Główna Horoskopy i analizy Kursy i konsultacje Kroniki Akaszy Publikacje O mnie Mapa strony
Wywiad z czasopisma SENS 10/2012
Do poczytania:
Metoda Evelyn Monahan
Kiedy mama jedno kocha bardziej
Noworoczny smutek
Autor: Renata Mazurowska
O duchowości finansów czytamy i słyszymy coraz częściej. Pozornie nie do pogodzenia światy – ducha i materii – mogą się nawzajem przenikać, czerpać z siebie, wzajemnie się umacniać. Dlaczego tak trudno uwierzyć nam w duchowość finansów?
Niegdyś duch i pieniądze nie były rozdzielne. Charles Eisenstein, pisarz i mówca, w swoim eseju „Pieniądze: nowe otwarcie” mówi, że żyjąc wśród nadmiaru niepokoimy się jednocześnie, że nam zabraknie. Dawniej życie człowieka nie zależało tak bardzo od pieniędzy, jeszcze w czasach średniowiecza rzadko nimi płacono za jedzenie, odzież, zabawę czy schronienie. Byliśmy na ogół samowystarczalni, mogąc liczyć na współpracę i wsparcie w ramach naszych społeczności, plemion czy społeczeństw. Dzisiaj nie znamy osoby, która wyprodukowała dla nas jedzenie czy uszyła ubranie. Płacimy obcym ludziom za zaspokojenie większości naszych fizycznych i kulturowych potrzeb – mówi Eisenstein: „Dziś przeważająca część tego, co było wspólne - zarówno w sensie ziemi jak i kultury, zostało odgrodzone i sprzedane; wszystko po to, by dotrzymać krok wykładniczemu wzrostowi ilości pieniędzy. To jest zasadniczy powód, dla którego zamieniliśmy lasy na deski, piosenki we własność intelektualną i tak dalej. To jest powód, dla którego 2/3 posiłków w Ameryce jest przyrządzanych poza domem.”
WIĘZI - PRAWDZIWE BOGACTWO
Odgrodzeni od siebie gromadzimy każdy na swoje potrzeby. Najchętniej na zapas, często kosztem innych. By poczuć się bezpiecznie, bo kto nam pomoże, skoro staliśmy się tacy osobni, samowystarczalni, samotni? Gromadzimy pieniądze, zamiast pozwalać im płynąć, stajemy się punktem zbierania zamiast centrum przepływu, a w duchowości nie chodzi o posiadanie, ale dzielenie się, współpracę, zachętę do odwzajemniania się. Tymczasem świat, pomimo wielkich bogactw, wciąż podzielony jest na tych, co mają nadmiar i z którego nigdy nie zdołają do końca skorzystać oraz tych, którzy nie mogą zaspokoić swoich podstawowych potrzeb. Została zerwana więź między ludzką kreatywnością a ludzkimi potrzebami, między duchem a materią. „Kiedy przyglądam się biedzie panującej na tym świecie, lękowi, rozpaczliwej i destrukcyjnej pogoni za zwodniczym snem o bezpieczeństwie, z trudem tłumię okrzyk protestu. Nie dlatego, że to wszystko jest niesprawiedliwe (choć jest), lecz dlatego, że jest to kompletnie niepotrzebne! Żyjemy przecież w świecie dostatku i było tak zawsze. Obecny system pieniądza i tkwiące w jego głębszych warstwach zniewolenie tego, co wolne, przez to, co posiadane na zasadzie wyłączności, stworzyły sztuczny niedostatek, choć nie ma ku temu żadnej potrzeby. Nie brak jest nam ani żywności, ani niczego innego, co potrzebne jest do zaspokojenia naszych potrzeb. Brak nam jest natomiast pieniędzy, których systemowy niedostatek wywołuje niedostatek wszystkiego innego” – pisze Charles Eisenstein.
Dzielenie się z innymi jest łatwe i naturalne – przekonuje Eisenstein. Tylko w taki sposób odnajdziemy utraconą duchowość i odtworzymy społeczność dostatku. To, że cywilizacja jaką znamy nas uwiera, jest widoczne także w poszukiwaniu duchowości pieniądza, bo być może to jest jedyna droga, by odbudować dawne międzyludzkie więzi? Nie odnajdujemy się w cywilizacji oddzielenia, tęsknimy za światem bezpiecznym, w którym nie potrzebowalibyśmy gromadzić i mieć zapasy, bo czuliśmy się bezpiecznie ze świadomością, że nie jesteśmy sami i w razie czego otrzymamy pomoc.
POCHWAŁA KRYZYSU
Ci, którzy zajmują się rozwojem duchowym widzą w obecnym kryzysie przełom przygotowujący nas do przejścia na wyższy stopień świadomości i duchowości. Charles Eisenstein nazywa to przejściem z Epoki Oddzielenia w Epokę Przymierza wieszcząc, że cywilizacja jaką znamy odchodzi w niebyt. „W Epoce Przymierza pieniądze będą narzędziem rozwoju kapitału społecznego, kulturalnego, naturalnego i duchowego, ale nie jego konsumpcji. Będą mechanizmem dzielenia się bogactwem, a nie jego akumulacji. Staną się środkiem tworzenia piękna, a nie jego pomniejszania. Będą szlabanem dla chciwości, a nie nagrodą za nią. Zachęcą do kreatywnej pracy sprawiającej przyjemność, zamiast zmuszać do podejmowania „zajęć”. Wzmocnią cykliczne procesy natury, a nie będą ich zakłócać. Przede wszystkim zaś towarzyszyć będą zmianie świadomości, której zaczynamy już dziś doświadczać: przejściu do nieodizolowanej, kochającej świat jaźni. A to przecież jest nasza prawdziwa jaźń i do niej właśnie powrócimy, gdy znikną pozory nieskończonego rozwoju”*.
I PIENIĄDZE, I DUCHOWOŚĆ
Czy pieniądze i duchowość muszą się wykluczać? Tak, jeśli będziemy je sobie przeciwstawiać. Nie – jeśli pozwolimy im współpracować i wpływać wzajemnie na siebie. Wciąż tkwią w nas przekonania, że te pojęcia się wykluczają. Ale to tylko przekonania, możemy je zmienić. Chyba warto, bo w przeciwnym razie będą sabotować nasze pragnienia i działania, a wówczas nasze wysiłki, by być i duchowym i bogatym, spełzną na niczym. By przestać źle myśleć o pieniądzach warto sobie uświadomić, że przecież stworzone zostały dla ułatwienia wymiany dóbr, usług, są mostem między ludzkimi zdolnościami a ludzkimi potrzebami. Jeśli nie będą celem samym w sobie, lecz używane z wdzięcznością i hojnością, na pewno łatwiej będzie o ich duchowość.
O duchowości finansów z psychologiem, właścicielką prosperita.edu.pl, trenerem, doradcą duchowym Bogusławą M. Andrzejewską rozmawia Renata Mazurowska
- Dlaczego szukamy duchowości w finansach? Czy nie dlatego, że próbujemy materię uczynić bardziej godną, szlachetną żyjąc w bardzo materialnym świecie?
- Duch wciela się w materię po to, aby z nią pracować. Zmaganie się z problemami ciała lub pieniędzy jest najlepszą lekcją, która rozwija w nas najpiękniejsze jakości. Jest więc rzeczą naturalną pojmowanie materii jako naturalnego poligonu dla duszy. W tym znaczeniu duchowość jest we wszystkim, co jest. Próba rozumienia działania pieniądza poprzez poznawanie zasad rządzących wszechświatem jest logiczna i w pełni uzasadniona. Człowiek rozwinięty duchowo to osoba, która zna te zasady i potrafi je w praktyce stosować. Również w sferze finansowej.
Z pewnością rozwój duchowy powoduje docenianie niezmierzonego bogactwa, które znajdujemy w głębi siebie, dlatego też taka osoba nie zabiega o duże ilości pieniędzy i nie zajmuje się ich pomnażaniem. Bardzo często potrzebuje niewiele: garść strawy i dach nad głową. Nie chce więcej. Ale przede wszystkim: nigdy niczego jej nie brakuje, a pieniądze jakoś same do niej płyną w takiej ilości, jak trzeba. Może też zatem jeździć pięknym samochodem i mieszkać w ładnym domu. Jeśli ktoś twierdzi, że jest duchowo wysoko rozwinięty, a żyje w nędzy (nie z własnego wyboru) – to … coś jest nie tak. Rozwój polega na poznawaniu zasad rządzących materią, a zatem daje nam władzę nad materią. Nie musimy chodzić po wodzie, ale nie możemy chodzić głodni.
- Wielu ludzi ma jednak jakiś problem z finansami, zarabianiem pieniędzy – może świadomość, że pieniądze nie są gorsze od naturalnych złoży i bogactw pozwoliłaby im łatwiej po nie sięgać?
- Pieniądze nie są ani złe, ani dobre. To tylko energia, lecz bardzo silna, ponieważ potrafi odsłonić prawdziwą twarz człowieka. Potrafi też oczyścić i uzdrowić. Najczęściej występujący mit to oddzielanie duchowości od materii. Wydaje nam się, ze człowiek jest albo materialistą i wtedy posiada dużo, albo biednym mnichem, który pości i żyje w sposób ascetyczny. Tymczasem duch przepełnia materię, materia wyrasta z ducha – są ze sobą nierozerwalnie splecione. Nie może istnieć jedno bez drugiego.
W technikach duchowego rozwoju znajdziemy wiele dróg do poprawienia swojego losu i napełnienia portfela. Pusty portfel zazwyczaj jest sygnałem, ze jakaś cząstka nas domaga się uzdrowienia. Poznając metody rozwoju wewnętrznego, odnajdujemy zarówno sposób uzdrowienia siebie, jak i wyleczenia objawu, jakim jest brak pieniędzy. Problemy z pieniędzmi, ze zdrowiem, ze związkami to nauczyciele. Nazywam ich nauczycielami „z rózgą”, ponieważ zadając nam cierpienie, skutecznie zmuszają do nauki. Uważam, że w większości wypadków problemy pojawiają się w naszym życiu właśnie po to, abyśmy zaczęli pracować nad własnym rozwojem. Osoba, której dobrze się powodzi przegląda katalogi biur podróży lub planuje budowę nowego domu. Osoba, która cierpi – modli się lub przychodzi do mnie na kurs prosperity. Szuka ratunku. Zatem to cierpienie lub brak prowadzi nas ku duchowości.
Oczywiście czasem dzieje się odwrotnie. Człowiek duchowo rozwinięty odczuwa radość i błogość. Jest spełniony, ma wszystko. Ciesząc się pieniędzmi odkrywa, że praca z nimi daje mu harmonię. Zaczyna zatem zajmować się współdziałaniem pieniędzy i ducha, utwierdzając się w przekonaniu, ze bogactwo jest wynikiem duchowości.
- Może w duchowości finansów chodzi o wymianę energii, której pieniądz jest tylko symbolem?
- To prawda. Pieniądz jest energią. Taką samą jak stoły, krzesła, sprzęt AGD lub RTV, jak owoce lub zagraniczna wycieczka. Jest ułatwieniem wymiany energii (nie musze uzasadniać – pieniądz został wymyślony po to, aby ułatwić handel i wymianę towarów). Nie jest niczym więcej i niczym mniej. Proszę wyobrazić sobie kartę kredytową. Kawałek plastiku – za którym nawet nie ma pieniędzy, są one tylko potencjalnie. Wchodząc z kartą do domu towarowego dostajemy wszystko czego pragniemy: towary, usługi, bilety do kina… Symbolicznie jest w niej taka sama moc jak w pieniądzach. Jednak jeśli stanę się guru i będę uzdrawiać dotykiem, to nie potrzebuję nawet karty. Ludzie będą mi składać u stóp wszystko, czego zapragnę i wszystko, czym zechcą mnie obdarować. Wówczas mój uzdrawiający dotyk nabiera mocy karty i pieniędzy.
Cenimy sobie wiele rzeczy materialnych, cenimy rzeczy pyszne i piękne, i dające nam komfort lub przyjemność – natomiast pieniądze same w sobie są tylko kawałkiem metalu lub papieru. Każdy z moich uczniów potrafi powiedzieć dokładnie, czego pragnie: domu, samochodu, wycieczki, utrzymania dla dzieci i żony, ubrań, komputera… Każdy człowiek wie, że jeśli będzie miał własnego dżina, to będzie go prosił o konkretne rzeczy, a nie o monety czy banknoty. Zatem jeśli możemy błogosławić jedzenie, nowy samochód lub nowy dom, to możemy błogosławić także pieniądze. Są tym samym.
- Co ma do tego wszystkiego nasze poczucie własnej wartości, a raczej jego brak? Niewiara w siebie, brak poczucia bezpieczeństwa?
- Wysokie poczucie własnej wartości to podstawa wszystkiego: posiadania, dobrych relacji, udanych związków. Człowiek o wysokiej samoocenie wysyła do wszechświata sygnał: zasługuję na pieniądze, szczęście, nowy samochód, piękna zonę… Jeśli w podświadomości siedzi masa kompleksów – sygnał jest negatywny, skrajnie nawet: zasługujesz na karę. Myśl kreuje rzeczywistość. Aby zakodować podświadomość w sposób: „jestem godny, zasługuję, należy mi się” – trzeba myśleć o sobie dobrze. Częstą przyczyną braku pieniędzy jest myślenie o sobie w najgorszych kategoriach, że jest się leniwym, nieudanym, że inni pracują lepiej, wydajniej, są zdolniejsi. Tym samym ustala się swoistą hierarchię, w której osoba tak myśląca ląduje na szarym końcu w łańcuszku ludzi wynagradzanych przez życie (i szefa). Czasem wręcz ludzie przyznają się do tego, że głupio by im było być zamożnym człowiekiem, bo… przyjaciele mają tak ciężko, a są tacy zdolni i wykształceni… Albo rodzice mieli tak mało, a byli takimi dobrymi uczciwymi ludźmi.
Poczucie wartości oczywiście będzie również widoczne w ludzkich działaniach zmierzających do osiągnięcia sukcesu zawodowego, awansu, zarabiania. Jeśli ktoś nie wierzy w siebie i swoje możliwości, to nic mu nie wychodzi. Inni zgarniają pulę, on stoi z boku i patrzy…