Od lat ludzie szukają metody, która w czarodziejski sposób zmieni ich finansową niedolę w bogactwo. Jest to temat tak powszechny, że wyprzedza go jedynie nieśmiertelne pytanie: „kiedy znajdę swoją drugą połówkę?”. Te dwa problemy wydają się dominować, szczególnie w naszym kraju. A ostatnio dużo się mówi o finansowym kryzysie, który dotyka całą Europę, a więc temat pieniędzy stale wraca do nas w takiej czy innej postaci.
Nie ukrywam – dla dobra moich klientów – chciałabym mieć w zanadrzu taką czarodziejską różdżkę, która jednym machnięciem uruchamia przypływ gotówki. Niestety, jest wiele różdżek, ale żadna nie działa w ten sposób. Mamy Reiki, EFT, Hunę, Synchronizację kwantową, modlitwy, wizualizacje, afirmacje… i wiele innych metod. Żadna jednak nie działa bezpośrednio na materii, ponieważ materia jest zależna od naszych myśli. Nie stworzymy niczego samymi rękami ani drewnianą różdżką, jeśli wcześniej nie nadamy temu kształtu naszymi myślami, wizjami i przekonaniami.
Fizyka kwantowa obiecuje nam sukces – także ten materialny. Opierając się na Prawie Przyciągania, zachęca do pozytywnego myślenia, tworzenia dobrych poglądów i kreowania swojego życia przez dopasowanie wibracji w najwłaściwszy sposób. W synchronizacji kwantowej zwracamy uwagę przede wszystkim na emocje, co ostatecznie potwierdza, że zasobność naszego portfela jest zależna od naszego postrzegania świata. Cokolwiek zrobimy, jakkolwiek ciężko będziemy pracować, pieniądze pojawią się dopiero wtedy, kiedy stworzymy ich pozytywny obraz i dostroimy się wibracyjnie do energii bogactwa. A to niełatwe…
Emocje niezwykle często blokują przypływ gotówki. Ta najsilniejsza to lęk, wynikający z braku. Jeśli nie mamy pieniędzy na opłaty, a zbliża się termin płatności, strach chwyta nas za gardło i paraliżuje wszelką energię. Jeśli do tego dopuścimy, to jesteśmy w pewien sposób „ugotowani”. To tak, jakbyśmy czekając na dostawę, zamknęli wszystkie drogi dojazdowe. Dostawa utknie daleko od nas, poczeka chwilę i odjedzie, a my zostaniemy z niczym. Lęk to nasz największy wróg i do tego niestety dość silny. Kiedy boimy się, że nam zabraknie, to materializujemy taką sytuację. Murowany sposób na wykreowanie czegoś, to lęk, że to się stanie.
Ale jak się nie bać braków, kiedy widmo windykacji czy komornika potrafi przyprawić nie tylko o ból głowy, ale wręcz gwarantuje permanentny stres i nieprzespane noce. Kto doświadczył, ten wie, jakie to cierpienie, dlatego ludzie tak rozpaczliwie pragną pieniędzy. Tymczasem nadmierna potrzeba blokuje przypływ. Jak mawiają mądrzy nauczyciele: aby przyciągnąć pieniądze należy ich pragnąć, ale nie potrzebować. Dlatego właśnie bogaci ludzie przyciągają więcej bogactwa, a biednemu wiatr w oczy… Żadne tu podobieństwa. To tak działa, że zamożna osoba chce czegoś, ale potrafi wrzucić na luz, myśląc: „fajnie byłoby, ale jak pieniądze teraz się nie zjawią, to nic wielkiego się nie stanie, poczekam”. Biedak, któremu grozi eksmisja czy wyłączenie prądu nie machnie ręką. On obgryza w nerwach paznokcie i mówi: „nie wyobrażam sobie, co będzie, jak nie dostanę kasy, chyba umrę!”
W takiej sytuacji punktem wyjścia do działania jest pozbycie się lęku i wprowadzenie w siebie na wszystkich poziomach spokojnej akceptacji oraz wiary w to, że wszystko będzie dobrze. Synchronizacja kwantowa spełnia tutaj świetnie swoją rolę, podobnie jak metoda Reiki na poziomie drugiego stopnia. Niektórym pomaga też EFT. Natomiast odradzam pracę z afirmacją czy wizualizacją, ponieważ te metody wymagają pozytywnego nastawienia i wysokiego poziomu energii, aby przyniosły efekty. Afirmowanie w sytuacji, kiedy jesteśmy skuleni z lęku, nie zadziała. Chociaż nie zaszkodzi powtarzanie sobie jak mantry: jestem silniejsza niż wszystko, co mnie spotyka; mam siłę, aby to rozwiązać. Pomoże to przekodować nieco nasze myśli na poziomie umysłowym i stworzy dobre podstawy do bardziej radykalnej metody. A kiedy podniesiemy już energię i uwolnimy się od lęku, wówczas możemy zastosować wiele różnych skutecznych metod do przyciągania pieniędzy.