Magia rodzi się na styku wiedzy i niewiedzy. Pojawia się jak szmer wiatru, by zabarwić codzienność tęczowym odbiciem światła w kropli rosy. Jawi się jako brama do niezwykłości i ucieczki od szarych chwil w stronę tego, co może być fantastyczną przygodą. To magia jest osią większości niesamowitych historii, niosąc nadzieję na zmianę tego, co trudne i bolesne na to, co dobre i piękne.
Jednocześnie magia to wiara w potężną moc, do której człowiek może mieć dostęp, jeśli tylko pokona jakiś warunek. To może być pocałowanie żaby albo magiczny pierścień, kosmiczny pył lub czarodziejska różdżka. Chyba każdy jako dziecko wierzył, że magia jest dostępna w tej formie dla każdego i wystarczy zdobyć określony artefakt, by uzyskać dostęp do zmiany rzeczywistości.
Wierzę, że jest to zakorzeniona głęboko w każdym z nas świadomość naszej stwórczej mocy. To nie sen o nieistniejących lądach i latających jednorożcach. To przeczucie potężnej siły naszego umysłu, który odpowiednio trenowany może zmieniać naszą rzeczywistość. Baśń o czarodziejskiej różdżce nie jest niczym innym, jak przypominaniem nam na bieżąco o tym, że możemy uzdrawiać nasze ciała i wypełniać swoje życie dobrobytem. I chociaż sztuka nie polega na tym, by zamieniać ropuszkę w pięknego księcia, to już rozbicie w pył kamienia w woreczku żółciowym jest całkiem przyzwoitym czarem, dostępnym jak sądzę dla każdego.
Często spotykamy się z przekornym dialogiem: „Jak zobaczę, to uwierzę. Nie – jak uwierzysz, wtedy zobaczysz”. I to jest kwintesencja magii – zrozumienie, że moc jest w nas. Aby ją wydobyć na światło dzienne, trzeba uświadomić sobie, że jest częścią nas. Dopóki wkładamy magię między baśnie, pozostaje poza naszym zasięgiem, jak opowieść na długie zimowe wieczory. Aby jej doświadczyć, trzeba dać sobie do tego prawo. Otworzyć się na to, czego nie rozumiemy i spróbować przyjąć do swojego logicznego pojmowania zarówno wielowątkowość wszechświata jak i jego wielowymiarowość.
Czasem ludzie stawiają wysokie mury pomiędzy tym, co postrzegają jako logiczne, a tym, co wydaje się być tylko piękną bajką. Wolą nie wierzyć w pewne rzeczy, jakby bali się rozczarowania. Każdy w głębi duszy chce posiadać czarodziejską różdżkę, którą można zmieniać rzeczywistość i kiedy w bólu trudnych doświadczeń zaciska zęby, znajduje pocieszenie w baśni i wzdycha głęboko: „ach, gdyby tak…” Po czym wraca do zdroworozsądkowego poukładanego zgodnie z nauką postrzegania świata myśląc: „tak po prostu musi być i koniec”. To daje pewne poczucie bezpieczeństwa. Bo co by się stało, gdybyśmy liczyli na cud, a on by nie nastąpił? Lepiej tego nie doświadczać.
Magia pojawia się wtedy, kiedy uwierzymy i kreujemy świat z pomocą własnych myśli. I jest to zjawisko wbrew pozorom na wskroś naukowe. Wystarczy poczytać o doświadczeniach z fizyką kwantową i odnaleźć ten fragment, który mówi o tym, że cząsteczka pojawia się w akceleratorze dopiero wtedy, kiedy pojawi się obserwator, który o niej myśli. Czy potrzeba lepszego opisu magii? Fizyk wyjaśni to lepiej i dokładniej niż ja, odsyłam więc do odpowiedniej lektury.
Magią w moim odczuciu nazywamy to, czego nie rozumiemy. Dzisiejsza nauka poprzez badania fizyki kwantowej zaczyna udowadniać, że to wszystko, czym niegdyś zajmowały się czarownice – te dobre i te mniej dobre – jest tylko znajomością zasad budowy i działania wszechświata. Zawsze były wśród ludzi istoty obdarzone wrażliwością i ponadczasową wiedzą, którą otrzymywały w wizjach. Czarowały, czyli wykorzystywały tę wiedzę, by uzdrawiać, przyciągać i wzmacniać miłość, potęgować dobrobyt. Kiedy studiujemy nauki różnych kultur, widzimy identyczne zasady pracy z mocą umysłu u szamanek, czarodziejek i w buddyjskich praktykach. Cokolwiek urzeczywistnimy na poziomie umysłu – staje się. Nie jest to zatem kwestia wiary w bajki i czarowanie kosmicznym pyłem. To po prostu wiedza.
Jak zawsze są ludzie mniej i bardziej uzdolnieni. Dlatego niektórzy rodzą się z darem uzdrawiania dotykiem, a inni musza się tego uczyć. Moim zdaniem są też osoby, które z łatwością stosują magię, ponieważ spontanicznie zarządzają własnym myśleniem i posiadanymi wzorcami, a są też takie, które długo się tego muszą uczyć. Podobnie, jak w przypadku malowania obrazów. Niektórzy rzucają na płótno niedbałe plamy i kreski, by wyłonił się z tego idealny kształt twarzy lub zwierzęcia. Inni latami ćwiczą rękę, by namalowany kot nie przypominał koślawej krowy, a i tak ciągle daleko mu do kota. Jesteśmy różni, mamy różne talenty.
Jest jednak kwestią bezsporną, że istnieje talent artystyczny i są ludzie o pięknym głosie, tacy, którzy komponują z łatwością muzykę i umieją zapisać ją ze słuchu. Są też tacy, którzy nakładają farby, malując obraz do góry nogami, a obraz finalnie wygląda niemal jak zdjęcie. Niektórzy malują stopami i robią to i tak sto razy lepiej ode mnie. Są również osoby, które mogą powtórzyć każde zdanie litera po literze od końca i takie, które piszą pismem lustrzanym. Czy to nie jest magia? A jednak nie mamy wątpliwości, że to tylko szczególne uzdolnienia, które przecież rodzą się w mózgu danej osoby.
Podsumowując – źródłem największych czarów jest mózg, ponieważ to właśnie tam powstają niesamowite talenty i możliwości. Oczywiście człowiek jest układem holistycznym, dlatego na ten niezwykły potencjał umiejętności nakłada się energetyka, emocje, duchowy poziom człowieka i dopiero wszystko razem tworzy efekt w pełni zależny od naszego poziomu częstotliwości. Zapewne dlatego niektórym udaje się wszystko od razu, a inni długo pracują, by niewiele zyskać. Wszystko jest ze sobą powiązane. Najważniejsze jednak, by wiedzieć o własnej czarodziejskiej mocy i nie szukać magicznych różdżek w baśniach. To masz umysł jest taką różdżką i każdego dnia czeka na mądre wykorzystanie.
Jest w tym jeszcze jeden ciekawy aspekt. Od wieków ludzie zbierają się w grupy, by wymieniać się energią. Szczególnie kobiety, które od zawsze wiedziały, że jeśli będą się wzajemnie wspierać, to ich indywidualne działania będą miały większą moc. Kobieca magia na najprostszym poziomie to wspólne darcie pierza przy wtórze rozmaitych pieśni i tańce w kręgu. Bardziej tajemniczo – to sabaty wiedźm-wiedzących, czarownic i czarodziejek. Kiedy magiczne kobiety zbierały się razem, ich moc rosła, obdarzając każdą z nich dodatkową siłą. Wszechświat jest zaprojektowany na współpracę. Kiedy izolujemy się od innych, to nasza moc spada. Kiedy łączymy się razem, to energia rośnie. Kręgi kobiet pomagają nam odnaleźć siebie i swoją prawdziwą boska naturę.