Pokój jest obecnie tym, czego najbardziej potrzebujemy, więc dziś o pokoju właśnie. To, co ważne, to zrozumieć, że o pokój się nie walczy. Pokój się buduje. Nie zawsze mamy wpływ na politykę. Czasem – chociaż głosujemy na pokojowych polityków – wygrywają tacy zbuntowani, zadufani i pełni agresji. Jednak wszystko jest z jakiegoś powodu. Jeśli pomimo tego, że kochamy pokój i pragniemy go dla świata, doświadczamy wojny, to znaczy, że mamy go budować w sobie. Mamy go rozprzestrzeniać. Mamy go uczyć innych. Powód zawsze jest. Podobnie jak choroba czasem pojawia się tylko po to, byśmy odkryli w sobie moc samouzdrawiania.
Jedno jest dla mnie dość oczywiste – jeśli nie mogę obalić wojowniczego polityka ani zatrzymać swoją pięścią czołgów, to oznacza, że mam pracować na tym poziomie, który jest dla mnie dostępny: na poziomie mentalnym i energetycznym. Mentalny to uświadamianie, tłumaczenie, pokazywanie w jaki sposób tworzymy pokój. Energetyka to konkretna praca z medytacją, wizualizacją, energią Reiki oraz innymi duchowymi metodami. Jest jeszcze trzeci poziom… O nim za chwilę.
Wbrew pozorom jest to bardzo skuteczne w sferze materii. Udowodnił to Gregg Braden swoimi dokładnie opisanymi doświadczeniami. Kiedy duża grupa ludzi medytuje nad pokojem, wówczas na dłuższy czas ustają wszelkie napady, ataki i konflikty w pobliskiej przestrzeni. Zostało nawet dokładnie policzone, ile osób musi medytować, by zapanował spokój na określonym obszarze opisanym ilością metrów kwadratowych. Zatem warto to robić, bo działa i przynosi wymierne efekty.
Na poziomie duchowym i energetycznym ogromnie ważne jest, by zacząć od siebie, czyli poczuć pokój w sobie. To my tworzymy. Jeśli jestem pełna gniewu na agresora, który zabija ludzi, to nie mam w sobie pokoju tylko… gniew. A przecież nie o to nam chodzi. Rzecz polega na rozumieniu procesu. Nic nie jest przypadkowe. Agresor pojawia się w naszej przestrzeni byśmy nauczyli się uwalniać złość, oburzenie, rozpacz i zastępowali te wszystkie emocje pokojem.
Trudne to, wiem, ale przecież tak dużo mówimy teraz o rozwoju i przebudzeniu… Przebudzenie, to umiejętność tworzenia w sobie na zawołanie harmonii i pokoju. Bez oceniania. Bez obwiniania. Bez agresji. Rozumiejąc, że wszystko, co dzieje się na Ziemi jest umową dusz. Nie pierwsza to wojna. Wszystkie nas czegoś uczyły. Dawniej na agresję odpowiadaliśmy agresją. Dzisiaj mamy tę przewagę, że rozumiemy, o co w tym procesie chodzi i do czego zmierza. A o co chodzi? O umiejętność budowania w sobie pokoju i miłości bezwarunkowej. Dopóki tego nie urzeczywistnimy będziemy doświadczać takich trudnych sytuacji. Może więc warto się sprężyć i przerobić tę lekcję, aby już nigdy więcej nie było żadnej agresji i żadnych wojen.
Trzeci poziom, o którym wspomniałam, to świadome bycie pokojem. To zaprzestanie trzaskania drzwiami, krzyczenia na innych, złoszczenia się, pogardy wobec drugiego człowieka. To wyrzeczenie się rywalizacji, chciwości, poniżania i dokuczania innej osobie. To bycie w harmonii i ciszy, w jedności ze Wszystkim Co Jest. Im więcej ludzi stanie się Pokojem, tym szybciej wszelkie walki i zbrojne konflikty znikną z powierzchni naszej planety.
Jeśli ktoś zdecyduje się zrobić coś dla pokoju – na przykład wysłać energię, przeprowadzić medytację czy wizualizację, to bardzo ważne, by zacząć od ciszy w sobie. Chociaż solidaryzowanie się z ofiarą ataku wydaje się być takie szlachetne, na poziomie energetycznym sprowadza nas do poziomu świadomości braku. Nie można pracować z energią pokoju i jednocześnie widzieć w wyobraźni wybuchających bomb i płaczących dzieci. Nasza myśl tworzy. Właśnie dzisiaj musimy zaniechać wszelkiego oceniania, gniewu i buntu. Agresywne krzyki pod adresem agresora stawiają nas energetycznie na równi z nim. Agresją nie pokonamy agresji.
Zatem to, co najważniejsze – stać się dzisiaj pokojem. Widzieć wewnętrznym okiem piękne, dostatnie miasta i wsie, roześmiane, szczęśliwe dzieci, pięknie ubranych ludzi niosących w rękach kosze z owocami oraz wszystko to, co kojarzy się z dobrobytem i bezpieczeństwem. Podobnie jak wtedy, kiedy wizualizujemy zdrowie nie skupiamy się na chorobowych zmianach w ciele, tylko na wizji ciała zdrowego i ładnego.
Nie jest to trudne – zobaczyć to, czego pragniemy, cudowny dobrostan, radość i szczęście. Na tym się dzisiaj skupiajmy. Niech moc naszych myśli buduje świetlne struktury cudownego, szczęśliwego świata, w którym panuje obfitość, sytość, ciepło, radość, spokój, twórczość i zabawa. Uruchamiajmy naszą potężną moc tworzenia, by przeciwstawić ją pokojowo temu, czego nie chcemy doświadczać. Uwolnijmy lęk i nie pozwólmy, by obezwładniał naszą twórczą energię. Mamy Moc. Każdy z nas ma Moc do wykorzystania. Jakby to było wspaniale, gdybyśmy udowodnili sobie i całemu światu, że możemy wszystko. Bo możemy.
Na koniec krótkie proste ćwiczenie, które pomoże rozprzestrzeniać pokój.
Weź głęboki wdech i poczuj, jak wypełnia Cię pokój. Przez te kilka sekund zobacz wewnętrznym okiem roześmiane, szczęśliwe dzieci bawiące się na łące, ludzi ubranych w piękne rzeczy albo siebie na plaży obok wielu innych spokojnych zrelaksowanych osób. Zobacz to wszystko, co symbolizuje pokój, dostatek, dobrobyt, ciepło, sytość.
Zatrzymaj powietrze na kilka sekund i poczuj jak Twoja aura wypełnia się złotym Światłem, jakością pokoju.
Wypuść wolno powietrze i zobacz, jak złote Światło Pokoju rozprzestrzenia się z Twojej aury dookoła na cały świat.
Powtarzaj tyle razy, ile chcesz i możesz. Niech tworzy piękną, jasną energię, która oczyści wszystko to, co pokojem nie jest.
Nie tak dawno pisałam o noworocznych fajerwerkach, które dla mnie są wyrazem zawoalowanej agresji a nie radości. Huk, który towarzyszy fajerwerkom, przypomina huk spadających pocisków, a cierpienie zwierząt symbolicznie przypomina dramat wojny. Symbolicznie rzecz jasna, bo od fajerwerków do koszmaru wojny bardzo daleko. Kto jednak rozumie symbolikę, ten widzi, że zwolennicy fajerwerków to agresorzy, którzy pod pozorem świętowania zaspokajają potrzebę ataku, huku, hałasu, niszczenia. Nic zatem dziwnego, że prędzej czy później pojawia się doświadczenie wojny. Aby nie być źle zrozumianą, spieszę z wyjaśnieniem: fajerwerki nie są niczemu winne, one tylko pokazują, jakie energie w sobie mamy. Jeśli ciągle tak duży procent ludzi cieszy się hukiem, bólem i zniszczeniem, to wiemy do czego dąży spora część ludzkości. I to przychodzi. Wbrew serdecznym pragnieniom pokoju u innych dobrych ludzi.