Zmiany bywają trudne, ponieważ przyzwyczajamy się do ludzi, rzeczy i zjawisk. Lubimy, kiedy wszystko znajduje się na swoim miejscu i pewna odmienność może budzić niepokój. Myślę, że jest w tym też element przywiązania do przyjemności, która wiąże się z jakimiś doświadczeniami. Boimy się je stracić. Chcemy mieć swoje przyjemne doświadczenia i ładne rzeczy. Chcemy sprawdzonego źródła dobrych emocji. Ale nie ma rozwoju bez zmiany, ponieważ ona z definicji zakłada inność i nowość – poglądów, działań, przyzwyczajeń.
Każdy, kto chce podążać ścieżką duchowości, wybiera otwieranie się na zmiany. Zaczyna inaczej myśleć i postrzegać świat. Inaczej traktuje siebie i ludzi. Wprowadza do swojego życia zupełnie nowe rytuały i nowe sposoby doświadczania rzeczywistości. Gdyby tego nie zrobił, nie zaznałby rozwoju, ponieważ stagnacja – czyli tkwienie w starych schematach myślenia i postępowania – wyklucza jakikolwiek wzrost. Także duchowy. Właśnie dlatego wszystkie szkoły rozwoju podkreślają potrzebę przemian. Chociażby małych i oczywiście dopasowanych tempem do indywidualnych możliwości.
Jedna z najmądrzejszych ścieżek filozoficznych świata – buddyzm – podpowiada, aby się nie przywiązywać do niczego, ponieważ przywiązanie jest źródłem wszystkich cierpień. To prawda. Cierpimy, kiedy tracimy ulubione rzeczy lub rozstajemy się z osobami, które były nam bliskie. Zawsze u podłoża cierpienia leży przywiązanie i chęć powtórnego doświadczania dobrych sytuacji. Uwolnienie od przywiązania jest ogromnie trudne, ale możemy przynajmniej spróbować zrozumieć to na tyle, na ile możemy. Warto też jednak uświadomić sobie, że tęsknota za dobrymi rzeczami, miejscami i doświadczeniami czy ludźmi jest naturalna, choć niekorzystna dla wzrostu.
Możemy natomiast spróbować odwrócić swoją uwagę i dawać ją rzeczom i wydarzeniom, które są przed nami, a nie tym, które odeszły. Zgoda na odchodzenie tego, co spełniło swoją rolę, jest bardzo cennym elementem duchowego wzrastania. Kiedy przeszłość nas pochłania, zabiera nam także mnóstwo energii. Bardzo często kaleczy nas też traumą trudnych doświadczeń. Jednym z istotnych kroków na drodze rozwoju jest uzdrowienie przeszłości i uwolnienie jej. Uwolnić oznacza: pozwolić jej odejść, nie zajmować się nią więcej.
Warto sobie uświadomić, że najczęściej tęsknimy za sytuacjami i emocjami, do których nie ma już powrotu. Bywa, że doświadczyliśmy gdzieś niezwykłego szczęścia, przeżyliśmy pierwszą miłość lub coś równie pięknego. Nosimy w sobie zakotwiczone mocno słodkie wspomnienie, które staje się przywiązaniem. Któregoś dnia trafiamy w to samo miejsce i okazuje się, że ono już nie jest takie samo. Jest inna pogoda, wyrosły nowe drzewa, pojawiły się jakieś budynki, wszystko zszarzało… Bywa, że po latach spotykamy szkolną miłość i dostrzegamy, że stała się zgorzkniałą, smutną osobą o poglądach nie do zaakceptowania dla nas… Przeszłość nie zastyga w czasie. Wszystko się zmienia i – jak pięknie napisała nasza noblistka – nic dwa razy się nie zdarza.
To nie oznacza, że nie warto mieć dobrych wspomnień. To oznacza tylko, że nie warto próbować ich reanimować. Dobrym sposobem na życie i rozwój jest chwytanie każdego dnia i doświadczanie ciągle na nowo nowych rzeczy. Każde piękne wspomnienie można jak zdjęcie schować do szkatułki, by razem z bliskimi przy lampce dobrego wina uśmiechać się do tego co minęło. Ale nie można próbować szukać na nowo tego, co bezpowrotnie odeszło. Tęsknota za przeszłością blokuje wzrastanie.
Otwartość na zmiany oznacza, że nie oglądając się za siebie doświadczamy każdego dnia nowych zjawisk, poznajemy nowych ludzi, testujemy nowe poglądy i próbujemy odnaleźć szczęście w tym, co jest. To oznacza też uśmiechanie się do życia i wiarę, że to, co przed nami jest równie wspaniałe, jak to, co za nami. Bo tak jest w istocie. Uważam, że tęsknota za przeszłością – bodaj najpiękniejszą – i życie wspomnieniami jest wyrazem braku. Tęsknota zawsze jest wyrazem braku. Jeśli myślę pozytywnie i kocham swoje życie, to za niczym nie tęsknię. Czuję wdzięczność do ludzi, którzy mnie uszczęśliwili w przeszłości i zachwyt do miejsc i zjawisk, których dane mi było dotknąć swoimi zmysłami. Żegnam je z uśmiechem i otwieram ramiona na przyjęcie nowych doznań.