Główna    Horoskopy i analizy   Kursy i konsultacje   Kroniki Akaszy  Publikacje   O mnie    Mapa strony

 

Kochać całą sobą

 

Do poczytania:

Prosperita

Myślenie kwantowe

Inspiracje Prosperity

Boskie Portfolio

Warsztaty

 

Uzdrawianie

Psychosomatyka

Wybaczanie

Wewnętrzne dziecko

Miłość bezwarunkowa

Kodowanie

Metoda Evelyn Monahan

Afirmacja

Mapa Marzeń

Felinoterapia

Żywioły

Aura Soma

Aromaterapia

Związki

Harmonia serca

Emocje

NAO

 

Czakry

Numerologia

Astrologia

Astrologia Wedyjska

Sny

Anioły

Reiki

Kroniki Akaszy

Medytacja

Przebudzenie

Artykuły

Publikacje

Lektury

Linki

 

 

 

... Ja ciebie kocham! Czyż być może?

Czy mnie nie zwodzi złudzeń moc?

Ach nie! bo jasną widzę zorzę

I pierzchającą widzę noc!

 

I wszystko we mnie inne, świeże,

Zwątpienia w sercu stopniał lód,

I znowu pragnę - kocham - wierzę -

Wierzę w miłości wieczny cud! ...

(Adam Asnyk)

 

To jeden z moich ulubionych fragmentów, który gra we mnie i bardzo często migocze tysiącem barw w moim sercu. Te słowa wracają do mnie setki razy nie tylko dlatego, że lubię poezję, ale przede wszystkim jako moja własna pieśń duszy. To jest to, co najczęściej czuję. Jest to oczywiście element mojego miłosnego związku z partnerem i to on wyzwala we mnie tyle pięknych emocji, ale najważniejsze jest, że to piękne uczucie rozprzestrzenia się na inne obszary mojego życia. Pozwala mi rozwijać moje pasje, z pogodą wykonywać codzienne, nużące zazwyczaj obowiązki i lepiej pracować z energią. Jak pisałam w dziale o Reiki – stan miłości i pełne dobrych uczuć myśli sprawiają, że energia płynie silniej i efekty są mocniej odczuwane.

Pisałam już o tym, że miłość romantyczna niewiele ma wspólnego z miłością bezwarunkową. Głównie dlatego, że nie umiemy naprawdę kochać. Kiedy łączymy się w pary, natychmiast zaczynamy żądać i oczekiwać – partner ma patrzeć tylko na mnie, kochać tylko mnie, całować ślady moich stóp i do tego dawać mi jak najwięcej pieniędzy. Jeśli nie spełnia któregoś z tych roszczeń, łamie nam serce, krzywdzi i sprawia, że zaczynamy mówić o tym, ileż to cierpienia kosztuje nas kochanie. Oczywiście często my również coś z siebie dajemy, my też staramy się dbać o partnera/partnerkę, poświęcać mu/jej czas i uwagę, tworząc w ten sposób handlową wymianę miłych gestów, którą wszyscy nazywają miłością – ja dodam: romantyczną. Miłość bezwarunkowa handlem nie jest. Kocha się za nic. 

Są też cierpliwe osoby, które nie umiejąc kochać siebie, sprawiają nieświadomie, że są odrzucane, poniżane i naprawdę krzywdzone. Działa tu zasada lustra, o której wielokrotnie wspominałam. Jeśli sami siebie kochać nie umiemy, partner odzwierciedli to i kochał nas nie będzie. Jeśli nie szanujemy siebie, partner szanować nas nie będzie, bo jest tylko odbiciem tego, co jest w nas. Jeśli nie jesteśmy wierne sobie, to przyciągamy zdradę, a wówczas rzekoma miłość zamienia się w stek wyzwisk. Jest rzeczą oczywistą, że wiążąc się z kimś, liczymy na współpracę, pomoc, wsparcie i bliskość. Nie na rękę nam fakt, że ukochany/ukochana sypia z kimś innym. Jednak miłość bezwarunkowa zakłada, że kocham nie za to, co partner robi, ale kocham... ot tak, po prostu, bo kocham. Zdrada może być dla mnie trudnym doświadczeniem, może doprowadzić do łez, ale nie ma wpływu na miłość, bo nic nie ma wpływu na miłość bezwarunkową. Dlatego tak się nazywa: b e z w a r u n k o w a...

Temat zdrady jest trudny i piszę o nim tutaj i tutaj. Nie próbuję przekonywać, że mamy takie doświadczenie łykać jak żabę i zachowywać się, jakby nigdy nic. Przypominam tylko, że prawdziwe kochanie nie gaśnie z powodu trudności. Kiedy kochamy, szukamy rozwiązań i nie zastępujemy dobrych uczuć nienawiścią czy zazdrością. Prawdziwa miłość jest trwała, nie umiera nigdy. Ale co ważne – nie zabrania nam kochać innych. Nie namawiam w tym miejscu do poligamii czy poliandrii. Kochając męża, można kochać dzieci, rodziców, przyjaciół, przyjaciółki i oczywiście kota lub psa. Nasze serca są wielkie i mają tysiące jednakowo słodkich cząstek.

Miłość bezwarunkowa nie jest kubkiem herbaty, którą piję, gdy mam ochotę, ale gdy wpadnie do niej mucha – wylewam do zlewu. Jest oceanem, w którym jestem zanurzona po uszy każdego dnia. Oceanem, który mnie żywi i wzmacnia swoją dobroczynna energią. Oceanem, którego jestem częścią, bo wypełnia każdą moją komórkę, stając się ze mną Jednością. Oceanem, który mnie uzdrawia na wszystkich poziomach. Oceanem, który obmywa mnie z całego brudu, jaki nazbierałam przez wszystkie wcielenia. A wreszcie – oceanem, który łączy mnie najpiękniej ze Wszystkim Co Jest.

A spokojnie mogę zacząć od kochania jednej dowolnej osoby: dziecka lub przyjaciółki. Dla mnie najpiękniejszy jest taki dzień, kiedy oboje z mężem mamy wolne od pracy i wreszcie dużo czasu dla siebie. Budzę się w jego ramionach, zaglądam w jego roześmiane oczy i natychmiast w duszy zaczyna mi śpiewać wiersz Asnyka. "Ja kocham ciebie, czy być może...". Idę z tym wierszem i harmonią wewnątrz siebie przez cały długi dzień i napełniam tym uczuciem wszystko, co robię – każdy tekst, każdy horoskop i nawet każdą kanapkę. Tętni we mnie i pulsuje szczęściem. Czy trzeba czegoś więcej?

Bogusława M. Andrzejewska

 

 

Miłość bezwarunkowa

Miłość do siebie

Przyciąganie miłością

Lek na emocje

Kochać całą sobą

Hymn o miłości

Wszystko albo nic

Bez presji

Codzienne kochanie

Pozory

Poza bezwarunkowość