Każdy z nas wie doskonale, że to przeszłość kształtuje nasze obecne zachowania i jakość naszych relacji. Nie trzeba być psychologiem, by wiedzieć, jak mocno dzieciństwo wpływa na postępowanie dorosłego człowieka. Nasze związki są zabarwiane doświadczeniem nabytym, kiedy dorastając patrzyliśmy na to, jak sobie radzą nasi rodzice. Nasze sukcesy w pracy zależą od poczucia własnej wartości budowanego niemal od urodzenia. Nasza wiara w siebie to także efekt słów i zachowania naszych rodziców, nauczycieli, kolegów i innych bliskich osób, które otaczały nas w młodości. Jest zatem całkiem zasadne, aby uzdrawiać traumy z przeszłości, a w ich miejsce wprowadzać nowe pozytywne wzorce. To proces niezbędny do szczęśliwego życia.
Chcę zwrócić uwagę na jeden tylko szczegół – na prawdziwe domknięcie procesu, poprzez skasowanie go w swojej podświadomości. Nie mam na myśli wyparcia, tylko maksymalne umniejszenie znaczenia. Ponieważ dopóki istnieje pamięć o określonym wzorcu, dopóty wzorzec działa, wracając nieustannie poprzez naszą świadomość.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której ktoś jest DDA, czyli Dorosłym Dzieckiem Alkoholika, które niesie w sobie koszmar trudnego dzieciństwa, rozmaite lęki i mechanizmy obronne, dzięki którym udało się przetrwać i dorosnąć. Podejmuje terapię i odpowiedzialnie uzdrawia krok po kroku wszystko, co uzdrowienia wymaga. W pewnym momencie może nawet kreować szczęśliwe życie, ale nie wszystko się udaje, ponieważ wraca po własnych śladach w niekorzystne matryce. Dzieje się tak, ponieważ ta osoba w kółko powtarza, że jest DDA. W ten sposób utrwala w swojej podświadomości określone jakości i mechanizmy, które miały zostać uzdrowione.
Myśl kreuje rzeczywistość – to podstawa zarządzania swoim życiem, a my często o tym zapominamy. Zapominamy też, że naszą realność tworzą przekonania, które w sobie nosimy. Nie wystarczy więc przelotnie rzucona afirmacja: “Jestem zdrowa, bogata i szczęśliwa”. Potrzebne jest odczuwanie tego, co wyrażamy słowami. Jeśli boli mnie głowa, to nie czuję się zdrowa. Jeśli zamartwiam się długami, to nie czuję się bogata. Jeśli czuję się dzieckiem alkoholika, to niosę wszystko to, czego w czasie terapii chciałam się pozbyć. To ciągłe tkwienie w świadomości braku.
Zatem podstawą skuteczności każdego uzdrawiania jest zdecydowane wejście w przestrzeń energetyczną, która odpowiada pozytywnym efektom określonego procesu. Jeśli chcę się pozbyć niekorzystnych mechanizmów, to po ukończeniu określonej terapii, tworzę nowe ścieżki neuronowe w umyśle, które budują moją nową jakość życia. W miejsce “jestem DDA” wprowadzam “kocham i jestem kochana” – na przykład. Może tu być oczywiście inna wersja, np. “jestem wolna od przeszłości”, “doświadczam szczęścia i miłości”, “mam otwarte serce i w pełni ufam życiu”. Możliwości mamy wiele, ważne, by były pozytywne.
Ogromnie istotną decyzją jest, by jednoznacznie zamknąć to, co minęło i do czego wracać nie chcemy. W tym przypadku absolutnie wskazane jest, by spalić wszystkie mosty, które prowadzą nas z powrotem w ślepe uliczki przeszłości. Nie można utożsamiać się z tym, co tworzy niekorzystne połączenia i odtwarza w nas na powrót trudne wspomnienia. Podświadomość reaguje na nasze myśli i emocje, nie rozumiejąc liniowej wersji czasu. Dla podświadomości wszystko jest TU I TERAZ. Jeśli myślimy o sobie w kategoriach tego, co minęło, podświadomość traktuje to, jako coś istniejącego w obecnym momencie. Możemy ukończyć najlepsze terapie i przejść najbardziej magiczne oczyszczanie – dopóki myślimy o sobie, jak o człowieku z problemem, to problem żyje i ma się dobrze.
Pamiętajmy, że niezależnie od psychologicznych pojęć, mamy prawo myśleć w określony pozytywny sposób. Możemy zachować rozsądek i tworzyć energię w sposób korzystny dla własnego zdrowia. Jeśli ktoś uważa np., że DDA czy alkoholikiem jest się do końca życia, to trochę zamyka się na uzdrowienie. To jak przekonanie: “zawsze muszę pić” lub “zawsze muszę cierpieć”. Czym innym jest pojmowanie problemu w kategoriach: “ponieważ kiedyś byłem uzależniony, to mogę bardziej niż inni dążyć do picia”, a czym innym stwierdzenie: “jestem alkoholikiem”. Nie chodzi zatem o okłamywanie siebie, lecz tworzenie pozytywnych wibracji.
W praktyce prosperity często szukamy sposobów na zmianę wewnętrznych odczuć i przekonań, które odzwierciedlają rzeczywistość taką, jaka jest. Człowiek zadłużony, by przyciągnąć pieniądze, powinien stworzyć w sobie poczucie bogactwa. Nie jest to proste poczuć obfitość, kiedy w istocie czegoś nie posiadamy. Ale oczywiście jest możliwe i znamy na to sposoby, bez uciekania się do kłamstwa, na które nasza podświadomość nie da się nabrać.
Wracając do kwestii przeszłości, bywa i tak, że utożsamiamy się bardzo mocno z grupą terapeutyczną i powtarzanie w kółko psychologicznych nazw daje nam poczucie przynależności do innych podobnych nam “ofiar” przeszłości. Jest to troszkę pułapka. Ktoś kto był alkoholikiem lub dzieckiem alkoholika, czuje się “inny”, często “gorszy” od reszty społeczeństwa. Niepotrzebnie. Uzdrowienie to proces, który wymaga także podniesienia poczucia wartości i uświadomienia sobie, że jesteśmy zwycięzcą, a nie ofiarą. Przekuwamy minione cierpienie w dar mądrości i dojrzałości.
A przecież nie ma ludzi idealnych. Każdy niesie w sobie jakieś brzemię przeszłości. To oznacza, że nasza potrzeba izolowania się i czucia się gorszymi jest zupełnie zbędna. Każdy z nas jest dobrym sobą taki, jaki jest. Nie musimy ukrywać się w grupie nam podobnych. Możemy z podniesioną głową iść pomiędzy ludźmi, zmierzając do takiego celu, jaki nam się najbardziej podoba. Warto odciąć się od niekorzystnej przeszłości, iść do przodu, tworzyć nowe wzorce i najlepsze dla siebie ścieżki.