Niepotrzebne spory

Niedawno pisałam o dojrzałości, która przejawia się między innymi łatwością wybaczania, poprzez świadome wybieranie pozytywnego myślenia i odpuszczanie wszystkiego, co nam nie służy. Dzisiaj chcę nawiązać do tego samego tematu i podpowiedzieć, że warto z tej mądrości korzystać wcześniej – zanim zacznie się konflikt. Uważam, że większości sporów i kłótni naprawdę można uniknąć, a wtedy w ogóle nie ma problemu z tematem przebaczenia i wszystkimi uciążliwościami płynącymi z żalu czy gniewu.

Obserwuję z ciekawością rozmaite spięcia na FB i bazując na wiedzy z NAO trenuję analizę osobowości. Ludzie są dla mnie czytelni jak książki pisane dużym drukiem. Bez trudności dostrzegam wzorce i lęki, które skłaniają rozmaite osoby do emocjonalnych wypowiedzi. Jednak to nie ma większego znaczenia, bo w gruncie rzeczy wszyscy mamy jakieś swoje zapisy. Ja też je posiadam i też na pewne kwestie będę bardziej wrażliwa niż na inne. Sztuka polega na tym, by dawać ludziom prawo do bycia sobą.

Posłużę się ostatnio zaobserwowanym przykładem. Pewna pani z obfitym biustem wstawia swoje zdjęcia, na których rzuca się z daleka w oczy bardzo głęboki dekolt. Warto wiedzieć, że epatowanie tą częścią ciała wcale nie oznacza nadmiernej seksualności czy jakiegokolwiek „wabienia” płci przeciwnej. Piersi są symbolem macierzyństwa, a obnażanie ich za dużym jak na przeciętne standardy dekoltem oznacza opiekuńczość i potrzebę zajęcia się problemami wszystkich dookoła. To tak w skrócie, nie zamierzam tu nikogo analizować, bo rzecz nie w tym, kto jaki jest i jakie potrzeby w sobie nosi.

Pani z dekoltem ma prawo wstawiać takie zdjęcia, jakie chce i lubi. Jeśli komuś to nie odpowiada, nie musi przecież oglądać jej profilu. Nie lajkuję tych zdjęć, bo mnie nie zachwycają, ale i nie komentuję, bo to nie moja sprawa, co kto sobie wstawia. Tymczasem, jak łatwo się domyślić, pojawia się tam jadowita krytyka. Ktoś nie wytrzymuje i mniej lub bardziej złośliwie ocenia te obrazki. Powiecie, że każdy ma prawo mówić, co myśli. Jednak moim zdaniem dojrzałość – w tym przede wszystkim dojrzałość duchowa – nie ocenia i nie dokucza.

Myślę, że ludzie często źle pojmują asertywność czy wolność słowa. Wydaje się im, że trzeba chlapać jęzorem, co tylko w głowie się urodzi. Otóż nie. Stąd właśnie biorą się konflikty – z niepotrzebnej nikomu krytyki. Bo czy pani z dekoltem prosiła o ocenę? Czy pytała kogoś: „a mogę taką stylizację mieć?” No, przecież nie. Jakim prawem ktoś w ogóle zabiera głos w tym temacie? Jeśli mu się nie podoba, może iść tam, gdzie ludzie ubierają się po szyję. Największą patologią naszych czasów jest wszechobecna potrzeba dokuczania i potępiania innej osoby. Czy naprawdę trzeba paplać byle jakie bzdury, aby tylko zaistnieć i poczuć się ważnym?

Nie odkryję Ameryki, kiedy powiem, że im bardziej zakompleksiona osoba, tym bardziej wytyka innych palcami i zwraca uwagę na każdą niedoskonałość u drugiego człowieka. Ale znowu nie chodzi o to, co zauważamy i co nam się nie podoba. Zawsze – zgodnie z naszymi własnymi zapisami – będziemy się krzywić na to, co dotyka naszych bolących miejsc. Sztuka polega jednak na tym, by to rozumieć i dawać innym prawo do bycia sobą. Zdjęcie z dekoltem nikomu krzywdy nie robi. A jeśli ktoś, będąc kobietą, nie posiada biustu i płacze widząc hojnie obdarzone przez naturę panie, to warto, by uczciwie zajął się swoją lekcją i pokochał siebie takim, jakim jest. Nie można ze złością wyżywać się na tych, którzy mają to, czego nam życie poskąpiło – to przecież jasne. Umniejszanie innych jest paskudną energetycznie strategią i nic dobrego nikomu nie daje.

Jedną z najpiękniejszych rzeczy na świecie jest różnorodność. Podałam przykład pani z dekoltem, ale pokażę też swoje własne doświadczenie. Mogę odczuwać przykrość na widok zdjęć moich znajomych, na których jeżdżą na nartach, tańczą, wędrują po górach, biegają czy skaczą ze spadochronem. Mi to nigdy dane nie będzie ze względu na stan mojego serca. Mogłabym pod każdym takim zdjęciem wpisać coś złośliwego z zazdrości, że ja nie mogę. Tylko po co? Czy to zmieni jakość mojego życia, czy tylko niepotrzebnie wywoła konflikt? Dla mnie to oczywiste, że nie można zaczepiać innych tylko dlatego, że ich doświadczenie wywołuje u nas trudne emocje.

Idąc dalej w tym rozważaniu, chcę wyraźnie powiedzieć, że tych trudnych emocji od dawna nie czuję. Moja dojrzałość polega na rozumieniu cudownej ludzkiej różnorodności i na akceptacji, że nie można mieć wszystkiego. Pogodziłam się z tym, że pewne rzeczy nigdy nie będą mi dane i skupiłam na tym, co mam. A mam tak dużo dobrych doświadczeń, tak dużo miłości, tak dużo sukcesów i tak dużo ludzkiego podziwu, że nie oddałabym swojego życia nikomu. Potrafię cieszyć się swoim istnieniem, chociaż z wielu spraw byłam zmuszona zrezygnować. Każdy z nas z czegoś rezygnuje. Ważne, by skupić się na tym, co zostaje i oszlifować to jak najdroższy diament.

Dlatego z uśmiechem mogę oglądać te wszystkie zdjęcia, na których ludzie mają to, czego ja nigdy mieć nie będę. Pamiętam bowiem, że ja też mam wiele i mam takie rzeczy, których inni dostać za żadne pieniądze nie mogą. Każdy z nas otrzymuje od życia wielkie bogactwo, tylko nie każdy je docenia, bo czasem całą uwagę kieruje na swoje braki. Zasilanie myślą braku wzmacnia to przykre poczucie, że wszechświat czegoś nam poskąpił. Możemy odkrywać nawet głęboki ból niesprawiedliwości. A różnorodność wyklucza zasadę: „każdemu po równo”, bo schodzimy tu na Ziemię, aby twórczo wykorzystać to, co dostajemy i z jednego ziarenka stworzyć bajeczny kolorowy ogród. Uwierzcie mi – nie warto zaglądać innym w kieszenie i okna, nie warto oceniać, czy ktoś ma więcej i lepiej niż my. Zwykle ci, którym najbardziej zazdrościmy przeszli piekło, o którym nam się nawet nie śniło.

A wracając do konfliktów – nie warto dokuczać innym, bo myślą, czują, ubierają się inaczej niż my. W opisywanym przykładzie z dekoltem – na złośliwy komentarz pani wstawiła swoją odpowiedź, a pod tą odpowiedzią wylały się pomyje od setek innych osób. Wszyscy, którzy poczuli się swojsko w niskich energiach pojechali jadowicie po tej, która krytykowała. A być może też i po pani z dekoltem. Nie opowiadam się po żadnej ze stron, bo to w ogóle nie ma tutaj znaczenia – pokazuję tylko, jak jedna wypowiedź uruchomiła lawinę zła, złośliwości, okrucieństwa i pogardy. Po co podbijać takie kwestie? Po co publicznie zasilać kłótnie? Po co zaczepiać? Zobaczcie sami, co to w efekcie przyniosło.

Oczywiście są tematy, które mogą wymagać naszej asertywnej interwencji. Ale z całą pewnością nie jest czymś takim głęboki dekolt. Ile energii zmarnowano tam na dyskusje, tłumaczenia, osądzanie, ocenianie. Bo przecież każdy musi mieć rację. To tylko drobiazg, ale tak zaczynają się wojny. Każdy musi mieć ostatnie słowo. Uważam, że dojrzałość nie lubi takiej zabawy, bo nade wszystko ceni sobie święty spokój. A nawet więcej – pokój. Kiedy pozwalamy, by każdy myślał sobie, co chce, to właśnie wtedy działamy na rzecz pokoju na świecie. Wiecie o tym? To wiedzcie i nie traćcie czasu na kłótnie o drobiazgi.

W swoim naiwnym umiłowaniu pozytywnej energii pomyślałam sobie, że wolałabym tam zdjęcie kwiatów albo kotów i sto zachwyconych serduszek z dobrymi życzeniami. Dobre słowa niosą Światło. Złe słowa rozlewają obornik po sieci. Wolę być tym, który prowokuje do pozytywnych wzruszeń i błogosławieństw, niż pyskatym potępiaczem wszystkiego, co nie jest po mojej myśli. Ale jest jak jest. Popatrzyłam. Pomyślałam. Westchnęłam i poszłam szukać kotów i kwiatów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 674
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu