Nieuczciwość

W niedawno napisanym artykule powoływałam się na kogoś, kto w czambuł potępiał każdą zdradę. Wychodził z założenia, że zdrada jest czymś nie do przyjęcia, świadczy o niedojrzałości i braku uczuć wyższych. Ostatnio spotkałam się z poglądem odwrotnym – ktoś przekonywał, że będąc w stałym związku można potajemnie utrzymywać kontakty seksualne z wieloma osobami. Ukazała się nawet książka, która promuje takie działania. Cóż – ze skrajności w skrajność.

Pierwsza moja refleksja była bardzo smutna, bo to pokazuje, że ludzie całkowicie stracili moralny kompas i nie odróżniają dobra od zła. Bawią się słowem, wchodzą w demagogię i manipulują innymi zgodnie ze swoją aktualna potrzebą. Przykre to, bo zasady tworzenia zdrowych i pełnych miłości relacji są dla mnie takie oczywiste, że aż dziw bierze, co ludzie wymyślają.

Jeśli dodalibyście odruchowo: „…i po co?”, to tutaj odpowiedź jest dla mnie jednoznaczna. Pisanie książek, które manipulują czytelnikiem, jest spowodowane komercją. Zdrady małżeńskie są dość powszechne i temat ciągle budzi wielkie zainteresowanie. Każdy zdradzający mąż i każda zdradzająca żona ucieszy się, kiedy zobaczy książkę udowadniającą czytelnikom, że zdradzanie partnera jest czymś całkiem normalnym i całkiem w porządku. Jest popyt – jest i sprzedaż. A wydawnictwo wyda najgorsze bzdury, jeśli tylko wie, że te bzdury się sprzedadzą. Liczy się przecież zarobek, nikt nie prowadzi wydawnictwa, by szerzyć mądrość, prawdę czy dobro, ale po to, by zarabiać.

Wracając do meritum, chcę zastrzec, że są ludzie, którzy mają wielu partnerów i nie widzę w tym niczego złego. Są to związki otwarte. Nie próbuję ich w żaden sposób oceniać, ponieważ każdy ma prawo sam wybierać formę swojej relacji intymnej. To dla mnie w porządku. Jest jednak bardzo istotna różnica pomiędzy związkiem otwartym a tradycyjnym małżeństwem – w związku otwartym partnerzy oboje wyrażają zgodę na taką formę. W małżeństwie jest wręcz przeciwnie: ślubują sobie wierność. Seks na boku jest wtedy złamaniem obietnicy, jest oszustwem.

Czy wiecie, co oznacza słowo: „ślub”? Do czego się odnosi? Przecież nie ma w tej semantyce białej sukni czy weseliska na stu gości. Ślub to ślubowanie – przysięga. Jest tam wiele pięknych zobowiązań – trwanie obok siebie w rozmaitych trudnościach, miłość, lojalność, bycie razem do końca życia, ale jest i to magiczne słowo: „wierność”. Innymi słowy – przysięgamy sobie wzajemnie, że nie będziemy sypiać z innymi osobami. Wierność jest niejako obowiązkowym warunkiem małżeństwa. Wierność wzmacnia związek i go określa, ponieważ jest gwarancją, że jestem na dobre i złe z tym, kogo wybrałam. Jestem dla niego, a on jest dla mnie.

Jeśli dwoje małżonków wspólnie uzgodni, że on współżyje z sąsiadką, a ona z listonoszem i jest im z tym dobrze – to wyjątek. To prywatne odejście od zasad, które ma miejsce w czterech ścianach, a rzekłabym nawet: pod kołdrą. Nic nam do tego, jeśli to nie nasza kołdra. Ale nie zmienia to ważności zasady, która obowiązuje w cywilizowanym społeczeństwie. I nie tylko dlatego, że tak nakazuje tradycja, która się sprawdza. Nie tylko dlatego, że ludzie wierni sobie są szczęśliwsi od tych brykających na lewo i prawo. Ale również dlatego, że tak zostaliśmy wychowali – czyli do takiej formy związku jesteśmy przygotowani emocjonalnie, energetycznie i społecznie.

Spójrzmy dla przykładu na Mormonów czy Muzułmanów. W tych kulturach mężczyzna może mieć kilka żon, co oznacza, że kobiety od urodzenia są wychowywane w taki sposób, by czuć się naturalnie w sytuacji, w której dzielą się mężem z innymi. Jak wiemy tworzą one mini społeczności i wzajemnie wspierają się w wychowywaniu potomstwa. Jeśli jednak Europejka wejdzie do takiej rodziny, nie czuje się komfortowo, ponieważ nie jest do tego przygotowana. Jej wzorce wpisane w dzieciństwie domagają się innych zasad w związku.

Jest co najmniej jedno państwo na świecie, leży w Azji, w którym to kobieta może mieć dwóch lub więcej partnerów. W tamtej kulturze to pewna norma i nikt nie czuje się z tym niekomfortowo. U nas jest inaczej. Ręka do góry panowie, jeśli taki układ by Was satysfakcjonował. Który z Was byłby szczęśliwy w związku z żoną i dwoma szwagrami, kiedy nie ma na boku innych kobiet i ta jedna jest dla wszystkich trzech?

To co najistotniejsze – w naszej kulturze wierność nie jest tylko kwestią seksualną. To jakość psychologiczna. Będąc w relacji, w której ślubowaliśmy sobie wyłączność, jest to zwyczajna uczciwość. Tak po prostu – uczciwość. Obiecałam i dotrzymuję. Wtedy mój partner wie, że może na mnie polegać, że może mi zaufać. Seks jest tylko cząstką związku. Idąc do kochanki, mężczyzna zanosi jej swoje refleksje, marzenia, tęsknoty. Dzieli się z nią swoimi zasobami. Jak twierdzą niektórzy – także zasobami pobranymi od żony. To kradzież. Taki człowiek okrada żonę i wynosi coś do obcej kobiety. Moim zdaniem kobieta, która sypia świadomie z żonatym mężczyzną jest złodziejką i do tego arogancką, bo zwykle nie widzi w tym niczego złego. Ale życie przynosi rozmaite sytuacje i nie jest moim zamiarem kogokolwiek potępiać – pokazuję jedynie energetykę.

Pamiętajmy, że tradycyjne ślubowanie nie jest w naszej kulturze żadną obrożą ani kajdankami. Rozwody nie są skomplikowane, a ponadto zawsze można wybrać separację. Nikt nie może mi zabronić wyprowadzić się od męża, kiedy poznam kogoś, z kim zechcę być bardziej niż z mężem. Można to zrobić w każdej chwili. W XXI wieku nikt nas za to nie napiętnuje. Ale trzeba zrobić to uczciwie. Powiedzieć otwarcie żonie lub mężowi, że odchodzimy. Uzgodnić warunki opieki nad dziećmi. Nie jesteśmy do nikogo przykuci na stałe. Tym bardziej nie ma potrzeby, by oszukiwać i kłamać. Zdrada jest zawsze nieuczciwością. Dlatego tak się nazywa.

Nie chcę i nie próbuję nawet nikogo oceniać. Zdrady się zdarzają. Jak pisałam poprzednio, różnie układa się życie i ludzie też rozmaicie reagują na swoje kompleksy i potrzeby. Warto próbować zrozumieć drugą osobę, warto rozmawiać, warto uzdrawiać relacje. Nie każdy, kto zdradza, jest złym i niereformowalnym człowiekiem. Każdy przypadek jest indywidualny. Jednak zdrada wymaga uwagi, bo jest nieuczciwością. Nie można zatem łykać jej jak żaby i mówić: to naturalne i w porządku. Nieuczciwość nigdy nie jest w porządku.

I jeszcze raz wrócę do związków otwartych. One mogą być dobre i udane, bo tam nikt nikogo nie okłamuje. Kiedy mężczyzna zabiera zasoby energetyczne od żony i niesie je do innej kobiety, to również jego żona bierze pobrane od męża zasoby i zanosi do innego człowieka. Dlatego czworokąty są mniej dramatyczne od trójkątów, jest w nich odrobina równowagi i zgoda na przepływ zasobów. Jeśli jest zgoda, to nie ma kradzieży, prawda? To jasne. W każdej relacji potrzebna jest wspólna umowa i prawda. Potrzebna jest uczciwość. A to też sobie ślubujemy.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 636
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu