Pojęcie wolności wydaje się oczywiste, a jednocześnie rzadko kiedy jest właściwie rozumiane. Cały świat próbuje walczyć o wolność, jakby zupełnie nie wiedział, że to absurdalne oczekiwanie. Kiedy mówimy o wyrwaniu się z pęt, chcemy tylko zmienić coś, co nam nie odpowiada lub czego nie rozumiemy. Jest to dążenie tego samego typu, jak chęć zaspokojenia głodu lub pragnienia. Nie można tu nic osiągnąć, dopóki nie zrozumiemy zasad, którymi kieruje się wszechświat.
Wszystko, czego pragniemy mamy w sobie. Podobnie jak miłość czy poczucie bogactwa, wolność jest jakością, którą trzeba odnaleźć we własnym wnętrzu. Nic nie jest poza nami. Człowiek, który ma poczucie wolności, nie straci go nawet zamknięty na dnie lochu. To jakość promieniująca z mocy serca, a nie jakiś pozorny i zewnętrzny stan. Czerpiemy ją z głębi duszy lub uczymy się krok po kroku uświadamiać sobie, że każdy z nas przychodzi na świat zarówno wolny, jak i niewinny.
Jeśli trudno to zrozumieć, spróbujmy spojrzeć na to z drugiej strony. Oto bogata kobieta, której niczego nie brakuje. Ma mnóstwo pieniędzy, za które może kupić nie tylko przedmioty, ale też wycieczkę do najbardziej odległego zakątka Ziemi. Ma też kochającego męża. Mimo tego powtarza ciągle, że czuje się zamknięta w złotej klatce. To poczucie nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek realnym ograniczeniem. Najczęściej jest efektem niespełnienia i podświadomego poszukiwania swojej pieśni duszy. Zatem nie jest to efekt rzeczywistego zamknięcia, lecz jedynie zagubienie i wewnętrzna dysharmonia, która wymaga uzdrowienia, a nie uwolnienia.
Kiedy rozwiniemy w sobie poczucie wolności, uświadamiając sobie własną moc i zdolność kierowania swoim losem, nigdy nie poczujemy się zamknięci. Niezależność będzie dla nas tak naturalna, jak oddychanie. Zgodnie z zasadą lustra, będziemy przyciągać do siebie sytuacje, które to potwierdzą. Dlatego też, bez względu na okoliczności, raczej nie będziemy doświadczać sytuacji, w której ktokolwiek nas spróbuje ograniczać fizycznie czy psychicznie. Będziemy zawsze sami decydować o sobie.
Każdy z nas został obdarzony wolną wolą, co oznacza, że sami decydujemy o swoim życiu. Zawsze. Nawet wtedy, kiedy pozornie ktoś inny nami zarządza. Każdą sytuację kreujemy sami swoimi myślami i poglądami. Dlatego zawsze jesteśmy niezależni, bo w każdym momencie życia tworzymy swój los. To największy dowód naszej wolności – nikt nigdy nie jest w stanie zabronić nam zmiany tego, co nam nie odpowiada na to, czego pragniemy.
W prospericie istnieje przekonanie, które mówi, że nikt nie może nas skrzywdzić, jeśli nie damy mu na to przyzwolenia. Oznacza to, że przyciągamy każdą krzywdę i każde trudne wydarzenie swoimi negatywnymi myślami i wzorcami – czasem rzecz jasna nieuświadomionymi. Ponadto podkreśla to naszą władzę nad emocjami. Poczucie krzywdy jest zestawem właśnie emocji oraz przekonań. To my je wybieramy. Możemy w każdej chwili sięgnąć po inne spojrzenie na sprawę i po spokój. Nie jest to wcale takie trudne.
Nie działamy w określony sposób dlatego, że musimy. Działamy nawykowo. Jeśli np. zawiedzie nas przyjaciel, to czujemy się skrzywdzeni i cierpimy, ponieważ przyjmujemy to jako coś złego. Zespół poglądów i nawyków mówi nam, że teraz mamy poczuć odrzucenie, stratę, zdradę… i sto innych negatywnych rzeczy. To jednak zawsze tylko wybór. Można przecież powiedzieć sobie: „to nic nie znaczy, ważne, że jestem zdrowa i że on jest zdrowy”. Nie na każde doświadczenie można z tą samą łatwością machnąć ręką, jednak pokazuję tu głównie fakt, że jest to w ogóle możliwe. A jestem świadoma, że wiele osób złości się tylko dlatego, że zmieniła się pogoda, złamał paznokieć lub nie udało się kupić wymarzonych butów. W każdym momencie to my decydujemy: „rozzłoszczę się, rozpłaczę, będę cierpieć”. Równie dobrze można powiedzieć: „nic wielkiego się nie stało”.
Dotyczy to także pojęcia wolności. Nikt nie może nas w żaden sposób ograniczyć, ponieważ urodziliśmy się wolni. Nasza boska cząstka jest zawsze wolna. My też zawsze decydujemy o sobie. Warto o tym pamiętać, szczególnie wtedy, kiedy tkwimy w znienawidzonej sytuacji i powtarzamy sobie, że chcemy się uwolnić. Od czego uwolnić? Zadajmy sobie pytanie, co nam przeszkadza i stwórzmy pogląd – program, w którym ten problem nie istnieje. To możliwe. Czasem wystarczy zmienić spojrzenie, zaakceptować coś, co nam przeszkadza i więzy same spadają.
Pamiętajmy też, że o wolność się nie walczy. Podobnie jak nie walczymy o pokój. Walka jest całkowicie bezsensowna i zasila to, z czym walczymy Oznacza to, że im bardziej zmagamy się z więzami i zależnościami, tym bardziej wzmacniamy stan uwięzienia w naszej rzeczywistości, przyciągając sytuacje, które będą potwierdzać takie przekonanie. Zasilamy też swoją wewnętrzną wizję, która kreuje codzienną rzeczywistość. Ale też zaczynamy wierzyć głęboko w coś, co sami wymyśliliśmy. To paradoks wszystkich wojen. Ludzie rzucają się na siebie w imię urojonych wizji i bezzasadnych haseł podpowiadanych przez manipulantów, dla których wojna to dochodowy interes.
Kiedy walczymy o wolność, to wychodzimy z poziomu uwięzionej i skrzywdzonej osoby. A przecież podstawą wolności jest poczucie bycia wolnym. Ludzie plączą się w takich oczywistych faktach. Nie pomaga im wielokrotne oglądanie Sekretu i czytanie książek o Prawie Przyciągania. Ciągle czegoś się domagają od innych, zamiast tworzyć i stale o coś walczą… Nawet wtedy, kiedy mają wolność z definicji, nie widzą jej. Jak można np. w demokratycznym kraju mówić o utracie wolności? Przecież sami wybieramy władze. Jeśli władze są złe, nie sprawdzają się – trudno, są zatem złe. Ale to nie zmienia faktu, że jesteśmy wolni i w kolejnych wyborach możemy coś zmienić. Nawet jeśli będzie to zmiana na kolejne zło – mniejsze lub większe. Polityka jest przestrzenią największego absurdu. Wszystkie pokrzykiwania i awantury nie mają nic wspólnego z logiką i stanem rzeczywistym. Wszystko jest tylko hasłem, które ma uruchamiać nasze wewnętrzne lęki i nawyk spontanicznego kreowania cierpienia. Tak właśnie jesteśmy niewoleni – propagandą wykrzykiwania żądań wolności. Kto krzyczy, że chce wolności, nigdy jej miał nie będzie. Człowiek prawdziwie wolny tworzy swoją wolność sam i w sobie – zazwyczaj bez hałasu.
Wolność to także świadome i rozsądne podejmowanie decyzji. Nie jest nią podejście: „robię, co chcę”, jeśli jest oparte na emocjach. Bardzo często wydaje nam się, że uciekniemy od przymusu, kiedy stawimy opór. Tymczasem opór jest zazwyczaj ślepą uliczką. Najbardziej żałosnym przykładem jest opcja: „nie będziesz mi mówił, co mam robić”. Wbrew pozorom nie jest to żadna wolność, lecz poddawanie się odwróconej presji. Presja bezpośrednia polega na tym, że ja mówię: „zrób”, a Ty robisz. Presja odwrócona jest wtedy, kiedy ja celowo mówię „zrób”, wiedząc, że Ty nigdy tego nie zrobisz, tylko dlatego, że panicznie i dziecinnie boisz się posłuchać kogoś innego. Wiele mądrych mam i babć stosuje presję odwróconą, aby osiągnąć efekt. Jak sprawić, by zakompleksiony i dziecinny młodzieniec ubrał czapkę? Powiedzieć: „nie zakładaj tego, bo wyglądasz w tym okropnie”. Gwarantowane, że to zadziała i dziecko wyjdzie w nakryciu głowy. Chociaż lepiej oczywiście popracować z takim człowiekiem nad samoakceptacją.
Im więcej w nas kompleksów i dziecinnych emocji, tym bardziej jesteśmy podatni na manipulację. Tylko osoba świadoma siebie i dojrzała potrafi być naprawdę wolna. Jak zwykle pomaga tu wysokie poczucie własnej wartości. Kiedy nasza samoocena jest wysoka, słysząc „zrób to” nie włączamy żadnych emocji, a jedynie rozsądek. Zastanawiamy się i podejmujemy własną, suwerenna decyzję, czy chcemy lub powinniśmy to zrobić dla określonych powodów. Nie boimy się, że wykonanie czegoś nas upokorzy. Zwracamy tylko uwagę, czy tego chcemy i czy nam się to opłaca. A mówiąc „opłaca” mam na myśli nie tylko pieniądze, ale każdą wymianę energii, także układy rodzinne i przyjacielskie. Wysokie poczucie wartości daje nam podstawy do bycia asertywnym, dlatego też pozwala nam odmówić, jeśli prośba jest nieuczciwa i prowadzi do nadużycia.
Prawdziwa wolność jest zatem wtedy, kiedy podejmujemy decyzje w oparciu o logikę, patrząc na to, co jest dobre dla nas i dla innych. Robiąc cokolwiek na złość czy na przekór innym wpadamy w pułapkę, która zatrzaskuje się nad naszymi głowami. Podobnie dzieje się, kiedy chcemy za wszelką cenę coś udowodnić sobie lub innym, aby się dowartościować. Łapiemy na oślep cudze narzędzia i biegniemy cudzą ścieżką, aby złapać dla siebie trochę pozłoty, która naszym idolom spadła z korony… Prawdziwa wolność to własna unikalna droga samorealizacji. Bez oglądania się na to, czy dzięki robieniu tego, co kochamy, staniemy się sławni i bogaci. Bo prawdziwa wolność jest tylko wtedy, kiedy czujemy się szczęśliwi. Ani sława, ani bogactwo nam tego nie zapewnią.