W tak interesującym i skomplikowanym układzie jak związek, prędzej czy później dochodzi do różnicy zdań. Ta sytuacja ma swoje zalety, bo dzięki gorącej dyskusji wspólne życie jest ciekawsze, niż w przypadku nudnego przytakiwania. Mamy okazję poznać siebie bliżej, przedstawić swoje priorytety i poglądy. Jeśli dwoje ludzi szanuje siebie nawzajem, to taka wymiana zdań może być interesującą przygodą, która zaowocuje jeszcze większym wzajemnym zainteresowaniem. Natomiast ludzie z niską samooceną prędzej czy później zaczną się kłócić, ponieważ fakt posiadania przez partnera odmiennego zdania staje się dla nich zagrożeniem i atakiem na ich poczucie wartości. Pogląd, że trzeba mieć zawsze rację, jest z gruntu błędny i prowadzi w ślepą uliczkę. Dawanie wolności partnerowi polega również na tym, że pozwalamy mu mieć odmienne od naszego zdanie.
Czasem owa odmienność upodobań dotyka bezpośrednio sposobu funkcjonowania. Wyobraźmy sobie, że Ewa kocha góry, a Adam uwielbia morze. Kiedy przychodzi moment planowania wspólnych wakacji, oboje stają przed trudnym zadaniem: jak się nie kłócić i jednocześnie nie rezygnować z własnych oczekiwań. W momencie każdego konfliktu grozi nam, że jedno z dwojga zwycięży, a drugie poczuje się zranione. Otóż jest jeszcze jedna możliwość – znalezienie rozwiązania, które usatysfakcjonuje oboje. To przykład, kiedy najlepszym wyjściem może być kompromis.
Z definicji kompromis oznacza znalezienie takiej opcji, w której obie strony wyjdą naprzeciw siebie, być może częściowo rezygnując z czegoś, ale i zachowując prawo do spełnienia swoich oczekiwań. Na podanym przykładzie wyjazdu na wakacje, kompromisem będzie spędzenie jednego tygodnia nad morzem i jednego tygodnia w górach. Oczywiście można podjąć decyzję, że każde spędzi wakacje osobno, wraz ze swoimi przyjaciółmi – Adam pojedzie z kolegami nad morze, Ewa powędruje z koleżankami lub siostrą po górach. Można i tak, jeśli oboje zechcą „odpocząć od siebie”. Istotne jest, że możliwości znajdziemy wiele, jeśli tylko zechcemy poszukać takiej opcji, która sprawi, że każda z dwojga związanych ze sobą osób, będzie usatysfakcjonowana.
Kompromis nie wywołuje negatywnych uczuć, ponieważ jest to wspólna zgodna umowa. Ewa rezygnuje z jednego tygodnia w górach i jedzie nad morze, ale robi to dobrowolnie dla Adama, którego kocha i któremu chce sprawić przyjemność. Jednak nie poświęca się. Wie, że on w zamian za to będzie dzielnie wspinał się z nią po najtrudniejszych górskich szlakach. I zrobi to dla niej. Kompromis to okazja, by partnerowi pokazać: „moje oczekiwania są słuszne i ważne, ale równie ważne jest, byś ty był szczęśliwy”. Ewa nie powinna zatem rezygnować z ukochanych wypraw w góry, to kawałek jej życia i tożsamości. Może jednak pokazać Adamowi, że jest dla niej niezmiernie ważny i teraz również on stanowi część jej życia, dlatego rezygnuje z jednego tygodnia swoich planów, by dzielić z nim jego pasje. To wzmacnia związek, otwierając nas na większe rozumienie drugiej osoby.
To wzbogaca nas samych. Bardzo często poznajemy w ten sposób aspekty życia, które dotąd były przed nami zakryte. W naszym przykładzie, Ewa jadąc z mężem nad morze, może odkryć w sobie talenty wilka morskiego. Może się zdarzyć, że zakocha się w plażowaniu, którego wcześniej nie lubiła, bo nie spędzała czasu z kimś tak twórczym i wesołym, jak Adam.
Ważne, aby obie strony były zdecydowane pójść na kompromis, aby wzajemne ustępstwa dawały im poczucie wspólnej wygranej. Jest to możliwe w sytuacji, gdy partnerzy mają do siebie zaufanie. Są w stosunku do siebie lojalni i mogą na sobie polegać. Gdy nie muszą walczyć o swoje prawa w związku, zamiast tego wspierają się i dbają o siebie. Dzieje się tak, gdy priorytetem staje się MY, a nie JA.
Oczywiście nie można zgadzać się na kompromis, kiedy partner żąda od nas czegoś, co nas poniża, pozbawia godności, co jest sprzeczne z zasadami moralnymi, społecznymi lub religią, którą wyznajemy. Nie zgadzamy się na coś, co wyrządza nam lub komuś innemu krzywdę. Nie szukamy kompromisu w sprawach tak jednoznacznych jak przykładowe palenie papierosów w obecności niepalącego partnera.
Ważne jednak, by rozumieć, że sam kompromis w niczym nas nie poniża i nie przynosi ujmy. Wręcz przeciwnie. Niektórzy twierdzą, że wszystkie udane relacje opierają się na tej trudnej sztuce. Im bardziej różnimy się od siebie, tym bardziej musimy tę umiejętność opanować. Jednak nie dajmy się zwieść samej nazwie. Jeśli Adam przyjdzie do Ewy i powie: „proponuję ci kompromis, od dzisiaj nie będziesz więcej spotykać się ze swoimi koleżankami”, to jest oszustwo. Nie można nazywać kompromisem całkowitej rezygnacji z tego, co dla nas ważne. To próba wymuszenia. Kompromis jest wówczas, gdy proponujemy częściową rezygnację, a w zamian coś dajemy sami. Pamiętajmy: to wyjście naprzeciw siebie, zatem każda osoba czyni jeden krok w kierunku drugiej. Aby zaistniał kompromis, Adam może powiedzieć: „Proponuję, byś rzadziej spotykała się ze swoimi koleżankami, a ja postaram się ograniczyć palenie”.
Oczywiście nie zawsze konieczne są takie rozwiązania. Czasem wystarczy najzwyczajniej poprosić o to, co dla nas ważne. Jeśli Adam uważa, że Ewa za dużo czasu spędza poza domem, może powiedzieć tzw. „otwartym komunikatem”, co czuje.
– Ewuniu, jest mi tak smutno, kiedy codziennie spędzasz wieczór z koleżankami. Czuję się samotny bez ciebie. Chciałbym, abyśmy więcej czasu spędzali razem.
Może okazać się, że Ewa nie miała o tym pojęcia i uciekała z domu, by Adam miał spokój i mógł pracować. Usłyszawszy prawdę, zmieni swoje plany z radością. Wówczas żaden kompromis nie będzie potrzebny.