Po świecie krążą różne historie i pojawiają się rozmaite, czasem bardzo dziwne teorie. Wszystko po to, aby menu z którego wybieramy, było jak najbogatsze. Tylko dzięki temu rozwijamy swój intelekt, emocje i ducha. Podejmując decyzje, wykonujemy ruch energetyczny i wpisujemy się w określoną warstwę wszechświata. Dlatego nawet wtedy, kiedy piszemy bzdury lub wierzymy w bzdury, nie popełniamy błędu z poziomu duchowego, a jedynie pozwalamy, by wszechświat osadził nas w płaszczyźnie, do której dorastamy. Daje nam w ten sposób dodatkowy czas na naukę. Gdyby wrzucił nas za wysoko, nie dalibyśmy rady. Nie warto się spieszyć. Warto iść za tym, co czujemy.
Dla tych, którzy są na płaszczyźnie wibracji zbliżonej do mojej, słów kilka o dziwacznych hipotezach na temat Reiki. Nie warto denerwować się tym, że ktoś wypisuje kłamstwa. Nie warto wchodzić z takim człowiekiem w dyskusję. To jego świat i w tamtej rzeczywistości to święta prawda. Zawsze znajdą się osoby na podobnym poziomie, które będą mu klaskać. To zjawisko jest dla nas lekcją tolerancji i poszanowania dla samostanowienia. Zostawimy takich ludzi z ich mitami. Niech sobie w nie wierzą, to ich rzeczywistość. Ale też pamiętajmy, że nasza myśl zasila to, na czym się skupiamy. Pisałam już o tym w swojej książce, że dlatego nie warto takim teoriom dawać uwagi.
Proszę, zwróćcie uwagę, że są osoby, które wierzą głęboko w to, że Ziemia jest płaska, a wszystkie zdjęcia zrobione z satelity są tylko fałszywką. Czy chcemy z nimi dyskutować i przekonywać ich, że są inteligentni inaczej? To bezcelowe. Nie uwierzą, a my stracilibyśmy tylko niepotrzebnie mnóstwo energii. Widzę sens w różnorodności i w tym, że takie teorie istnieją po to, aby nikt nie szedł przez życie ślepo na autopilocie, tylko zatrzymał się i uczciwie zadał sobie pytanie: jaka jest moja prawda? W co wierzę? Co ze mną harmonizuje?
Podobnie rzecz ma się z Reiki. Nie każdemu musi się ta metoda podobać, a wszystkie koszmarne argumenty kontrujące sens Reiki powstały po to, by nas zatrzymać i zmusić do myślenia. Czasem bardziej do odczuwania. Zawsze do dokonania wyboru właściwego dla nas. Każde oskarżenie rzucane przeciwko Reiki służy temu, aby nasz wybór płynął z głębi serca. Abyśmy byli pewni tego, czego pragniemy. Abyśmy wierzyli w Reiki i prowadzili tę energię swoją mądrością, pewnością i zaufaniem. Bo energia płynie za naszymi przekonaniami.
Kiedy kupujemy sobie buty czy torebkę, to nie ma wielkiego znaczenia. Kiedy wybieramy głęboko duchową ścieżkę o potężnej mocy, nie możemy traktować jej jak nowych butów. Nie możemy zajmować się Reiki, bo tak poleciła nam sąsiadka czy koleżanka albo po to, by zaimponować znajomym. Reiki transformuje nas bardzo głęboko i prowadzi bezpośrednio do silnego połączenia z Najwyższym Źródłem. I chociaż nie broni nam radości i podejścia pełnego dobrego humoru, to jednocześnie wymaga poważnego traktowania. Pewności i zaufania. Bez tego nie może działać w pełni.
Nie sposób przedstawić tu wszystkich absurdalnych zarzutów wymyślanych przeciwko pracy z energią. Nie ma to zresztą żadnego sensu, bo lepiej – jak wspomniałam – nie dawać im uwagi. Ale jeden przykład chcę pokazać, ponieważ pomoże on zrozumieć, jak działa energia duchowa u ludzi. Ktoś pokazał mi artykuł, w którym autorka straszyła czytających, że nauczyciele Reiki ukrywają „otwieranie kanałów” w czasie inicjacji. I przez te „otwarte kanały” wpadają w człowieka różne ciemne byty. Mit to tak stary, jak samo Reiki.
Kiedy trzydzieści lat temu robiłam swoją Jedynkę, mój Mistrz ze śmiechem nas zapewniał: „pamiętajcie, że żadnych kanałów wam tu nie będę otwierał, to plotki”. Dzisiaj sama inicjuję, wiem, co robię i jak. Niczego nie otwieram. Każdy człowiek i każda czująca istota na Ziemi pobiera energię nazywaną „KI” od momentu przyjścia na świat. Dostrojenie w Reiki jest pogłębieniem poboru tej energii. Cokolwiek robiliśmy przed inicjacją, to samo możemy po. Cokolwiek się nas czepiało przed inicjacją, może się czepiać i po. Rzekłabym, że jesteśmy tacy sami po inicjacji jak przed, ale jest jedna istotna różnica: dostrojenie w Reiki wzmacnia naszą Boską Naturę. Po dostrojeniu więcej w nas Boskiego Potencjału niż przed. Więcej. Bo mamy go w sobie od urodzenia.
Ciekawostką w opisywanym artykule są dwie rzeczy. Pierwsza to jeden z komentarzy, w którym ktoś powołuje się na „wypowiedź ciemnego bytu”, który chwali się, że podczepia się przez Reiki. Pomijam oczywiste kłamstwo, bo wielokrotnie my – praktycy Reiki sprawdzaliśmy te kwestie. Reiki nie jest tramwajem, który przewozi złe energie od człowieka do człowieka. Dwa z czterech znaków, których używamy w Reiki Usui mają działania egzorcyzmu. Zatem to tylko podpucha dla ignorantów. Ale… zaciekawiło mnie, jak można wybrać sobie na informatora niską energię? Czysto teoretyczne pytanie, które powinno brzmieć: dlaczego ktoś rozmawia z niską energią zamiast ze Światłem, np. poprzez Kroniki Akaszy, w których stale słyszymy, że Reiki jest dobre i bezpieczne?
I tutaj druga ciekawostka – w artykule wspomniano, że Mistrzowie Reiki zapewniają uczniów, że Reiki to Miłość i Światło, a to rzekomo nie tak… Otóż jak najbardziej tak. Te dwie ciekawostki pokazują bardzo wyraźnie, że osoby, które tworzą tego typu argumenty, harmonizują z niskimi energiami, dlatego nie są w stanie zobaczyć ani poczuć prawdziwej natury Reiki. Wysokie wibracje Bezwarunkowej Miłości, których doświadczamy w stanie zaawansowanych praktyk duchowych (nie tylko Reiki), są niedostępne dla ludzi o niskiej energii. Dlatego właśnie tacy ludzie zaprzeczają istnieniu Dobra i Światła. Trochę tak, jak jaskiniowcy, którzy powtarzali, że po niebie tylko ptaki mogą latać, a ludzie nigdy, bo nie mają skrzydeł.
Cóż, mamy skrzydła, mamy samoloty, lotnie i rakiety, ale potrzebowaliśmy czasu, by oderwać się od ziemi. Nie każdy jest wizjonerem. Niektórzy uparcie trzymają się niskich wibracji, bo nie wiedzą, że można inaczej. Ktoś kto słucha „ciemnych energii”, komu bliżej do ciemności niż do Światła, będzie podświadomie uciekał od Jasności, ponieważ w jej blasku wyjdą na jaw wszystkie plamy na jego myśleniu. A jeśli ma nisko energię i nie kocha siebie, to boi się oceny i krytyki, boi się złych duchów i kary za grzechy. A przede wszystkim boi się Światła, które oświetli i obnaży jego słabości. Nie rozumie bowiem, że Światło nie ocenia, lecz uzdrawia.
Osoby na wysokim duchowym poziomie nie boją się Światła, lecz lgną do niego. Po tym możecie rozpoznać ludzi o czystych sercach. Szukają tego Światła wszędzie i wszędzie umieją je znaleźć. Świat jest wielowątkowy, ale widzimy tylko to, co mamy w sobie. Człowiek, który ma w sobie ciemność, wszędzie widzi ciemność i wszystko jest dla niego groźne. Człowiek pełen Światła, znajdzie je nawet w piekle, utka z niego linę i wespnie się do Nieba. Dlatego takich ludzi nazywa się Lightworkerami. Jednak do zauważania Światła naprawdę trzeba duchowo dorosnąć.
Rozwój polega na tym, że podejmujemy decyzję, czy posłuchamy tego wszystkiego, co oczernia i podważa sens Miłości Bezwarunkowej, czy swojego serca. Bo Prawda nie siedzi na naszym ramieniu, lecz w sercu. Serce jest portalem, który łączy nas z nasza Boską Naturą. Boskość w nas zawsze prowadzi nas do Światła. Kto ceni Światło, docenia Reiki. Nie każdy zaawansowany na duchowej ścieżce musi zajmować się Reiki, nie każdy musi lubić tę metodę. Są setki innych sposobów wzrastania. Ale duchowo zaawansowana osoba nie krytykuje Reiki, bo wie, czym ona jest, nawet jeśli z nią nie pracuje.
Ludzie wymyślający niestworzone rzeczy na temat szkodliwości Reiki są w duchowej piaskownicy. Lepią tam sobie babki z błota. To jest dla nich na ten moment właściwe. Nikt z nas nie powinien stawać nad piaskownicą i zmuszać ich do nauki trygonometrii. Nie zrozumieją. Ale któregoś dnia dorosną, wyjdą z piaskownicy i sami nauczą się tej trygonometrii. Zaczną rozróżniać Światło, Dobro i Miłość od tego, co tym wszystkim nie jest. We właściwym czasie, który wybrała dla nich dusza.
I nie myślcie proszę, że traktuję te osoby z pogardą. Traktuję je z pełnym zrozumieniem. Ja też kiedyś siusiałam w duchowe pieluszki i lepiłam babki z błota. Jak każdy. Przemierzyłam długą drogę do tego punktu, w którym dzisiaj jestem, a przede mną zapewne jeszcze wiele mil do pokonania. Doceniam każdy swój krok, za każdy jestem wdzięczna i wiem, że każdy człowiek powinien wykonać go w swoim tempie. Dlatego absurdalne i krytyczne teksty na temat tego, co jest w istocie czystym Światłem lub Miłością, nie są dla mnie punktem do jakiejkolwiek dyskusji. Są słupkami milowymi, które zatrzymują nas po to, byśmy na nowo świadomie dokonywali wyboru tego, co uważamy za właściwe dla nas.