Transformacja niekorzystnych poglądów jest bardzo ważnym elementem uzdrowienia. Mnogość metod diagnostycznych pozwala nam dosyć szybko zorientować się, jaki negatywny wzorzec blokuje nasze życie. Czasem wystarczy uważna obserwacja i świadomość, że wszechświat jest naszym lustrem i już widzimy wyraźnie, co jest nie tak i którym miejscu popełniamy błąd. Wtedy pojawia się najważniejsze pytanie: jak zmienić pogląd – wzorzec, który jest ową negatywną matrycą, przyciągającą do naszego życia, to czego absolutnie nie chcemy?
Najpopularniejszą metodą jest oczywiście afirmacja. Jednak nie każdy lubi taką technikę. Wymaga cierpliwości, a przede wszystkim świadomości pracy z energią słowa. Stale natrafiam na artykuły i książki, zawierające błędy na ten temat… Nic zatem dziwnego, że można wiele lat afirmować i nie mieć efektów, a potem krytykować taką nieskuteczną technikę.
Sporo ciekawych sposobów znajdziemy w NLP, które pomaga nam odnaleźć pożądane rezultaty poprzez zakotwiczenie pozytywnych emocji na wybranym punkcie. Świetną techniką bywa przeramowanie, czyli zmiana uczuć związanych z określoną sytuacją za pomocą na przykład muzyki. Sympatycy NLP na pewno znajdują dla siebie wiele sposobów zmiany zapatrywań.
Fizyka kwantowa otwiera przed nami nowe możliwości, podpowiadając metody, w których zmieniamy swoje poglądy na bardzo głębokim poziomie. Szczególnie interesująca wydaje mi się metoda transformacji świadomości komórkowej, którą znalazłam w znakomitej książce Siranusa Sven Von Stadena „Energia Kwantowa”. W metodzie tej – mówiąc w wielkim skrócie – odbywamy podróż do przeszłości, co bez wątpienia może być fascynującym przeżyciem.
Medytację zaczynamy od cofnięcia się w czasie do momentu, kiedy znajdowaliśmy się w cudownym i upragnionym przez nas stanie. To może być poczucie zdrowia, powodzenia, bezpieczeństwa, bycia kochanym, spełnienia marzeń. Każdy z nas ma na swoim koncie takie cudowne doświadczenia. Dla przykładu przyjmijmy, że chcemy przetransformować jakiś dokuczliwy lęk. Szukamy zatem w przeszłości takiego momentu, kiedy czuliśmy się absolutnie bezpieczni i szczęśliwi. Skupiamy się na tym stanie i zakotwiczamy w nim poprzez określony gest, jak np. zaciśnięcie pięści, czy złączenie dwóch wybranych palców. Następnie wędrujemy w czasie wstecz aż do narodzin, poczęcia i jeszcze wcześniej – co jest o tyle ważne, że niektóre blokujące przekonania (lub lęki) mogły powstać w okresie płodowym. Po drodze mijamy różne sytuacje, w których mógł pojawić się lęk i zapamiętujemy je, jak słupki milowe. Będąc w okresie „przed życiem” zakotwiczamy się mocno w stanie błogości i bezpieczeństwa. Z taką energią … rodzimy się i przechodzimy na nowo przez swoje życie do chwili obecnej, zatrzymując się przy każdym „słupku milowym” i przeżywając trudną sytuację na nowo, ale tym razem w pełni poczucia bezpieczeństwa. Jeśli trzeba, skorzystajmy z kotwicy. Poczujmy jak zapisują się na nowo informacje komórkowe.
Ćwiczenie to jest uniwersalne, można je wykorzystać do zmiany każdego przekonania i każdej emocji, obojętnie jakiej sfery życia dotyczą. I jak zawsze – znajduję analogię, która potwierdza sensowność ćwiczenia. Analogie bowiem, które tropię z takim zamiłowaniem, nie są żadnym plagiatem, lecz synchronią, która pokazuje, że różne osoby niezależnie od siebie, często na różnych kontynentach, opracowują zbliżone metody. Może to być inspiracja od innych Energii, a może być to geniusz ludzkiego umysłu. Z doświadczenia wiem, że jeśli kilka osób robi to samo lub wybiera podobne metody, to warto się temu dokładnie przyjrzeć.
W jednej z książek Sandry Ann Taylor, zaproponowano ćwiczenie, które ma za zadanie uzdrawiać przeszłość, czyli mówiąc konkretniej: likwidować traumy, lęki, cierpienia, żale i inne uczucia, których przyczyna leży w naszej przeszłości. Polega ono na wędrówce w czasie i wyobrażaniu sobie trudnego doświadczenia w sposób pozytywny. Jeśli przykładowo cierpimy wskutek komunikacyjnego wypadku, to uzdrawiamy sytuację wyobrażając sobie, że w tym skomplikowanym momencie udało nam, się wyhamować lub skręcić i do wypadku nie doszło.
Ktoś może powiedzieć, patrząc z boku, że to bzdura, bo jeśli w wyniku wypadku doszło do utraty zdrowia czy wręcz kalectwa, to tworzenie bajek z pobożnymi życzeniami niczego nie zmieni. Otóż zmieni – nasze poglądy, programy i emocje. A to ważne. Skutkiem takiego wypadku nie są bowiem tylko połamane kości, ale np. lęk przed prowadzeniem samochodu, czy w ogóle jazda autem. Ponadto w naszym umyśle tworzy się więcej programów, z których czasem w ogóle nie zdajemy sobie sprawy. Może to być na przykład spadek poczucia wartości, jako wtórny efekt kalectwa czy choćby poczucia winy, jeśli było się kierowcą. O tym jaki wpływ na szczęście w życiu ma wysoka samoocena – wie chyba każdy. Jeśli nie, to przypomnę tylko, że jest trampoliną do wszystkiego, czego pragniemy – od miłości poczynając, poprzez dobrobyt finansowy, na spektakularnym sukcesie kończąc. Właśnie dlatego trzeba transformować przeszłość. A mówiąc dokładniej: zmieniać jej zapis w naszym umyśle i naszych komórkach, ponieważ zapis ten kształtuje nasze życie. Każde trudne doświadczenie tworzy takie zapisy w naszej wewnętrznej matrycy.
W książce S. von Stadena znajduje się wiele innych ciekawych ćwiczeń, w tym takie, które pozwala uwolnić się od lęku przez wizualizację. Polega ono na tym, że wyprowadzamy strach ze swojego ciała i umieszczamy przed sobą nadając mu określony kształt i kolor, zgodny z naszą niechęcią do tej emocji. A potem zaczynamy go zabarwiać na jakiś przyjemny kolor. Nadajemy mu milszy kształt, miękkość, pozbawiamy ewentualnych kolców i sprawiamy, że staje się czymś całkiem przyjemnym w dotyku i wyglądzie. Zabawa? Tak, ale jak wskazuje doświadczenie, bardzo skuteczna. W efekcie ludzie uwalniają się od wielu fobii. Taka właśnie jest moc naszego umysłu – potężna.
Metod transformacji jest oczywiście o wiele więcej. Będę jeszcze o nich pisać. Przygotuję też kolejnego ebooka na ten temat. Tymczasem zachęcam do radosnego wypróbowania opisanych przeze mnie technik.