Główna    Horoskopy i analizy   Kursy i konsultacje   Kroniki Akaszy   Publikacje   O mnie    Mapa strony

 

Harmonia Dobra

 

Do poczytania:

Prosperita

Myślenie kwantowe

Inspiracje Prosperity

Boskie Portfolio

Warsztaty

 

Uzdrawianie

Psychosomatyka

Wybaczanie

Wewnętrzne dziecko

Miłość bezwarunkowa

Kodowanie

Metoda Evelyn Monahan

Afirmacja

Mapa Marzeń

Felinoterapia

Żywioły

Aura Soma

Aromaterapia

Związki miłosne

 

Harmonia serca

Iluzje

Zaufanie

Harmonia natury

Harmonia celu

Harmonia pragnień

Soul coaching

Wu-Wei

Moja harmonia

Harmonia wyglądu

Harmonia słów

Harmonia odtwórcy

Sens życia

Harmonia energii

Harmonia Światła

Duchowa harmonia

Harmonia spełnienia

Harmonia wzrastania

Harmonia siebie w sobie

Harmonia relacji

Złoty środek

Harmonia dobra

Harmonia rozwoju

Los

Harmonia przesłania

Być Matką

Harmonia wyboru

Złe komentarze

Pogoda dla Bogaczy

Harmonia ścieżki

Harmonia prawdy

Słuchanie Duszy

Harmonia śmiechu

Manipulacje

Harmonia zdrowia

Ból i cierpienie

 

Emocje

 

NAO

Analiza z wyglądu

Mowa ciała

Analiza wypowiedzi

Psychografologia

 

Czakry

Numerologia

Astrologia

Astrologia Wedyjska

Sny

Anioły

Reiki

Kroniki Akaszy

Medytacja

Przebudzenie

Artykuły

Publikacje

Lektury

Linki

 

 

 

Dobro samo w sobie jest harmonijne, nie wymaga więc żadnego komentarza ani opisu, jednak nie każdy wie, czym jest dobro, a często nawet tworzy dla niego własne definicje. Tymczasem ta piękna jakość cudownie trzyma się złotego środka i jest dla mnie tak jednoznaczna, że wszelkie dyskusje wydaja mi się czasem zupełnie niepotrzebne. Jednak okazuje się, że to co dla mnie oczywiste, dla innych niekoniecznie. Dlatego piszę parę słów, aby każdy mógł popatrzeć na to swoimi oczami i ustalić, jak sam to widzi.

Złoty środek naszej życzliwości i troski o innych, to umiejętność okazania serca i pochylenia się nad drugim człowiekiem. To codzienne wsparcie, ale też spontanicznie rzucone dobre słowo, komplement, pochwała. Dobroć to dla mnie uśmiech, który poprawia komuś dzień i przytulenie, które podnosi energię.  Ale to także umiejętność akceptowania odmienności i pozwalanie innym, by byli szczęśliwi na swój sposób. Myślę zatem, że bycie dobrym to najczęściej powstrzymywanie się od złych słów, gestów, od krytyki i niemiłego zachowania, kiedy ktoś inny jest po prostu sobą.

Dobroć nie powinna być jednak poza asertywnością, nie jest więc poświęcaniem siebie, nadstawianiem policzka i podkładaniem się do bicia. Nie jest też dobroć ustawicznym zamartwianiem się i użalaniem nad inną osobą. Prawdziwie mądry człowiek wzmacnia innych, podaje rękę, ale nie niesie na swoich plecach. To dla mnie oczywiste.  Moi uczniowie wiedzą, że chwalę, wspieram, podpowiadam, ale nie pozwalam, by się ode mnie uzależnili w jakikolwiek sposób. Czasem nawet niektórzy są nieco rozczarowani, kiedy nie podejmuję za nich decyzji, lecz zachęcam do samodzielności. Jednak to jest właśnie złoty środek – być obok i dawać poczucie bezpieczeństwa, ale nie wyręczać nikogo.

Moja Babcia mówiła: "Żyj tak, by nikt przez ciebie nie płakał". Ta wskazówka ładnie wpisuje się w złoty środek i pokazuje, czym jest dobroć. Nikt nie płacze, kiedy asertywnie nie poddajemy się manipulacji, ale cierpi, kiedy go najzwyczajniej w świecie skrzywdzimy. Kiedy poniżamy, ośmieszamy, dewaluujemy, aby dowartościować samych siebie. Nikt z nas nie jest w stanie zaspokoić oczekiwań wszystkich znajomych i nie po to żyjemy na świecie, by spełniać cudze zachcianki. Dobroć zatem to nie ten, który własnym kosztem zaspokaja kaprysy drugiej osoby. Dobroć to ten, który umie ugryźć się w język, jeśli wie, że jego zdanie sprawiłoby komuś przykrość. Nie ma nic gorszego niż nadmuchana prawda wygłoszona z patosem. To bardzo często okrucieństwo schowane pod korcem. Potwornie fałszywe, ponieważ usprawiedliwiane bezwzględnym: "przecież ja tylko mówię prawdę".

Dobry człowiek nie mówi tego, co myśli, jeśli to komuś zaniży energię, ponieważ jego priorytetem jest szczęście innej osoby. Jeśli owa prawda nie jest niezbędna do wyjaśnienia ważnych okoliczności, nie powinna zostać wyartykułowana. Znam jednak ludzi, którzy wygłaszają swoje prawdy z ogromna satysfakcją, ciesząc się z tego, że komuś płyną łzy. "I cóż, niech sobie popłacze, życie to nie jest bajka" mówią, czerpiąc radość z cudzego nieszczęścia. Jest w tym też element zemsty za to, że ich życie było ciężkie. Cierpienie drugiej osoby jest dla nich wyrazem sprawiedliwości świata. Tacy ludzie nie są dobrzy i nie mają pojęcia, co to jest Dobro, nawet jeśli na co dzień odmieniają to słowo przez wszystkie przypadki. To zwolennicy wyrównywania rachunków i biczowania innych. Z dumą powtarzają: "mam prawo mieć swoje zdanie i je wypowiadać". Oczywiście. Mają prawo. Pytanie powstaje: jakim kosztem?

Po tym właśnie odróżniamy prawdziwe Dobro od tego, co zakompleksione, niskie i egocentryczne. To pierwsze zadaje sobie pytanie: czy moja racja jest tutaj ważna? Czy powinna zostać wygłoszona? Czy to co powiem przyniesie komuś coś dobrego? To pierwsze jest zazwyczaj ciche i łagodne, pełne akceptacji i pozytywnej troski. To drugie ma ludzkie uczucia tam, gdzie światło nie dochodzi i kieruje się wyłącznie potrzebą zwrócenia na siebie uwagi. To drugie jest pełne lęku przed odrzuceniem i rozpaczliwie potrzebuje aprobaty, więc wykrzykuje swoje poglądy, by chociaż na chwilę zyskać dla siebie trochę uwagi. Nikt naprawdę wrażliwy nie zachwyci się tym drugim, ale to już osobna historia.

Tym bardziej zachęcam do pracy z prosperitą i pozytywnym myśleniem, ponieważ człowiek szczęśliwy nigdy nikogo nie krzywdzi i na nikim nie bierze podświadomego odwetu za swoją trudną przeszłość. Umie tę przeszłość zapomnieć. Świadomość prosperująca szuka Światła wszędzie i sama je tworzy. Wspiera, podnosi i ociera łzy. Nie ma dla niej jakości ważniejszej od Dobra i bezwarunkowej miłości i nie kłapie buzią bez zastanowienia. Przede wszystkim jednak Świadomość Prosperująca to człowiek o wysokiej samoocenie, która pozwala schować swoje racje głęboko w sobie, jeśli ich wygłaszanie miałoby komuś zadać ból.

Wysokie poczucie wartości to ogromnie istotna jakość. Zwróćcie proszę uwagę na takie sytuacje, kiedy ktoś bezmyślnie i bezzasadnie rani drugą osobę, tylko po to, by pokazać, że sam jest lepszy, mądrzejszy, ważniejszy. Po co to robić? Jaki to ma sens? Koń jaki jest, każdy widzi, a ból zadany drugiemu człowiekowi wróci do nas zwielokrotniony, po co więc krzywdzić? Jest tylko jedna siła, która zaślepia i tworzy z normalnego człowieka kata: poczucie bycia gorszym, które tak boli, że chcemy ten ból uśmierzyć idąc po trupach. Niektórzy uważają, że to demony zwodzą ludzi z dobrej drogi, a ja uważam, że największym demonem ludzkości jest niskie poczucie wartości i rozpaczliwa potrzeba udowodnienia światu swojej wielkości i ważności. Stąd biorą się najgorsze zbrodnie. Stąd wyrastają codzienne złośliwości i ataki, którymi depczemy godność drugiej osoby.

Dobroć to pokazywanie drogi w ciemnościach, ale to także szacunek dla odmiennych poglądów i akceptacja innego zdania. Czasem to ogromnie trudna lekcja, kiedy np. nasz przyjaciel ma diametralnie odmienne poglądy polityczne. Jednak z własnego doświadczenia mogę powiedzieć – da się z tym żyć. Da się z tym pielęgnować przyjaźń, kiedy skupiamy się na tym wszystkim, za co kochamy przyjaciela, a nie na tym, co nas różni. Mam taką przyjaciółkę, która od zawsze ujmuje mnie swoją dobrocią i prowadzę z nią długie fascynujące rozmowy, w których omijamy po prostu to, co nas dzieli. Obie znamy swoje zdanie i wiemy, czego nie dotykać. Nie ma  w nas złośliwości i potrzeby udowadniania jedna drugiej, że nie ma racji. Trudne, ale możliwe. Myślę więc, że dobroć jest wtedy, kiedy ciepłe uczucia dla drugiej osoby są dla nas ważniejsze niż to, że ma "swoje dziwne" poglądy. Niech sobie ma, jeśli jest z tym szczęśliwa.

Dobroć nie wywiera nacisku i nie mówi: "kłamiesz", jeśli to, co mówimy brzmi inaczej niż oczekujemy. Bywa tak, że chcielibyśmy, aby ktoś przyznał się do czegoś, co wyraźnie u niego widzimy. Ale on absolutnie tego nie potwierdza. Warto pamiętać, że człowiek wie o sobie najmniej. Emocje potrafią stworzyć skuteczny nieprzenikniony mur, spoza którego wielu nawet całkiem dużych jakości dostrzec nie sposób. Pewne rzeczy wypieramy. Innych po prostu nie chcemy widzieć, bo nie jesteśmy gotowi zmierzyć się ze swoim cieniem. Każdy ma do tego prawo. A mądry nauczyciel (przyjaciel, terapeuta) umie to zaakceptować i nie krytykuje takiej osoby. Dobro pozwala znaleźć wytłumaczenie, zamiast osądzania.

Dobroć to także ogromna cierpliwość i świadomość, że każdy ma swój czas i jest w najlepszym dla niego punkcie rozwoju. Zdarza się, że mój uczeń w kółko kręci się w swoim wzorcu i nie pomagają żadne tłumaczenia i zmiana metod pracy. Chociaż widzę przysłowiowe "rzucanie grochem o ścianę" – pozwalam. To jego życie. Nie ośmieliłabym się go wyśmiać, poniżyć czy skrytykować. Jest we właściwym miejscu i czasie. Jak każdy. Aby dostrzegać harmonię, trzeba samemu być harmonijnym. Czasem o tym zapominamy.

Bogusława M. Andrzejewska