Zdarza się czasem, że śnią nam się dzieci. Mogą być nasze albo całkiem obce. Bywa też, że całkiem malutkie. Według wierzeń ludowych sen o gołym bobasie zwiastować może różne kłopoty. Pewnie dlatego w sennikach pojawia się pejoratywne słowo “bachor”. Niewykluczone oczywiście, że taka ocena wynika z naturalnego skojarzenia dziecka z rozmaitymi problemami, których nie szczędzi nam proces wychowania. A to choroby, a to szkoła, a to wydatki, a to kłótnie… W naszym języku funkcjonuje wiele symboli, które wiążą dzieci z trudnościami, a nie ze szczęściem czy miłością, co wydawałoby się bardziej odpowiednie. Np. “małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot”.
Jednak dla mnie dziecko we śnie to przede wszystkim coś nowego. I tak, jak niemowlę przynosi na świat nowe życie, tak i we śnie maluchy zawsze zapowiadają mi nowiny i zmiany. Dla mnie na lepsze. Nie tak dawno powtarzały mi się ciągle sny z małymi dziećmi. Miłe były te sny – śniły mi się zazwyczaj niemowlęta, którymi się opiekowałam i mocno do siebie tuliłam. Było w tym mnóstwo czułości.
Zdarzył mi się też kiedyś sen, w którym karmiłam maluszka piersią i to zawsze będzie dla mnie piękny symbol, ponieważ okres karmienia wspominam jako najwspanialszy czas w moim życiu. Bardzo lubiłam karmić swoje córki piersią. Jednak samo karmienie może wskazywać oczywiście konieczność pomagania komuś – czyli właśnie karmienia.
Zgodnie z tym, w co wierzę, po tych snach oczekiwałam, że urodzi się coś nowego w moim życiu zawodowym lub w moich pasjach – co w gruncie rzeczy bardzo się łączy ze sobą. Z jednej strony nie bardzo w to wierzyłam, bo cóż nowego może pojawić się po wielu latach pracy? Takiej, w której jestem naprawdę dobra i którą lubię. Z drugiej jednak czułam całą sobą, że te sny nie są przypadkowe, że wyraźnie zapowiadają zmiany. I oczywiście po kolejnym śnie, w którym tuliłam do siebie maleństwo, urodziły się dwie nowe rzeczy – malowanie i nowa metoda pracy z oczyszczaniem energetycznym. Bez planu. Niespodziewanie. Najpierw zaczęłam malować – po raz pierwszy od szkoły podstawowej sięgnęłam po farby i namalowałam swój pierwszy w życiu obraz. A niedługo potem moja przyjaciółka zadzwoniła i zaprosiła mnie na swoje autorskie szkolenie. Było jasnowidzenie, była energetyka, był zapach palonych ziół i… farby. Metoda jest znakomita i jest absolutną nowością. Także dla mnie. Oto moje wyśnione “dzieci”… A wkrótce nowe zajęcia i nowa współpraca… Zmiana goni zmianę. Ciągle rodzi się coś nowego.
I jeszcze jeden aspekt takiego snu, na który warto zwrócić uwagę: to dziecko wewnętrzne. Sam fakt, że śni nam się maluszek, może w tę stronę kierować naszą uwagę. Dla mnie najbardziej charakterystyczną cechą wewnętrznego dziecka jest niczym nie ograniczona wyobraźnia i ogromne zdolności twórcze. Sny o dzieciach mogą zatem pokazywać także rozwój kreatywności i całkowicie nowe pomysły w działaniu. To także przypływ weny – niezależnie od tego, czy jest to powrót czegoś, co wygasło, czy coś zupełnie dla nas nowego.
A teraz sen mojej klientki. Oczywiście z dzieckiem w roli głównej, które moim zdaniem zapowiada u niej także nowe rzeczy.
Marta zapamiętała sen od momentu, w którym podeszła do łóżeczka z małym dzieckiem. To nie było chyba jej dziecko, jednak sięgnęła po nie, bo wiedziała, że trzeba je przewinąć. Kiedy je wzięła na ręce, pieluszka tak pełna, że aż ciężka spadła na łóżeczko, a dziecko z całej siły przytuliło się do Marty, zaplatając rączki mocno na jej szyi. Kobieta czuła wzruszenie, czułość i potrzebę zaopiekowania się małą istotką. Wtulenie dziecka było tak pełne miłości, a jednocześnie jakby pełne desperacji, że kobieta nie mogła oderwać od siebie maluszka. Trzymała więc drugą ręką gołą pupkę i rozglądała się za czymś, w co mogłaby dziecko zawinąć. Po chwili znalazła jakąś tetrową pieluszkę i otuliła małego golaska, aby nie zmarzł. Jednocześnie cały czas przytulała do siebie dziecko, jakby rozumiejąc, że ono teraz najbardziej potrzebuje miłości.
Po dłuższej chwili chodzenia z wtulonym dzieckiem po domu, Marta przypomniała sobie, że musi wziąć prysznic. Nie mogła zostawić dziecka, więc zabrała je ze sobą do łazienki i ułożyła… w misce z wodą, a ono zasnęło. Po chwili zauważyła jednak, że woda przykrywa całe dziecko razem z buzią, więc chociaż ono oddychało pod tą wodą, odlała jej tyle, by odsłonić dziecku twarz. Zraz potem rozebrała się do kąpieli i przez moment widziała siebie nagą w lustrze.
Sen pozornie nieco absurdalny, w interpretacji jest dosyć klarowny. Jeśli przyjmiemy, że symbolicznie dziecko zapowiada pojawienie się w życiu Marty czegoś całkiem nowego, to wtulenie się maluszka pokazuje, że będzie to coś, co sprawi kobiecie mnóstwo radości. To dobra nowość, uruchamiająca mnóstwo pozytywnych emocji. Przypominam w tym miejscu, że kluczowe dla interpretacji są uczucia śniącej osoby. Jeśli są dobre, to i wydarzenia będą dla niej miłe.
Dostrzegam w tym śnie taki element, który mówi o sięganiu do tego, co ukryte w głębi nas. To te fragmenty związane z rozbieraniem siebie, ale i z nagością dziecka. W praktyce to właśnie coś takiego, jak moje malowanie – które odbywa się poprzez odkrywanie i wyrażanie swoich emocji, tęsknot i pragnień. Zatem niewykluczone, że Marta również odkryje jakąś ścieżkę artystyczną dla siebie, aby zacząć dzielić się z innymi tym, co drzemie w jej wnętrzu. Zacznie odkrywać, obnażać siebie i swoje uczucia. Zanurzenie dziecka w misce z wodą, to ogrom emocji, które staną się zaczynem do rozwijania twórczego działania.
Na koniec – sam prysznic to zapowiedź oczyszczania. Nie lubimy ani tego słowa, ani tym bardziej zjawiska. Niestety, na ścieżce rozwoju zawsze nam towarzyszy. Nawet wtedy, kiedy wcale o tym nie myślimy. No cóż, w tym śnie sporo emocji, a więc i oczyszczanie prawdopodobnie na poziomie uczuć.