Harmonia siebie w sobie

Harmonia ze sobą to szczęście i zadowolenie, które wypływa z połączenia ze Wszystkim, Co Jest. Kiedy myślimy pozytywnie i mówimy słowa pełne piękna, pozostajemy w harmonii z wszechświatem. Kiedy wyrażamy wdzięczność lub wyznajemy miłość, również wznosimy swoją energię, dotykając tego magicznego punktu. Kiedy cieszymy się spontanicznie i śmiejemy, to także harmonia. A wreszcie wpadając w zachwyt i zanurzając się w podziwie, sięgamy boskiej jakości. Kiedyś nazywano to byciem w przepływie. Obecnie najczęściej określa się ten stan wejściem w pole serca. Tak czy owak jest to podniesienie energetyki na tyle wysoko, by poczuć magię wszechświata poprzez połączenie się ze Wszystkim Co Jest.

Bycie w harmonii wymaga takiego połączenia, aczkolwiek możemy sobie bez tego leżeć wygodnie na kanapie i czuć się całkiem normalnie. Jednak wejście na wyższy poziom daje nam dostęp do tego, z czego dobrze jest móc korzystać na co dzień. To dostęp do boskiej mocy, która pomaga nam spełniać marzenia i pozwala wyraźnie poczuć Prawo Przyciągania. Ten stan harmonii z wszechświatem pomaga nam podejmować decyzje, tworzyć arcydzieła, załatwiać od ręki różne skomplikowane sprawy, kochać z wzajemnością i widzieć niewidzialne. To w tym stanie właśnie rozwijamy jasnowidzenie. Ale dziś nie o tym.

Chciałabym zwrócić uwagę na to, jak łatwo jest wejść w ów przepływ lub pole serca. Prowadzą nas tam dobre myśli i piękne emocje. Można od razu zauważyć, że cała prosperita jest drogą do takiego punktu, a prosperująca świadomość to człowiek, który częściej doświadcza harmonii niż dysharmonii. Ta druga przejawia się chorobami, kłopotami, brakami… Tym wszystkim, czego nie lubimy. W ten sposób pokazałam proste lekarstwo na każdy problem – być w harmonii. A jak? Jeśli ktoś nie zrozumiał, to zapraszam do ponownego przeczytania pierwszego akapitu.

Ta rewelacyjna, choć bardzo ogólna recepta dotyczy naszych indywidualnych spraw. Nie zmienimy od ręki sytuacji na świecie swoim pozytywnym myśleniem, nie zlikwidujemy wojen, głodu i wyzysku. Aczkolwiek gdyby oczywiście wszyscy tę receptę zechcieli zastosować, to stałby się taki właśnie cud. Pisałam już o tym – gdyby wszyscy ludzi pokochali siebie, czyli pięknie i z miłością myśleli o sobie, Ziemia stałaby się rajem. To oczywiste. Podobno tak właśnie wyglądała Złota Era i do tego w gruncie rzeczy dążymy. Do stworzenia raju bez wojen, chorób i głodu, poprzez pokochanie siebie i pozytywne podejście do życia.

Być w harmonii ze sobą, to po pierwsze połączenie z naturą i wszechświatem, poprzez podniesienie energii i stałe wchodzenie w przepływ. To radość życia i cieszenie się każdą chwilą. Znakomicie pomaga w tym świadoma praca z Reiki. Kluczowe jest tu słowo „świadoma”, ponieważ często spotykam ludzi, którzy nie umieją docenić tej pięknej energii i nie korzystają z jej ogromnej mocy. A jest to cudowne narzędzie do połączenia nas z Najwyższym Źródłem i natychmiastowego przeniesienia w pole serca. Zwolennicy metod kwantowych mogą tu znaleźć podpowiedź, jak ułatwić sobie pracę i wyjaśnienie, dlaczego Reiki nie koliduje z Dwupunktem.

Bycie w harmonii ze sobą, to po drugie bycie autentycznym. Wymaga to podniesienia poczucia wartości i zaakceptowania siebie takim, jakim się jest. Nie ma ludzi idealnych, natomiast moim zdaniem każdy jest doskonały. Wszyscy jesteśmy Światłem mniej lub bardziej stłumionym przez brak miłości do siebie. Próbując wpasować się w iluzje i cudze oczekiwania zatracamy siebie. Zakładamy maski, aby inni nas podziwiali. Potrzebujemy tego podziwu wtedy, kiedy nie umiemy sami pokochać siebie. Ten podziw jest zabezpieczeniem przed samotnością, odrzuceniem i wstydem. Ludzie robią niewiarygodne rzeczy dla tego podziwu – kradną, wyzyskują, zabijają – byle tylko poświecić innym w oczy światłem odbitym od bogactwa czy władzy. I chociaż doskonale wiedzą, że ten podziw jest fałszywy, zabiegają o niego, by poczuć się bezpiecznie. A bezpiecznie jest dla nich tylko na szczycie.

Tymczasem wystarczy kochać. Kiedy naprawdę obdarzę siebie miłością, to przyjmę siebie taką jaką jestem i już nic nie muszę udawać. Mogę być trochę mądra, trochę głupia, trochę głośna, trochę cicha, trochę ładna, trochę brzydka… Jestem doskonała, bo jestem sobą. Jednym będę się podobać, innym nie i to jest w porządku. Zaprzyjaźnię się z tymi, którzy ze mną rezonuję i nie będę płakać po tych, którzy się ode mnie odwrócą. Wszystko będzie w harmonii. Tak łatwo znaleźć szczęście, kiedy wyjdę poza lęk odrzucenia i zrozumiem, że można być dobrym w każdej postaci. Piękno wszechświata opiera się na różnorodności. Nie ma jednej idealnej matrycy, która pokazuje, jakim trzeba być. Każda wersja jest dobra.

Jednak kluczem jest nasza własna akceptacja i poczucie komfortu, kiedy patrzymy na swoje odbicie w lustrze. Jesteśmy różni – jedni dobrze się czują z krótkimi włosami, inni z długimi. Jedni stawiają na staranne wykształcenie, inni na pomaganie słabszym, a jeszcze inni na luz i lekkość. Każda opcja jest dobra, jeśli uśmiechamy się w niej do siebie. Warto nauczyć się myśleć o sobie w harmonii z wszechświatem. Być świadomym tego połączenia i szukać go we wszystkich swoich przejawach. Boskość jest Wszystkim Co Jest, dlatego boska jest zarówno poważna, elegancka lady, jak i  roześmiana dziewczyna w podartych spodniach. O ile obie czują szczęśliwe same ze sobą.

To, co jest dobre dla nas, podnosi nam energię i samoistnie wprowadza w pole serca. Każde działanie, każde hobby, każdy wygląd jest właściwy, jeśli nas uskrzydla. Ten prosty kompas idealnie pokazuje, co nam służy, a co nie. Bo jeśli kopiemy psa, to nas nie uskrzydli. Proste. I jakkolwiek to poczujemy, bez wątpliwości nie będziemy w tym działaniu w harmonii ze sobą i wszechświatem.

Bycie autentycznie sobą, to odnalezienie swoich niepowtarzalnych aspektów. Boskość chce być przejawiona w takiej formie, jaką nam ofiarowała, a nie w innej. Nie trzeba wcale być jak sąsiadka czy koleżanka, najlepiej być sobą. Kiedy jesteśmy sobą – takimi normalnymi, pełnymi słabości, nie będąc sławnymi ani bogatymi – jesteśmy bardziej harmonijni niż wtedy, kiedy kogoś naśladujemy i udajemy obcą jakość. Gdybym na przykład na siłę malowała abstrakcyjne obrazy, rywalizując z kimś, to wypadam z harmonii. Nawet wtedy, kiedy moje obrazy będą się bardziej podobały niż dzieła tego kogoś, komu chciałam udowodnić, że jestem lepsza. Nie będę lepsza. Zeszłabym ze ścieżki duchowej w błoto tak mocno, że tylko czołg energetyczny mógłby mnie stamtąd wydostać. Pisałam o naśladownictwie – to paskudna jakość.

Bycie sobą w harmonii to po trzecie nie tylko kroczenie własną niepowtarzalną ścieżką w oparciu o wewnętrzny kompas. To także odwaga połączenia się ze swoim Prawdziwym Ja i wyrażaniem tego w swój unikalny sposób. To także własne zdanie. Nie trzeba go wykrzykiwać na ulicy ani spierać się z innymi. Można je zachować dla siebie do czasu, aż ktoś nie zapyta. Widzę wokół siebie dużo zachowań, których nie popieram, jednak nie zwracam ludziom uwagi. Są dorośli. Dokonują wyboru z jakiegoś powodu. Nie chcę ich oceniać i krytykować. Pozwalam innym być sobą do jakiejś granicy, którą zakreślam na poziomie wielkości wyrządzanego komuś zła. Generalnie jednak rozumiem harmonię wszechświata i nie walczę z niczym. Odsuwam się od tego, co jest w moim odbiorze brzydkie. Wolę pracować na poziomie energetycznym, niż kogoś rugać. Przekonałam się, że krytyka zjawiska jest odbierana personalnie i zamiast zrozumienia i zmiany przynosi obrażanie się i nierzadko małe niesympatyczne wojenki. Ludzie nie dostrzegają swoich błędów, za to przesadnie reagują nawet na dyplomatyczne zwrócenie uwagi. Nauczyłam się, żeby zostawiać ludzi samych sobie z ich decyzjami. Życie wszystko zweryfikuje.

Bycie sobą, to odczuwanie własnej tożsamości, indywidualności i niepowtarzalności. To akceptacja własnych myśli i poglądów. To dawanie sobie prawa do własnego spojrzenia na świat i własnego odczuwania. To wyjście poza kiwanie głową dla świętego spokoju i podążanie za swoim sercem. To świadome dokonywanie wyborów każdego dnia, bez oglądania się przez ramię, co inni na to powiedzą. To wzięcie odpowiedzialności za siebie bez lęku i z pełną świadomością, że każda decyzja jest najlepsza na dany moment. To wybieranie sobie autorytetów i nauczycieli z pełnym uznaniem, że uczenie się od innych wzbogaca nas wewnętrznie. To rozumienie, że kochając siebie dajemy sobie wszystko, co najlepsze – w tym także wiedzę – przez całe życie. To poczucie, że odpowiadamy za swoje dobro i za to, by stale być w przepływie, który nas uskrzydla. Oto harmonia siebie w sobie.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 636
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu