Nasze uczucia mają w sobie ogromną siłę. Zabarwiają nasze dni, uruchamiają nasze pasje, dają nam impuls do działania. Kiedy czujesz się smutny i zgaszony, wówczas nic ci się nie chce, dzień wydaje się szary, a ludzie nudni. Kiedy jesteś radosny wszystko staje się proste, świat nabiera blasku, sąsiedzi są mili i sympatyczni, a praca sprawia mnóstwo przyjemności. Przypomnij sobie moment, kiedy naprawdę rozsadzało cię takie cudowne uczucie. Może wtedy, kiedy byłeś zakochany? Może kiedy dostałeś premię? A może kiedy zdałeś szczególnie trudny egzamin?
Takie emocje to prawdziwy kapitał. Nasycają nas i wszystko cokolwiek robimy, promieniują na innych ludzi, z którymi wchodzimy w relacje. To siła, dzięki której możemy nie tylko osiągać sukcesy, ale po prostu być szczęśliwi. Jaka szkoda, ze częściej poddajemy się emocjom negatywnym: złości, smutkowi, żalowi, zazdrości. Czasem z upodobaniem niemal masochistycznym podtrzymujemy w sobie wściekłość i pretensje, jakbyśmy oczekiwali, że zaraz pojawi się mama z cukierkiem i pocieszy, pogłaszcze po głowie i przytuli do piersi.
Zdaniem psychologów dzieci „nagradzane” słodyczami i pieszczotami po stłuczeniu kolana czy innej przykrości, rozwijają w sobie cos na kształt „syndromu ofiary”. Jako dorośli ludzie podświadomie przyciągają do siebie pechowe wydarzenia, oczekując miłego ekwiwalentu. Gdzieś w głębi ich psychiki tkwi wzorzec: „najpierw ból, potem nagroda i przyjemność”. Osoby takie mają tendencję do nakręcania przykrych emocji. Nie chcą zrezygnować z odczuwanej złości czy żalu, ponieważ psychiczny i fizyczny ból zapowiada nagrodę, podczas kiedy radość czy zadowolenie nie obiecuje niczego.
Tymczasem negatywne emocje powstrzymują nas od stworzenia i utrzymania takiego życia, które byłoby dla nas naprawdę szczęśliwe. To radość, optymizm i wiara w siebie dają nam prawdziwa siłę do tworzenia i osiągania sukcesów. Można śmiało powiedzieć, że nasze emocje mogą nam dyktować kim jesteśmy. Cokolwiek robimy, wypełniamy to radością lub złością. Utożsamiamy się z uczuciami i mówimy wręcz: „jestem zła”, „jestem smutna”, „jestem zadowolona”. Jeśli wybieramy te bolesne, wówczas nic nam nie wychodzi, kłócimy się z partnerem lub szefem w pracy, robimy awanturę w sklepie, tłuczemy ulubiona szklankę, a ważny projekt zalewamy kawą. Wpadamy w zaklęty krąg pechowych wydarzeń.
Najlepszym sposobem jest w tej sytuacji zmiana emocji na pozytywne uczucia. Jakie to proste – wystarczy dobrze się poczuć, stać się w jednym momencie radosnym, zadowolonym i szczęśliwym człowiekiem, a pech i zły nastrój znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ba, ale jak to zrobić?
Uczucia to tylko uczucia – one nie są nami – i ławo możemy pozwolić im odejść. Możliwość wyboru uwalnia nas, pozwala dostrzec alternatywę i stosownie do tego działać lub powstrzymać się od działania. Przekłada się to na umiejętność radzenia sobie z życiem – na podejmowanie bardziej zdecydowanych i klarowniejszych decyzji. Zamiast sabotowania wyznaczonych celów, pozwala działać w sposób, który wspiera nas w ich osiągnięciu. Proces uwalniania emocji przeradza się w zdolność do posiadania większej ilości pieniędzy, lepszych relacji, lepszego zdrowia fizycznego i psychicznego oraz w zdolność bycia szczęśliwym, spokojnym i skupionym niezależnie od tego, co się dzieje wokół nas.
Jednym z ciekawych i niesłychanie prostych sposobów zmiany uczuć jest Metoda Sedony. W tej metodzie uwalnianie działa na poziomie uczuć. Jest łatwe. W przeciągu sekund możesz uwolnić lata umysłowego zaprogramowania i nagromadzonych emocji. Metoda Sedony nie zawiera skomplikowanych procedur, przeprogramowywania czy afirmacji do naklejania na monitorze komputera. Kiedy niepożądane uczucie pojawia się, uwalniasz je. Tylko tyle. Kiedy zniknie z drogi możesz stworzyć takie rezultaty jakie chcesz i kiedy chcesz.
Uwalnianie uczuć jest bowiem czymś zupełnie naturalnym. Przypomnijmy sobie z jaka łatwością dzieci okazują emocje. Jesteśmy postrzegani jako dorośli, czy dojrzali często właśnie wtedy, kiedy docieramy do punktu, w którym stajemy się dobrzy w tłumieniu naszej naturalnej ekspresji i tych wszystkich uczuć o których niedopuszczalności zostaliśmy przekonani przez innych. Wychodzimy bardziej naprzeciw cudzym oczekiwaniom, niż własnej potrzebie emocjonalnego dobrego samopoczucia.
Punktem równowagi i naturalną alternatywą dla niewłaściwego tłumienia jest uwolnienie lub pozwolenie, aby emocje odeszły – w tym zawiera się cała Metoda Sedony. Każde stłumione uczucie próbuje wydostać się na zewnątrz. Uwolnienie to nic innego, jak chwilowe zaprzestanie działania polegającego na zatrzymywaniu ich wewnątrz. Możesz wtedy pozwolić im wyjść, a przy odrobinie pomocy z własnej strony, okazuje się to bardzo łatwe. W trakcie stosowania Metody Sedony, w zależności od potrzeby, będziesz w stanie uwolnić zarówno tłumienie jak i wyrażanie emocji. Odkryjesz, że coraz częściej będziesz dokonywać korzystnego wyboru i pozwalać im odejść.
Poniżej w skrócie praca z metodą. Spróbuj odpowiedzieć na poniższe pytania – szczerze i spontanicznie. Przeniesienie uwagi z tego, co dręczy wewnątrz na logiczne rozważanie jest już pierwszym krokiem w kierunku uspokojenia i rozluźnienia. Wielu psychologów zadaje mnóstwo rzeczowych pytań zdenerwowanemu klientowi, ponieważ konieczność zastanowienia się i udzielenia konkretnych odpowiedzi, odciąga uwagę od tego, co przeżywane i negatywne odczucia przestają być zasilane. A tym samym słabną. Kiedy czujesz jakiekolwiek niechciane emocje po prostu wykonaj następujące kroki:
Krok 1: Skup się na swoich uczuciach. Zadaj sobie pytanie: co odczuwam w tej chwili. Nazwij to, najlepiej jak potrafisz. Przyjmij i zaakceptuj to uczucie.
Krok 2: Zadaj sobie następujące pytanie: „Czy mógłbym pozwolić temu uczuciu odejść?”
To pytanie ma jedynie otworzyć Cię na możliwość podjęcia takiego działania. Zarówno „tak”, jak i „nie” są dopuszczalnymi odpowiedziami. Tak naprawdę, pozwolisz odejść niechcianemu uczuciu nawet wtedy, gdy powiesz „nie”. Najlepiej, jeśli odpowiesz na pytanie jak najmniej myśląc, odsuwając na bok próby spekulacji i nie wchodząc w wewnętrzne dyskusje z samym sobą na temat wartości, czy konsekwencji tego, co teraz robisz. Przejdź do kroku 3 niezależnie od tego, jakiej odpowiedzi udzieliłeś na to pytanie.
Krok 3: Zadaj sobie pytanie : „Czy pozwolę mu odejść?” Innymi słowy: „Czy jestem skłonny, chętny do „puszczenia” tego uczucia?”
I znowu unikaj zastanawiania się nad tym tak bardzo, jak tylko potrafisz. Jeśli odpowiedź brzmi „nie” lub nie jesteś pewien, zapytaj siebie: 'czy chciałbym czuć to, co czuję?’ lub 'czy czując to będę szczęśliwy i osiągnę to, czego chcę?’. Nawet jeśli odpowiedź nadal brzmi „nie”, przejdź do następnego kroku.
Krok 4: Zadaj sobie pytanie: „Kiedy?”. Jest to zachęta do tego, żeby pozwolić uczuciu odejść TERAZ. Być może stwierdzisz, że pozwalasz mu odejść z łatwością.
Zawsze pamiętaj, że jest to decyzja, którą możesz podjąć w dowolnej, wybranej przez siebie chwili. Jeśli chcesz trwać przy określonym uczuciu, w porządku. Po prostu uznaj, że to, jak długo chcesz doświadczać danej emocji, jest Twoim wyborem.
Krok 5: Powtarzaj procedurę czterech kroków do momentu, aż poczujesz się wolny od niechcianej emocji.
Prawdopodobnie po każdym kolejnym kroku odkryjesz, że wyrażenie zgody na odejście złości, żalu czy rozpaczy jest coraz łatwiejsze. Na początku efekty mogą być ledwo uchwytne. Bardzo szybko, jeśli jesteś wytrwały, rezultaty staną się coraz bardziej zauważalne. Możesz odkryć, że istnieje kilka warstw emocji związanych z określoną sprawą. To, czemu pozwolisz odejść, odejdzie na dobre. Odkryjesz, że stosowanie tej techniki pozwala utrzymać pozytywne nastawienie do życia przy najmniejszym wysiłku z twojej strony.