Emocje są tak naprawdę tylko grą umysłu. Ważną grą, ponieważ służą ważnemu celowi. Emocje pokazują człowiekowi to, co powinien i może w sobie uzdrowić, jeśli tylko zależy mu na wewnętrznej harmonii i na możliwości promieniowania swoim prawdziwym Światłem. Te wszystkie drobne rany, które wymagają uzdrowienia, w istocie są przeszkodą na drodze do szczęśliwego życia.
To są rany metaforyczne, ale w gruncie rzeczy działają tak, jak prawdziwy rozcięty naskórek, który piecze, szczypie i przeszkadza, kiedy człowiek chce coś zrobić. Rany duszy czy urazy, negatywne wzorce są takimi właśnie otwartymi ranami, w które emocja wchodzi jak sól. Porusza te rany, wywołuje cierpienie. Powoduje, że człowiek zaczyna szukać ratunku i o to rzeczywiście chodzi, aby poszukać lekarstwa, by ta rana wreszcie się zabliźniła, zagoiła, zniknęła i przestała przeszkadzać w normalnym szczęśliwym funkcjonowaniu. Bolesna emocja jest jak drogowskaz. Pokazuje, w którym kierunku należy pójść, by odnaleźć i zaleczyć, bądź całkowicie wyleczyć ranę, która człowiekowi dokucza.
Te rany powstają w rozmaitych sytuacjach. Tak naprawdę żadna z nich nie jest zawiniona przez człowieka Warto o tym pamiętać, ponieważ ludzie czasem traktują wzorce, jako powód do odczuwania winy i mówią sobie: „nie jestem dobry, skoro mam takie wzorzec”. To nieprawda. W istocie rany powstają niezależnie od woli człowieka. One tworzą się spontanicznie, ponieważ taka jest struktura ludzkiej psychiki. Trudne emocje pokazują, gdzie znajduje się ta rana. Pomagają ja odnaleźć i uzdrowić, by człowiek mógł cieszyć się życiem i wypełniać siebie miłością.
A teraz bardzo prosta i oczywista rzecz. Ci, którzy pracują nad wewnętrznym rozwojem, na pewno dawno odkryli magiczną receptę na uzdrowienie wszystkich ran duszy. Tą receptą jest miłość bezwarunkowa do samego siebie. Miłość ta wszystko uzdrawia i nie jest to slogan. Miłość bezwarunkowa potrafi zasklepić wszystkie rany bez zagłębiania się w rodzaj i charakter wzorca. Bez odszukiwania tego wzorca. Jest to pewien fenomen, który został dany ludziom, ponieważ w istocie ludzie schodzą na Ziemię, by rozwijać miłość do siebie.
Te wszystkie emocje i rany mogą człowiekowi unaocznić, że ma coś tutaj do zrobienia. I kiedy wiedziony intuicją idzie za podszeptem swojej duszy i zaczyna rozwijać kochanie siebie, okazuje się, że rany jedna po drugiej znikają. I nagle nie ma już żadnych trudnych emocji, nie ma już żadnego cierpienia. Nagle nie ma już żadnych problemów. Człowiek, który naprawdę pokocha siebie, nie ma już żadnych strapień. Proste, prawda?
Natomiast trzeba coś w tym kierunku zrobić. Czasem trzeba się tego po prostu nauczyć. Trzeba temu po prostu zaufać. Trzeba zaufać pieśni swojej duszy i podszeptom swojej intuicji. Trzeba wreszcie zaufać swojej prawdziwej boskiej mocy, która zawsze będzie prowadziła w stronę bezwarunkowej miłości do samego siebie.
(spisała Bo Andrzejewska – wrzesień 2020)