Rozwój to takie słowo niesłychanie modne i odmieniane przez wszystkie przypadki. Oznacza – najkrócej mówiąc – zmianę na lepsze. Najczęściej jest efektem świadomej pracy nad sobą. W gruncie rzeczy nie ma znaczenia czy skupiamy się na metodach psychologicznych, szukając sposobu na uwolnienie od problemów, czy też zajmujemy tzw. duchowym rozwojem, który prowadzi nas w obszary nieco magiczne i niezwykłe. Ważne, aby w efekcie pojawiła się owa pozytywna dla nas zmiana. Abyśmy poczuli w sobie więcej lekkości, radości i spokoju. A w ślad za tym, aby wokół nas zamanifestowało się więcej piękna.
Większość ludzi cierpliwie pracuje nad sobą i wie, że przed nimi długa droga. Ale też warto doceniać każdy krok, ponieważ największy urok jest w samej drodze, w samym odkrywaniu dzień po dniu kolejnych cudów wszechświata. Myślę, że to istotny wyznacznik rozwoju, takie ciągłe otwieranie oczu na piękno, którego wcześniej nie zauważaliśmy. W pewien sposób – moim zdaniem oczywiście – nasz rozwój nie kończy się nigdy, bo ewolucja jest chyba cechą istot żywych. Tak zwyczajnie jest wpisana w nasze istnienie. Jesteśmy coraz bardziej dojrzali i coraz bardziej świadomi.
Dzisiaj chcę tylko przypomnieć, że w rozwoju osobistym ogromnie ważne jest ukierunkowanie na Światło czy też na Najwyższe Źródło, na Boskość. Samo zajmowanie się ezoteryką nie jest tożsame z rozwojem. Przypomnę, że czarna magia i okultyzm to też ezoteryka, a wcale przez nią nie wzrastamy, a wręcz przeciwnie – potrafi nas na długo zablokować. Kiedy zatem zajmujemy się rozwojem, to najważniejsze jest rozpoznanie właściwej drogi. Takiej, która naprawdę rozjaśnia nasze życie. Jeśli jest coraz trudniej, to znaczy, że zeszliśmy z tej właściwej drogi.
Tych dobrych dróg jest wiele. To może być jakieś wyznanie. Np. buddyzm i nauka pod kierunkiem mądrego lamy bywa idealną i szybką ścieżką duchową dla wielu. Ale rzecz jasna nie dla każdego. Można zatem poszukać sobie nauczyciela poza religią, takiego jak np. Mooji czy Eckhart Tolle. Można poczytać książki różnych nauczycieli z różnych tradycji i poukładać własny światopogląd. To może być w ogóle jakaś ścieżka oparta na formach pracy z energią, np. techniki kwantowe, czy Reiki, czy praca z Kronikami Akaszy czy jeszcze cokolwiek innego.
Ogólnie nie chcę nikomu nikogo polecać, bo uważam, że trzeba wybierać sercem. Jesteśmy różni i różne rzeczy mogą z nami pięknie wibrować. To, co mnie zachwyca, nie musi wszystkim się podobać i odwrotnie. Natomiast zdecydowanie są cechy charakterystyczne dla ścieżki Światła i dla drogi mroku. I tylko takie ogólniki mogę tutaj pokazać. W pewien sposób pokazuję je od zawsze. Nic nowego dzisiaj nie odkryję, ale chcę przypomnieć pewne ponadczasowe prawdy. To są takie jakości, które można znaleźć na wielu ścieżkach i w wielu sposobach na życie.
Rozwija nas wysoka wibracja. Jeśli jej nie ma, to nie wzrastamy, chociaż umiemy z pamięci recytować sutry i mantry na sto sposobów. Wysoka wibracja bierze się ze Światła. A czymże zatem jest owo Światło? Pojawia się tam, gdzie wybieramy miłość bezwarunkową i dobro. Nie ma to nic wspólnego z moralnością, z ocenianiem, z dzieleniem rzeczy i działań na pozytywne i negatywne. Prawdziwe dobro wychodzi poza wszelkie oceny. Jest całkiem spontaniczną potrzebą okazania serca, ciepła i życzliwości wtedy, kiedy inny człowiek tego potrzebuje.
Dobroć, o której stale wspominam, jest dla mnie najważniejszym wyznacznikiem rozwoju duchowego, ponieważ nasze bezinteresowne życzliwe działania podnoszą energię. Świetnie jest jeśli towarzyszy jej wysokie poczucie wartości i okazywanie serca także samemu sobie. Świat jest pełen dobrych ludzi, którzy niestety nie kochają siebie. Wówczas poczucie winy i głęboki smutek płynący z poczucia bycia kimś gorszym od reszty świata niweczy wibracyjny efekt pięknych i dobrych działań opartych na hojności i serdeczności.
Prawdę mówiąc nie możemy nie kochać siebie i jednocześnie cieszyć się wysoką wibracją. To równie nierealne, jak stanie boso po pas w wodzie i zachowanie suchych stóp. Miłość do samego siebie bardzo mocno podnosi nasze wibracje i jednocześnie uczy nas kochania innych. Działamy na zasadzie przeniesienia – taka jest ludzka psychiczna struktura. Aby naprawdę być dobrym dla świata, ludzi, zwierząt, trzeba być dobrym dla siebie, wówczas to dzieje się spontanicznie. Jeśli nie szanujemy i nie lubimy siebie, to dobre uczynki, którymi chcemy siebie dowartościować, wcale nie podnoszą nam energii. Są oczywiście fajne, pomagają komuś troszkę, ale energetycznie są puste.
W tworzeniu dobrych energii ważne jest niezmiernie samo Prawo Przyciągania. Nie tylko dobre słowa, ale ogólnie taka wewnętrzna pogoda ducha i przekonanie o tym, że życie jest dobre, że świat jest piękny, a ludzie pełni miłości. Jeśli taki mamy punkt wyjścia, to nasze życie układa się lepiej, lżej, przyjemniej, ale i nasza energia frunie w górę każdego dnia, kiedy uśmiechamy się do istnienia. Jeśli mamy z tym problem i skłonność do narzekania, to właśnie temu warto dać uwagę i takiej ścieżki rozwoju poszukać, która nauczy nas radości i lekkości.
W tym wszystkim najbardziej charakterystyczny jest stosunek do innych ludzi. Jak wiemy, oparty jest on też na wysokim poczuciu wartości. Jeśli ktoś mocno krytykuje ludzi – nie niewłaściwe działania, tylko personalnie jakieś osoby – jeśli stale skarży się na wyrządzone przez innych krzywdy, to nie ma tu żadnego rozwoju. Jednym z najważniejszych progów do przekroczenia jest dar wybaczenia wszystkim, którzy zrobili coś złego nam, naszym bliskim, czy ogólnie komukolwiek. Nie musimy ich kochać, nie musimy z nimi rozmawiać, ale na poziomie własnego pola energetycznego warto odpuścić minione cierpienia każdemu, kto nas zranił.
Nie wszystko możemy tolerować. Są takie działania, którym warto się w sposób pokojowy przeciwstawić. Chociaż w kontekście toczącej się w pobliżu nas wojny powiem, że czasem trzeba przeciwstawić się nawet zbrojnie. Ale ogólnie w kwestii upodobań i wyborów innych ludzi warto zachować dystans i powiedzieć sobie wyraźnie, że każdy ma prawo myśleć inaczej niż my. Trudna lekcja, ale też ważna. Idą za nią miłość, pokój, zrozumienie. Tam gdzie nie ma tolerancji, tylko krytyka, tam nie ma mądrości duchowej. Tak zwyczajnie – tam są niskie wibracje. Sami sprawdźcie, jak leci w dół energia, kiedy o kimś źle mówicie przez dłuższy czas. A jak się pięknie podnosi, kiedy błogosławicie innym.
Niektórzy próbują przekonywać, że złe emocje są „dobre” i można się smucić, złościć, płakać. Nie zgadzam się z tym. Można oczywiście – wszystko można przez chwilę – ale nie warto dłużej być w jakiejkolwiek paskudnej emocji. Negatywna emocja ma nam tylko pokazać, że coś jest do uzdrowienia. Każda z nich jest ludzka, do wszystkich mamy prawo, ale kiedy trwamy w czymś takim dłuższy czas, to zżera naszą energię, uszkadza ciało fizyczne i obniża wibracje. Osoba, która pracuje nad własnym rozwojem dba o to, by mądrze zarządzać emocjami. Nie pozwala sobie na bezsensowną stratę zdrowia i sił przez gniew, żal czy rozpacz.
Na koniec mój ulubiony czynnik rozwoju – powierzenie się i zaufanie Boskości. Wiara w Najwyższe Źródło. Pozwalanie na to, by prowadziły nas Anioły. Nie ufam ludziom, którzy źle mówią o pięknych wysoko wibracyjnych istotach. Nikt nie musi wierzyć w Anioły, to rozumiem. Ale jeśli je oczernia, to służy niskim energiom, nie mam wątpliwości. Podobnie jak człowiek wychowany w kulturze chrześcijańskiej może omijać szerokim łukiem buddyzm i buddyjskich nauczycieli, jako coś kompletnie obcego. Ale jeśli zaczyna o nich mówić złe rzeczy, to dla mnie zszedł ze ścieżki Światła.
Szacunek i tolerancja dla inności są bardzo ważne. Nikt nie musi kochać Aniołów, buddyzmu, lamów, Jednorożców, medytacji czy pozytywnego myślenia. Każdy ma prawo powiedzieć: „to nie dla mnie”. Ale jeśli zaczyna wymyślać bajdy o tym, że sprawdzone przez wiele osób wysoko wibracyjne energie są złe, to naprawdę sieje tylko zło. Nie ja wymyśliłam te wszystkie rzeczy. Tysiące ludzi weryfikowało je milion razy. Nie można na słońce mówić ciemność, a na noc jasność. Pewne prawdy są ponadczasowe i oczywiste. Silenie się w tym względzie na oryginalność jest bardzo lucyferyczną cechą.
Dodam, że każdy z nas ma w sobie wiarygodny kompas energetyczny na poziomie serca. Ten kompas ma nas prowadzić do Światła, o którym piszę. Czuję go bardzo wyraźnie. On nie ocenia ludzi, ale pokazuje mi bardzo wyraźnie, które Istoty mają wysokie wibracje. Pokazuje mi też, kiedy schodzę ze ścieżki, bo zaczynam się złościć na coś albo niepotrzebnie martwię. Wierzę, że każdy człowiek może nauczyć się z niego korzystać. Nie każdy umie. Czasem widzę, że ktoś pcha się w mrok, w lepkie, paskudne energie i zapewnia mnie, że podąża ze sercem. To tylko demagogia, taka osoba nie słyszy swojego serca i nie czuje prowadzenia.
Jednak ogólnie to wszystko jest bardzo proste. Wystarczy kochać siebie i świat, być dobrym i życzliwym. Nie oczerniać, nie poniżać, nie dokuczać. Z lekkością wybaczać. Cieszyć się każdą chwilą i być pogodną, radosną osobą, która każdego rozumie, bo chce rozumieć i pozwala innym, by byli sobą w taki sposób jak wybiorą. Warto wybrać sobie jakąś duchową metodę – Anioły albo Reiki albo jakieś medytacyjne praktyki. W efekcie zgodnie z Prawem Przyciągania taki styl życia przynosi pomyślne wydarzenia i całkiem przyjemną codzienność.