Internet jest pełen doradców i specjalistów od rozwoju, którzy próbują innych uczyć duchowości. Niektórzy być może wiedzą, o czym piszą. Niektórzy nie. Nawet sama definicja przebudzenia jest trudna, bo czy to już oświecenie, czy tylko pierwsza przymiarka? Logicznie rzecz biorąc przebudzenie to otwarcie oczu i uświadomienie sobie, że rzeczywistość, którą wciąż czujemy pod powiekami, była tylko snem. A zatem w duchowym rozwoju to uświadomienie sobie, że wszystko jest iluzją, a prawdziwe Ja jest boskie i nieśmiertelne. Prawdziwe przebudzenie to wyjście poza dualizm i spokojna obserwacja tego, co nas otacza.
Jeśli za punkt wyjścia przyjąć teorię, to mamy wokół siebie setki przebudzonych. Ludzie czytają, uczęszczają na kursy, medytują i rozumieją jaki jest sens naszego istnienia. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę praktykę, to trudno znaleźć istotę, która tę jakość urzeczywistniła. Nie jest problemem wyrobić sobie nawyk pozytywnego myślenia, wybaczyć ludziom i zacząć akceptować skomplikowane wydarzenia jako konieczne nam do rozwoju lekcje. Nie jest też problemem wyciszyć umysł i zacząć doświadczać odmiennych stanów świadomości. Trudność pojawia się wtedy, kiedy trzeba uwolnić wszystkie emocje i z prawdziwym spokojem przyjmować ludzkie zachowania pełne złości i zazdrości. Rzecz nie polega przecież na tłumieniu tych emocji, lecz mówiąc dość obrazowo – na dostrzeganiu w drugim człowieku boskiej istoty. I na prawdziwym odczuwaniu, że wszystko jest w harmonii. Bo oczywiście można udawać, ale czy zawsze czujemy, że tak jest?
Czytałam niedawno artykuł pewnej pani, która próbowała opisać, jak zachowuje się przebudzony człowiek. Pięknie pokazała pozytywne myślenie, wybaczanie, wewnętrzny spokój i akceptację takich zjawisk jak np. śmierć. Podkreśliła jednak też, że przebudzona osoba nie je mięsa, nie ogląda telewizji, nie przejmuje się politykami. I tu już zobaczyłam, jak opisuje samą siebie, nie rozumiejąc zupełnie o co chodzi. Szczególnie kiedy zaprzeczyła temu, co napisała wcześniej, podkreślając nie tolerowanie kłamstwa. Zonk! Jak można ignorować zachowania polityków i oburzać się na kłamstwo – jedno drugi wyklucza, bo albo ignoruję albo nie toleruję.
Przebudzona osoba nie tylko toleruje wszystkie zjawiska, ale rozumie je i akceptuje, bo wie, że wszystko jest w harmonii. Kłamstwo jest zjawiskiem, które czegoś nas uczy. Mogę sama dbać o prawdę, ale nie oceniam tego, co robią inni. Każdy ma swoją prawdę. Przebudzona osoba wie doskonale, że każdy żyje w innym wymiarze i to co dla mnie jawi się kłamstwem, dla kogoś innego jest prawdą. Przebudzenie jest przede wszystkim akceptacją tego, co jest i dostrzeganiem świata jako niedualnego. Dla przebudzonej istoty nie istnieje pojęcie kłamstwa ani prawdy – wszystko jest tym samym. Jest zjawiskiem poza oceną. Nie ma znaczenia jedzenie lub niejedzenie mięsa, czy oglądanie telewizji. To opis wymyślony z poziomu osoby nie przebudzonej – tak ona sobie wyobraża ten stan. Chciałaby go wstawić w swoje ramki wyrastające mocno z ego.
Ludzie próbują nazywać coś, czego nie czują i o czym nie mają pojęcia. Osoba przebudzona to dla nich moralne zasady rodem z biblii: nie kłamie, nie kopie, nie kradnie. A to tak nie działa. Przebudzenie pozwala nam uzyskać wgląd i działać zgodnie z tym wglądem. Jak pisałam wcześniej – spędziłam trochę czasu przy osobie oświeconej. Rozpoznawał nasze myśli, porozumiewał się telepatycznie, czarował, ale potrafił też rzucić w drugiego człowieka kamyczkiem, aby go przywołać do rzeczywistości i krzyczeć na kogoś, jeśli taka była potrzeba. Wiem też, że okazywał rozmaite emocje, jadł chyba też czasem mięso, a bywało, że oglądał telewizję. Nie zatem od diety zależy oświecenie i nie od zaniechania oglądania telewizji. Na pewno odstawienie mięsa i ciężkich energii płynących z TV pomaga nam utrzymać wysokie wibracje – jasne. Ale to skrawek procesu.
Przebudzenie to miłość bezwarunkowa do wszystkich czujących istot – także do tych, którzy żrą mięso i fascynują się wiadomościami na szklanym ekranie. To bycie boską istotą i zarazem jednością ze Wszystkim Co Jest. To poczucie, że jesteśmy jednym z każdym mordercą, kłamcą, złodziejem i z każdym uzdrowicielem, zbawcą, bohaterem. To patrzenie z zachwytem na wszystko i wielka cisza, która kołysze nas w środku, zamieniając się w błogość z każdym głębszym oddechem. To pulsujące poczucie rozkoszy, które nas łączy z falowaniem wszechświata i którego wręcz nie umiem opisać. Jedno jest pewne: przebudzenie to stan poza oceną. Z poziomu przebudzenia nic nie jest złe ani dobre. Jeśli ktoś Wam powie, że człowiek przebudzony wybiera tylko grzeczne i przyzwoite zachowania – nie wierzcie. Kiedy się przebudzicie, nic nie będzie grzeczne ani niegrzeczne. Wszystko będzie tym samym – przejawianiem miłości na różne sposoby.