Najszlachetniejszy kamień jest ten, który kraje
Wszystkie inne — a siebie zarysować nie daje.
Najszlachetniejsze serce jest to, które właśnie
Raczej da się skaleczyć, niż samo zadraśnie.
(Adam Asnyk)
Często pytacie mnie o ludzi, którzy ewidentnie postępują źle, świadomie krzywdzą innych albo są celowo okrutni. Wiem, że trudno ich kochać i w kontekście takich doświadczeń mówienie o tym, że każdy człowiek jest Światłem, wydaje się trochę absurdalne. Nie można samego siebie okłamywać, kiedy widzimy, że jakaś osoba jest zdominowana przez negatywną energię. A przecież spotykamy takie sytuacje bardzo często. Nawet jeśli nie dotykają nas samych, to obserwujemy to jako doświadczenie innych ludzi i wyciągamy wnioski na temat życia.
Zatem dzisiaj chcę wyraźnie powiedzieć, że oczywiście tak – prosperująca świadomość nie jest oślepiona różową mgiełką i umie odróżnić ziarno od plew. Dostrzega niewłaściwe postępowanie, krzywdzenie, okrucieństwo, cynizm i ludzi, którzy świadomie tak właśnie czynią. Pozytywne myślenie nie polega na tym, że usprawiedliwiamy podłość czy wmawiamy sobie coś, co nie istnieje, lecz na tym, że świadomie dokonujemy wyboru, co będziemy zasilać energią swojej uwagi. To nie oznacza zakłamywania rzeczywistości, tylko rozumienie mocy swojej stwórczej siły, która ma być skierowana we właściwą stronę.
Jednak chciałabym zwrócić Waszą uwagę na dwa aspekty tego tematu. Pierwszy to rozróżnianie prawdziwej negatywności od chwilowej. Bo nie każdy, kto robi złe rzeczy jest złym człowiekiem. Wiele lat temu pewna starsza pani nagadała mi ze złością, kiedy stałam ze swoją babcią na podwórku. Bez żadnego powodu. Na szczęście moja babcia – wyjątkowo łagodny człowiek – od razu mi powiedziała prostą rzecz: „ta pani jest bardzo nieszczęśliwa, straciła w wypadku męża i dzieci, od tamtej pory nie jest sobą”. Poczucie krzywdy i niesprawiedliwości z powodu bezzasadnego nakrzyczenia na mnie od razu się ulotniły. Zrobiło mi się żal tej osoby. Zrozumiałam wtedy, że człowiek czasem robi złe rzeczy z bólu.
W większości takich sytuacji znajdziecie uzasadnienie, kiedy dostrzeżecie, że ktoś, kto rani innych, sam czuje się źle ze sobą. Najczęściej to – obok żałoby czy straty – niskie poczucie wartości. Często wywołuje ono poczucie bycia gorszym, poczucie niesprawiedliwości życia, zawiść o to, że komuś jest lepiej. To nie jest usprawiedliwienie, bo nic tak naprawdę nie daje nam prawa do tego, by czynić zło. To tylko pokazanie, że pod tą warstwą cierpienia i rozczarowania jest gdzieś Światło, o którym tyle mówimy. Ból gasi czasem to Światło. Nie każdy umie udźwignąć swój los, nie kopiąc przy tym innych na oślep. Dobry człowiek to ten, który umie ugryźć się w język czy zapanować nad swoim cierpieniem, aby nie zranić innej osoby. Nie każdy umie być dobry. Tak zwyczajnie nie umie.
Drugi aspekt to kwestia wolności wyboru i rozbieżności z naszymi oczekiwaniami. Wczoraj przeczytałam historię o teściowej, która wielbi tylko jednego wnuka, a dla drugiego nie ma kompletnie czasu, stale się wykręca zmęczeniem i w efekcie ten drugi chłopczyk w ogóle nie zna swojej babci. Krzywdzące to dla niego i obiektywnie rzecz biorąc babcia nie jest w porządku. Ale z drugiej strony patrząc – to jej wybór, do którego ma prawo jako wolny człowiek. Możemy krytykować jej postępowanie, ale czy rzeczywiście jest złą osobą? Czy tylko źle wybiera, bo robi coś inaczej, niż oczekujemy? Każdy ma swój punkt widzenia – to co dla jednego dobre, dla innego może być złe i odwrotnie. Jesteśmy subiektywni.
Ludzie dokonują czasem dziwnych wyborów i postępują nieetycznie lub nawet okrutnie. Możemy ich omijać szerokim łukiem, jeśli te wybory są krzywdzące. Jednak pozytywne myślenie nie potępia, tylko zostawia zło za sobą, zamyka drzwi i kieruje się w stronę Dobra. Szuka dobrych ludzi, lojalnych przyjaciół i życzliwych znajomych. Na tym to polega. Świat jest jak wielkie menu – znajdziemy w tym jadłospisie wspaniałe przysmaki, ale też rozmaite paskudztwa. Prosperująca świadomość nie zajmuje się krytykowaniem tego, co wstrętne, tylko wybiera to, co pyszne.
Negatywni ludzie pracują na Ziemi jako testerzy naszego rozwoju i mobilizują nas do zwiększania swojego wewnętrznego Światła. Zasada jest taka: im więcej zła, podłości i okrucieństwa widzimy, tym więcej Dobra mamy z siebie wykrzesać. Ziemia jest planetą, na której zło jest ważnym czynnikiem rozwoju. Z jednej strony to bat, który wygania nas z wygodnego fotela, a z drugiej egzaminator, który sprawdza, na ile rozwinęliśmy w sobie miłość.
Ta druga funkcja najbardziej mnie rozśmiesza, kiedy widzę, jak „psudo duchowi nauczyciele” przeklinają, obrażają i poniżają innych, aby z hukiem spaść z piedestału, na który wpakowali się zupełnie nieprzygotowani do życia. W teorii każdy jest elokwentny i cytuje na wyścigi rozmaite modne książeczki. W praktyce – niewielu potrafi promieniować miłością i dobrem. Mam ten przywilej, że czuję energię i trudno mnie oszukać. Ktoś może siebie nazywać bogiem i boginią, a ja widzę tylko trolla, który nie nauczył się kochać siebie i szuka oklasków, wypisując wyszukane historie.
Nie wiem, kto jest bardziej negatywny: ktoś, kto go demaskuje atakując w niewybredny sposób, czy sam udawacz? A może oboje są tylko Światłem schowanym pod stertą kompleksów? I to, na co chcę zwrócić uwagę, to fakt, że wszystko jest w ruchu i podlega zmianom. Czasem „niefajna” osoba dojrzewa wewnętrznie, pokocha siebie i zaczyna zupełnie inaczej funkcjonować – przestaje krzywdzić, zaczyna wspierać. A także ci, którzy krzywdzą jednych, wspierają drugich. Świat nie jest zero jedynkowy. Nie zawsze zło jest złe… Przecież kiedy prowokuje do Dobra, staje się czymś, czego ludzkość bardzo potrzebuje.
Co zatem robić, kiedy na naszej drodze staje „zły człowiek”? Po pierwsze uświadomić sobie, czym go przyciągnęliśmy, bo to zawsze jakiś nauczyciel, który chce nam pokazać wzorzec do uzdrowienia. Na przykład brak miłości do siebie. Po drugie – nie potępiać pod żadnym pozorem. Doświadczyłam tego na sobie, kiedy „zła osoba” niszczyła moją rodzinę i próbowała ograbić ze wszystkiego. Świadomie rozumiałam i wybaczałam, ale wewnątrz niosłam w sobie żal i ciągle powtarzałam, że jest „niewyobrażalnie podła”. Bo przecież nikt normalny, by tak nie postąpił jak ona. I nie było mi dobrze z tym potępianiem.
Któregoś dnia odwróciłam energię i zamiast potępiać, zaczęłam błogosławić. Zaczęłam życzyć jej szczęścia i wszelkiego dobra. Szczerze. I wtedy stał się cud – ta kobieta zniknęła z naszego życia. Pamiętajmy, że człowiek szczęśliwy nie krzywdzi innych, jeśli zatem nasz wróg znajdzie swoje szczęście, to przestanie zajmować się nami. Ludzie krzywdzą innych wtedy, kiedy im czegoś brakuje, kiedy cierpią. Zatem błogosławieństwo, szczególne to spełnione, skutecznie usuwa ich z naszego życia. A ja mam moc skutecznego błogosławienia innych.
Nie musimy kochać negatywnych ludzi. Byłoby to nieprawdziwe i sztuczne. Nie musimy nawet ich lubić. Wystarczy zrozumienie, dlaczego tak postępują i wybaczenie tego, co zrobili. Wystarczy decyzja, że nie potępiamy. Mamy prawo oczekiwać, że znikną z naszego życia, jeśli mamy dość patrzenie na to, co wyrabiają. Medytacja na Światło często czyni ten cud – wiem to od moich klientów. Ale i sama doświadczyłam, że kiedy naprawdę wybaczyłam, ktoś zniknął jak kamień wrzucony w wodę. Jeśli jesteście zmęczeni złem czynionym przez kogoś, wypróbujcie.
Słynne blokowanie w mediach społecznościowych to też ogromne błogosławieństwo. Osoba, na której zło nie chciałam patrzeć, zablokowała mnie. Nie wiem dzisiaj nawet, czy żyje i jest mi z tym dobrze. Zniknęła z mojego świata, jakby jej nigdy nie było i jestem wdzięczna Najwyższemu Źródłu, że wysłuchało mojej modlitwy. Nie chcę nikomu życzyć niczego złego i niczego takiego nie życzę. Ale zdarzyło mi się prosić Boga: „niech sobie żyje długo i szczęśliwie, byle jak najdalej ode mnie, niech zniknie z mojego świata”. I to zawsze możemy dostać. Pod warunkiem, że odrobimy lekcje miłości, które takie osoby zawsze nam przynoszą. Nikt nie pojawia się tutaj przypadkiem i nikt nie krzywdzi nas przypadkiem. Za każdym doświadczonym bólem stoi wielka lekcja kochania siebie.