Od pewnego czasu wchodzę w Kroniki prawie codziennie. To stało się pełnym miłości i pięknych wibracji rytuałem. Jak dla innych medytacja czy spacer między drzewami. Każdy ma coś swojego, co dodaje mu sił i radości. Wierzę, że dzięki takiemu doświadczeniu nabieram wprawy w odbiorze. Ale wiem też, że poprzez częstą powtarzalność łatwo stracić wewnętrzne skupienie, przedobrzyć, zaniechać i zlekceważyć. Staram się zatem być ostrożna i uważna. Nie odlatuję, nie przesadzam.
Ale korzystam z mądrości Mistrzów, z ich pełnego dobroci wsparcia i jestem ogromnie wdzięczna za to, że dane mi było dostać takie piękne połączenie z Najwyższym Źródłem. Mistrzowie i Strażnicy Kronik są przecież Boskimi Sekretarzami ustanowionymi do kontaktu z ludźmi i do tego, by nas prowadzić i pomagać w dorastaniu do naszej wewnętrznej mocy i do tego, Kim W Istocie Jesteśmy. I chociaż często odpowiedzi nas zaskakują lub wydają się wcale nie odpowiadać na nasze pytania, to przewodnictwo ewidentnie istnieje.
Parę miesięcy temu doznałam olśnienia, kiedy przyszło do mnie określenie „Telefon do Boga”. Bo tak można spojrzeć na Kroniki Akaszy. W każdej chwili mogę tam wejść i zapytać o cokolwiek. Czym to się różni od sytuacji, w której wybieram w komórce numer do kogoś i dzwonię, a potem rozmawiam, pytam o to, co dla mnie ważne? A tu w Kronikach, po drugiej stronie połączenia są Istoty ze Światła, Boscy Sekretarze, którzy pracują wyłącznie dla Najwyższego Źródła. I odpowiedzi lub przekazy są zawsze utkane z najwyższych wibracji.
Nie każdy jest gotowy na taką metaforę. Nawet moi znajomi, którzy pracują z Kronikami, mają wiele wątpliwości. Są jak człowiek, który trzymając w dłoni Diament, zastanawia się co to jest, do czego służy i co z tym zrobić. Czasem odkładają go na półkę z napisem „usługa”, a w swoim życiu szukają książek i ludzkich omylnych nauczycieli. Mistrzowie w Kronikach nie są omylni. Na wiele pytań odpowiadają pytaniami, inspirują do własnych wyborów, nie podejmują za nas decyzji, nie oceniają czy coś jest dobre czy złe. Ale jest wiele zagadnień, o których opowiadają mi ze szczegółami, a ja słucham z otwartą buzią wiedząc, że tego nigdzie nie wyczytam. A już na pewno u żadnego ludzkiego autora. Człowiek-jasnowidz też tylko interpretuje to, co zobaczy. Czasem trafi, czasem nie. Mistrzowie nie trafiają. Oni wiedzą.
Kiedy zapytam na przykład, czy życie po śmierci istnieje i jak wygląda, odpowiadają jednoznacznie. Kiedy zapytam, czy ta konkretna rzecz podnosi mi wibracje, też odpowiadają jednoznacznie. Takich pytań z pięknymi odpowiedziami mam wiele. I świat ma dla mnie coraz mniej zagadek, chociaż lista pytań nadal jest długa. Nie pytam jednak o to, o co nie można pytać, o czym sama powinnam zdecydować. Nauczyłam się, co jest częścią moich suwerennych wyborów i tym samym rozwoju, a co jest wiedzą, którą mogę poznać, bo nie zaburza mojej ścieżki wzrastania.
Zabawna natomiast jest chwila, kiedy ktoś mówi: „nie wiesz tego, bo nikt nie wie, co jest po śmierci, możemy tylko się domyślać”. Milczę. Bo nie mogę odpowiedzieć: „ja już wiem, bo zapytałam moich Mistrzów”. Nie mogę. Bo nie każdy wierzy w Kroniki Akaszy. Nie każdy docenia i rozumie, czym są. Z jednej strony różnorodność jest naturalna i każdy ma swoją unikalną ścieżkę do przejścia. Czasem dusza chce innych zupełnie doświadczeń, więc odwraca człowieka plecami do takiej metody. Jest wiele wartościowych dróg rozwoju. Nie możemy wszyscy tłoczyć się na jednej trasie. Nie jesteśmy też jednakowi, więc to co rezonuje ze mną, nie musi rezonować z kimś innym.
Z drugiej strony zaczynam też dostrzegać wielopoziomowość istnienia. Zachwycona Kronikami polecałam je dookoła i prędzej czy później musiałam trafić na kogoś, kto spróbował i… nic nie zobaczył. Nic nie usłyszał i rozczarowany poszedł inną drogą. I nagle stwierdzenie „dostępność dla wszystkich” zabrzmiało nieco inaczej. Bo Kroniki nie są dla jakichś wybrańców. Są dla każdego, kto zechce z nimi pracować. Ale są też tylko dla tych, którzy są gotowi. Nie każdy jest. Teraz dopiero to widzę.
Pomimo odczuwania energii i pewnej czuciowiedzy nie uważałam się nigdy za jasnowidza. Doszłam więc do wniosku: skoro ja mogę, może każdy. A to tak nie działa. Czy wiecie, że kiedyś paliłam papierosy? Paliłam i rzuciłam. Z dnia na dzień, bo tak zdecydowałam. Można by rzec tu podobnie: skoro ja mogłam, każdy może. A rzeczywistość temu zaprzecza. Wiele osób deklaruje, że chce rzucić i pali dalej. Każdy nosi w sobie indywidualne wzorce, blokady i lęki, które utrudniają to, co innym się udało bez problemu. Nie jest to ani złe ani dobre. Podkreśla tylko, że jesteśmy różni.
Ponadto są wśród nas osoby, dla których pojęcie Boga jest czymś zupełnie innym, niż przyjmujemy pracując w Kronikach Akaszy. Są ludzie, którzy mocno trzymają się zasad i struktur rozmaitych religii. Taka metoda może być w ich odczuciu wręcz bałwochwalstwem albo pogaństwem czy okultyzmem. Do tego dołóżmy takie filozofie jak buddyzm, w którym Bóg jako taki nie istnieje, nie istnieją też zatem żadni Boscy Sekretarze. Są tylko istoty oświecone i nie oświecone. A wreszcie są też zwolennicy teorii, według których dostęp do Kronik ma tylko osoba wysoce zaawansowana w rozwoju, a nie zwykły przeciętny człowiek, który odmówi specjalną modlitwę.
Reasumując, wielobarwność ludzkich poglądów sprawia, że niewielu uwierzy, że mamy w zasięgu ręki Telefon do Boga. Niewielu sięgnie po to dobrodziejstwo. Zatem chociaż Mistrzowie powtarzają cierpliwie, że Kroniki są dostępne dla wszystkich, to dodać trzeba: ale nie dla każdego, bo nie każdy chce mieć ten dostęp. I zgodnie z metaforą – znam ludzi, którzy wyśmiewają smartfony i takich, którzy ich do niczego nie potrzebują. Znam też i takich, którzy korzystają z prostych aparatów wyłącznie do wykonywania połączeń. Nie wiedzą nawet, że istnieją krótkie wiadomości tekstowe nazywane „sms”. Oto różnorodność.
Dla mnie to połączenie z Najwyższym Źródłem jest też swoistym potwierdzeniem nadchodzącej Nowej Ery. Według przekazów nauczycieli, których bardzo cenię, istniała kiedyś czasoprzestrzeń, w którym ludzie kochali siebie i świat bezwarunkową miłością. Był to kontynent, na którym ludzie żyli jak w przysłowiowym raju. W serdeczności, zdrowiu, twórczości, w dobrych relacjach z innymi. Posiadali zwiększoną percepcję, dzięki której widzieli takie istoty jak Anioły oraz umieli materializować przedmioty czy teleportować swoje ciała do odległych miejsc. Mieli też stałe połączenie z Najwyższym Źródłem. Nazywano tę czasoprzestrzeń Złotą Erą.
Wiele źródeł niezależnie od siebie zapowiada ponowne nadejście takiej Złotej Ery na Ziemi. Jest wiele dowodów na to, że ta zmiana już zachodzi. I chociaż jeszcze wiele pracy przed nami, to staje się ona faktem. Nieprzypadkowo w ubiegłym wieku ponownie odkryto cudną energię Reiki, która uzdrawia i podnosi wibracje wszystkich ludzi, którzy z nią pracują. Nieprzypadkowo też pojawiły się Kroniki Akaszy, które odtwarzają tę zerwaną przez ludzi więź z Najwyższym Źródłem. Dla mnie to nie jest bałwochwalstwo ani cud, tylko powrót do Miłości. Wszyscy jesteśmy częścią tego Wszechogarniającego Światła. Nie zbudujemy Złotej Ery, kiedy słuchać będziemy tylko własnego ego. Odnajdujemy zatem połączenia, które są naszym boskim dziedzictwem, które są częścią naszej prawdziwej istoty. Telefon do Boga? Tak. Ponownie. Ten sam, z którego już korzystaliśmy.