Intymność to najbardziej osobista przestrzeń, w której skrywają się myśli, uczucia, tajemnice, wspomnienia i marzenia. To wszystko, co najbardziej nasze. To także oczywiście seks, dlatego najczęściej mówimy o tym w kontekście związków. Jednak warto podkreślić od razu, że szacunek dla samego siebie, to akceptacja całej swojej istoty, także z tymi częściami niekoniecznie chlubnymi. Każdy z nas ma jakieś cienie, które spoczywają głęboko schowane przed ludźmi. Wysoka samoocena wymaga, abyśmy umieli polubić siebie z całym tym bagażem. Jakikolwiek by on nie był. Szanowanie swojej intymności to akceptacja różnych części swojej osobowości.
Kiedy tworzymy związek z drugim człowiekiem, prędzej czy później pojawia się pytanie, na ile możemy mu zaufać i odkryć siebie. Wszystko zależy od stopnia bliskości, ale przede wszystkim od naszych własnych potrzeb. To zawsze moja decyzja, czym chcę się podzielić, a czym nie. Dzielenie się intymnością, to odkrywanie najbardziej wrażliwej części siebie. Nie można tego robić pochopnie, szczególnie wtedy, kiedy nie chcemy przekraczać w relacji pewnego dystansu.
Warto pamiętać, że w tej kwestii nie ma przymusu ani żadnych ściśle obowiązujących zasad. Ważna jest pełna akceptacja partnera – w obie strony. Oznacza to, że jeśli w relacji istnieje prawdziwa przyjaźń i szacunek, to mogę śmiało podzielić się tajemnicą, wiedząc, że nawet jeśli kiedyś przestaniemy być parą, moje sekrety zostaną zachowane. Jeśli czuję się akceptowana, to wiem, że cokolwiek ujawnię, nie stracę sympatii ani szacunku partnera. Wiem, że mogę liczyć na wsparcie i zrozumienie. Szczerość i otwarte mówienie o tym, co dla mnie ważne, nie pozbawia mnie niezależności.
To, co się dzieje po ewentualnym zakończeniu związku jest też ważną wskazówką dla nas. Jeśli po rozstaniu z partnerem mam wrażenie, że mój świat się skończył, noc nie jestem warta i nic już się nie liczy, to wskazuje przede wszystkim niskie poczucie wartości. Jeśli natomiast, pomimo oczywistego smutku i przejściowego poczucia samotności, doceniam siebie i wiem, że po pewnym czasie spokojnie ułożę sobie na nowo życie osobiste, to oznacza, że mam dobry kontakt ze sobą, ze wszystkimi aspektami swojej osobowości.
Z jednej strony intymność w układzie partnerskim wymaga tworzenia wspólnej przestrzeni i wspólnych rozmów na istotne tematy. Z drugiej – ryzyko otworzenia pudełka ze skarbami przeszłości nie zawsze służy związkowi. Czasem tak, czasem nie. Moim zdaniem warto tworzyć własną historię i bazując na aktualnym doświadczaniu w tej konkretnej relacji, kreować obszar tylko nasz i tylko dla nas. Wbrew pozorom, to i tak duże ryzyko. Jeśli nasz partner chętnie opowiada o swoich poprzednich związkach, nie szczędząc osobistych szczegółów, to można założyć, że jeśli nasza relacja kiedyś dobiegnie końca, to będzie opowiadał także o nas.
Tego typu sytuacje ocierają się już o zdradę. W układzie intymnym niewiernością jest nie tylko skok w bok, ale właśnie naruszenie wspólnej tajemnicy, wspólnej intymności. Każda pikantna opowieść o najbardziej intymnych przeżyciach z kimś, jest sprzeniewierzeniem się tej osobie. Badania wskazują, że tego typu zdrada rani nas o wiele bardziej niż cudzołóstwo. Być może dlatego, że kiedy pozwalamy sobie na seks na boku, stawiamy w złym świetle samego siebie. Kiedy natomiast zaczynamy sprzedawać cudze tajemnice, narażamy na ośmieszenie i upokorzenie tę drugą osobę.
Młodzi ludzie nie wiedzą o tym. Często dopytują w kółko o poprzednich partnerów – partnerki. Chcą poznać jak najwięcej szczegółów, również tych intymnych. W gruncie rzeczy pragną w ten sposób usłyszeć zapewnienie, że wszystko, co było kiedyś, nie ma dziś żadnego znaczenia – tylko tego potrzebują. Poczucia bezpieczeństwa, bycia ważnym i kochanym. Dlatego te pytania są zbędne, bo jeśli jestem tu i teraz z kimś, to tylko on się liczy. Bo tylko tu i teraz jest istotne. Dociekanie przeszłości jest okropną pułapka, ponieważ może się w niej kryć coś, czego nie jesteśmy w stanie udźwignąć. Zdarzyło się pewnego razu, że kiedy mężczyzna usłyszał, ilu partnerów miała przed nim jego ukochana, poczuł się tak sfrustrowany, że wycofał się ze związku. Czasem lepiej nie wiedzieć wszystkiego, można wówczas naprawdę cieszyć się wyłącznie tym, co czujemy i czego doświadczamy.
Bywa i tak, że ktoś nie pytany mówi za dużo. Znajomy przyszedł do mnie bardzo zniesmaczony po kolejnej randce, na której jego dziewczyna chwaliła się ile razy i w jaki sposób uprawiała bardzo „udziwniony” seks. Chciała zapewne popisać się doświadczeniem i bezpruderyjnością. Efektu nie osiągnęła. Mój znajomy przyszedł do mnie, by zapytać, jak się nazywa tego typu dewiacja, kiedy kobieta chwali się czymś niesłychanie obrzydliwym. Miał przy tym taką minę, jakby chciał zwymiotować. Oczywiście przestał się z tą panią spotykać. Ale przedstawiam tę historię tylko po to, by pokazać, że zanim odkryjemy wszystkie karty, warto poznać nieco bliżej tego, komu chcemy mówić o bardzo osobistych doświadczeniach. Bez wątpienia są mężczyźni, którzy zachwyciliby się dziewczyną mojego znajomego, a jej wywody potraktowaliby jako grę wstępną. Warto jednak umieć rozpoznać to wcześniej, zanim otworzymy buzię.
Na marginesie dodam, że warto uważnie przemyśleć to, czym chcemy się podzielić z partnerem, zwracając uwagę przede wszystkim na to, co jest wartością dla związku. Mówimy o tym, co wspiera wspólny układ. Wybieramy takie działania, które tworzą bliskość i piękny klimat. Absolutnie nie można dawać czegoś tylko po to, by zyskać zainteresowanie czy podziw drugiej osoby. Wówczas zamiast intymności ma miejsce handel. Tak było w przypadku mojego znajomego i jego dziewczyny, która chciała jedynie jak najlepiej sprzedać samą siebie.
W kwestiach uczuć i stałości relacji seks nie gwarantuje nam niczego. Dla wielu kobiet bywa on dużym dowodem zaufania i poczucia bezpieczeństwa – to prawda. Jednak nie dla wszystkich. Jest też mnóstwo mężczyzn, dla których seks to tylko wspólna zabawa i nie chcą w nim widzieć niczego więcej niż przyjemności. Nie możemy z góry oczekiwać, że tam gdzie doszło do zbliżenia, jest automatycznie miłość. To tak niestety nie działa. Dlatego granice intymności powinny być wyznaczane w związku wspólnie, w oparciu o to, jak każde z nas postrzega relację i czego po niej oczekuje.