Życie jest drogą. Warto rozkoszować się każdą chwilą. Warto też jednak mieć cel. To on motywuje cię do działania, to on powoduje, że kiedy rano otwierasz oczy cieszysz się, że możesz robić coś, co przybliża ciebie do spełnienia. Kiedy wiesz, czego pragniesz, nie grozi ci depresja i zniechęcenie. Masz po co żyć. Pasja daje moc i siłę, daje radość życia, sprawia, że jej realizacja czyni nas szczęśliwymi. To niesamowite doładowanie energii.
Każdy z nas powinien w życiu zajmować się tym, co naprawdę kocha. Dla siebie i dla własnego zadowolenia. Praca zawodowa zajmuje nam sporą część życia. Dlaczego tak wiele godzin ma nam upływać na robieniu rzeczy, których nie lubimy? Po co się męczyć, skoro można zarabiać na tym, co sprawia nam przyjemność. Nie tylko można – trzeba. Każdy z nas przyszedł na Ziemię ze specjalnym talentem – jednym, dwoma lub więcej. Warto te zdolności odnaleźć, aby osiągnąć w życiu spełnienie. Są nam dane po to, abyśmy wzbogacali świat i ludzi. To poniekąd nasza misja. Każdy człowiek ma taką misję i każdy ma swój prawdziwy dar. Ktoś maluje cudowne obrazy. Ktoś szyje wspaniałe ubrania. Ktoś piecze pachnący, pyszny chleb. Wszystko jest bardzo potrzebne i nie istnieją czynności mniej lub bardziej ważne. Żaden zawód nie jest gorszy, żaden lepszy, chociaż często bardzo różnią się między sobą.
Jeśli robimy coś innego niż nasza życiowa misja, będziemy odczuwać niezadowolenie. Jest to przede wszystkim dysharmonia, ponieważ wykonywane przez nas działania nie zgadzają sie wibracyjnie z nami, z naszą Prawdziwa Istotą. Bierzemy wówczas udział w balu przebierańców, udając kogoś, kim nie jesteśmy. Pozornie wszystko w naszym życiu się układa, ale nie odczuwamy szczęścia ani spokoju. Coś wewnątrz nas szarpie i sprawia, że wszystko wydaje się nie takie, jak być powinno. Czujemy niedosyt. Życie wydaje nam się bezbarwne. W ten sposób nasza dusza upomina się o realizację tej właściwej ścieżki.
Jednym ze sposobów odnalezienia właściwej drogi i swoich unikalnych talentów jest horoskop karmiczny. Ponieważ jest to mój autorski pomysł, nie wiem, czy inni astrolodzy robią coś takiego. Wbrew nazwie, nie analizuję minionych wcieleń, lecz skupiam się na opisaniu programu duszy na to właśnie życie, w którym jesteśmy – tu i teraz. Program ten pokazuje, co mamy do zrobienia, przedstawia naszą szczególną misję i odkrywa nasze specjalne zdolności. Pozwala nam żyć w harmonii ze sobą, działać i pracować w równowadze wibracyjnej z naszą duszą.
Oczywiście astrologia nie jest jedynym sposobem na odkrycie swojego powołania. Prawdę mówiąc wystarczy uważnie słuchać głosu swojego serca i podążać za tym, co drzemie w naszym wnętrzu. Tam znajdziemy wszystkie odpowiedzi. Program duszy nie jest egzotyczną nakładką, lecz częścią nas. Spontanicznie go czujemy i doskonale wiemy, co powinniśmy robić, jeśli tylko posłuchamy samych siebie. Nie możemy przy tym kierować się tym, co jest obecnie modne, na czym zarabia się najwięcej pieniędzy, jaki zawód jest poszukiwany na rynku pracy, ponieważ jedynym czynnikiem decydującym powinno być intuicyjne odkrycie, co sprawia nam radość, jakie nasze działania będą oparte na miłości. Tak szuka się harmonii z samym sobą.
Czasem jednak nie chcemy tego robić, bo wydaje nam się, że inni wiedzą lepiej. Słuchając drugiego człowieka, który mówi nam np. „zostań lekarzem, lekarze dobrze zarabiają i cieszą się szacunkiem”, oddajemy władzę nad sobą komuś, kto sprzedaje nam własne marzenia. To często spotykana sytuacja. Jeśli komuś nie uda się skończyć studiów na wymarzonym kierunku, będzie innym polecał swoje wizje, jako te najlepsze dla każdego. Celują w tym rodzice, którzy chcą, aby dzieci poszły tropem ich niespełnionych snów. Tymczasem pokazują swoją misję, a nie naszą. Nasza może być diametralnie inna. Najważniejsze to odnaleźć własną drogę, nie oglądając się na sugestie drugiego człowieka.
Nie dajmy się zwieść niskiej samoocenie, która potrafi nas odciągnąć od prawdziwego celu, byle tylko podnieść nam status społeczny. To często spotykana pułapka. Znajduję mnóstwo zakompleksionych i niespełnionych osób wśród lekarzy, prawników czy naukowców. Rzetelnie i cierpliwie wykonują swój zawód, a w głębi duszy marzą o hodowli kwiatów, malowaniu obrazów, szyciu odzieży. Nie podjęli swojej misji, ponieważ wydała im się prozaiczna i pozbawiona przyszłości. Wybrali zawody, które miały dodać im prestiżu, sprawić, że wzrośnie im samoocena i poczują się szczęśliwi. To nie zadziałało. Nie pomogły profesorskie tytuły. Pozostało zgorzknienie i poczucie, że życie przeciekło między palcami.
Wysokie poczucie własnej wartości jest jakością, którą rozwijamy w sobie i jest ona niezależna od zajmowanego stanowiska, tytułów i osiągnięć. Można obsługiwać wóz asenizacyjny i być szczęśliwym, pewnym siebie człowiekiem. Można mieć na koncie 30 opracowań naukowych, być podziwianym przez studentów za rozległą wiedzę i wcale nie czuć się wartościową osobą. Samoocena powstaje w wyniku naszych relacji z samym sobą i z innymi. Rzadko jest adekwatna do prawdziwych osiągnięć.