Dla wielu astrologów temat nie pozostawia żadnych wątpliwości, szczególnie wtedy, kiedy opieramy się na tradycji. Obserwując pozorny ruch słońca na niebie, dostrzegamy zawsze co najmniej dwie płaszczyzny odniesienia. Jedną jest zodiak, który nasza gwiazda przemierza wędrując po ekliptyce. Chociaż granice pomiędzy gwiazdozbiorami zodiaku są dość niedokładne, wydaje się oczywiste, by trzymając się tradycyjnych układów syderycznych (gwiazdowych) obserwować jak planety trafiają w różne znaki. Każdy z tych znaków symbolizuje rodzaj określonej energii.
Drugi układ odniesienia to obserwowanie pozornego ruchu słońca w ciągu dnia, kiedy ono wschodzi, góruje w południe i zachodzi wieczorem, wyznaczając tym rytm naszego funkcjonowania. Dzisiaj co prawda korzystamy częściej z zegarków niż z położenia słońca, ale nie zmienia to faktu, że zazwyczaj rano wstajemy, w dzień pracujemy, a wieczorem udajemy się na spoczynek. A jeśli właśnie po zachodzie słońca umawiamy się na towarzyskie spotkanie czy romantyczną kolację przy świecach, to pora dnia wydaje się tak istotna, jak wigilijne wypatrywanie pierwszej gwiazdki na niebie.
Domy astrologiczne to symboliczny podział horoskopu na dwanaście sektorów, który rozpoczyna Ascendent – punkt wchodu słońca nad horyzontem. Zenit wyznacza Medium Coeli, zachód – Descendent, a nadir – Immum Coeli. Nieco problemów przysparza fakt, że mamy do dyspozycji kilka rodzajów obliczania pozostałych sektorów, znajdujących się pomiędzy tymi oczywistymi punktami. Najpopularniejszą metodą jest system Placidusa, niektórzy stosują układ domów równych. Ponadto mamy jeszcze do wyboru rzadziej stosowane systemy: Kocha, Campanusa lub Regiomontanusa. Czasem budzi to zamieszanie, bo skoro tyle różnych opcji, to która jest najlepsza? Otóż jak zwykle najważniejsze jest, aby nie mieszać systemów. Jeśli horoskop urodzeniowy danej osoby obliczamy w Placidusie, to ta sama metoda powinna towarzyszyć nam, kiedy wyznaczamy tranzyty. Inaczej powstanie zamieszanie. Warto zatem wybrać sobie jeden system i trzymać się go wiernie.
Domy symbolizują przestrzenie, w których realizuje się energia wyznaczona przez planety w zodiaku. Można przyjąć, jeśli umiemy wyjść poza dualizm, że cały horoskop przedstawia to wszystko, czym może być człowiek, kiedy wykorzysta swoje możliwości. To dharma. Nie musimy w interpretacji dzielić planet czy aspektów na dobre i złe, ponieważ wszystko jest doświadczeniem. A najpełniej wyrażają je domy, wskazując jakie obszary życia będą dla nas szczególnie istotne.
Najciekawsze znaczenie interpretacyjne powstaje, kiedy do znaku słonecznego dodamy znak, w którym znajduje się Ascendent. To fascynujące odkrycie, zwłaszcza wtedy, kiedy ów znak jest całkiem odmienny od słonecznego. Często dopiero wtedy zaczynamy rozumieć samych siebie. Bo bywa i tak, że Słońce jest słabe, w upadku albo w XII domu i nasze główne, widoczne gołym okiem cechy wyznacza Ascendent z zupełnie innego znaku niż Słońce.
Bardzo istotną rolę odgrywają domy w astrologii horarnej. Kiedy zadajemy pytanie, najważniejsze jest przyporządkować jego treść do właściwego sektora, ponieważ tam waśnie szukamy odpowiedzi. To właśnie domy pokazują te obszary życia, które chcemy bliżej poznać. Jak zadać pytanie o nasze dziecko, jeśli nie wiemy, gdzie je w horoskopie znajdziemy? A przecież podział na domy bez wątpliwości wskaże dom piąty w naszej mandali. A partner czy partnerka dziecka? Dom siódmy, licząc od naszego piątego. Wszystko mamy jak na dłoni, o ile poradzimy sobie z interpretacją.
Wiele lat pracowałam intensywnie z solariuszem i lunariuszem, odnajdując w nich niezwykle ciekawe informacje. Te metody również opierają się na domach, ponieważ skupiamy się tu na sektorach, które są wskazywane odpowiednio przez słońce i księżyc. Żaden planetariusz bez podziału na domy nie istnieje. Położenie słońca w zodiaku w dniu naszych urodzin jest takie samo, jak wtedy, kiedy przyszliśmy na świat. Co z tego wynika dla bieżącego roku? Nic. Jednak wskazanie określonego domu pokaże, jakie klimaty i sprawy będą naszym doświadczeniem w tym czasie.
Niektórzy próbują zrezygnować z analizy domów, pozostając jedynie przy zodiaku. To tak, jakbyśmy spojrzeli na nasze życie wyłącznie pod kątem roku, pomijając codziennie doświadczenia. Być może miło jest pomyśleć o tym, co będziemy robić w czasie wakacji i dokąd wybierzemy się w zimie na narty, ale ostatecznie to romantyczny wieczór nad morzem lub dzień spędzony na stoku wyznacza moc naszych doświadczeń. Warto żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim, nie opierać wszystkiego na dalekosiężnych planach, które mamy zrealizować za kilka miesięcy. Zawsze ważniejszy jest dzień dzisiejszy niż cały rok. Warto na to zwrócić uwagę, wówczas zrozumiemy, dlaczego system domów pokazuje nam więcej niż znaki zodiaku.
I szczypta praktyki. Mój Tato spod znaku Barana był łagodnym i leniwym człowiekiem, który nie ruszał się z wygodnego fotela. Hedonista skupiony na smakowitych potrawach i dogadzaniu sobie na tysiąc sposobów. Ale był też niesamowitym kolekcjonerem, który zamieniał dom w galerię rozmaitych skarbów. Zbierał znaczki, monety, proporczyki, etykietki zapałczane, oryginalne butelki od whisky i mnóstwo innych rzeczy. Cóż… typowy Byk, prawda? A urodził się, kiedy Słońce było w środku znaku Barana, o żadnym wpływie Byka na podstawie Słońca mowy być nie mogło. Kiedy znajomi i rodzina czytali opisy znaku Barana ze śmiechem odrzucali książki mówiąc, że astrologia to bzdury, bo mój Tato nic z Barana w sobie nie miał. Tajemnica wyjaśnia się dopiero wtedy, kiedy uwzględnimy system domów. Moj Tato miał Ascendent w znaku Byka, a Słońce w XII domu. XII dom, jak wiemy, całkowicie niweluje wpływy znajdujących się tam planet, zniekształca je, zasłania, czyni niezrozumiałymi i obcymi. Stąd też Baran całkowicie pozbawiony Baranich cech, podkreślający za to cechy płynące z Ascendentu.
Moja znajoma spod znaku Koziorożca, nie posiada żadnych planet w znaku Raka. A jednak charakteryzuje ją skupienie na gotowaniu i opiekowaniu się wszystkimi w zasięgu wzroku. Stosuje zasadę: „co się rusza, trzeba nakarmić”. Przez jakiś czas pracowała zawodowo, ale wyłącznie dla utrzymania. Bardziej niż bodaj malutki ślad kariery interesowało ją całonocne lepienie pierogów dla rodziny i dokarmianie kotów. Chociaż bez wątpienia duże znaczenie ma w jej horoskopie władca Koziorożca i aspekty jakie odbiera od innych planet, to równie ważne są domy. Ta pani ma słońce – w obstawie Wenus i Merkurego – w czwartym domu. To sektor, który odpowiada za dokarmianie i opiekę. Innymi słowy: cała energia wytrwałego, cierpliwego i pracowitego Koziorożca jest realizowana poprzez ten właśnie czwarty dom. Jak zatem analizować horoskop bez domów? Nie wyobrażam sobie tego.