Aby związek był szczęśliwy, ludzie powinni dobierać się według pewnych zbliżonych poziomów. Wykształcenie, pewien iloraz inteligencji, zainteresowania, to wszystko – moim zdaniem – ma znaczenie dla dobrych relacji. Pisałam o czymś takim, jak mezalians. On nadal istnieje i nie służy związkom. Niestety jako postkomunistyczne społeczeństwo, głoszące program równości ludzi udajemy, że go nie ma i potem rozwodzimy się co chwilę, bo nie możemy znaleźć ze sobą wspólnego języka. Tymczasem wszyscy mamy oczywiście równe prawa, ale jesteśmy przy tym inni, różni, mamy różne priorytety.
Związek Księżniczki z Grajkiem jest z góry skazany na porażkę, podobnie jak związek Księcia i Wieśniaczki. Jedno czyta książki, jest na bieżąco z sytuacją na świecie, ma zainteresowania, lubi porozmawiać o różnych kwestiach, a drugie chce tylko jeść, spać i tańczyć. Takie relacje kończą się zaraz po wyjściu z łóżka, bo w łóżku mezaliansów oczywiście nie ma. Nie uda się kompletnie partnerstwo między Księżniczką i Grajkiem, bo on otworzy ze zdziwieniem buzię, kiedy ona podzieli się jakąkolwiek refleksją. On nie zechce też sączyć luksusowego wina z kryształowych kieliszków, bo woli pić piwo z butelki. I chociaż wcale nie musi upaprać od razu śnieżnobiałego obrusa ze złotym rąbkiem, to drażni go ten obrus i wkurza, bo woli usiąść na zwykłym pniaku przy kiełbasce z grilla.
To tylko metafory, ale mam nadzieję, że każdy będzie umiał podstawić sobie pod nie to, z czym ma lub miał do czynienia. I to wcale nie oznacza, że Księżniczka jest lepsza, a Grajek gorszy. Nie. Oni po prostu się różnią. Ktoś, kto uwielbia prostotę i sportowe ubrania może mieć klasę większą niż elegantka na szpilkach, obwieszona złotem i o paznokciach dłuższych niż same palce. Ale ona będzie się męczyć przy ognisku z pieczonymi ziemniakami i cały czas sprawdzać, czy nie wybrudziła sobie najnowszych spodni kupionych za całą pensję. A on zatęskni za dziewczyną, która w zwykłych dżinsach siada ze śmiechem na trawie.
Bardzo ciekawym przykładem mezaliansu jest Stanisław Wyspiański, który ożenił się z prostą wiejską dziewczyną. Teodora absolutnie nie rozumiała artysty ani jego filozofii czy twórczości. Natomiast była bez dwóch zdań dobrą kucharką i do białości szorowała podłogi. Dla patriarchalnego faceta – ideał: gotuje, pierze, sprząta, rodzi dzieci i do niczego się nie wtrąca, bo na niczym się nie zna. I dla nas współczesnych kobiet jednoznaczny symbol – służącej swojego pana męża. Z całą pewnością nie było tam partnerstwa. Niektórym panom może się taki układ podobać.
Jeśli jednak chcemy ze sobą dyskutować o tym, co dla nas ważne, jeśli chcemy mieć oparcie w partnerce czy partnerze, warto mieć obok siebie kogoś, kto nas rozumie. Jeśli chcemy być szczęśliwi, musimy móc rozmawiać lub milczeć, ale zawsze mieć wybór. Przypomnę, że związek bez komunikacji nie jest wcale dobrym związkiem, jest tylko umową o wspólne mieszkanie. Jest w tym jednak coś jeszcze ważniejszego. Otóż można wejść w intymną relację z osobą o dobrym sercu, ale niedopasowaną do nas poziomem intelektualnym. Można, ale zawsze będzie w tym trochę nadużycia. Nie będziemy takiej osoby traktować dobrze, a w momencie zmęczenia czy rozdrażnienia, spontanicznie będziemy ją poniżać.
Właśnie dlatego partnerstwo udaje się tylko wtedy, kiedy ludzie czują się równi względem siebie. Kiedy oboje mają świadomość swojej wartości. Jak można czuć się dobrze obok inteligentnego erudyty, kiedy samemu nie czyta się nic kompletnie, a pisząc nieliczne komentarze na Fb, robi się tak prozaiczne błędy, jak: „dzieńkuje” zamiast „dziękuję”? Taka osoba może czuć się dobrze tylko obok kogoś, kto tak jak i ona nic nie czyta i robi te same lub nawet gorsze błędy. Nie dla każdego poprawna polszczyzna jest priorytetem.
Ale wszyscy pragniemy być z ludźmi, przy których czujemy się dobrze. Nikt nie chce wstydzić się całe życie albo mieć świadomość, że partner się za niego wstydzi. Tym bardziej, jeśli są ludzie, którzy myślą, działają czy piszą tak samo jak my i przy nich można być sobą, można sadzić błędy, a co ważniejsze: zamiast męczyć się z czytaniem grubych książek, można iść z tym kimś na piwko lub potańczyć. Mezalians to kompletne niedopasowanie pod względem potrzeb i wartości. Nie służy związkom i kiedy mija erotyczna fascynacja, to zostajemy w bardzo niekomfortowym układzie.
Często zdarza się jednak, że Książę zdradza swoją cudowną, mądrą i dobrą Księżniczkę z Wieśniaczką piszącą „dzieńkuje”. Ewidentnie „zamienia stryjek siekierkę na kijek”. Dlaczego? – pytają mnie wszystkie rozczarowane Księżniczki – Czego mu zabrakło? Odpowiedź jest prosta: dzieje się tak wtedy, kiedy Księżniczka przerasta Księcia i on nie może przy niej zabłysnąć. Nawet będąc Księciem, może przy wyjątkowej kobiecie poczuć się jak Żaba. Szuka sobie wtedy kogoś prostego, głupiego, brudnego, kto zachwyci się blaskiem Książęcego uroku i zatrzepocze z zachwytu rzęsami, bo: „ojej, taki cudny Książę na białym koniu do mnie zawitał…” A on czuje się przy niej taki mądry i wspaniały!
Zwróćcie proszę uwagę, że Książę szuka sobie kogoś o kim świadomie myśli z odrobiną pogardy. Czy zatem Wieśniaczka jest w takim układzie wygrana? No, absolutnie nie! Przez chwilę będzie się zachwycać sytuacją i chwalić wszystkim, że Książę zwrócił na nią uwagę. Ale dość szybko zobaczy, że on oczekuje tylko podziwu i wiernego słuchacza. Kogoś, kto go traktuje jak Księcia i przy kim kompletnie nie musi się starać. A przecież Wieśniaczka też chciałaby, aby partner o nią zabiegał. Nie jest to równy układ i nie jest partnerski pod żadnym względem.
Niedojrzały Książę potrzebuje tego trzepotu rzęs, a Księżniczki dość szybko po zawarciu związku przechodzą na poziom dojrzałej miłości i partnerstwa. Kochają, przytulają, dbają, ale nie zachwycają się złoconą koroną, bo mają przecież swoją. Wieśniaczka nie ma korony i przy niej Książę może być Księciem w całej okazałości. Może roztaczać swój urok i puszyć piórka jak paw, a Wieśniaczka skacze dookoła niego na dwóch łapkach. Oczywiście to też wyraz wielkiej niedojrzałości u Księcia, jak już pisałam, ale wyraźnie tłumaczy, dlaczego „zamienia stryjek siekierkę na kijek”. Któż mądry i dojrzały chce zamienić Księżniczkę na Wieśniaczkę? Nikt. Ale zakompleksiony Książę szuka pieczonego lodu, bo chce lśnić, zamiast dojrzale kochać.