Wydawać by się mogło, że to jakość w oczywisty sposób pozytywna. Od wielu lat traktowana jako wielka zaleta, pokora z trudem toruje sobie drogę do ludzkich serc i głów. Jednak dla mnie to wcale nie jest takie jednoznaczne, kiedy przyjrzę się definicji. Pokora klęczy na kolanach przed autorytetami i szanuje innych, widząc w nich mądrzejszych od siebie. Siedzi w kącie, nie wychyla się, oczekując, aż inni ja zauważą. Nie ośmieli się pochwalić i przyznać, że jest w czymś dobra, to przecież zadanie dla innych. Obowiązkowo czuje się lekko gorsza od innych, a nawet jeśli myśli inaczej, to tego po sobie nie pokaże. Pokora stoi grzecznie w kolejce i cierpliwie czeka aż zostanie coś dla niej.
Zdarzyło się kiedyś, że ktoś zwrócił mi uwagę na brak pokory. To nie był zarzut, lecz sugestia, ale rzeczywiście nie ma we mnie pokory w takiej formie, jak opisałam wyżej. Za nadrzędną zasadę na świecie uważam wysokie poczucie wartości. Nie idzie ono w parze z pokorą. Moim zdaniem warto nauczyć się doceniać samego siebie i wychodzić z tego symbolicznego kąta na sam środek planszy, by pokazać innym swoje możliwości. Warto wierzyć w siebie i odważnie przyznawać się do swoich umiejętności.
Wcale nie mam tu na myśli chwalenia się na wyrost. Przechwałki nie poparte praktyką są bez znaczenia i powstają raczej na bazie kompleksów. Wysokie poczucie wartości to świadomość tego, co można, co się umie, w czym posiada się doświadczenie. Cenną jakością jest znajomość swoich zasobów i mądre korzystanie z nich dla dobra swojego i innych. Gdybyśmy wszyscy chcieli siedzieć w kącie i czkać, aż nas ktoś odkryje, prawdopodobnie przesiedzielibyśmy tam całe życie.
Być może jednak istnieje taka definicja pokory, która jest połączona z wysoką samooceną? Taka świadomość, gdzie znajdują się granice naszych możliwości? To byłoby całkiem rozsądne podejście i w takiej formie pokora stale mi towarzyszy. Nie jako brak odwagi, lecz jako trzeźwe spojrzenie na określoną sytuację, która może mnie przerosnąć. Albo mogę nie mieć odpowiednich zasobów, by rozwiązać dany problem i potrzebuję wsparcia. Pokora jawić się tutaj będzie jako szacunek dla kogoś, kto na określony temat wie więcej i jako zaproszenie do rozsądnej współpracy.
Akceptuję pokorę jako przeciwieństwo zarozumialstwa i nonszalancji. Jako antidotum na nieodpowiedzialność i lekceważenie. Jako zasadę szacunku dla autorytetów. Uważam, że dojrzałość człowieka w tym szacunku się przejawia i ktoś, kto tego szacunku w sobie nie znajduje, pozostał emocjonalnie na poziomie małego dziecka. Warto pamiętać, że nigdy nie wiemy wszystkiego i nikt nie jest skończonym ideałem. Myślę, że trzeba wiedzieć, na ile nas stać, co możemy zdziałać, a co lepiej pozostawić innym.
Słownik Języka Polskiego przedstawia definicję pokory jako “świadomość własnej niedoskonałości”. Można to rozumieć tak, jak napisałam – jako rozsądną świadomość własnych zasobów. Jednak można to też pojąć inaczej. Dla osoby zakompleksionej, to właśnie siedzenie w kącie i czekanie na swoją kolej. To utwierdzanie samego siebie, że jest się ułomnym. Bo “niedoskonałość” może być i tak przecież postrzegana. A ludzie żądni władzy mogą tego mocno nadużywać.
Druga definicja w słowniku to właśnie “uniżona postawa wobec kogoś”, co automatycznie kojarzy mi się z niską samooceną, brakiem wiary w siebie i własne możliwości. To wyrzekanie się własnej mocy na rzecz kogoś, kto ma siłę i spryt, aby nas do czegoś zmusić. Rzecz jasna bywa i tak, że pokora może być udawana wobec kogoś, kto ma coś, na czym nam zależy i jest tylko formą manipulacji, aby dostać jakąś wartościową rzecz czy załatwić jakąś sprawę. Częściej jednak przejawia się jako świadome poczucie bycia gorszym.
Tutaj dygresja – znane przysłowie “Pokorne cielę dwie matki ssie” zostało ukute przez ludzi mających silną potrzebę kontroli. Pobrzmiewa w nim: “jak będziesz grzeczny, to dostaniesz nagrodę”. Bardzo oczywista próba gaszenia w zarodku każdej inicjatywy i ustawienie kogoś w programie tępego wypełniania poleceń. Nic też dziwnego, że pokora może kojarzyć się wyłącznie z ograniczeniem i tym samym poczuciem własnej słabości, bezradności i bezsilności. W takiej opcji pokora wcale nie jest pozytywna, jak chcieliby filozofowie.
Są jednak momenty, kiedy pokora łączy się dla mnie z pełnią duchowego rozumienia i jawi się jako wzruszająca akceptacja tego, co do zaakceptowania jest bardzo trudne. Doświadczam tego podczas pracy z uzdrawianiem Reiki czy z Prosperitą. Bywa tak, że pomimo wielu wysiłków nie osiągamy oczekiwanego efektu i ktoś odchodzi na inna stronę bytu. Można wówczas płakać albo tupać ze złością. Ale można też z pokorą pochylić głowę i powiedzieć: “wszystko jest w harmonii, dokładnie tak, jak być powinno.” Trudne to, dlatego właśnie wymaga pokory. Pochylenia głowy przed mądrością wszechświata. Zaufania duszy, która realizuje swój plan, a nie nasz.
Jestem dzieckiem wszechświata, jego integralną cząstką. W pewien sposób czuję połączenie ze Wszystkim Co Jest. Ale to nie sprawia, że spontanicznie wszystko rozumiem. Często pytam w Kronikach Akaszy – dlaczego tak właśnie się dzieje? Co to oznacza? Czy to potrzebne? Chciałabym bardzo, aby było mniej mroku, mniej bólu, mniej cierpienia – dla wszystkich. Może jest we mnie za dużo naiwnej wiary w Dobro, ale nie chcę tego zmieniać, ponieważ to moja prawdziwa natura. I ta natura wywołuje we mnie iskrę buntu przeciwko temu, co nie jest – z mojego poziomu patrząc – dobrem. To właśnie ten moment, kiedy sięgam do pokory, ponieważ tylko ona pozwala mi odnaleźć się w takim momencie.
Wiara w harmonię wszechświata wymaga od nas często takiego właśnie podejścia – pełnego pokory wobec zjawisk i sytuacji, które nie do końca pojmujemy. Zdarzenia, jakich doświadczamy, wywołują spontanicznie nasz opór lub skłaniają do ucieczki. Jakże trudno czasem zostać w miejscu i odnaleźć w swoim sercu odwagę, by pozwolić, aby się działo, by pozostać w przepływającej przez nas potężną rzeką energii. Czuję się wtedy jak mała dziewczynka, która nie rozumie, ale wierzy, że wszystko jest we właściwym czasie i miejscu. I najlepszy rodzaj pokory, to pełne zaufania i z serca płynące: “Nie moja, ale Twoja wola niech się dzieje”.