Główna    Horoskopy i analizy   Kursy i konsultacje   Kroniki Akaszy  Publikacje   O mnie    Mapa strony

 

Prognoza

 

Do poczytania:

Prosperita

Myślenie kwantowe

Inspiracje Prosperity

Boskie Portfolio

Warsztaty

 

Uzdrawianie

Psychosomatyka

Wybaczanie

Wewnętrzne dziecko

Miłość bezwarunkowa

Kodowanie

Metoda Evelyn Monahan

Afirmacja

Mapa Marzeń

Felinoterapia

Żywioły

Aura Soma

Aromaterapia

Związki

Harmonia serca

Emocje

NAO

 

Czakry

Numerologia

 

Astrologia

Astropsychologia

Karmiczna

Prognoza

Etyka

Domy lunarne

Punkty astrologiczne

Astrologia domów

 

Astrologia Wedyjska

Sny

Anioły

Reiki

Kroniki Akaszy

Medytacja

Przebudzenie

Artykuły

Publikacje

Lektury

Linki

 

 

 

Z zasady jestem przeciwna mówieniu ludziom o przyszłości i to z wielu względów. Po pierwsze jakość wydarzenia, które ma mieć miejsce za dziesięć lat, może być dla naszego klienta zupełnie inna niż dzisiaj. Na przykład rozwód z partnerem, który zobaczymy w horoskopie, może być łaską, wolnością i wybawieniem w czasie, kiedy nastąpi, podczas gdy podanie tej informacji dzisiaj stanie się tragedią, ponieważ nasza klientka przeżywa na przykład apogeum swoich uczuć. Poza tym może sobie ona zadać pytanie: po co kontynuować ten związek, skoro i tak się rozpadnie? Czy nie lepiej poszukać zawczasu innego partnera? 

To nie tylko problem samo spełniającej się przepowiedni, w której klient robi dokładnie to, co "wywróżył" mu niedowarzony astrolog. To przede wszystkim zmarnowanie niezwykle ważnych przeżyć. Nic nie dzieje się przypadkiem. W trakcie trwania związku kobieta i mężczyzna doświadczają uczuć i sytuacji, które mają wzbogacać ich dusze na drodze do Przeznaczenia. Rzucenie informacji o nietrwałości tego układu, zaprzepaszcza szansę autentyczności przeżyć, niweczy to, co mogłoby pięknego i budującego wydarzyć się w tym związku.

Może być całkiem odwrotnie, kiedy przychodzi do nas człowiek zdecydowany odejść od żony, która go zdradza, a my w horoskopie widzimy, że partnerka wkrótce na dobre pokłóci się i rozstanie z kochankiem. Jako prognosta mogłabym przekazać mu tą informację, aby wstrzymał się z rozwodem, bo wkrótce ona pokłóci się z tamtym drugim. Jednak jako psycholog zasugerowałabym, aby nie spieszył się z podjęciem decyzji, motywując to powagą zagadnienia. Wówczas przy szczęśliwym finale klient wierzy, że żona wróciła do niego, bo doceniła jego osobiste walory, a nie dlatego, że nie dogadała się z innym. Nie ma w tym zresztą żadnego oszustwa, bo gdyby kobieta rzeczywiście wybrała kochanka, to nie pomógłby żaden astrolog i rozstanie stałoby się faktem. Niemniej klient poinformowany o niesnaskach między żoną a jej przyjacielem, do końca życia zastanawiałby się: co by było, gdyby się nie pokłócili?

Pamiętajmy ponadto, że przyszłość jest zawsze w ruchu. Może się zdarzyć, że trafimy na osobę, która rozwija się intensywniej niż przeciętny człowiek. Przychodzi do nas zahukana gospodyni domowa zmartwiona materialnymi niedostatkiem i prognozując jej najbliższe dziesięć lat, odnosimy je do jej codziennych kłopotów. Tymczasem 3 lata później spotyka ona duchowego  mistrza i spotkanie to działa tak piorunująco, że kobieta wyjeżdża do Indii i resztę życia spędza jako medytująca buddyjska mniszka, a egzystencjalne problemy (a także nasz horoskop) tyle ją obchodzą, co zeszłoroczny śnieg. Co prawda wytrawny astrolog zobaczy w horoskopie punkt spotkania z mistrzem i jego silny wpływ, ale jak głęboko wpływ ów sięgnie nie można sprecyzować. Przecież ta kobieta może codziennie medytować, przejść na wegetarianizm, uczęszczać raz w miesiącu na spotkania z innymi buddystami, ale nadal pozostawać żoną i matką troszczącą się o sytuację finansową rodziny. Horoskop jest mapą doświadczeń, z którymi się stykamy, natomiast nie determinuje naszych decyzji. Gdyby było inaczej, gdzież podziałaby się wolna wola człowieka?

Są wreszcie ludzie twórczo zmagający się z własnym losem, ludzie których nazwałabym "przekornymi". Znam przypadek kobiety, która na wieść o tym, że długotrwały konflikt z partnerem zakończy się ostatecznie rozstaniem, sygnalizowanym przez charakterystyczne tranzyty ciężkich planet, zdecydowała, że nigdy do tego nie dopuści. Udzielona przez astrologa informacja sprawiła, że obudził się w niej bojowy duch i wykorzystując wszystkie dostępne jej, nierzadko niemoralne i upokarzające środki, postawiła na swoim. Małżeństwo zostało uratowane, mąż nie odszedł. Nie wiem jednak czy będą żyli długo i szczęśliwie, czy nie lepiej byłoby, gdyby pozwoliła, aby prąd zmian odświeżył życie jej i jej męża. Kto wie czy nie byłoby lepiej gdyby pozwoliła mężowi odejść, a sama związała się z innym głęboko ją kochającym człowiekiem, który był biernym obserwatorem całej sytuacji. Nie wiem, w jaki sposób zapłaci za metody którymi się posłużyła, aby osiągnąć cel. Wiem tylko, że astrologiczna prognoza uruchomiła w niej potrzebę walki o coś, co jej zdaniem było słuszne.

Pojawia się tu nieuchronnie motyw astrologicznej etyki. Na ile mamy prawo ingerować w ludzkie losy? O ile astropsycholog, pracujący jedynie z radixem jest wyłącznie czymś w rodzaju katalizatora, ułatwiającego klientowi osobiste podjęcie decyzji, w oparciu o uzyskane na podstawie horoskopu informacje o własnych możliwościach, o tyle prognosta sugeruje, co nieuchronnie się zdarzy, częstokroć zmieniając nastawienie klienta do istotnych spraw.

Przebogaty warsztat technik predykcyjnych umożliwia nam (na przykład na podstawie ruchu Księżyca) określenie z dokładnością do jednego dnia, kiedy panu X złodziej wyjmie w tramwaju portfel z całą miesięczną wypłatą. Jaki sens ma jednak ta informacja? Jeśli uprzedzony o tym wydarzeniu klient, nie wyjdzie tego dnia z domu, może się zdarzyć, że niechcący strąci z półki wazę wartą tyle, ile jego półroczne dochody. Nie chcę straszyć nikogo nieuchronnością wydarzeń, a jedynie bezsensem uprzedzania ludzi o czekających ich doświadczeniach. Żadne wydarzenie nie jest dziełem przypadku. Wszystkie są niezbędnym krokiem rozwoju na ścieżce poznania, którą dusza sama sobie określiła schodząc na ziemię. Czy mamy prawo w to ingerować?

Bogusława M. Andrzejewska