W prawdziwym przebudzeniu istotny jest spokój, jako wyraz akceptującego przyjmowania pojawiających się doświadczeń. Nie wiem, kto to już rozumie i urzeczywistnia, bo obecnie w modzie jest wrażliwość, która – jak wiemy doskonale – wyraża się intensywnym przeżywaniem emocjonalnym. Dzisiaj wręcz błogosławi się wrażliwych ludzi, co oczywiście jest pozytywne, jak każde błogosławieństwo. Jednak, kiedy mowa o przebudzeniu czy duchowym wzrastaniu, to cenniejszy jest kamienny spokój.
Oczywiście nie mówię tu o maskach czy pokerowej twarzy, pod którą szaleją wzburzone oceany uczuć. Mówię o prawdziwym spokoju, który przyjmuje to, co jest wzruszeniem ramion i głębokim rozumieniem, że nie wszystko jest takie, jak byśmy chcieli. Trudne to i nawet nie próbuję udawać, że mi się to zawsze udaje. Ja także czasem jeszcze tupię nóżkami, kiedy zło bierze górę, ale dość szybko się uspokajam, by odnaleźć sens w tym, co się dzieje. Ale przede wszystkim wiem, że to wyciszenie jest najważniejsze w naszym wewnętrznym wzrastaniu.
W gruncie rzeczy bowiem, nawet nie ten sens jest ważny, tylko właśnie spokój. Wiele wydarzeń testuje nasza umiejętność zarządzania emocjami. Czasem to jedyny wzorzec odpowiedzialny za przykre doświadczenie. Nie karmiczna historia i nie nasze własne lęki, a jedynie potrzeba nauczenia się przyjmowania losu z pełnym zaufaniem w harmonię wszechświata. I zachowanie w tym wszystkim pełnego spokoju na wszystkich poziomach. Nie tylko na twarzy, ale przede wszystkim wewnątrz.
Jak wszyscy wiemy – spokój zewnętrzny możemy uzyskać dzięki dobremu wychowaniu albo niechęci do okazywania innym naszych własnych myśli. To nie ma większego znaczenia, chociaż jest pozytywne dla wszystkich, którzy są wokół nas. W istocie jednak wszechświat jest kształtowany przez nasze wibracje, a te budują nasze prawdziwe przekonania nasycone emocjami. Jeśli zatem uda mi się zachować kamienną twarz, ale w środku huczy we mnie wulkan rozpaczy czy złości, to moje wibracje są pełne rozpaczy i złości. To one krystalizują najbliższe wydarzenia i zabarwiają moją duszę ściągając mi nisko energię.
Emocje są silniejsze od prawdy. To zasada, którą rozumieją tylko ludzie naprawdę przebudzeni. Podam jako przykład kwestię dość jednoznaczną: dobro i godziwe życie zwierząt. Jeśli dyskutując z kimś na ten temat, będę wrzeszczeć i lżyć oponenta, to moje wibracje spadną całkiem nisko. Ale jest w takim zachowaniu też brak pojmowania istoty wzrastania duchowego. Cóż z tego, że z punktu widzenia uniwersalnego Dobra mam rację, jeśli moje zachowanie nie rezonuje z tym Dobrem? Racja schodzi tu na plan dalszy, ponieważ w przebudzeniu istotny jest spokój.
Być może czasem sytuacja wymaga walki, ale ogólnie żadna walka nie jest właściwa, ponieważ zasila w praktyce to, z czym walczymy. Sposobem na przeciwstawienie się złu jest wejście w wyższe energie, niż ludzie, którzy coś negatywnego czynią. Poprzez modlitwę, medytację czy praktykę Reiki uzdrowiono tysiące sytuacji na świecie. Według mojej wiedzy nawet mur berliński runął po tym, jak setki mnichów buddyjskich medytowało w intencji pokoju przez wiele godzin. Dobro buduje się Dobrem. Pokój tworzy się pokojem. Miłość rozprzestrzenia się odczuwaniem miłości. Agresja będzie budzić agresję – musimy się z tym liczyć.
Najczęściej popełnianym błędem jest przekonanie, że jeśli ma się rację i chce się czegoś dobrego, to można w tej intencji czynić zło. Nie można. To tak, jakby wyjąć kłusownikowi strzelbę z ręki i go zastrzelić, by więcej nie zabijał niewinnych zwierząt. Jeśli poczułeś, że to właściwe działanie, to zacznij swoje duchowe nauki od podstaw, ponieważ nie ukończyłeś nawet przedszkola. Przebudzony człowiek nigdy nikogo nie pozbawia życia tylko dlatego, że ktoś ma inne poglądy. Uwierz, że kłusownik działa tak, ponieważ tak go nauczono i wierzy, że to jest właściwe. Na świecie ciągle wielu ludzi zabija i zjada zwierzęta. Nie dlatego, że są źli – są takim samym Światłem jak każdy. Robią to, bo nie wiedzą, że można inaczej. Bo tak ich wychowano. Uświadamiamy. Nie zabijamy. W tym drugim przypadku niczym się nie będziemy różnić od kłusownika.
Prawda w przebudzeniu jest sprawą drugorzędną. Istotna jest umiejętność zrozumienia, akceptacji i spokojnego przyjmowania tego, co jest. Ważne, by niezależnie od tematu uwierzyć, że wszystko jest w harmonii. Wszystko wydarza się dla naszego największego dobra. Nawet trudne doświadczenia są dla nas gorzkim lekarstwem, którego nasza dusza rozpaczliwie potrzebuje.