Minerały i kryształy towarzyszą mi od dobrych trzydziestu lat. Zbierałam je, robiłam z ich pomocą zabiegi uzdrawiające, oczyszczałam je i ładowałam. Dostawały ode mnie znaki Reiki, mantry, dobre słowa i mnóstwo energii. Jak większość sympatyków kamieni, ustawiałam je obok siebie, nosiłam w torebce lub w kieszeni, godzinami trzymałam w dłoniach – i poznawałam. Na tej stronie także umieściłam wątek o tym, na co pomagają, jak działają i co można uzyskać z ich pomocą w zakresie zdrowia i samopoczucia. Moje przepiękne kolekcje dwukrotnie rozeszły się po świecie, powędrowały do rąk moich nauczycieli, przyjaciół i innych bliskich mi osób. Teraz odbudowuję swoje zbiory po raz trzeci, ale zupełnie inaczej niż kiedyś…
Kolejna przygoda zaczęła się od biżuterii. Wymyśliłam sobie, że zamiast kamieni na ozdobnym talerzyku lub na półce, wolę mieć kryształy blisko siebie. Na łańcuszku na szyi albo w pierścionku na ręce. Chciałam poczuć je w swojej aurze. Nie jestem pewna, który cudowny kamień otworzył najmocniej moje serce na zupełnie inne postrzeganie. Myślę, że mógł to być larimar albo labradoryt – to moi najbardziej magiczni przyjaciele, którzy najczęściej mi towarzyszą. Obydwa te kamienie noszę w naszyjniku na wysokości serca. Czuję ich ciepłe wibracje. I to dzięki nim zaczęłam rozumieć ich najgłębszą magię. Zaczęłam spontanicznie dotykać innych wymiarów.
Pisałam już kiedyś o tym, że z energią kamieni możemy cudownie się połączyć poprzez samo zdjęcie. Oznacza to, że wcale nie musimy posiadać w domu wszystkich minerałów. Można znaleźć w sieci odpowiednie obrazy czy fotografie i pobyć trochę w ich energii. Często tak robię – przeglądam zdjęcia kryształów i wchodząc spontanicznie w uczucie zachwytu, łączę się z nimi. Od wielu tygodni jestem w takim magicznym kontakcie z kamieniami, a poprzez nie – z innymi płaszczyznami istnienia.
Świat się zmienia energetycznie. My także wzrastając otwieramy się na nowe postrzeganie. Dzisiaj kryształy są dla mnie czymś zupełnie innym, niż kilkanaście lat temu. Są portalami do innych wymiarów. Któregoś dnia po sesji medytacji z kamieniami przyszły do mnie obrazy i uczucia. Przyszły do mnie też miejsca – kryształowe komnaty. W dobie coraz bardziej popularnej fizyki kwantowej to nic nadzwyczajnego. To tylko kolejne odkrycie. Być może każdy powinien sam tego doświadczyć, wówczas taka magia będzie dla niego czymś naturalnym. Jednak z radością chcę podzielić się tym doświadczeniem, bo wiem, że nie jestem w tym sama. Z całą pewnością inni miłośnicy kamieni też to odkryli.
Kilka miesięcy temu zaczęłam malować obrazy. Różne. Większość z nich przychodziła do mnie sama. Tak powstał portret smoczycy, która uprzejmie zażyczyła sobie własnej podobizny. Tak też powstał Kosmiczny kryształ – obraz kwarcu na tle naszej galaktyki. Ktoś mnie zapytał: ale czemu ten kryształ jest w kosmosie? Nie znałam wtedy odpowiedzi. Wiedziałam tylko, że tak ma to wyglądać, bo obraz przyszedł do mnie – dokładnie taki. Dzisiaj wiem już, że to symbol tego, czym są kryształy: drzwiami do innych wymiarów…
Oczywiście kamienie możemy nosić w ręce jak talizmany. Przecież łącząc się z nimi dotykiem, wymieniamy się energią. Możemy je też układać na ciele i robić z nimi Reiki, to też wspaniałe doświadczenie. Możemy nosić je w pierścionkach, kolczykach i naszyjnikach. Są piękne – niech zachwycają, bo w ten sposób otwieramy się na ich moc. Zawsze otwieramy się na to, czemu w emocjach dajemy uwagę. A więc nie bez powodu w koronach władców, w ich berłach i naszyjnikach pojawiały się kamienie mocy. I nie bez powodu podziwiamy urok klejnotów w biżuterii.
Ale to już także czas wielki na to, aby dostrzec, czym są naprawdę. One czekają cierpliwie na nasze przebudzenie. Ich potężna moc jest w moim odczuciu spuścizną Lemurii. Wszystkie lub prawie wszystkie skały na naszej planecie postrzegam jako wykreowane przez Lemurian. Ja zresztą tych Lemurian widzę, więc nie jest to dla mnie hipoteza, tylko kolejny kawałek układanki, który wreszcie wskoczył na swoje miejsce. Cudownie barwne, migoczące minerały i kryształy są lemuryjskimi kluczami do innych światów. Żeby skorzystać z ich magii, wystarczy uświadomić sobie, że ich największa moc nie wynika wcale z ich rynkowej wartości czy zachwycających kolorów. Wystarczy zrozumieć, czym są naprawdę. To pozwoli wziąć w dłoń dowolny kamień, połączyć się z jego energią i zamykając oczy wejść w utworzony portal.