Przebudzenie 46

Dzisiaj temat dość skomplikowany i zasadniczo także trudny do zweryfikowania. Nie jestem jasnowidzem, jednak widzę pewne warstwy energii niedostrzegalne dla innych, a dodatkowo pracuję w Kronikach Akaszy i dopytuję o to wszystko, co może być niejasne. Niemniej jednak wszystko, co znajduje się na mojej stronie to mój subiektywny przekaz. Z nikim nie chcę wchodzić w spór, jedynie pokazuję swój punkt widzenia, który może być rozbieżny z przekonaniami innych ludzi. Każdy Czytelnik sam musi ocenić, na ile zgadza się lub nie zgadza z tym, co przekazuję.

Spotkałam się ostatnio z tekstem, którego autor dowodzi, że „nie istnieją kontrakty dusz” a takie twierdzenia to tylko duchowość posypana brokatem. Argumentem potwierdzającym ma być to, że dusze przychodzą tutaj dla radości i szczęścia, ale czasem spotykają kata, który im wszystko psuje, zadając ból.  Nie polemizuję z samym tekstem, bo puentą jest w nim, by nie pozwalać na przemoc i ja się z takim podsumowaniem zgadzam. Ale tekst został naszpikowany sofistyką i twierdzeniami dalekimi od prawdy, więc mam potrzebę podzielenia się tym, co wiem na temat.

Kontrakty Dusz istnieją i są realizowane. Jednak nie polegają one na twardym przeznaczeniu typu: „ja ciebie zgwałcę albo zabiję”. Kontrakt dotyczy nauki. Najprościej oznacza na przykład pracę z kochaniem siebie. Dusza kata atakuje dopiero wtedy, kiedy ta pierwsza dusza, z którą była umówiona, nie realizuje swojego zadania. Wtedy wkracza „Nauczyciel z kontraktu” i zaczyna uderzać. Jeśli ktoś przez wiele lat nie chce uznać swojej boskości, swojego piękna, to może doświadczać bólu po to, by wreszcie się otrząsnąć, zaprotestować i poszukać uzdrowienia. Jakoś tak to jest, że bywamy leniwi i dopóki nic nie boli, to nam się zwyczajnie nie chce uczyć. Nie ma po co.

Każdy ma wolną wolę. Hipoteza o przeznaczeniu wykluczałaby jakikolwiek nasz rozwój. Zatem w tym znaczeniu nie schodzimy, żeby zbierać po głowie. Po głowie dostajemy wtedy, kiedy pozwalamy sobie na to, żeby wbrew wszystkiemu nie robić tego, co zaplanowała dusza. Ale w tym wszystkim istotne jest, by rozumieć, że Ziemia jest planetą, na której istnieje zło. Gdyby dusze chciały pławić się tylko w radości i szczęściu, wcielałaby się w innym wymiarze. Tych bez zła jest dużo więcej, to żaden problem. Faktem jest, że Ziemia jest jednym z niewielu (jeśli nie jedynym) miejscem, na którym można uczyć się w oparciu o ból i cierpienie. I paradoksalnie ustawiają się tutaj kolejki dusz, czekając na swoją szansę nauki w ziemskim survivalu. Widziałam te kolejki dusz… One naprawdę są, pomimo że czas liniowy poza Ziemią nie istnieje. Ale na samej planecie w jakimś sprzyjającym czasie jest określona ilość ludzi.

Przemoc jest zła, to bezsporne. Ale gdyby jej nie było, nie umielibyśmy wybierać dobra. Życie to doświadczanie. Czasem trzeba chociaż jako obserwator – matka, koleżanka, sąsiad, przyjaciel – zobaczyć namacalnie, czym jest cierpienie i skąd się bierze. Aby mu zapobiegać. Aby go nie czynić. Aby go nie wybierać. To jest nauka. W raju nie ma żadnych lekcji, ale raj jest na setkach innych planet. Tutaj na Ziemi jest konkretne doświadczanie, dlatego tyle się dzieje. A naszym zadaniem jest tak żyć i tak działać w społecznościach, aby zło nie miało przestrzeni do zaistnienia.

Nie jest właściwe usprawiedliwianie zła kontraktem dusz czy karmą. Ale właściwym jest rozumienie, że zarówno kontrakty jak i karma są zapisami pewnej nauki, która nie została zrealizowana. Przemoc, cierpienie, ból przychodzą na końcu, kiedy człowiek uparcie nie chce widzieć swoich lekcji. To nie oznacza, by na przemoc machnąć ręką, to oznacza, by tak żyć, aby tej przemocy było na świecie jak najmniej. Również po to, aby samemu nie doświadczać cierpienia. A ja już setki razy mówiłam i pisałam, że prawdziwe kochanie siebie tworzy taką energetykę, że żaden bandyta, gwałciciel, zbrodniarz nie ma do nas dostępu. Jakakolwiek byłaby karma, jakiekolwiek kontrakty, one zawsze zostają uzdrowione przez miłość. Tylko ludziom wydaje się to zbyt proste albo są zbyt leniwi, by kochać siebie wystarczająco.

Kontrakty dusz są oczywiście różne. Czasem związane są z brakiem wybaczenia. Pisałam o tym, że kiedy dusza odchodzi z tego świata w pretensji do innej duszy, to wcielając się ponownie będzie tamtą inną duszę ściągać. Nie ma znaczenia płeć ani rola społeczna. Człowiek od pierwszego spotkania jest przesiąknięty nienawiścią do tamtej istoty. Zrozumienie i wybaczenie to wielkie uwolnienie, a także likwidacja kontraktu. Koniec gry. Koniec biegania jak pies za własnym ogonem. Wszystko jest do zrobienia i życie może być dobre i pogodne. Ale nie będzie poprzez zaprzeczanie temu, że istnieją kontrakty, zapisy, programy, lekcje i temu, co naprawdę jest.

Są też kontrakty wyraźne i okrutnie bolesne. To te, którym podlegają małe dzieci. Czy znajdziecie inne wytłumaczenia na taką sytuację, w której malutka istota zostaje zatłuczona na śmierć? To odważne dusze, które schodzą świadomie w ciało na 2-3 lata, aby dać bezcenne nauki innym duszom. Rodzicom. Babciom. Urzędnikom. Sąsiadom. Wszystkim, którzy o tym ze łzami czytają lub słyszą. Temat rzeka – tyle ważnych lekcji przynosi takie wydarzenie. A najważniejsze: jak tworzyć świat, jak żyć, aby takich sytuacji nie było.

Nie jesteśmy tu na Ziemi po to, by siedzieć leniwie w fotelu albo pyskować na forach internetowych. Jesteśmy po to, by żyć świadomie i świadomie kształtować rzeczywistość. Możemy wprowadzać prawa i ustawy. Możemy wprowadzać do szkół naukę kochania siebie. Możemy nasze dzieci, które później są rodzicami, uczyć miłości i odpowiedzialności. Możemy tak dużo! Kiedy wydarza się coś tragicznego, to właśnie dlatego, że czegoś zaniedbaliśmy. Skoro ktoś tłucze pasem niemowlę, to może należy inaczej wychowywać przyszłych rodziców? Może nie każdy powinien mieć dzieci? A może zamiast rachunku różniczkowego trzeba wprowadzić do szkół praktyczne zajęcia z szacunku do siebie i innych? A może naukę medytacji, która pozwala zapanować nad emocjami? Sami pomyślcie i wybierzcie, co nam pokazują takie wydarzenia. One są wskazówkami dla nas.

Chociaż serce nam pęka na pół, kiedy czytamy o takich przypadkach, to nie możemy zakładać, że dusza chciała żyć 80 lat, tylko zbrodniarz ją zatłukł. To, co mi wiadomo od dawna – śmierć jest zawsze wyborem duszy. W tym znaczeniu: nie możemy zakładać, że nie ma kontraktów i zapisów. To informacja, że czegoś nie dopilnowaliśmy, jako społeczeństwo. Jeśli człowiek ginie pod kołami rozpędzonego samochodu, to jest to ważna wskazówka, by jeździć inaczej: ostrożniej, wolniej, ze sprawnymi hamulcami, na trzeźwo. A może zmienić jakoś przepisy? Jeśli człowiek ginie od noża na ulicy, to także informacja o tym, jak dbać o bezpieczeństwo, którędy chodzić, a może zwiększyć liczbę patroli. A może – jak wspomniałam wcześniej – kształtować młodzież w taki sposób, żeby nie biegała z nożem czy siekiera, by umiała poradzić sobie z emocjami. A może tak wychować swoje dzieci, by nie tykały narkotyków?

Dramaty nie wydarzają się po to, by płakać krokodylimi łzami i przekrzykiwać się na FB, kto bardziej winien. Dramaty dzieją się zgodnie z kontraktem dusz, który ma nas nauczyć twórczego podejścia do problemu. Jako ludzkość jesteśmy jednością. Jeśli ktoś morduje kogoś z zimną krwią, to sprawa nie kończy się na krześle elektrycznym, tylko na zrozumieniu, dlaczego ktoś podniósł rękę na inną osobę. Choroba? Problemy emocjonalne? Dlaczego taka niebezpieczna osoba chodzi ulicami? Dlaczego nie ma w nas potrzeby rozróżniania dobra od zła?

Nie chcę zajmować się polityką, ale przykład hejtu idzie z góry. Nienawiść stała się w naszym kraju normą. Im ktoś bardziej podły i złośliwy tym więcej ma polubień. A ja zapytam wprost: dlaczego hejt i obrażanie innych ludzi nie jest karane? Dlaczego rodzice i nauczyciele pozwalają na to? Niedawno tragicznie zginęła młoda dziewczyna, która podobno była okrutna werbalnie. Gdyby została wcześniej humanitarnie ukarana za swój niewyparzony język, do tragedii by nie doszło. Nie doszłoby do niej, gdyby rodzice tej dziewczyny nauczyli ją zwykłej ludzkiej życzliwości i tego, by nie znęcać się psychicznie nad drugim człowiekiem.

Nie usprawiedliwiam mordercy. Ale początek tragedii jest po obu stronach – to jest właśnie kontrakt dwóch dusz. To jest właśnie umowa. Jak zareaguję na spotkanie drugiego człowieka, który uruchomi we mnie trudne emocje? Czy poradzę sobie z nimi, czy uzdrowię, czy z całych sił opluję i wejdę w walkę z kimś? Taką, w której mogę zarówno wygrać jak i przegrać. Oto kontrakty. One nie przynoszą same w sobie zabójstwa ani innej przemocy, tylko emocjonalne cierpienie, które popycha do rozwoju. To człowiek decyduje, co wybierze. Rozumienie to prawdziwa duchowość, bez brokatu. Zadajmy sobie pytanie: czego nas uczy taki przypadek? Gdzie jest początek lawiny zła, która okrutnie zasypuje ludzi? Tam trzeba zacząć uzdrawianie.

Harmonia wszechświata domaga się od nas zrozumienia, po co istnieją kontrakty dusz i co nam pokazują, bo one obnażają to wszystko, co zostało zaniedbane. Nie są po to, byśmy usprawiedliwiali zło, ale po to, byśmy dostrzegali jego źródło i w samym źródle wprowadzali uzdrawiające zmiany. Bardzo znamienne jest to, że obecnie mnóstwo dramatów rozgrywa się w szkołach. Czego zabrakło młodemu pokoleniu? W jaką stronę zmierza młodzież? Jak wygląda ich system wartości? Mam na to jasne odpowiedzi, ale sztuka życia polega na tym, by odkryli je ci, którzy z młodzieżą pracują, a przede wszystkim rodzice.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 674
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu