Sen o Matrixie

Do jednych z najciekawszych snów należą te, które dotyczą ezoteryki i struktury wszechświata. Często zastanawiam się, czy to, co pojawia się w sennych marzeniach jest tylko pozbawioną sensu projekcją czy też składanką książek i filmów, które oglądamy? A może to rzeczywiście uchylenie kawałka zasłony skrywającej tajemnice istnienia? Jak jest w tym przypadku? Oto niezwykły sen, który wyśniła Beata.

Beata idzie z mężem i dwójką dzieci w wieku szkolnym. Idą kupić dom. Wychodzą z lasu, jakby wracali właśnie z wycieczki i widzą ładny dwupiętrowy domek w żółtym kolorze. Wpadają w zachwyt i wiedzą, że to ten dom jest na sprzedaż.

(Domek był zwykły, taka piętrowa kostka, ale Beata uświadamia to sobie po obudzeniu, we śnie wszyscy pieją wręcz z zachwytu).

Kiedy podchodzą do wejścia, Beata widzi obok drugi, jeszcze ładniejszy. Też żółty, ale z pięknymi balkonikami z ozdobnymi balustradami. Beata myśli, że tamten bardziej jej się podoba, ale wchodzą do tego pierwszego. 

Właściciele są na samej górze, bardzo sympatyczni, przyjaźnie nastawieni, gościnni. Dzieci biegną się bawić z innymi. Beata się zastanawia tylko, jak ma kupić dom, w którym ktoś jeszcze mieszka i na dodatek dopiero kończą kłaść kafelki. Trwają tam jakieś prace w łazience. 

Na wersalce leżą trzy piękne koty, w różnych kolorach. Beata je głaszcze. Jeden z kotów ma koci katar – siorbie nosem, jak człowiek. Koci katar to jedna z cięższych kocich chorób, a w tym śnie właścicielka mówi, że ten katar mu zaraz przejdzie i wszystko jest w porządku, nie ma się czym martwić. 

Właścicielka oprowadza Beatę po tym domu. Otwiera drzwi, za którymi jest szkoła dla dzieci. Potem prowadzi na dół do szpitala w piwnicy i mówi jej, że tu może pracować, jeśli zechce. Szpital normalny, jak szpital – łóżka, ludzie pod kroplówkami, a Beata może być pielęgniarką.

Potem są jeszcze inne pomieszczenia. Mnóstwo! Niemal kilka hektarów pokoi i sal – w tym jednym domku! I oczywiście jest w tym domu także mieszkanie dla Beaty i jej rodziny. Co istotne, okazuje się, że jeśli Beata tylko czegoś zapragnie, wystarczy otworzyć drzwi do odpowiedniego miejsca. Jest tu wszystko. Dokładnie wszystko.

Beata domyśla się, że coś tu nie gra, że to zbyt piękne i zbyt niezwykłe. Ukradkiem, kiedy nikt nie widzi, bierze jedną z córek za rękę i wymyka się z tego magicznego domu. Idzie do tego z balkonikami. Tamten jest normalnie urządzony. Jest w nim jakaś ładna kobieta, która wszystko wie i wyjaśnia, że ten magiczny dom, to budynek, w którym ludzie są hipnotyzowani jakimś środkiem i mają wszystko, czego pragną. Ale to iluzja. I zajmują się tym jakieś nieciekawe energie. Ta kobieta jest kimś w rodzaju Anioła. Beata jej wierzy.

Wraca do tego magicznego domu po męża i drugie dziecko. Pilnuje, żeby nie dać się omamić jakimś środkiem. Wchodząc po schodach, widzi przez okno morze i plażę. Dziwi się, a jedna z właścicielek (jest tych “opiekunek” więcej) mówi:

– Ty juz wiesz, na czym to polega. Na wyższym etapie współpracy z nami, na wyższych piętrach, jest dostęp do morza. Można spokojnie wyjść z domu na plażę i pływać.

Beata w międzyczasie “gubi” gdzieś córkę, która wymykała się z nią. Kiedy ją znajduje, zabiera ją i uciekają do tamtego domu z ozdobnymi balkonikami. Te kilka metrów, które dzieli te dwa domy, staje się odległością trudną do pokonania. Nagle obie biegną po śniegu (!), a za nimi biegną dwa demony… uciekają… W pewnym momencie Beata uświadamia sobie, że nie musi uciekać. Zatrzymuje się, odwraca i po prostu je przegania, krzycząc do nich “precz”. To skutkuje. 

Docierają do drugiego domu. Ale tam nie znajdują już Anielicy. Dom jest pusty – żadnych mebli i gołe ściany. Wchodzą na samą górę i przez okno patrzą na ten magiczny dom, w którym został mąż i drugie dziecko. Widzą setki pięter eterycznych i kolorowe energie wokół tego domu. Na samym szczycie na ostatnim piętrze formują się Anioły. Beata widzi, jak z tych kolorowych energii powstaje przepiękny Anioł z wielkimi skrzydłami, po czym frunie w kierunku tego domu, do którego uciekła. Uświadamia sobie, że także Anioły powstają w tym demonicznym (magicznym) domu i Anielica, którą wcześniej spotkała, także tam powstała.

Tu kończy się sen. Totalna magia. Tym razem bez mojej interpretacji, bo uważam, że każdy powinien sam go zrozumieć i wyciągnąć z tego swoje wnioski. Niektóre sny są prorocze, inne bardzo jednoznaczne i oczywiste. Są też sny, w czasie których wysypuje się śmietnik naszego umysłu. Bywają oczywiście też wizyty z zaświatów. Ale najważniejsze są takie sny, kiedy dostajemy dawkę duchowej wiedzy o sensie naszego istnienia. Czy to taki właśnie sen, każdy musi sam ocenić.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 584
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu