Czasem mamy trudności z podjęciem decyzji, zastanawiając się w kółko, co wybrać, co zrobić, jak postąpić. Tracimy mnóstwo czasu i doprowadzamy się nierzadko do bólu zębów (psychosomatyczny efekt długotrwałego wahania się i splątanych myśli). A wreszcie, kiedy posuniemy się do przodu o krok, to może się okazać, że zaczynamy żałować podjętych działań i najchętniej cofnęlibyśmy czas, by znów miotać się w skomplikowanych myślach i z trudem wybierać.
Najważniejsza informacja, jaka pomoże uwolnić się od tego problemu, to uświadomienie sobie, że każda decyzja jest najlepsza na dany moment. Każda jest idealnie dopasowana do harmonii Wszechświata i naszego w nim miejsca. Szkoda naszego czasu, szarpania się i zastanawiania, co wybrać. To nie ma żadnego znaczenia. Wszystko, cokolwiek się wydarza jest nam potrzebne. Nie ma złych decyzji.
Jeśli ktoś jest niezadowolony ze swojego małżeństwa i myśli, że mógł zdecydować inaczej, lepiej – nie żenić się z tą osobą lub nie wychodzić za mąż za tego pana – to jest w błędzie. Oczywiście mogliśmy dokonać innego wyboru, mamy przecież wolną wolę. Jednak warto pamiętać, że takie dwie dusze umawiają się ze sobą na wspólną pracę tu na Ziemi. Gdybyśmy zatem cofnęli magicznie czas, podjęlibyśmy dokładnie tę sama decyzję, bo tego właśnie chcieliśmy dla własnego rozwoju. Jest to zresztą też odbicie, jakie pojawia się w lustrze wszechświata. Ten związek odzwierciedla nasz wewnętrzny wzorzec. Przyciągamy do siebie to, co pokazuje wewnętrzna matryca. Nie możemy mieć innego męża czy żony niż to, co nosimy w sobie.
Spieszę od razu przypomnieć wszystkim, że jeśli nasz partner okazał się agresywnym damskim bokserem, to nie oznacza to dla nas bycia okrutną i bezmyślną osobą, a jedynie otwartość na poniżanie i karanie, czyli poczucie bycia winną i zasługującą na złe traktowanie. W tym miejscu nasza wolna wola ma najwięcej do zrobienia, bo właśnie w takiej sytuacji możemy zmienić swoje wewnętrzne wzorce, podnieść poczucie wartości, aby lustro wszechświata odzwierciedliło piękną i godną szacunku istotę. Możemy też zdecydować, że nic zmieniać nie będziemy i tkwić w upokarzającej sytuacji. To nasza decyzja, nikt nie ma prawa nas zmuszać do wewnętrznej pracy. A warto pamiętać, że zmiana agresywnego męża na innego, nie przyniesie spodziewanych korzyści, ponieważ paskudne zachowanie jest efektem naszego wewnętrznego wzorca, a nie dokonanego przed ołtarzem wyboru. Tak też wygląda umowa dwóch dusz w przypadku agresora i ofiary. Jeśli wzrastamy wewnętrznie i uczymy się kochać siebie, umowa ta zostaje anulowana, bo i nauczyciel nie jest już dłużej potrzebny.
Każda decyzja jest ruchem energetycznym, który rozpoczyna cały cykl i rozwija nas wewnętrznie. Właśnie dlatego trzeba ją zasilać dobrymi myślami, wiarą i optymizmem, kiedy tylko zapadnie. Jeśli wątpimy, martwimy się i boimy to zabieramy jej energię i wówczas dzieją się rzeczy zgodne z obawami, lecz nie te, których pragnęliśmy. Kiedy potem wzdychamy ciężko: „no tak właśnie myślałem, tego się bałem”, nie wiemy o tym, że byłoby całkiem inaczej, gdyby nie te wszystkie wątpliwości i lęki. Oto kolejny powód, dla którego warto myśleć pozytywnie.
Jest mnóstwo sposobów na podejmowanie decyzji, poczynając od rzucenia monetą a kończąc na rozkładaniu kart lub pytaniu jasnowidza. Każda metoda jest dobra, jeśli tylko uwalnia nas od niepotrzebnego napięcia i strat energetycznych. Można też zadać sobie pytanie w ślad za mądrymi duchowymi nauczycielami: co by zrobiła miłość, będąc na moim miejscu? Albo: co by zrobił prawdziwy mistrz duchowy? Inne pytanie, które pomaga dokonać dobrego wyboru brzmi: czy to, co chcę zrobić przyniesie komuś lub mnie coś dobrego i czy nikogo nie skrzywdzi?
Jednym z najlepszych sposobów jest rozwijanie intuicji, która przydaje się nam w wielu życiowych sytuacjach. Pomaga nie tylko podejmować decyzje, ale też działać zgodnie z głosem duszy. Intuicja to ta pierwsza myśl, która się pojawia w naszej głowie lub pierwsze uczucie. W gruncie rzeczy wiele osób uniknęło przykrości tylko dlatego, że posłuchali swojego przeczucia. Warto czasem zadać pytanie swojemu sercu i poczuć w sobie odpowiedź. Jeśli coś budzi nasz niepokój i kojarzy nam się negatywnie, to być może nie jest tym, czego teraz właśnie potrzebujemy.
Intuicja ma też tę zaletę, że jest naszym własnym suflerem. Warto pytać samego siebie o swoje sprawy, bo to my będziemy potem zmagać się z efektami dokonanego wyboru. Inna osoba, nawet najbardziej nam życzliwa, ma inne preferencje, lubi co innego i może kochać wyzwania oraz przygody. A my niekoniecznie chcemy się szarpać z życiem i zdobywać szczyty cierpliwości. Jest to też ważny element odpowiedzialności za własne życie – umieć samemu zdecydować i potem powiedzieć: tak wybrałem i już, to moja sprawa i moje życie. Jedną z najgorszych opcji jest rezygnacja z samodzielności i oczekiwanie, że ktoś inny – rodzic, mąż, wróżka, terapeuta – powie nam, co mamy robić. Uzależnienie od doradców jest szkodliwe i blokuje jakikolwiek rozwój.
Na koniec pragnę jeszcze zwrócić uwagę na to, że słuchanie własnych przeczuć i odczuć może stanowić doskonały życiowy kompas. Kiedy ktoś pyta mnie, dlaczego na świecie jest tyle okrucieństwa, odpowiadam, że ludzie zatracili umiejętność słuchania siebie. Kiedy ktoś twierdzi, że świat jest zły, bo nikt nam nie mówi, co mamy robić i jak żyć, to zdecydowanie zaprzeczam. Dostaliśmy genialną instrukcję obsługi naszego życia. Wszyscy. Każdy wie doskonale, co robić należy, bo każdy ma w sobie wskazówkę, która wyraźnie pokaże, co jest właściwe i boskie, a co nie. Trzeba po prostu słuchać serca, a nie umysłu.
Wyobraźmy sobie taką sytuację, że jakiś człowiek chce zabić drugiego człowieka. Pyta wtedy swoich myśli, a one logicznie pokażą: zabijesz – zyskasz więcej pieniędzy, które tamtemu zabierzesz. Gdyby ta osoba zapytała serca, poczułaby zgrzyt, ból i dysharmonię – jednoznaczną wskazówkę, że to jest absolutnie złe. Przypomnijmy też sobie, co czujemy, kiedy dla odmiany podajemy rękę i pomagamy komuś. Kiedy przytulimy kogoś i pocieszymy, powiemy komuś dobre słowo, wówczas w sercu poczujemy radość i błogość. Wystarczy dokonywać takich wyborów, po których mamy w sercu harmonię, a unikać tych, które wywołują niemiłe odczucia. Oto najdoskonalszy ze wszystkich kompasów.
Myślę, że zawsze wiemy, co należy zrobić, tylko czasem udajemy, że tego nie widzimy lub widzieć nie chcemy, zagłuszając uczucia racjonalizacją. Bo to, co podpowiada serce nie jest spójne z egoistycznym punktem widzenia i cywilizacją opartą na posiadaniu. Często też nie chce służyć maskowaniu kompleksów, a wiele niechlubnych czynów bierze się z potrzeby dowartościowania, z zazdrości i lęku przed krytyką. Świadomie też odrzucamy nasz najdoskonalszy duchowy kompas, naszą cząstkę boskości, aby nie wyjść na osoby naiwne i słabe. Łagodność, dobroć i serdeczność to potężna siła, którą mają odwagę dysponować tylko prawdziwi mistrzowie.