Główna Horoskopy i analizy Kursy i konsultacje Kroniki Akaszy Publikacje O mnie Mapa strony
Prognoza
Do poczytania:
Metoda Evelyn Monahan
Z zasady jestem przeciwna mówieniu ludziom o przyszłości i to z wielu względów. Po pierwsze jakość wydarzenia, które ma mieć miejsce za dziesięć lat, może być dla naszego klienta zupełnie inna niż dzisiaj. Na przykład rozwód z partnerem, który zobaczymy w horoskopie, może być łaską, wolnością i wybawieniem w czasie, kiedy nastąpi, podczas gdy podanie tej informacji dzisiaj stanie się tragedią, ponieważ nasza klientka przeżywa na przykład apogeum swoich uczuć. Poza tym może sobie ona zadać pytanie: po co kontynuować ten związek, skoro i tak się rozpadnie? Czy nie lepiej poszukać zawczasu innego partnera?
To nie tylko problem samo spełniającej się przepowiedni, w której klient robi dokładnie to, co "wywróżył" mu niedowarzony astrolog. To przede wszystkim zmarnowanie niezwykle ważnych przeżyć. Nic nie dzieje się przypadkiem. W trakcie trwania związku kobieta i mężczyzna doświadczają uczuć i sytuacji, które mają wzbogacać ich dusze na drodze do Przeznaczenia. Rzucenie informacji o nietrwałości tego układu, zaprzepaszcza szansę autentyczności przeżyć, niweczy to, co mogłoby pięknego i budującego wydarzyć się w tym związku.
Może być całkiem odwrotnie, kiedy przychodzi do nas człowiek zdecydowany odejść od żony, która go zdradza, a my w horoskopie widzimy, że partnerka wkrótce na dobre pokłóci się i rozstanie z kochankiem. Jako prognosta mogłabym przekazać mu tą informację, aby wstrzymał się z rozwodem, bo wkrótce ona pokłóci się z tamtym drugim. Jednak jako psycholog zasugerowałabym, aby nie spieszył się z podjęciem decyzji, motywując to powagą zagadnienia. Wówczas przy szczęśliwym finale klient wierzy, że żona wróciła do niego, bo doceniła jego osobiste walory, a nie dlatego, że nie dogadała się z innym. Nie ma w tym zresztą żadnego oszustwa, bo gdyby kobieta rzeczywiście wybrała kochanka, to nie pomógłby żaden astrolog i rozstanie stałoby się faktem. Niemniej klient poinformowany o niesnaskach między żoną a jej przyjacielem, do końca życia zastanawiałby się: co by było, gdyby się nie pokłócili?
Pamiętajmy ponadto, że przyszłość jest zawsze w ruchu. Może się zdarzyć, że trafimy na osobę, która rozwija się intensywniej niż przeciętny człowiek. Przychodzi do nas zahukana gospodyni domowa zmartwiona materialnymi niedostatkiem i prognozując jej najbliższe dziesięć lat, odnosimy je do jej codziennych kłopotów. Tymczasem 3 lata później spotyka ona duchowego mistrza i spotkanie to działa tak piorunująco, że kobieta wyjeżdża do Indii i resztę życia spędza jako medytująca buddyjska mniszka, a egzystencjalne problemy (a także nasz horoskop) tyle ją obchodzą, co zeszłoroczny śnieg. Co prawda wytrawny astrolog zobaczy w horoskopie punkt spotkania z mistrzem i jego silny wpływ, ale jak głęboko wpływ ów sięgnie nie można sprecyzować. Przecież ta kobieta może codziennie medytować, przejść na wegetarianizm, uczęszczać raz w miesiącu na spotkania z innymi buddystami, ale nadal pozostawać żoną i matką troszczącą się o sytuację finansową rodziny. Horoskop jest mapą doświadczeń, z którymi się stykamy, natomiast nie determinuje naszych decyzji. Gdyby było inaczej, gdzież podziałaby się wolna wola człowieka?
Są wreszcie ludzie twórczo zmagający się z własnym losem, ludzie których nazwałabym "przekornymi". Znam przypadek kobiety, która na wieść o tym, że długotrwały konflikt z partnerem zakończy się ostatecznie rozstaniem, sygnalizowanym przez charakterystyczne tranzyty ciężkich planet, zdecydowała, że nigdy do tego nie dopuści. Udzielona przez astrologa informacja sprawiła, że obudził się w niej bojowy duch i wykorzystując wszystkie dostępne jej, nierzadko niemoralne i upokarzające środki, postawiła na swoim. Małżeństwo zostało uratowane, mąż nie odszedł. Nie wiem jednak czy będą żyli długo i szczęśliwie, czy nie lepiej byłoby, gdyby pozwoliła, aby prąd zmian odświeżył życie jej i jej męża. Kto wie czy nie byłoby lepiej gdyby pozwoliła mężowi odejść, a sama związała się z innym głęboko ją kochającym człowiekiem, który był biernym obserwatorem całej sytuacji. Nie wiem, w jaki sposób zapłaci za metody którymi się posłużyła, aby osiągnąć cel. Wiem tylko, że astrologiczna prognoza uruchomiła w niej potrzebę walki o coś, co jej zdaniem było słuszne.
Pojawia się tu nieuchronnie motyw astrologicznej etyki. Na ile mamy prawo ingerować w ludzkie losy? O ile astropsycholog, pracujący jedynie z radixem jest wyłącznie czymś w rodzaju katalizatora, ułatwiającego klientowi osobiste podjęcie decyzji, w oparciu o uzyskane na podstawie horoskopu informacje o własnych możliwościach, o tyle prognosta sugeruje, co nieuchronnie się zdarzy, częstokroć zmieniając nastawienie klienta do istotnych spraw.
Przebogaty warsztat technik predykcyjnych umożliwia nam (na przykład na podstawie ruchu Księżyca) określenie z dokładnością do jednego dnia, kiedy panu X złodziej wyjmie w tramwaju portfel z całą miesięczną wypłatą. Jaki sens ma jednak ta informacja? Jeśli uprzedzony o tym wydarzeniu klient, nie wyjdzie tego dnia z domu, może się zdarzyć, że niechcący strąci z półki wazę wartą tyle, ile jego półroczne dochody. Nie chcę straszyć nikogo nieuchronnością wydarzeń, a jedynie bezsensem uprzedzania ludzi o czekających ich doświadczeniach. Żadne wydarzenie nie jest dziełem przypadku. Wszystkie są niezbędnym krokiem rozwoju na ścieżce poznania, którą dusza sama sobie określiła schodząc na ziemię. Czy mamy prawo w to ingerować?
Bogusława M. Andrzejewska