Luksus oczywiście można zdefiniować po swojemu, bo bywa i tak, że luksusem jest urlop, spacer po lesie albo przestrzeń dla siebie. Ale z reguły jest to wysoki standard życia, jedzenia, ubierania się, spędzania wolnego czasu. Zwykle kojarzy nam się z czymś bardzo eleganckim i trochę niedostępnym. Niegdyś można było go zobaczyć jedynie w zachodnich filmach i serialach o życiu bardzo bogatych ludzi. Dzisiaj czasy są inne, luksus mamy w zasięgu ręki, warto więc też zmienić podejście.

Czasem luksus oznacza po prostu bogactwo. Taki stan, w którym możemy po prostu pójść do dowolnej restauracji na obiad, kiedy jesteśmy poza domem, kupić akurat takie buty, które nam się podobają lub wybrać sobie wymarzone wakacje – nie przejmując się ceną. Kierujemy się własnym uznaniem, akceptując przyjętą dla danej rzeczy wartość. Tym dla mnie jest bogactwo. Nie ilością pieniędzy na koncie, tylko dostępnością tego, czego w danym momencie pragnę.

Czasem luksus to coś więcej niż bogactwo. To rzeczy ponad potrzebą, daleko, daleko ponad. Na przykład posiadanie jachtu. Jasną sprawą jest, że nie jest to rzecz pierwszej ani nawet drugiej potrzeby. Nie marzę o pływaniu jachtem, nie interesuje mnie to, więc dla mnie bogactwo nie jest mierzone wartością posiadaniu jachtu. Dla innych luksus może być właśnie dostępem do czegoś takiego. Ważne, by to w sobie rozpoznać i umieć określić, ponieważ od tego zależy praca z tym pojęciem.

Jeśli to symbolizuje coś wyjątkowego, ale zbędnego jak jacht, to w ogóle nie ma znaczenia. Ale jeśli to wyraz tęsknoty za lepszej jakości markowymi butami, ubraniem czy ekskluzywnymi wakacjami, to warto się nad tematem pochylić. Jeśli chcemy kupić sobie droższe buty, bo wiemy że są lepsze, wygodniejsze i będą nam dłużej służyć, ale żałujemy na to pieniędzy, to energia układa się niekorzystnie. Myślimy wówczas, że to luksus, na który nie możemy sobie pozwolić, bo mamy inne wydatki. To takie pojęcie owego luksusu, które warto zmienić z pomocą na przykład afirmacji, by dać sobie dostęp do określonego dobra. By przekonać swoją podświadomość, że mamy zawsze środki na to, by nabyć luksusową, ale i wartościową, praktyczną rzecz, która nam się akurat bardzo podoba.

Bywa też tak, że kupujemy tańszą bluzkę czy torebkę, chociaż te droższe bardziej nam się podobają. Ale wyborem kieruje zwykły rozsądek i decyzja, że nie chcemy tak naprawdę torebki za 1000 zł., bo wystarczy nam taka za 100. Ja tak mam w kwestii torebek. Nie przywiązuję do nich specjalnej wagi i nie zależy mi by były firmowe. Wystarczy, by była odpowiedniego koloru, wielkości i miękkości. I chociaż stać mnie czasem na droższą, to wolę te pieniądze wydać na coś innego. Torebka za 1000 zł jest dla mnie jak jacht – niepotrzebnie droga i zupełnie zbędna. Szkoda mi na to pieniędzy.

Luksus z założenia może też oznaczać to, co uznajemy za niedostępne. To sytuacja, w której czujemy się trochę niegodni pewnych rzeczy. Kupujemy tańsze buty, torebki czy meble z głębokim wewnętrznym przekonaniem, że należymy do takiej grupy ludzi, którzy nie doświadczają i nie doświadczą luksusu. Mamy poukładany w sobie program, który dzieli ludzi na biednych i bogatych, czyli takich, którzy mają dostęp i takich, którzy dostępu nie mają i mieć nie będą. Jesteśmy jak dzieci, które patrzą przez szybę na cukierki na wystawie, a ich tęsknota jest zbudowana z głębokiego żalu, że nie można przez tę szybę niczego dosięgnąć.

Zwracam na to uwagę, ponieważ jest to wzorzec oparty bardzo mocno na braku. Dopóki to poczucie braku żyje w człowieku, nie ma on szans na zmianę swojego losu i przyciągnięcie do siebie czegoś, co wychodzi poza niezbędność. Luksus będzie dla niego zawsze niedostępny. A warto wiedzieć, że na tej półce z luksusem mogą być wygodne buty, własne mieszkanie czy dobry samochód, czyli rzeczy bardzo normalne, do których każdy człowiek ma prawo. To my ustalamy, co dla nas jest luksusem. Jeśli to jacht, to nie problem. Jeśli to wygodne buty, to warto taki wzorzec zmienić.

Oczywiście wśród tych dzieci, które patrzą przez szybę, są i takie, które mówią sobie: „będę to wszystko miał, mam do tego prawo, zasługuję”. I wówczas ich marzenia nie są tęsknotą, tylko celem wyznaczonym do osiągnięcia. Luksus w ich definicji to rzeczy, których chwilowo nie mają, ale chcą mieć, więc zdobędą. Czasem zatem luksus jest inspiracją i motywacją, która prowadzi człowieka do wybranego sukcesu. I dla nich może to być nawet jacht. Jeśli tak wybiorą, będą go mieli.

Zauważam tu bardzo wyraźną energetykę „zasługiwania”, czyli wysokiego poczucia wartości. Człowiek, który czuje się godny, zdobywa każdy luksus. To tylko kwestia czasu. Człowiek, który czuje się gorszy od innych, wyraźnie punktuje rzeczy, do których energetycznie nie dorósł. Nakreśla w społeczeństwie sztuczne podziały na bogatych i biednych, zasłania się przeznaczeniem lub karmą i sam sobie wkłada do głowy taki ogląd, według którego mieć czegoś nie może, bo należy do grupy biedaków.

Fizycznie podział na majętnych i niezamożnych oczywiście istnieje. Ktoś mieszka w dużym elegancko wyposażonym domu, a ktoś inny zajmuje razem z czteroosobową rodziną malutkie dwupokojowe mieszkanko. Ktoś jeździ najnowszym modelem jaguara, a ktoś inny kupuje stare dziesięcioletnie autko i modli się, by się nie zepsuło. Jednak z poziomu energetycznego to tylko przejściowa manifestacja, ponieważ wszyscy mamy ten sam potencjał i możemy posiadać rozmaite materialne luksusy. Jedni ten potencjał uruchomili, inni jeszcze nie.

Błąd w postrzeganiu świata polega na tym, że ten fizyczny podział traktuje się jako fundament i zakłada, że stan posiadania w chwili obecnej jest stały, a przynależność do określonej „kasty” finansowej jest niezmienna. To taka mentalna pozostałość z zamierzchłych czasów, kiedy o losie człowieka decydowało urodzenie się w określonej rodzinie. Żebrak nigdy nie mógł zostać księciem. Dzisiaj ludzie uważają, że biedak nie może stać się bogatym. Świadomie każdy ma na to nadzieję i próbuje się wzbogacić na różne sposoby, jednak podświadomie włożył sam siebie do określonej szufladki z napisem: „luksus jest dla mnie niedostępny”. Warto to odkodować i wprowadzić nowy wzorzec.

Jest jeszcze jeden aspekt. Czasem uważamy, że luksus sam w sobie jest zły. Oznacza dla nas próżność, chciwość lub snobizm. A snobizm to nie to samo – opiera się na niskiej samoocenie i potrzebie dowartościowania siebie drogim gadżetem czy ubraniem. Nie w tym rzecz. Luksus bardziej utożsamiałabym z komfortem i wygodnymi drogimi rzeczami, które sprawiają nam radość. Nie każdy chce jeździć Jaguarem, niektórzy naprawdę wolą dobry rower, to więc kwestia indywidualnej definicji, co jest dla nas synonimem dość drogiej, ale i cudownej rzeczy, która zmieniłaby nasze życie na lepsze.

Czasem u podłoża niechęci do luksusu leży współczucie dla głodujących w biednej strefie świata. Spotkałam osoby, które wstydzą się tego, że żyją w dobrobycie, podczas kiedy gdzieś na świecie ludzie umierają z braku jedzenia. Warto sobie uświadomić, że dopiero wtedy, kiedy będziemy naprawdę bogaci, możemy pomagać tym, którzy mają mniej. Współodczuwaniem nikogo nie nakarmimy. Ogólnie można zastosować tutaj wprowadzanie programu lub afirmację: „Doświadczam luksusu i czuję się z tym dobrze”. A także koniecznie: „Zasługuję na każdy luksus, jaki sobie wybiorę”.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 648
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu