Wibracje

Panuje taki pogląd, że jeśli ktoś ma wysokie wibracje, to jest szczęśliwy zdrowy i bogaty. I analogicznie niskie wibracje powodują problemy, braki i choroby. Teoretycznie jest to bardzo logiczne. Szczególnie ta druga część, ponieważ każdy, kto pracuje z Prawem Przyciągania, widzi takie zależności. Kiedy spada nam energia, pojawiają się automatycznie problemy różnego rodzaju. A już choroby psychosomatycznie jak doskonale wiemy są efektem trudnych emocji. Zatem jeśli ktoś pławi się stale w tych emocjach, z całą pewnością nie ma energii wysoko. To jest ze sobą dość wyraźnie powiązane.

To jednak tylko ogólne zasady, które oczywiście warto znać i stosować. Stale zachęcam do podnoszenia wibracji, aby przyciągnąć więcej dobra od wszechświata. Dbanie o energię i stabilność emocjonalna przyczynia się też do lepszego zdrowia i szybszej rekonwalescencji. Związek ten zatem jest niezaprzeczalny. Jednak nie można zakładać, że jeśli ktoś jest chory, to znaczy, że ma nisko wibracje. Tu pojawiają się wyjątki, a jest ich wcale niemało.

Otóż czasem rodzą się ludzie z karmicznymi chorobami. Te dolegliwości są specjalnym wyzwaniem, które wybiera sobie dana dusza na aktualne wcielenie. Dzięki utrudnieniom taki człowiek zamiast czerpać z życia zmysłowego pełnymi garściami, ucieka w rozwój duchowy, czasem po to, by znaleźć tam uzdrowienie. Czasem ono następuje, czasem nie. Bywa, że duchowa ścieżka przynosi jedynie lepsze funkcjonowanie i możliwość pracy duchowej. Znam wielu zaawansowanych w rozwoju mistrzów, których ciała są ułomne.

Piękną historię opowiada film pt. „Dr Strange” to jedna z moich ulubionych komiksowych postaci. Wspaniały chirurg, okaleczony po tragicznym wypadku, szukając uzdrowienia dociera do tybetańskiej wioski i genialnej duchowej nauczycielki. Osiąga mistrzostwo w magii i jak sugeruje film mógłby naprawić swoje dłonie, jednak poświęca to marzenie i wybiera pracę duchowego strażnika Ziemi. Śliczna baśń jest, jak to z baśniami bywa, doskonałą alegorią rzeczywistości. Tak też często bywa z programami dusz zamkniętymi w ułomnych ciałach. Osiągają niesamowite poziomy wibracyjne, a ludzie patrząc z boku widzą tylko ułomne ciało i parskają: „jeśli to taki wielki mistrz, to czemu sam sobie nie pomoże?”.

W czasie praktyk buddyjskich uczyłam się pod kierunkiem oświeconego nauczyciela. Jeździł na wózku, chorował na cukrzycę. Wiele razy opowiadałam o tym, co czułam będąc w odległości bodaj kilku metrów od Niego. Jego aura zawierała prawdziwe Niebo. Rozpływałam się od tej niesamowitej energii. W pobliżu tego człowieka rozpuszczały się we mnie wszystkie negatywne emocje i myśli. Stawałam się jednym wielkim szczęściem, jedną wielką bezwarunkową miłością. Dlatego wiem, czym jest Najwyższe Źródło i wiem, do czego dążymy w swojej ziemskiej wędrówce. Dane mi było dotknąć tej boskości.

Rzecz w tym, że ta Wspaniała Istota była bardzo schorowana, a niedługo potem opuściła to ziemskie znękane ciało. Jak ma się oświecenie do niemożności naprawienia komórek w swoim ciele? Tak naprawdę wiem, że Mój Nauczyciel mógłby się uzdrowić jednym pstryknięciem paluszków. Manifestował przy nas taką magię, że naprawienie komórek to doprawdy drobiazg. Kiedy zapytałam kogoś z bardziej ode mnie zaawansowanych uczniów o stan zdrowia Naszego Nauczyciela, usłyszałam, że Rinpocze wziął na siebie karmę wielu innych ludzi. Przyjmując, że to prawda, mamy też od razu przykład, w którym rzecz ma się odwrotnie, niż myśli większość ludzi im wyższy poziom wibracji, tym więcej zabranego innym cierpienia, a co za tym idzie słabsze ciało.

Z pieniędzmi sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Kiedy popatrzycie na najbogatszych ludzi świata, zobaczycie jak bardzo niektórzy z nich są nieszczęśliwi. Ci bardziej wrażliwi z Was zobaczą też, że ten i ów miliarder nosi w sobie demoniczne energie. Oczywiście są wśród bogaczy też dobrzy ludzie o pięknych wibracjach, ale trudniej ich zobaczyć, bo zwykle nie brylują w polityce. Tak czy owak zasobność konta nie przekłada się na poziom duchowy. Próba oceniania wibracji człowieka na podstawie jego stanu posiadania czy zdrowia jest pozbawiona sensu.

Nie jest natomiast pozbawiona sensu sama zasada poprawiania jakości swojego życia poprzez podnoszenie wibracji. Wiele chorób pojawia się, jako objaw niskiej energii czy wzorców opartych na negatywnych emocjach. Praca z rozwojem, praca z energią w większości wypadków przynosi uzdrowienie. Nie każdy przecież ma w sobie jakieś karmiczne choroby, które mają go spowalniać czy być wybranym obciążeniem dla duszy. Większość z nich jest właśnie wskazówką do wznoszenia wibracji. Warto o tym pamiętać.

Podobnie rzecz ma się z materialnym posiadaniem. Przed narodzinami dusza wybiera sobie rodzinę, która najlepiej poprowadzi ją przez określone lekcje. Ktoś rodzi się w rodzinie miliarderów, a ktoś inny w slumsach. Jest to nie tylko wybór duszy jak twierdzą niektórzy, może to być wynik nagromadzonej w innym wcieleniu zasługi. W każdym razie punkt wyjścia miewamy różny. Jedni od dziecka mają wszystko na tacy, nic nie muszą robić, poza słodkimi minkami do selfiaczków. Inni wychodząc ze skrajnej biedy wypracowują sobie wielki dobrobyt. I chyba nikt nie ma wątpliwości, że to ta druga dusza więcej osiągnęła. Aczkolwiek wielu z nas wolałoby to pierwsze wcielenie, które najprawdopodobniej jest tylko „urlopem” pomiędzy innymi bardzo ciężkimi inkarnacjami.

Natomiast każdy z nas podnosząc wibracje może sobie wypracować minimalny dobrostan. Niekoniecznie trzeba być miliarderem. Jedną z najpiękniejszych lekcji dla mnie w początkach mojej nauki była reakcja nauczycielki prosperity. Kiedy w przerwie zajęć nakręceni wysokimi wibracjami biegliśmy nadać kupon Lotto, zaproponowaliśmy, że nadamy i dla niej. Odmówiła, uzasadniając to tym, że nie potrzebuje pieniędzy. „Ale jak to?! Jak można nie chcieć?!”. „Mam wszystko, czego potrzebuję” powiedziała nauczycielka. „Nie chcesz mieć więcej?”. „Nie. Jak będę potrzebowała, to sobie wykreuję”. Dla jasności nie była miliarderką. Ale zawsze nam powtarzała, że niczego jej nie brakuje i kiedy pojawia się potrzeba, to pojawiają się też pieniądze, by ją zaspokoić. Tak wygląda prawdziwa Świadomość Bogactwa.

Moim zdaniem świadoma praca z energią i wysokie wibracje to taki właśnie stan – posiadania wszystkiego, czego się pragnie i potrzebuje. To jesteśmy w stanie wypracować, kiedy korzystamy z zasad Prosperity na przykład. Nie musimy wygrywać na loterii, nie musimy mieć krociowych dochodów, ale możemy mieszkać w pięknym domu, jeździć wygodnym samochodem i cieszyć się pięknymi rzeczami lub doświadczeniami. Czyli innymi słowy – podnoszenie energii uwalnia nas od rozmaitych braków.

Oprócz zdrowia i pieniędzy warto też zwrócić uwagę na poczucie szczęścia, bo ono jest w gruncie rzeczy najważniejsze. Czy chcielibyście kiedykolwiek zamienić się z miliarderem, który finalnie odbiera sobie życie? Czasem lepiej mieć mniej, ale umieć cieszyć się każdym promieniem słońca. A to już płynie do nas wyłącznie z wysokimi wibracjami. Zatem jeśli nawet karmiczny program duszy daje nam biedę lub przewlekłą chorobę, to obok tego jest coś, co zawsze możemy sobie wypracować poprzez wzrastanie. Jest to właśnie szczęśliwe, przyjemne i pełne radości życie, we względnym zdrowiu i dostatku. Bez cierpienia, bez poczucia braku.

Zatem praca nad sobą oczywiście przynosi profity. Natomiast trzeba umieć odróżnić szczęśliwego człowieka, który chociaż skromnie żyje, ma w sobie ogromną radość istnienia i aż lśni tą radością – od bogacza, który realizuje swój urlop duszy i nierzadko jest bardzo życiem znękany. Pisałam o tym kiedyś. Fakt, że ktoś ma więcej od Was na koncie niczego nie oznacza. Jakże często niskie wibracje są widoczne w smutku i niespełnieniu takiej osoby, w nieudanych związkach, braku miłości, ciężkiej chorobie dziecka…

Definiowałam Świadomość Prosperującą wiele razy, ale to zawsze wysoko wibracyjna osoba. To człowiek, który jest tak szczęśliwy, że aż lśni, a my obok niego czy po rozmowie z nim czujemy się tak, jakby nam skrzydła wyrosły u ramion. Taka osoba ma zawsze w aurze kawałek Nieba i dzieli się z nami tym Niebem jak mój Rinpocze. Może przy tym chorować, nie mieć pieniędzy na remont mieszkania lub spłacać jakiś kredyt. Ale jeśli lśni, to pilnie się rozglądajcie, bo na pewno zobaczycie przy niej całe rzesze Aniołów.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 650
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu