Moim zdaniem najważniejsze i zarazem czasem najtrudniejsze w wybaczaniu jest odpuszczenie samemu sobie. Umiemy z łatwością uprawiać samooskarżanie i wyliczyć wszystkie swoje winy. Chyba tak jesteśmy po prostu przyzwyczajeni, że piętnowanie siebie przychodzi nam niezwykle lekko, a chwalenia i doceniania siebie musimy się dopiero nauczyć. To zapewne też kwestia wychowania. Dzieci, które są doceniane i często chwalone, które są traktowane z szacunkiem, wyrastają na dorosłych, umiejących zauważyć swoje dobre strony. Dzieci wiecznie krytykowane i obdarzane co rusz pogardliwym: „nie chwal się” łatwiej biorą winę na siebie. Można im te winę nawet wmówić. A poczucie winy obniża mocno samoocenę, podkopując wszystko, co chcielibyśmy osiągnąć.
O tym, jak ważne jest wysokie poczucie wartości dla udanych relacji, dobrobytu, szczęścia i zdrowia wie już chyba każdy. Warto więc zwrócić też uwagę na to, jak budować tę jakość i czego się wystrzegać, by móc traktować siebie z miłością i szacunkiem. Działa to także w druga stronę – osoby o wysokiej samoocenie rzadko cierpią z powodu wyimaginowanych wyrzutów sumienia i nie poddają się emocjonalnym szantażom. Mają zdolność realnej oceny sytuacji i zachowują się asertywnie.
Przypomnę, że asertywność to między innymi skuteczna obrona swojej przestrzeni i swoich praw. Osoba o wysokim poczuciu wartości nie biczuje siebie za to, że komuś odmówiła, że nie spełniła cudzych oczekiwań, jeśli miałaby to zrobić własnym kosztem. Dlatego też nie ma poczucia winy w takiej sytuacji, bo świadomie podjęła decyzję dla własnego dobra, nie krzywdząc przy tym nikogo innego. Między innymi na tym polega w uproszczeniu bycie asertywnym – na nie krzywdzeniu nikogo włącznie z sobą. Mamy zawsze prawo bronić się przed wykorzystaniem. A wysoka samoocena to system obronny, który chroni nas przed ewentualną manipulacją ze strony innych osób.
Nie bez powodu napisałam tu o wyimaginowanych wyrzutach sumienia. Bardzo często wpadamy w taką pułapkę, nadmiernie przejmując się czymś, co nie ma większego znaczenia. Chętnie wchodzimy w poczucie winy, jeśli jesteśmy nadmiernie emocjonalni i w kółko zastanawiamy się nad tym, jak bardzo ktoś inny cierpi z powodu jakiegoś naszego słowa, gestu czy zachowania. Kajamy się, zwijamy w kłębuszek i męczymy, podczas gdy nasza „ofiara” dawno już zapomniała o całej sprawie. Często w takiej sytuacji podpowiadam, by porozmawiać z tą drugą osobą i po prostu szczerze przeprosić. Otrzymanie wybaczenia uwalnia nas od cierpienia. A często okazuje się, że już dawno nam wybaczono i zapomniano, tylko my sami karzemy siebie smutną analizą.
Inaczej jest, jeśli naprawdę kogoś bardzo zraniliśmy, naraziliśmy na utratę zdrowia czy dużych sum pieniędzy. Czasem sytuacja jest taka, że same przeprosiny nam nie wystarczą, bo nadal czujemy się winni. Patrząc z poziomu osoby zranionej powiem szczerze, że mi przeprosiny wystarczają, bo ja lubię ludzi i wiem, że każdy może popełnić błąd. A też patrzę z dystansem na wiele rzeczy. Sam fakt skruchy jest dla mnie powodem do całkowitego odpuszczenia. Być może inni ludzie też tak umieją – warto sprawdzić. A jeśli to za mało, możemy spróbować wynagrodzić takiej osobie to, co zrobiliśmy. Zawsze jest sposób na to, by komuś pomóc.
Pamiętajmy, że można wprowadzić pewną harmonię nawet wówczas, gdy dana osoba nie żyje lub nie życzy sobie mieć z nami do czynienia. Jesteśmy Jednością ze Wszystkim Co Jest. Można zrobić bezinteresownie coś dobrego dla dowolnego człowieka na Ziemi. Można pomóc bezdomnym zwierzętom lub popracować w wolontariacie. W ten sposób tworzymy energetyczną równowagę. O ekspiacji uczono nas już w szkole podstawowej na przykładzie Jacka Soplicy czy Andrzeja Kmicica. Nie jest to zatem żadne moje odkrycie.
Chcę natomiast podkreślić jedną niesłychanie ważną rzecz. Odkupienie win pomaga w podniesieniu poczucia wartości. Człowiek, który bezinteresownie robi coś dobrego dla innych, powinien w pewnym momencie dostrzec, że nie jest wcale złą osobą, a jedynie kiedyś w życiu popełnił błąd. Może to się zdarzyć każdemu. Warto mieć zatem i dla siebie trochę wielkoduszności w sercu. Pomaga w tym czasem prosty rachunek, kiedy na jednej szali położymy ten niechlubny czyn, a na drugiej wszystkie wdzięczne nam za pomoc serca tych obdarowanych przez nas osób.
Nie zawsze jest to takie oczywiste, nie wszystko umiemy przekalkulować, ale trzeba umieć dostrzec w tym fakt, że nikt z nas nie jest tylko zły. Jesteśmy mieszanką uczuć i emocji, reagujemy tak, jak potrafimy i jeśli nie jesteśmy zadowoleni z naszych działań, to zapewne dlatego, że wtedy, na tamtą chwilę inaczej nie umieliśmy postąpić. Myślę, że trzeba też docenić umiejętność dostrzeżenia błędu i chęć zmiany oraz potrzebę naprawienia sytuacji. Moim zdaniem ludzie bezduszni nie czują skruchy i nie widzą w swoich czynach nic niewłaściwego. Doceńmy swoją otwartość na rozwój i zmianę. Zauważmy w sobie dobro. Im mocniej kładziemy nacisk na to, co w nas piękne i szlachetne, tym mocniej to w sobie rozwijamy. To, na czym się skupiamy – zasilamy. Im bardziej zatem bijemy się w piersi i piętnujemy, tym więcej w nas powodów do wstydu, tym gorsze samopoczucie i tym niższa samoocena.
Podsumowując, warto pamiętać o kluczowym znaczeniu dla naszego szczęścia i rozwoju wysokiego poczucia wartości. Przy tym potrzeba wybaczenia sobie ma ogromną wagę. To nie tylko uwolnienie, nie tylko lekkość i spokój, to także budowanie pozytywnych myśli o sobie samym.