Głwa Horoskopy i analizy Kursy i konsultacje Publikacje O mnie Mapa strony
Osho
Do poczytania:
Terapie inne
Niektórzy uważają, że jest postacią kontrowersyjną. Dla mnie to wspaniały nauczyciel. Jego książki od dawna mnie zachwycają. Podobnie jak 20 lat temu, tak i dzisiaj z prawdziwą przyjemnością wracam do jego mądrych słów. Osho cierpliwie tłumaczy zdanie po zdaniu. Nie sposób nie pojąć tego, co próbuje przekazać. Zmieniam się i zmienia się moje rozumienie, lecz wartość mądrości Osho jest ponadczasowa. Kto lubi czytać Eckharta Tolle, znajdzie w książkach Osho to samo, tylko napisane inaczej. Wszystko jest Jednym...
Łatwo można pomnożyć złoto, ale uczynienie kogoś oświeconym jest prawie niemożliwe. To nie zabawa, ścieżka jest żmudna. Nikt nie może uczynić cię oświeconym, ty sam stajesz się oświecony. Ktoś inny może najwyżej być katalizatorem, tylko tyle, ale wszystko dzieje się w tobie.
***
Jeśli chcesz znaleźć mistrza, porzuć swoją chciwość i porzuć swoje przekonania. Udaj się na poszukiwanie mistrza mając zupełnie nagi umysł, bez jakichkolwiek wierzeń i przekonań, tak jakbyś był jesiennym drzewem, pozbawionym liści, nagim, sięgającym do nieba. Znajdź mistrza zachowując nagi umysł, bez żadnych liści, żadnych wierzeń.
***
W cokolwiek wierzysz, dokonujesz projekcji. Wiara jest projekcją. Przypomina projektor w sali kinowej: na ekranie widzisz coś, czego nie ma. Projektor jest ukryty, a ty nie patrzysz na projektor, obserwujesz ekran. Projektor masz za sobą, tam wszystko się dzieje, lecz ty spoglądasz na ekran.
Gra toczy się w umyśle, a umysł wypełniony wiarą, zawsze dokonuje jakiejś projekcji, widzi coś, czego nie ma. To jest problem: umysł, który wierzy, nie ma jak się bronić, dzięki czemu oszuści mogą go wykorzystywać, a oszuści są wszędzie.
***
Ufność to głębokie rozumienie, że jesteś tylko cząstką, pojedynczą nutą w wielkiej symfonii, maleńką falą na oceanie. Ufność znaczy, że musisz płynąć razem z Całością, być z nią w zgodzie. Ufność oznacza: „Nie jestem tu jako wróg, nie chcę walczyć. Żyję by radować się szansą jaką mi dano, aby być wdzięcznym i świętować.”. Ufność nie jest doktryną, nie musisz być Hindusem, muzułmaninem, dżinem czy sikhem. Ufność to pewne zobowiązanie między jednostką a Całością. Ufność czyni cię religijnym. Nie hinduistą, muzułmaninem, chrześcijaninem – tylko religijnym. Ufność nie ma nazw. Wiara robi z ciebie hinduistę, muzułmanina, chrześcijanina. Wiara ma imiona, miliony imion, istnieją tysiące wierzeń, możesz wybierać. Ufność ma tylko jedną cechę – powierzenia się Całości, życia z nią w harmonii, niezmuszania Całości do słuchania ciebie, lecz pozwolenia sobie na życie wraz z Całością. Ufność to przemiana, trzeba do niej dojrzeć. Wiarę dostajemy przy narodzinach, ale nikt nie rodzi się z ufnością. Każdy rodzi się z wiarą jako hinduista, dżin czy buddysta. Wiarę daje ci społeczeństwo, bo wiara to pomost pomiędzy tobą a społeczeństwem.
***
Człowiek jest przepełniony samym sobą i to go gubi. Człowiek powinien przypominać bambus pusty w środku, by mogło przez niego przenikać istnienie. Powinien być jak gąbka – nie twardy, aby drzwi i okna jego istnienia były otwarte, a egzystencja mogła przenikać z jednego końca na drugi, bez żadnych przeszkód; nie znajdując nikogo wewnątrz. Wieją wiatry – wchodzą jednym oknem jego istnienia, a wychodzą drugim. Wewnątrz nie ma nikogo. Ta pustka to największa błogość. Ale ty jesteś niczym twarda lita skała, niczym twardy stalowy pręt. Nic przez ciebie nie przenika. Wszystkiemu stawiasz opór. Na nic nie pozwalasz. Nieustannie walczysz, wszędzie gdzie się da, jakbyś toczył wielki bój z całym Wszechświatem.
Nie ma żadnej wojny, sam siebie oszukujesz.
Nikt nie chce Cię zniszczyć. Całość cię wspiera, całość to ziemia, na której stoisz, powietrze, którym oddychasz, dzięki któremu żyjesz. Tak naprawdę nie ma ciebie – jest tylko całość.
***
Dlatego ludzie tak bardzo boją się miłości – ona się zdarza, nie możesz nią manipulować ani kontrolować. Dlatego ludzie mówią, że miłość jest ślepa. Jest jednak odwrotnie – miłość to jedyne jasne widzenie. Miłość to jedyne oko, choć ludzie mówią, że miłość jest ślepa, gdyż nie mogą nic z nią zrobić. Kiedy tobą zawładnie, przestajesz się kontrolować, zostajesz wyrzucony ze swojego centrum. Mówi się, że miłość jest ślepa, gdyż nie ma w niej rozsądku, jest irracjonalna. Przypomina obłęd, wysoką gorączkę, jest czymś, co pojawia się jak choroba. Przestajesz się kontrolować, górę biorą emocje.
***
Żyj, spaceruj, kochaj, śpij, jedz, weź kąpiel – bądź totalny. Pozwól dziać się wszystkiemu. Po prostu bądź. I nie usiłuj rozumieć, ponieważ wysiłek podjęty w tym celu, wysiłek podjęty z zamiarem zrozumienia, stwarza problemy. Stajesz się podzielony. Nie twórz problemów – po prostu bądź.
***
Nie ma lepszych czy gorszych dróg. Droga nie istnieje, ponieważ droga oznacza stawanie się. Droga oznacza, że trzeba przebyć pewien dystans, że jesteś oddzielony od celu. Można mówić o drodze, gdy wyruszyłem, by dotrzeć do ciebie, można o niej mówić, gdy wyruszyłeś, by dotrzeć do mnie, ale jak mówić o drodze, gdy próbuję być sobą? Nie ma żadnej odległości.
***
Żyjąc sercem, człowiek odkrywa sens. Poeta żyje z sercem i sercem słucha odgłosów nieznanego. Głowa nie potrafi słuchać; jest daleko od tego, co nieznane. Jest wypełniona tym, co już znasz.
Czym jest twój umysł? Wszystkim, co wiesz. A to jest przeszłość, coś, co umarło, odeszło. Umysł to jedynie wspomnienie. Serce jest przyszłością, serce jest nadzieją, zawsze wiąże się z tym, co będzie. Głowa myśli o przeszłości, serce marzy o przyszłości.
Przyszłość dopiero nadejdzie. Zawiera w sobie możliwość nadejdzie, nadchodzi. W każdej chwili przyszłość staje się teraźniejszością, teraźniejszość - przeszłością. Przeszłość nie daje wyboru, już się stała. Oddaliłeś się od niej - spełniła się, jest martwa jak grób. Przyszłość jest jak nasienie - budzi się, rozwija, by napotkać teraźniejszość.
Jesteś w ciągłym ruchu. Teraźniejszość jest jak most ku przyszłości. To krok, który właśnie stawiasz, a który zmierza w stronę przyszłości.
***
Nie słuchaj recept - słuchaj własnego serca. To jedyna recepta, którą polecam: słuchaj uważnie, świadomie, a nigdy się nie pomylisz. Słuchając własnego serca, nie będziesz czuł się rozdarty. Zaczniesz poruszać się we właściwym kierunku, bez zastanawiania się, co jest właściwe, a co niewłaściwe.
Nowa sztuka życia dla ludzkości będzie zawierać się w tajemnicy uważnego, świadomego słuchania własnego serca. Podążaj za nim, idź, dokądkolwiek cię poprowadzi. Owszem, czasem wpadniesz w tarapaty - ale wtedy pamiętaj, to jest potrzebne, abyś mógł dojrzeć. Czasem zejdziesz na manowce - ale pamiętaj: i to jest etapem dorastania. Wiele razy upadniesz - i znów się podniesiesz, ponieważ w ten sposób zdobywa się siłę. W ten sposób scalasz się.
***
Strach nie jest niczym innym jak tylko brakiem miłości. Działaj miłością, zapomnij o strachu. Jeśli umiesz kochać, strach ginie. Jeśli głęboko kochasz, nie ma strachu. Strach jest negacją, brakiem. Trzeba to głęboko zrozumieć. Jeśli to ci umknie, nigdy nie pojmiesz istoty strachu. On jest jak ciemność. Ciemność nie istnieje, tylko wydaje się, że jest. Właściwie jest jednak po prostu brakiem światła. To światło istnieje; usuń je, a w tym miejscu pojawi się ciemność.
***
Człowiek może zmarnować swoje życie dla zwykłych, doczesnych spraw. Bycie uduchowionym oznacza zrozumienie, że te malutkie rzeczy nie mają większego znaczenia. Nie mówię, że zupełnie nie mają znaczenia. Mają pewien sens, pewne znaczenie, ale nie tak duże, jak ci się wydaje. Pieniądze są potrzebne. Są potrzebą. Ale nie są i nie mogą być celem. Dom jest potrzebny, oczywiście. Jest konieczny. Nie jestem ascetą i nie namawiam, żebyście zburzyli swoje domy i uciekli w Himalaje. Dom jest potrzebny - ale ma służyć tobie. Nie zrozum tego źle. Gdy obserwuje ludzi, widzę, że wszystko przewróciło się do góry nogami. Żyją tak, jakby to dom ich potrzebował. Pracują na potrzeby domu. Żyją tak, jakby zaspokajali potrzeby swoich kont w banku - po prostu zbierają pieniądze, a potem umierają. Zresztą nigdy nie zaczęli życia. Ani przez chwilę nie doświadczyli pulsowania, mocy życia. Byli uwięzieni w bezpieczeństwie, w rutynie, w szacunku.
***
Medytacja powinna być schronieniem wewnątrz ciebie, świątynią twojego jestestwa. Ilekroć poczujesz, że masz dosyć świata, możesz ukryć się w świątyni. Możesz wziąć kąpiel wewnątrz swojego jestestwa. Odświeżyć się, poczuć się jak nowonarodzony, znów pełen życia, świeży, młody, odnowiony... by żyć, by trwać. Jednak powinieneś także umieć kochać ludzi i nie unikać problemów, taka bowiem cisza, która nie ma w sobie siły, aby zmierzyć się z problemami, nie jest wiele warta. Jedynie taka cisza, która mimo napotkanych problemów nadal pozostaje ciszą, jest tą upragnioną.
***
Jedna z najważniejszych prawd życiowych mówi: cokolwiek ukrywasz, to się rozrasta; cokolwiek zaś wyciągasz na światło dzienne, jeśli jest złe, znika, wyparowuje w słońcu, a jeśli jest dobre - rozkwita. Ale kiedy coś ukrywasz, dzieje się odwrotnie. Dobre początki usychają, bo nie są odżywiane; potrzebują one przecież wiatru i deszczu, i słońca, kontaktu z naturą. Mogą rosnąć jedynie na glebie prawdy, bo ona dostarcza właściwych składników. Kiedy przestaniesz ich dostarczać - to, co było dobrym początkiem, staje się coraz słabsze. Ludzie głodzą swoją rzeczywistość, a przekarmiają złudzenia.
***
Nie możesz nikogo uczynić odpowiedzialnym za swą ewolucję. Zaakceptowanie tej sytuacji daje siły. Jesteś na własnej drodze do wzrastaniu, do ewolucji.
Stwarzamy bogów, albo przyjmujemy schronienie w guru, po to, abyśmy nie musieli być odpowiedzialni za własne życie, za własną ewolucję. Próbujemy odpowiedzialność umieścić gdzieś indziej, z dala od siebie. Jeśli nie umiemy zaakceptować jakiegoś boga czy guru, próbujemy uciec od odpowiedzialności w środki odurzające lub narkotyki, w cokolwiek, co nas uczyni nieświadomymi. Ale te wysiłki zaprzeczenia odpowiedzialności są absurdalne, młodzieńcze, dziecinne. Tylko opóźniają tę sprawę, nie są rozwiązaniem. Możesz odkładać to aż do śmierci, a problem pozostanie i twoje nowe narodziny nastąpią w taki sam sposób.
Kiedy zrozumiesz, że tylko ty jesteś odpowiedzialny, nie ma ucieczki w żadną nieświadomość. A jeżeli próbujesz uciekać, jest to głupie, gdyż odpowiedzialność jest wielką okazją dla ewolucji. Z tego stwarzanego zmagania, coś nowego może się rozwinąć.
Zrozumienie oznacza poznanie, że wszystko zależy od ciebie. Nawet twój bóg zależy od ciebie, bo stworzyła go twoja wyobraźnię. Wszystko w końcu jest częścią ciebie i ty jesteś za to odpowiedzialny. Nie ma nikogo, kto słuchałby twych wyjaśnień, nie ma sądów apelacyjnych. Ty ponosisz całą odpowiedzialność.
***
Poprzez samotność, ego zostaje rozbite. Nie ma nic, do czego mogłoby się odnieść, nie może więc istnieć. Dlatego, kiedy jesteś gotów być w samotności, bez wahania w samotności, nie uciekając i nie cofając się, po prostu akceptując fakt samotności takim, jaki jest, staje się to wielką okazją. Wtedy przypominasz ziarno mające w sobie wielki potencjał. Ale pamiętaj – by wyrosła roślina, ziarno musi samo siebie zniszczyć. Ego jest tym ziarnem, potencjałem. Jeśli zostanie rozbite, rodzi się boskość. Boskość nie jest “ja" czy “ty" – jest jednością. Poprzez samotność docierasz do tej jedności.
***
Musisz być świadomy ciała, jego funkcjonowania, jego subtelnych uczuć, jego muzyki, jego cisz. Czasami ciało jest w ciszy, czasami jest w zgiełku, czasami jest odprężone. Odczucie każdego stanu jest tak inne, szkoda, że nie jesteśmy go świadomi. Gdy kładziesz się spać, w ciele następują subtelne zmiany. Gdy rano wychodzisz ze snu, znowu są pewne zmiany. Trzeba stać się ich świadomym. Gdy chcesz rano otworzyć oczy, nie otwieraj ich od razu. Gdy stałeś się świadomy tego, że sen się zakończył, stań się świadomy ciała. Nie otwieraj oczu. Co się dzieje? Wewnątrz następuje wielka przemiana. Sen cię opuszcza, zbliża się przebudzenie. Widziałeś wschodzące o poranku słońce, ale nigdy nie widzisz wstającego swego ciała. Jest w nim pewne piękno. Jest w twym ciele ranek i wieczór. Nazywa się to sandhya – chwila przemiany, chwila zmiany.
***
Teraz wiesz, że świadomość jest oddzielna od treści świadomości. Jeśli stanie się to uważnością z chwili na chwilę, wtedy, gdy spacerujesz, rozmawiasz, jesz, śpisz – coś się zdarza. Jeśli jesteś ciągle świadomy tego, że umysł jest jedynie skomputeryzowanym, wbudowanym w ciebie procesem służącym gromadzeniu wspomnień, nie jest częścią twojego istnienia, sama ta świadomość, sama ta nie-metoda, pomoże w tym, aby to cos zdarzyło się w tobie.
Nikt nie może powiedzieć kiedy to nastąpi, jak to nastąpi, gdzie to nastąpi, ale jeśli ta uważność będzie trwała, sama z siebie pogłębia się coraz bardziej. Jest to proces automatyczny. Od intelektu przechodzi do serca, od inteligencji przechodzi do twojego umysłu intuicyjnego, od świadomości powoli przechodzi do nieświadomości. I pewnego dnia stajesz się totalnie przebudzony. Coś się zdarzyło. Nie jako kultywowanie, ale jako produkt uboczny pamiętania. Nie wskutek kultywowania jakiejś doktryny, ale dlatego, że przebudziłeś się na pewien wewnętrzny fakt, pewną wewnętrzną wizję. Coś weszło głęboko w ciebie.
Gdy przychodzi ta chwila, przychodzi zupełnie bez uprzedzenia, nieznana, jako eksplozja. W tej chwili eksplozji jesteś całkowicie pusty. Nie ma cię, przestajesz być. Nie ma intelektu, nie ma rozumu, nie ma pamięci. Jest po prostu świadomość, świadomość nicości, pustki. W tej pustce jest wiedza. Ale jest to wiedza o zupełnie innym sensie. Teraz nie ma poznającego i nie ma poznawanego. Jest po prostu poznawanie. Jest to egzystencjalne.
To, co istnieje w tej pustce, to, czym jest ta pustka – nie można tego przekazać. Przekazać można tylko przejście, proces. Ale nie można myśleć o tym procesie jako o metodzie, nie jest ono czymś, co należy praktykować. Nie ma nic, co należałoby praktykować. Albo pamiętasz, albo nie.
***
Cała możliwość wolności zależy od tego czy kładziesz nacisk na ciało czy na świadomość. Jeśli jesteś tylko wypływającym na zewnątrz strumieniem życia, wszystko jest zdeterminowane. Ale może jesteś też czymś wewnętrznym? Nie dawaj żadnych wcześniej ułożonych odpowiedzi. Nie mów: “Jestem duszą." Jeśli czujesz, że nic w tobie nie ma, bądź uczciwy wobec tego. Ta uczciwość to pierwszy krok ku wewnętrznej wolności świadomości.
Jeśli wejdziesz głęboko do wewnątrz, poczujesz, że wszystko jest tylko częścią tego, co na zewnątrz. Twoje ciało pochodzi z tego, co na zewnątrz, twoje myśli pochodzą z tego, co na zewnątrz, nawet twoja jaźń została ci dana przez innych. Dlatego tak bardzo boisz się opinii innych ludzi – ponieważ całkowicie panują nad twoją jaźnią. W każdej chwili mogą zmienić zdanie o tobie. Twoja jaźń, twoje ciało, twoje myśli, dane są ci przez innych ludzi, co więc jest wewnątrz? Jesteś warstwami warstw nagromadzonego tego, co na zewnątrz. Jeśli utożsamiasz się z tą swoją osobowością, która pochodzi od innych ludzi, wszystko jest zdeterminowane.
Stań się świadomy wszystkiego, co pochodzi z zewnątrz i przestań się z tym utożsamiać. Wtedy przyjdzie chwila, gdy wszystko to, co na zewnątrz całkowicie upada. Będziesz w próżni. Ta próżnia jest przejściem między zewnętrzem i wnętrzem, drzwiami.
***
Doznanie potwierdzające oznacza, że zbliżasz się do domu. Musisz rozumieć, musisz być świadomym doznań potwierdzających, bo daje to odwagę, nadzieję. Daje to siły życiowe. Zaczynasz czuć, że szukasz nie na darmo, że poranek jest już bardzo bliski. Może nadal jest noc i ciemność, ale pierwsze doznanie potwierdzające zaczęło przenikać.
Gwiazdy zaczynają znikać, wschód nabiera czerwieni. Słońce nie wzeszło, jest wczesny świt; to doznanie potwierdzające, że słońce nie jest daleko. Gdy wschód staje się czerwony, wkrótce, lada chwila, słońce wzniesie się ponad horyzont. Ptaki zaczęły śpiewać, ptaki wysławiają nadchodzący poranek. Drzewa wyglądają na ożywione, sen znika, ludzie się budzą. To są doznania potwierdzające.
Dokładnie tak samo na ścieżce duchowej są doznania, które są bardzo potwierdzające. Przypomina to sytuację, gdy wędrujesz w kierunku pięknego ogrodu, którego nie widzisz ale im bliżej jesteś tego ogrodu, tym chłodniejszy jest wiatr, który możesz poczuć. Im dalej odchodzisz, tym bardziej chłód znika, im bardziej się zbliżasz, tym bardziej chłód znowu się pojawia. Im bardziej się zbliżasz, tym bardziej wiatr nie jest tylko chłodny, ale jest i aromat, aromat wielu kwiatów. Im dalej odchodzisz, tym bardziej aromat zanika. Im bardziej się zbliżasz, tym lepiej słyszysz ptaki śpiewające pośród drzew. Drzew nie możesz dostrzec, ale śpiew ptaków... dalekie wołanie kukułki... pewnie las mangowców, zbliżasz się. To są doznania potwierdzające. Dokładnie to samo dzieje się, gdy wędrujesz w kierunku wewnętrznego ogrodu, w kierunku wewnętrznego źródła życia, radości, ciszy, błogości. Gdy zaczniesz poruszać się w kierunku centrum, kilka rzeczy zniknie i pojawi się kilka rzeczy nowych.
***
Gdy w medytacji wędrujesz do wewnątrz, nagle widzisz, że między tobą i zgiełkiem wokoło powstaje wielki dystans. Możesz siedzieć na targowisku i nagle zobaczysz przerwę pojawiającą się między tobą i hałasem. Ledwie przed chwilą te hałasy były niemal tożsame z tobą, byłeś w nich; teraz oddalasz się od nich. Jesteś tam fizycznie, tak, jak przedtem. Nie potrzeba odchodzić w góry – to jest droga do odnalezienia rzeczywistych gór wewnątrz, to jest droga do znalezienia Himalajów wewnątrz. Zaczynasz wchodzić w głęboką ciszę, i nagle wszystkie te hałasy, które były tak blisko ciebie – a było takie zamieszanie – zaczynają się oddalać, odchodzić w dal. Na zewnątrz wszystko jest takie, jak było wcześniej, nic się nie zmieniło: siedzisz w tym samym miejscu, w którym zaczynałeś medytować. Ale wraz z pogłębianiem się medytacji będziesz to odczuwał, poczujesz narastający dystans do rzeczy zewnętrznych.