Wiara w siebie

Każdy człowiek jest wspaniałą i utalentowaną istotą. Każdy. Każda żona i każdy mąż. Niektóre talenty są bardziej widoczne, inne mniej. Niektóre zdolności są wyżej przez ludzi oceniane, a inne niekoniecznie i nie przez wszystkich, ponieważ żyjemy w społeczeństwie, które ma swoje tradycyjne priorytety. Pracowitość będzie oczywiście cnotą, a umiejętność rozbawienia drugiego człowieka czy znalezienie z każdym wspólnego języka może pozostać całkowicie niedocenione.

Niezależnie od tego każdy ma swoje zalety. Jakaś żona świetnie gotuje, inna jest czyściutka i z jej wypolerowanych podłóg można wręcz jeść, a jeszcze inna jest po prostu piękną kobietą. Kolejna jest wspaniałą troskliwą i opiekuńczą matką i partnerką, a inna wspaniałym przyjacielem i towarzyszką do długich rozmów. Niektóre z nas są zmysłowe i namiętne, inne zachwycają inteligencją lub poczuciem humoru. Każda z nas rozkochała w sobie męża lub partnera swoim niepowtarzalnym urokiem, talentem, indywidualną jakością.

Warto o tym pamiętać, kiedy z jakiegoś powodu się rozstajemy. Fakt, że partner chce zakończyć związek z nami nie oznacza, że nagle zbrzydłyśmy, zgłupiałyśmy, rozleniwiłyśmy się. Oznacza tylko, że on chce iść dalej z kimś innym, kto daje mu inne jakości. Niekoniecznie lepsze. Po prostu inne. Błędem jest zakładać, że skoro znalazł sobie inną, to ona jest ładniejsza czy mądrzejsza od nas. Błędem jest w ogóle jakiekolwiek porównanie. Mężczyzna zwykle odchodzi do czegoś nowego, by czegoś innego doświadczyć.

Pisałam wielokrotnie, że mężczyźni odchodzą od mądrych, dobrych i pięknych żon do kochanek, które tym żonom nie dorównują. Ale nie o równanie chodzi, lecz o nowość i zmianę. Wielokrotnie w mojej praktyce musiałam gryźć się w język, by nie pytać klienta: „czemu zostawiasz taką wspaniałą kobietę dla tego niemiłego stworzenia?”. To „niemiłe stworzenie” było jakimś wyzwaniem, z którym mężczyzna chciał się zmierzyć. Ale w żadnym razie pozostawiona żona nie miała powodu do kompleksów.

Bywa oczywiście różnie. Czasem rozstajemy się, bo czegoś nam brakuje w związku i znajdujemy to akurat u kogoś innego. To może być – przykład z sufitu – zamiłowanie do tańca. Jeśli obecny partner nie umie i nie lubi tańczyć, to możemy odejść do kogoś, kto spełnia nasze marzenia. W dalszym ciągu nie ma powodu, by ten pozostawiony czuł się gorszy, bo chociaż nie umie tańczyć, to umie szyć, gotować, fotografować, pisać książki albo malować obrazy. A tego akurat nowa partnerka/nowy partner nie potrafi.

Rozstanie nie powinno być odrzuceniem. Jest zakończeniem jakiegoś etapu i rozpoczęciem nowego. Rzecz jasna rozumiem, że może być trudne emocjonalnie, bo pozostawiona osoba może nadal kochać. Oczywiście. Ale dzisiaj chcę tylko pokazać, że największym błędem, który towarzyszy rozstaniom jest poczucie bycia gorszym i przyjęcie za pewnik, że skoro ktoś odszedł do innej/innego to my jesteśmy jacyś ułomni. Prawie nigdy nie ma to miejsca. Takie przypadki są skrajne i dotyczą ludzi bardzo złośliwych, okrutnych i toksycznych.

Kiedy dwoje ludzi się rozstaje, rzadko kiedy patrzą obiektywnie na siebie i na całą sytuację. Nie dostrzegają prostego faktu, że pewne rzeczy po prostu się dzieją, nawet niezależnie od nas. Bardzo rzadko umiemy stanąć naprzeciwko siebie i powiedzieć: „Jesteś wspaniały/wspaniała, ale uczucie wygasło i chcę iść dalej, pozostając z tobą w przyjaźni”. A nawet, jeśli takie słowa padną, to nikt nie chce w nie uwierzyć. A to błąd. Uczucia przecież wygasają tak sobie bez powodu. Tak, jak czasem bez powodu się pojawiają.

Na pewno zgodzicie się ze mną, że miłość lubi spadać na nas nieoczekiwanie. Bywa nawet tak, że zakochujemy się w kimś, mając poczucie bezradności wobec tego zakochania, bo na poziomie umysłu wolelibyśmy kogoś „lepszego”. Podam własny przykład. W młodości zakochałam się w koledze, który lubił alkohol i nie stronił od innych używek. Był miły i zabawny, ale nieodpowiedzialny i chyba nawet niezbyt przystojny. Moje znajome pytały mnie: „co ty w nim widzisz? on jest okropny!”. A ja śniłam o nim, chociaż miałam obok mądrych, porządnych kolegów, którzy zabiegali o moje względy. Skoro można się bezsensownie zakochać, to można się także bez powodu odkochać.

Bywa, że uczucia przemijają. Ale bywa i tak, że zakochujemy się ponownie. Często spotykam w swojej praktyce przypadki, w których klientka zwierza mi się, że poznała kogoś i zakochała się po uszy. A w domu mąż i dzieci. Mąż wspaniały, dobry, kochany – niewyobrażalne, by go zostawić. A serce rwie się do kogoś innego. Wiem też, że wielu panów doświadcza podobnie. Żona cudowna i kochana, a tu miłość do innej jak grom z jasnego nieba spadła. Tacy panowie najczęściej wchodzą w romans na boku, by nie stracić owej cudownej żony i poczekać, aż nowa miłość się wypali.

Nie promuję takich układów, pokazuję tylko pewne procesy, aby unaocznić ogromnie ważny aspekt: żona czy konkubina nadal jest wspaniałą wartościową osobą, a nowy obiekt westchnień jest tylko obiektem westchnień. Fakt, że pojawiła się jakaś inna osoba nie oznacza, że my jesteśmy złe i brzydkie. Jak strzała z łuku Amorka dosięgło naszego partnera niespodziewane uczucie.

Rzecz jasna, kiedy pielęgnujemy nasz związek, dbamy o wspólne spędzanie wolnego czasu i o nasze uczucia, to Amorowi trudniej trafić w naszego męża czy chłopaka. Ale dzisiaj nie o tym, lecz wyłącznie o utrzymaniu wysokiego poczucia wartości po tym, jak zostaniemy zdradzeni. Warto zawsze pamiętać, że rozstanie nie jest oskarżeniem nas o to, że jesteśmy gorsi czy gorsze. Jest najczęściej umową dusz, które mają coś do przepracowania. Nie ma sensu porównywanie się z rywalem/rywalką. Warto zresztą w tej drugiej osobie zobaczyć tylko kolejnego towarzysza życiowych przepracowań byłego już partnera, a nie konkurencję.

Każda z nas jest bezkonkurencyjna, jedyna w swoim rodzaju. Każda z nas jest wspaniałą, wartościową osobą. Partnerzy nie odchodzą od nas, bo uznali nas za gorsze. Odchodzą, bo szukają czegoś nowego. Bo ich dusze potrzebują innych doświadczeń. Nie warto siebie obwiniać. Nie warto zaniżać swojego piękna i dobra. Nasza wspaniałość i nasze talenty nie mają tu nic do rzeczy. Możemy być utkane ze złota, a jeśli dusza wzywa na inną ścieżkę, to nasz blask tego nie zmieni. Patrząc z poziomu planu duszy nie zobaczymy w tym niczyjej winy.

Można mówić o przeznaczeniu lub o lekcjach. I zapewne czasem takie rozstanie ma nas nauczyć asertywności, samodzielności i wiary w siebie. Często prowadzi nas też w nowe związki dla nas. Proponuję w tym temacie obejrzenie polskiego filmu pt. „Nigdy w życiu”. Główna bohaterka cierpi z powodu odejścia męża, ale dopiero to rozstanie uwalnia ją z koszmarnego nudnego życia, a w zamian ofiarowuje jej spełnienie marzeń i wspaniałego partnera. Nigdy nie wiemy, co jest za zakrętem.

Bądźmy zatem świadomi swojej wartości niezależnie od wydarzeń. Zaufajmy sobie i wszechświatowi w tej kwestii. Związek trwa tyle, ile zdecydują dusze. Możemy go uzdrawiać, chronić i wzmacniać. Możemy go zakończyć w przyjaźni, jeśli nadejdzie taka chwila. Ale uwierzmy raz na zawsze, że nawet wtedy, kiedy nasz partner/partnerka odchodzi do kogoś innego, to nie umniejsza nas w żaden sposób. Nie mamy z tym nic wspólnego. Każdy podejmuje taką decyzję ze względu na siebie, a nie na nas i naszą wartość. Odejście męża czy żony do kogoś innego nigdy nas nie określa.

Natomiast określa nas na pewno kultura z jaką przyjmiemy taką wiadomość. Określa nas to, czy umiemy sobie wzajemnie podziękować za miniony czas i pozostać w zgodzie – co jest szczególnie ważne, jeśli mamy wspólne dzieci. Uważam, że jeśli mamy wysokie poczucie wartości i zachowamy je przy rozstaniu, to nie doszukujemy się wroga w człowieku, który wybrał inną drogę. Bez względu na smutek i żal, możemy zrozumieć drugą osobę i pozwolić jej odejść, wierząc przy tym, że nadal jesteśmy wspaniałymi, mądrymi, dobrymi i atrakcyjnymi osobami. Nic nam nie zostało zabrane.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 640
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu