W duchowych naukach materia odgrywa ważną rolę. Nie przesadzę, jeśli powiem, że jest najważniejszym tematem do zrozumienia i przepracowania. Nasza dusza schodzi na Ziemię i wciela się w ciało, by twórczo zmagać się z materią, rozumiejąc ją na wszystkich poziomach i prawidłowo pojmując także swoja nad nią władzę. Bo duch przejawia się w materii – przynajmniej tu, na tej planecie takie rządzą zasady. W innych częściach Wszechświata są miejsca, gdzie materia w znanej nam postaci nie istnieje w ogóle. Ale na te chwilę to nas zupełnie nie dotyczy. Skoro jesteśmy tutaj, to przecież nie bez powodu.
Kiedy zaczynamy interesować się ezoteryką, odkrywamy, że istnieje „coś więcej” niż te wszystkie elementy życia, które jesteśmy w stanie rozpoznać z pomocą zmysłów. Fascynuje nas to i prowadzi w stronę całkowitego oderwania od materii. Pierwsza konkluzja to odrzucenie pieniędzy, jako czegoś złego. Bo są przecież materialne. Potem kolejno próbujemy odciąć wszystko, co nie jest ulotne i niewidzialne. Przeszkadza nam ciało, przeszkadzają przedmioty i odczuwanie głodu. Chcemy zrezygnować z jedzenia – najpierw mięsa oczywiście, potem innych rzeczy, by całkiem poprzestać na odżywianiu światłem. Rezygnujemy z seksu, a w miejsce spacerów wstawiamy medytacje.
Bardzo ogólnie rzecz biorąc, nie ma w tym nic złego, o ile potrafimy zachować zdrowy rozsądek i najlepszą ścieżkę „złotego środka”. Rozwój nie polega bowiem na odrzucaniu czegokolwiek i zaprzeczaniu czemukolwiek. Rozwój to poznawanie rzeczy nowych i włączanie ich do swojego wewnętrznego bogactwa. Mówiąc najprościej: rozwój duchowy nie polega na wyrzekaniu się materii, lecz wzbogacaniu jej duchowa wiedzą i uświadomieniu sobie, że materia podlega mocy ducha. Rozwijając się, uczymy się stwarzać nowe światy, a nie niszczyć te, które już powstały. Wiedza duchowa pozwala nam zrozumieć materię i nad nią zapanować. Nie służy natomiast temu, by wszystkie ziemskie doświadczenia wyrzucać do kosza, jako coś niegodnego.
Jeśli ktoś studiował jakiekolwiek duchowe nauki, to znajdzie podobne informacje w innych źródłach. Asceza znana była już w średniowieczu. Wierzono, że liczy się tylko to, co czeka człowieka po śmierci. W imię zbawienia rezygnowano z przyjemności – ba, nawet z normalnego życia – poszczono, biczowano się, a wszystko po to, by dostać się kiedyś do raju. W buddyzmie znana jest historia Buddy Gautamy, który próbując różnych ścieżek rozwoju trafił także na ascetów. Nie odnalazł przy nich Prawdy. Droga do Oświecenia jest bowiem drogą środka. Warto to zrozumieć.
Duch wciela się w materię, aby jej właśnie doświadczać, czyli jeść, pić, chorować i zdrowieć, dotykać, uprawiać seks, tańczyć lub spacerować, przytulać się, wdychać zapachy, słuchać dźwięków, turlać się po trawie lub z wysiłkiem dźwigać ciężary, biegać i pocić się. Ziemia z jej wyjątkowym pięknem jest bardzo unikalnym miejscem właśnie ze względu na to, z czego jest utkana. Podobno dusze ustawiają się w kolejce, aby moc tutaj się wcielić i móc poprzez zmysły doświadczać materii. Taki też miałam kiedyś bardzo wyraźny przekaz – widziałam tę długą kolejkę do bramy wcielenia i pełne ekscytacji dusze niecierpliwie „przestępujące z nogi na nogę”. Dlatego też, pomimo coraz bardziej powszechnej wiary w reinkarnację, wszyscy czujemy, że powinniśmy korzystać z ziemskiego życia, bo jest rzadkością.
Przyglądając się ogromnemu bogactwu ludzkich spraw i problemów, dostrzegam wyjątkową moc materii, pomocną w rozwoju i nauce. Pięknym przykładem jest tutaj nasze ciało. Tak delikatne i wrażliwe – silnie reagujące na każdy nieprawidłowy wzorzec. Wystarczy nieco żalu, brak miłości do siebie, poczucie bycia lekceważonym, trochę uporu lub złości i natychmiast ciało tworzy dysharmonię, nazywaną przez nas chorobą. Pojawia się ból, swędzenie, pieczenie lub inna dysfunkcja. Nie możemy swobodnie z niego korzystać i biegniemy do lekarza. Prawdą jest oczywiście, że zamiast iść do lekarza powinniśmy sięgnąć do mocy naszego ducha i skorygować niewłaściwe myśli, a następnie doprowadzić to ciało do pełnej harmonii. Ale jeszcze tego nie umiemy. Zapomnieliśmy, że tak się to robi. Nie zmienia to faktu, ze w żadnym innym wymiarze nie dostaniemy tak doskonałego narzędzia, które pozwala rozwijać w sobie bezwarunkową miłość.
Cudownym aspektem dostępnym w tej formie tylko na Ziemi jest seks. Oczywiście w innym wymiarze możemy przeżywać zarówno miłość, jak i rozkosz, ale są one innej jakości. To też unikalne doświadczenie, które warto rozumieć i poznawać. Ponieważ nasze zdolności przeżywania rozkoszy są mocno sprzężone z ciałem i psychiką, także i tutaj pojawiają się dysfunkcje, będące wskaźnikiem, że nie wystarczająco kochamy samych siebie, swoją męskość lub kobiecość. Jeśli jesteśmy wystarczająco otwarci na wiedzę, odnajdziemy przyczynę i uzdrowimy te sferę życia, uzdrawiając tak naprawdę wiele innych tematów. Seks wbrew pozorom uczy nas nie tylko mądrego zarządzania ciałem i emocjami. Jest także drogowskazem do duchowości, bo duchowość wyrasta z prawdziwego kochania samego siebie. To podstawa.
Seks ponadto pokazuje nam cudowne ścieżki energetyczne, dzięki którym możemy rozwijać nasza wewnętrzną moc. Ktoś, kto mądrze pracuje z ezoteryką wie, o czym mówię. Orgazm przeżywany na wysokim poziomie rozwoju, w wysokiej energii – kiedy wszystkie czakry biorą aktywny udział w tym akcie – jest czymś niewiarygodnie doskonałym i nieporównywalnym zupełnie ze spełnieniem, które odbywa się tylko na płaszczyźnie samego ciała. To tak, jakby porównać wodospad Niagara do kranu odkręconego nad zlewozmywakiem. Stąd też osoby, które kochają, przeżywają rozkosz o wiele mocniej, niż znajomi podczas przygodnego seksu, bo podświadomie angażują w ten akt czakrę serca. A ci, którzy świadomie pracują z energią, sięgają gwiazd…
Materia to otaczające nas piękno natury. Każdy, kto je docenia, rozumie, jak ważnym elementem duchowości jest dostrzeganie nie tylko samej energetyki roślin i zwierząt, ale także ich fizycznej powłoki. Tutaj możemy także odnaleźć dobry przykład korzystnego dla rozwoju połączenia ducha i materii. Świadomy spacer po lesie lub łące, kiedy otwieramy serce na piękno przyrody, wznosi naszą energię. Pomaga w tym głęboki oddech i dotykanie ziemi bosymi stopami. Jeszcze bardziej pomaga przejście od podziwu do zachwytu. Ten ostatni otwiera przed nami bramy do raju – udostępnia nam naszą boską moc. Zaczynamy dostrzegać poza zmysłami i łączyć się z Najwyższym Źródłem. Sięgamy Kronik Akaszy, odnajdując odpowiedzi na wszelkie pytania i uzmysławiamy sobie nasz boski rodowód. A droga do tego stanu wiedzie przez dostrzeganie materialnej powłoki naszego ziemskiego świata… Ziemia jest jedną z najpiękniejszych planet. Kocha ją wiele istot, pochodzących z zupełnie innych wymiarów. Jest czymś absolutnie wyjątkowym w swojej fizyczności. Jest materialnym wcieleniem Energii Piękna.
Bardzo szczególną materią są pieniądze. Mają ogromną siłę, zdolną odsłaniać prawdziwe oblicze każdego człowieka. Są kluczem do władzy, manipulacji, dowartościowania, bezpieczeństwa, komfortu, wolności, dobrego samopoczucia, dlatego stają się niezwykle silnym obiektem pożądania. Zapewne nie pomylę się wcale, jeśli powiem, że działają mocniej niż biologiczny popęd. Wiele osób zrobi dla nich niemal wszystko. Jednak wierzę też, że każdy kto czyta te słowa, jest w pełni świadomy, że to także wielka pułapka, ponieważ ów „klucz” jest tylko iluzją. Wszystko mamy w sobie: wolność, bezpieczeństwo, poczucie komfortu, dobrostan, samoakceptację i nie potrzebujemy do tego żadnych narzędzi. A władzy, manipulacji i dowartościowania pożądają tylko ludzie nieświadomi wewnętrznej mocy i swojego boskiego rodowodu.
To nie zmienia faktu, że pieniądz jest na tym świecie – jak potężny lew wypuszczony na arenę – niezwykle groźnym aspektem zagłady wszystkiego czym jesteśmy. Z drugiej strony – rozumiany, obłaskawiony i kochany staje się dobrym sprzymierzeńcem. Czyż mogą być gdziekolwiek we wszechświecie ciekawsze lekcje? Nie sądzę. Nie ma w moim odczuciu większego wyzwania, niż zrozumienie energii pieniądza i świadome zapanowanie nad jego mocą. Nie mam też złudzeń, że bycie bogatym wcale nie jest dowodem jakiejkolwiek zdolności. Znam wiele osób, którym w sensie finansowym niczego nie brakuje, a są głęboko nieszczęśliwi. Nie mają nie tylko świadomości energii pieniądza, ale też nie maja żadnej nad nim mocy. Po prostu mają pieniądze, tak jak inni maja psy, koty czy rude włosy na głowie. Dusze doświadczają w różnych warunkach, bo wybierają sobie różne drogi rozwoju, dlatego jeden rodzi się jako nędzarz, a inny może być bardzo bogatym człowiekiem.
Posiadanie majątku nie ułatwia rozwoju, ponieważ spontanicznie wsadza nas w strefę komfortu i rozleniwia. Człowiek, który wszystko ma, niczego nie szuka. Mówią o tym nauczyciele duchowi. Przypomnijmy sobie słynne słowa o tym, że łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego, które jest tu metaforą Oświecenia czy też odnalezienia własnej boskości – jakkolwiek chcemy to rozumieć. Dlatego właśnie materia jest takim cudownym wyzwaniem i niepowtarzalnym nauczycielem. Nigdzie w całej galaktyce nie znajdziemy lepszego nauczyciela niż pieniądz, który zmusza nas do nauki zarówno kiedy jest i kiedy go nie ma. Wystarczy, że istnieje. To doprawdy genialne zjawisko! A na dowód jego mocy przypomnę dla odmiany, że Budda Gautama urodził się w bardzo bogatej królewskiej rodzinie i znudzony luksusem wyszedł ze swojego pałacu na ulicę, tylko po to, by zobaczyć śmierć, nędzę i choroby. Ten paradoks popchnął go, jak wiemy, w stronę poszukiwania Oświecenia.
Podsumowując, zwracam uwagę na sens złotego środka. Nie można pomijać materii i traktować jej jako czegoś niegodnego. Jest wspaniała i mądra. Rozumiana właściwie, służy duchowi i jego mocy. Ale nie można też zachłystywać się samymi zmysłami i nadużywać tego wszystkiego, co fizyczne. W każdym momencie istnienia warto pamiętać, kim w istocie jesteśmy. Nasz duchowy rodowód zobowiązuje. Wymaga od nas świadomości naszej boskiej natury i umiejętnego korzystania z wewnętrznej mocy. To duch jest na pierwszym miejscu i to duch, jako Jedność ze wszystkim co jest, zarządza tym, czego dotykamy. Nasz umysł ma moc by generować myśli, które kreują fizyczny wszechświat, tworząc tym samym naszą rzeczywistość. Fizyczny aspekt istnienia nie jest iluzją, lecz tworzywem, które duch może twórczo kształtować. Szanujmy materię i doceniajmy jej piękną plastyczność, dopóki jest nam dane gościć w jej cudownym świecie.