nie zasłużyliśmy, warto zadać sobie pytanie, kto skrzywdził tę osobę, że sieje zło na innych ludzi? Jakiej podłości doświadczyła, że rozdaje tę podłość innym? Jak większość z Was zostałam wiele lat temu bardzo skrzywdzona przez osobę, której zaufałam, wpuściłam do swojego domu i wspierałam z całego serca. Osoba ta nigdy nie poczuła się do tego, aby zwyczajnie przyznać, że postąpiła źle. I wiem, że nigdy tego nie zrobi. Ale wiem też, że życie jej nie oszczędzało, przez wiele lat płaciła za zło, które wyrządziła także innym osobom, nie tylko mnie. Dostrzegam w niej mnóstwo bólu, cierpienia i odrzucenia. Mogę jej tylko współczuć.
Ponieważ widzę energie, wiem doskonale, że od czasu do czasu myśli o mnie negatywnie. Czuję energie złorzeczeń, które mi wysyła i jej złość. Ale już nie pytam bezradnie: „ale za co, przecież to ty źle postąpiłaś, ty mnie skrzywdziłaś, a nie ja ciebie.” Ja wiem, ile bólu w sobie ta osoba niesie. Dlatego w takich chwilach błogosławię ją zdrowiem, spełnieniem marzeń, szczęśliwym życiem. Wprowadzam Światło tam, gdzie ona rozciąga mrok. I jestem jej wdzięczna za to, że swoim pełnym negatywności zachowaniem prowokuje mnie do jeszcze większego Dobra. To mój najlepszy nauczyciel, który sam siebie kładzie w ofierze dla mnie. Jak mogłabym jej nie wybaczyć?
I to, co chcę Wam pokazać: człowiek, który Was krzywdzi i udaje, że jest w porządku, jest najbiedniejszy ze wszystkich istot na Ziemi. Jest najbardziej nieszczęśliwy, ponieważ jest kompletnie nieświadomy. Jak osoba z pomieszaniem zmysłów. To straszna karma, bo nic nie można wówczas zrobić. Taka osoba za życia nie dotknie Boskości w sobie. Przejdzie swój los ślepa i głucha, zbierając mnóstwo negatywnych energii. Jej wybory będą dotykać koszmarem jej dzieci i wnuki. A Wy, chociaż doświadczyliście nawet największego cierpienia, odnajdujecie wolność, miłość i Światło. Jesteście wygrani. Bo po to tu jesteśmy na Ziemi – dla miłości, dla rozumienia, dla świadomości i wybaczenia. Ktoś kto tego nie chce i nie umie, umarł za życia. I choćby dlatego możecie ze współczuciem wybaczyć takiemu człowiekowi największą arogancję i największe zakłamanie.