Główna    Horoskopy i analizy   Kursy i konsultacje   Kroniki Akaszy   Publikacje   O mnie    Mapa strony

 

 

Moc twórczości

Prosperita

Myślenie kwantowe

Inspiracje Prosperity

Boskie Portfolio

Warsztaty

 

Uzdrawianie

Psychosomatyka

Wybaczanie

Wewnętrzne dziecko

Miłość bezwarunkowa

Kodowanie

Metoda Evelyn Monahan

Afirmacja

Mapa Marzeń

Felinoterapia

Żywioły

Aura Soma

Aromaterapia

Związki

Harmonia serca

Emocje

NAO

 

Czakry

Numerologia

Astrologia

Astrologia Wedyjska

Sny

Anioły

Reiki

Kroniki Akaszy

Medytacja

Przebudzenie

Artykuły

Publikacje

Lektury

Linki

 

 
 

Pisanie pokochałam już w szkole podstawowej. Uwielbiałam pisać wypracowania i zwykle tworzyłam niesamowite opowieści. Moja polonistka powiedziała kiedyś: “Nasze dzieci będą się uczyć o Bogusi, a jej książki pewnie staną się lekturą szkolną”. Jednak czas pobiegł zbyt szybko. Zajęta rodziną, dziećmi, miłosnymi perypetiami, a potem zafascynowana duchowymi tematami nie zauważyłam, że uciekło mi 50 lat... Talent schowany pod korcem nieco przybladł. Zaczynam publikować w wieku, w którym powinnam odkurzać na półce literackie nagrody.

Podobnie z rysowaniem i malowaniem. Sama już tego nie pamiętam, ale porządkując rzeczy po rodzicach odnalazłam swoje stare malunki obrazki malowane dla córek, laurki i inne bazgrołki. Uniosłam brwi ze zdziwienia, że umiałam tworzyć całkiem ładne rzeczy. Córka przypomniała mi, że specjalnie dla nich rysowałam księżniczki i Anioły, które podobno tak się podobały wszystkim ich koleżankom, że ustawiały się w kolejce z pamiętnikami prosząc, żeby to mama namalowała obrazek. Nigdy nic z tym nie robiłam. Zajęta innymi sprawami nie tworzyłam niczego. Nie rozwijałam umiejętności, które widać to wyraźnie na pożółkłych kartkach ewidentnie są. Ale każdy talent wymaga pracy, inaczej wygasa. Czas na naukę już chyba minął.

Nie żałuję jednak żadnej chwili. Mam dobre i piękne życie. Jestem też świadoma tego, ilu osobom pomogłam poprzez psychologiczną praktykę, która stanowi główną oś mojego istnienia. Jednak gdybym mogła cofnąć czas, pewnie więcej uwagi poświęciłabym na tworzenie nie tylko do szuflady. Dzisiaj wiem i doświadczam cudu spełnienia poprzez to, co wychodzi spod moich rąk. Każda książka, każdy wiersz, każdy artykuł, każda grafika i wreszcie od niedawna każdy namalowany obraz dają mi mnóstwo radości. Pewnie taka jest ludzka natura: dążenie do tego, by coś po sobie zostawić. Życie ma być twórcze, a nie wygodne, dopiero wtedy doświadczamy pełni. Zatem doświadczam właśnie teraz.

Dzielę się tym wszystkim z Wami z dwóch powodów. Po pierwsze, aby inspirować. Żeby nikomu nie uciekło 50 lat. Warto doceniać swoje talenty i je rozwijać. Nie można ich zakopywać jak ma to miejsce w znanej wszystkim przypowieści. Ja zakopałam. I chociaż robiłam w tym czasie wiele wartościowych rzeczy, pokonałam wiele stopni rozwoju i wygrałam wiele ważnych bitew, to dzisiaj czuję, że byłabym bardziej szczęśliwa i spełniona, gdybym wcześniej poszła za głosem swojej duszy.

Już teraz wyjmijcie kartkę i długopis, a potem wyliczcie wszystkie talenty, jakie posiadacie. Życzliwie przyjrzyjcie się każdemu i zobaczcie, które zakopaliście jak ja. Potem przychodzi ta trudna lekcja wiary w siebie i w to, że umiemy i możemy tworzyć piękno. Każdy z nas jest inny, każdy ma swoja unikalną ścieżkę, więc jeden będzie malował, drugi pisał, trzeci perfekcyjnie negocjował, czwarty nawlekał korale, a piąty piekł absolutnie boskie torty. Wszystko to jest sztuką. Wydobądźcie ją na powierzchnię i rozwijajcie. Cieszcie się swoimi zdolnościami, bo w nich drzemie moc największego spełnienia.

Po drugie staję przed Wami jak przed lustrem. Uczę się autoprezentacji w obszarach, w których nigdy tego nie robiłam. Widziałam talenty u wszystkich, tylko nie u siebie. Podziwiałam moje cudowne koleżanki i kolegów, którzy malują i piszą, a sama pozbawiałam siebie własnej mocy. Kiedy fejsbuczek życzliwie zaproponował mi nazwę “Artysta”, wybuchłam niepohamowanym śmiechem. “Ja? Artysta? Wolne żarty! Monia, Ewa, Beata - tak, ale przecież nie ja...” Taka to moja lekcja. Nie widziałam w sobie tego, co mogłam dać światu. A każdy ma coś do dania i większość z nas ma więcej niż jeden talent. Mamy wiele rozmaitych zdolności, tymczasem najczęściej ograniczamy się wyłącznie do jednego.

Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, siedziałam w jednej ławce z wyjątkowo utalentowaną plastycznie dziewczynką. Malowała tak pięknie, że ściągała na swoje prace oczy wszystkich dookoła. W naturalny sposób zaniechałam jakiegokolwiek rysowania, bo przy niej nie miałam szans. Z takim wzorcem przeszłam wiele lat, nie wychylając się, czując obok siebie kogoś, kto jest o niebo lepszy. Po co się zatem ośmieszać? Dopiero dzisiaj zrozumiałam, że w sztuce nie trzeba być najlepszym. Zawsze będą osoby, które piszą lepiej i malują ładniej. To nie oznacza, że to, co tworzymy nie ma wartości. Jeśli na hipotetycznej skali ktoś maluje na 10 punktów, a my na 8 albo 7, czy to oznacza, że nie powinniśmy chwytać za pędzel? Sztuka przestałaby istnieć, gdyby każdy tak myślał. Dlatego właśnie nie ma żadnej skali. Piękne nie jest to, co wyszło spod szczególnie utalentowanych rąk, ale to, co się naprawdę podoba, co budzi wyjątkowe emocje, co zachwyca na poziomie duszy. A żeby tworzyć piękno, trzeba poczuć w sobie moc i uwierzyć, że możemy. Bez wiary w siebie i radości procesu tworzenia nic nam nie wyjdzie.

A może i Was to dotyczy? Może i Wy nosicie w sobie pewność, że dzieło Waszych rąk jest pozbawione piękna? Przecież to myśl kreuje rzeczywistość. Piękno rodzi się wtedy, kiedy w nie uwierzymy, kiedy dostrzeżemy je w sobie i pozwolimy, by z naszych dłoni popłynęło w świat. To najwyższa poprzeczka do przeskoczenia. Ale konieczna do pokonania. Twórczość ma sens tylko wtedy, kiedy pojawia się na scenie. Schowana w szufladzie nie chce działać, jest tylko przypomnieniem nieużywanej mocy.

Bogusława M. Andrzejewska

 

Healing Art

Astro Art

Przykłady Astro Art

Początki malowania

Energetyka obrazów

Obrazy symboliczne

Moc twórczości

Magia malowania

Malowanie z ciszy

Galeria