Główna    Horoskopy i analizy   Kursy i konsultacje   Kroniki Akaszy   Publikacje   O mnie    Mapa strony

 

Bez ojca

 

Do poczytania:

Prosperita

Myślenie kwantowe

Inspiracje Prosperity

Boskie Portfolio

Warsztaty

 

Uzdrawianie

Psychosomatyka

Wybaczanie

Wewnętrzne dziecko

Miłość bezwarunkowa

Kodowanie

Metoda Evelyn Monahan

Afirmacja

Mapa Marzeń

Felinoterapia

Żywioły

Aura Soma

Aromaterapia

Związki

Harmonia serca

Emocje

NAO

 

Czakry

Numerologia

Astrologia

Astrologia Wedyjska

Sny

 

Anioły

Reiki

Kroniki Akaszy

Medytacja

Przebudzenie

Artykuły

Publikacje

Lektury

Linki

 

 

 

Jestem od zawsze przeciwna rozbijaniu związków. Nie tylko dlatego, że w ten sposób mnie wychowano - w poszanowaniu uczuć innych ludzi, ze świadomością, że na cudzej krzywdzie nie zbuduje się niczego dobrego. Również dlatego, ze w skomplikowanych układach dorosłych ludzi, to dzieci najczęściej stają się ofiarą, która płaci najwyższą cenę. Nie myślę tu o rozwodach - rodzice po rozstaniu umieją pięknie dawać dzieciom miłość i uwagę. Tu wszystko może działać prawidłowo. Myślę głównie o egoistycznych paniach, które próbują "brzuchem" wymusić na mężczyźnie, aby zostawił rodzinę na rzecz ich, kochanek. W rzadkich przypadkach się to tylko udaje. Częściej taka pani zostaje sama. Ale z jej brzucha rodzi się niewinne niczemu dziecko, które przez całe swoje życie płaci za bezmyślność matki, ponieważ szantażowany mężczyzna nie chce mieć z takim dzieckiem nic wspólnego.

Stale powtarzam, że dzieci powinny rodzić się z miłości, ponieważ zasługują na uwagę i obecność obojga rodziców. Jednak moje artykuły czytają najwyraźniej tylko mądre kobiety, które wiedzą, co jest właściwe, a co nie. Do pewnych osób taka wiedza nie dociera i na świecie jest coraz więcej dzieci, które nie znają swojego ojca. Czasem oczywiście wina leży po stronie mężczyzny, który po prostu nie chce wziąć odpowiedzialności za dziecko, chociaż wcześniej wiele deklarował. Moje doświadczenie pokazuje, że częściej jednak to kobiety dokonują złego wyboru. Nie szukając i nie piętnując tu winnych, chciałabym tylko pokazać, co dzieje się z takim maluszkiem, kiedy dorośnie. Dzisiaj o kobietach dorastających bez ojca.

Niedawno znalazłam kolejny artykuł na ten temat, napisany przez mądrego psychologa - praktyka, który dostrzega ten problem równie mocno jak ja

 

 

Warto przeczytać także:

Medytacja Wewnętrznego Dziecka

Samodzielna praca

Wewnętrzny krytyk

Kocham moje dzieci

Niewinność

Bez ojca

 

 

KOBIETY BEZ OJCÓW…

Pozostają dziewczynkami, które przez resztę życia szukają potwierdzenia swojej wartości, w oczach innych osób. Lecz nawet jeżeli 100 osób, powie im, że są ok. To nic to nie zmienia, bo ten pierwszy tego nie powiedział.

Dopóki nie dotrą do taty, pozostają w świecie odczuć, przeczuć, i emocjonalnych burz, które przychodzą i odchodzą, tak jak fale bijące o brzeg. Wierzą w miłość idealną, i w związek idealny, szukają idealnej pracy, idealnego partnera, i mają nadzieje, że gdzieś to wszystko jest, tylko muszą się bardziej postarać. Może jeszcze kolejny kurs, może zbyt płytki wgląd w sedno, może jeszcze powinny coś zmienić w sobie. A tak, naprawdę to dopóki nie dotrą do taty, takiego jaki był, nie poprzestaną, i nie spoczną.

Bardziej fantazjują na temat swojej relacji, niż mają kontakt, z tym jaka ona jest. Skupiają się bardziej na falach zalewających je emocji, odczuć, przeczuć, niż na faktach. Więcej gadają, i rozwodzą się za pomocą języka na temat swoich spostrzeżeń, przemyśleń, odczuć, i tego jaki świat powinien być, niż przyjmują czasami bolącą prawdę na temat jaki on jest.

Karierę zawodową budują na wkurwie, na męskie, stojąc w jednym szeregu z innymi kobietami, które faktycznie miały prawo być wkurwione, bo zabrakło chłopa, a 8-semka dzieci była do wykarmienia. Warunki obiektywne i zewnętrzne, nie mają znaczenia – dom, praca, pieniądze, obecność bliskich – bo dziewczynka po pewnym czasie, zauważa, że to co miało być rajem obiecanym, ostateczną mekką jej poczucia bezpieczeństwa w świecie, jest niczym innym jak tylko wypchanym pluszowym misiem, który pomimo ciągłego zasilania, i reanimacji, nie oddycha. I oddychać nie będzie, bo serce do którego chce dotrzeć dziewczynka, jest tak blisko, że aż trudno uwierzyć, bo ramiona w które chce się schować, są tak blisko, że aż trudno pojąć, że ciepło, i oczy pełne miłości, są na wyciągnięcie dłoni. To dla niej za łatwe, to dla niej zbyt proste. Przecież, jako ta mała, robiła wszystko, aby tata popatrzył, a On nie patrzył, bo nie mógł, bo nie umiał, bo nie potrafił, bo był zajęty zarabianiem pieniędzy, albo kłótnią z mamą.

Kobieta bez taty dużo gada. Znacznie więcej niż wszystkie inne kobiety. Prowadzi non stop dialog sama ze sobą, jest wewnętrznie skłócona, sama ze sobą. W jej polu nie ma sztywnego słupa, pala, pierdolonego betonowego obeliksa, który stałby nieruchomo. Próbuje oprzeć się o swojego męża, partnera, ale On po jakimś czasie nie jest w stanie wytrzymać tej sytuacji, i idzie w świat, bo żaden partner, nawet taki który widzi, słyszy, czuje, i ma otwarte serce nie wytrzyma, z kimś kto tak bardzo potrzebuje ssać męskie zasoby. I pojawia się kolejne rozczarowanie, i wtedy najłatwiej stanąć koło tych wszystkich kobiet, którym faktycznie zabrakło. W solidarności z nimi, w jednej linii, w jednym rzędzie, na tej samej sali rozpraw, w tej samej ławie, z zaciśniętymi pięściami, z zaciśniętą szczęką, być może z nadczynnością tarczycy, i krzyczeć… i wrzeszczeć, i dawać sobie prawo do tego wkurwu na męskie. Nie swojego… za babki, za prababki, za kochanki… za pominięte, za zgwałcone, za nie ochronione przez silne męskie ramiona.

Kobieta bez ojca, chce być idealna. Nie potrafi sobie pozwolić coś spierdolić. Dać gdzieś przysłowiowo „dupy”. Zawalić jakiś projekt, podjąć złą decyzje, przypierdolić się o byle co, lub po prostu skłamać. I nie chodzi, o to, że Ona tego nie robi. Ona to robi, bo jest zwyczajnym człowiekiem. Chodzi o to, że nie umie się przed sobą samą do tego przyznać, a już nie daj Boże, aby wyszło to na światło dzienne względem innych osób. To byłaby śmierć jej wewnętrznego obrazu na temat samej siebie. Gdy, ktoś stawia jej zarzut, Ona zaczyna często swoją grę. Metody, i schematy gry są różne, i to nie miejsce na ich opisywanie, i przedstawianie. Celem gry jest jedno – wygrać. Postawić na swoim, pozostać przy swoim, wytłumaczyć innym, że jest inaczej. Że jest właściwa, że nic nie zawiniła, że nic nie spierdoliła, że to tylko obraz tego, który stawia zarzut, że to tylko wyobraźnia tego, który stawia zarzut. Mało tego… jest w stanie wmówić Ci, że to Ty masz problem, co bez wątpienia też jest faktem, bo próbujesz z nią w ogóle rozmawiać, i przekonać do swego punktu widzenia. Po jakimś czasie ludzie odchodzą, bo nikt nie chce słyszeć, że tylko właściwe spostrzeżenia, ładne, piękne, i zgodne z wewnętrznym obrazem dziewczynki są akceptowane, a każde inne są atakiem, przypierdalaniem się, szukaniem dziury w całym. Cały mechanizm gry jest niczym innym, jak strategią przetrwania fałszywego self. Nie ma ludzi idealnych, i to nie tylko frazes filozoficzny, ale żywa prawda życiowa. Nie ma relacji idealnych. W relacjach są różne fazy, są różne stopnie bliskości, są też tarcia, bo diamenty powstają przy wysokim ciśnieniu, i wysokiej temperaturze. W życiu nie ma punktu, w którym masz już wszystko poukładane, na zawsze. Czasami wszystko chodzi lepiej, czasami coś szwankuje, czasami coś zawodzi. Nie ma nic takiego jak idealna praca. Czasami po prostu się nie chce, czasami klienci wkurwiają, czasami człowiek ma gorszy dzień, czasami tusz się rozmaże, a czasami puści oko w rajstopie, a czasami po prostu gadamy od rzeczy. Dziewczynka, która nie dotarła do taty, i nie została przyjęta taką jaka jest, tego nie kuma. Nie rozumie. Żyje w bańce emocji mamy, żyje w iluzji świata idei. Żyje w swoim wyimaginowanym świecie, i szuka idealnego odbicia rzeczywistości. Pędzi czasami za czymś co jej się spodoba, jak kiedyś jako mała pędziła za białym motylkiem po łące pełnej kwiatów, i wydawało jej się, że to wróżka, z bajki. Na końcu motylek sra jej na rękę. Kobieta która nie znalazła ojca szuka idealnego odbicia. Czasami patrzy na przechodzące po ulicy pary, i widzi tylko miłość, w uścisku dłoni, w spojrzeniu, w gestach zakochanych. Ten obraz odnosi do swego świata, w którym ma do zrobienia zmywarkę, i wizytę u klienta, i rośnie w niej frustracja, bo idealny obraz wciąż wymyka się jej z rąk, wciąż wymyka się z jej świadomości, wciąż ucieka jej jak ten motylek na łące.

Została przy mamie. Mama nie umiała dotrzeć do męskiego. I nie ważne z jakiego powodu. Być może z jednego ze 100 które można by tutaj wymienić. Kobieta która nie dotarła do męskiego, nie przeszła przez pierwszą bramę męskiego, taka kobieta nie pokocha nigdy. Nie umie kochać. Umie czuć przyjemność, umie odczuwać podniecenie, ale nie pokocha nigdy, bo nie umie zaakceptować ani siebie trochę spierdolonej, i popełniającej błędy, ani świata który jest trochę zjebany, i czasami przepełniony paradoksem sprzecznych zdarzeń, doświadczeń, i zwykłej banalności dnia codziennego.

Wyjście z bańki, z pola matki mogłoby ją uratować, mogłoby ją postawić w prawdzie, ale wyjście z bańki matki, często jest przez nią traktowane jako zagrożenie, jako coś nieatrakcyjnego, jako gówno zrobione przez motylka, na jej idealnej dłoni, w jej idealnym świecie, na jej idealnej łące z motylkiem. Przy tacie motylek który wali śmierdzące kakalce, sra i puszcza śmierdzące bąki - też jest ok. Też przynależy do świata. Taki motylek nie jest ohydny, nie jest obrzydliwy, nie jest pozbawiony pierwiastka duchowego, nie jest mniej atrakcyjny – jest ludzki, jest prawdziwy, jest właściwy.

Kobieta bez ojca szuka motylka, który nie sra. Szuka śnieżnobiałego jednorożca, szuka partnera, który pokocha ją całą, taką jaka jest, i który będzie niczym rycerz na białym koniu, albo niczym Leonardo Di Caprio na dziobie statku, obejmując swą wybrankę idealną. I chuj… nie doczeka się. Mężczyzna odejdzie… dzieci dorosną… przyjdzie starość, i wylew krwi do mózgu, bo wylew przychodzi wtedy, kiedy nie chcemy zmienić swego spostrzegania świata, przychodzi wtedy kiedy jesteśmy uparci. Kobieta bez ojca, czuje się nie zrozumiana, nie usłyszana, czuje, że ludzie nie dają się jej wypowiedzieć. Często pisze elaboraty, w których sama się gubi, w meandrach swoich odczuć, bo w jej świecie nie ma silnych, stojących w miejscu, obejmujących czułych męskich ramion. Chociaż tak wielu już czekało, z otwartymi ramionami, ale żaden nie był właściwy.

Dramatem kobiety bez ojca jest ciągły bieg… i chwile wytchnienia, w której w jej umyśle odbija się idealny świat, idealne samopoczucie, idealne uczucie, idealny moment. Przy Tacie, ten świat ze srającym motylem, z nierówną podłogą, z krzywym nosem, ze źle ściętą grzywką, z wypryskiem na twarzy, z chujowym nastrojem, z facetem który czasami chce po prostu napić się piwa i pierdnąć pod kołdrą jest do zaakceptowania, jest do przyjęcia, jest światem, w którym można się rozgościć jak u siebie w domu. Świat w którym czasami kłamiemy, aby czegoś uniknąć, albo aby coś zyskać, świat w którym ktoś ma prawo uważać, że jestem trochę zjebana, jest światem do zaakceptowania, jest światem do przyjęcia. Świat w którym związki czasami się nie udają, w którym ludzie obrabiają sobie dupę, aby poczuć się lepsi od innych, świat w którym szef potrafi być gnojem, a potem do serca przyłóż, jest dla kobiety, która dotarła do ramion ojca, światem przyjaznym, światem z krwi i kości.

Kochane Panie, piękne kobiety, matki, przyjaciółki, żony… w tym dniu, życzę Wam, abyście miały siłę położyć głowę jak małe dziewczynki swojemu tacie na kolanach, i miały odwagę spojrzeć mu w oczy, przez swoje oczy… nie przez oczy matki, która być może była na ojca wkurwiona. Życzę Wam, abyście miały siłę wyjść z bańki idei i stanąć przy Ojcu… poczuć kurz na jego stopach, poczuć pot na jego czole, popatrzeć razem z nim na mającego rozwolnienie białego motylka. Niech się darzy w męskim, do męskiego, przy męskim. A jeżeli tato Wasz już nie oddycha, jeżeli już nie żyje, to życzę siły do napisania do niego listu, który poruszy Ziemię, i Niebo szczerością swego płaczu, siłą wyznanej miłości, i otwartością tęsknoty, i bólu za jego kiedyś tak bliskimi, a jednak wcześniej nie osiągalnymi ramionami.