Jednym z najważniejszych pytań, na które warto znać odpowiedź jest: czego naprawdę pragnę? Proste, ale wbrew pozorom rzadko kiedy znamy na nie odpowiedź. A wiedza o tym, czego w istocie chcemy doświadczyć, czy co chcielibyśmy posiadać jest warunkiem, aby to kiedykolwiek otrzymać. Nasza podświadomość, która daje człowiekowi energię do samorealizacji, potrzebuje pewnego drogowskazu, aby nas obdarować spełnieniem marzeń. Ale też po to, aby zapewnić nam dobre i przyjemne życie, zgodne z naszymi oczekiwaniami. Te oczekiwania trzeba umieć nazwać i poczuć, że są rzeczywiście tym, co dla nas ważne.
Nie mówimy tutaj o codziennych drobiazgach, kiedy na przykład mamy konkretny apatyt na lody pomarańczowe albo winogrona czy chcemy pojeździć na rowerze. Człowiek umie określić, co zaspokaja jego podstawowe biologiczne potrzeby takie jak jedzenie czy sen, czy sport. Spełnienie to coś więcej na głębszym poziomie. Teoretycznie każdy z łatwością odpowie, że chce być bogaty albo szczęśliwy. Może też przyznać, że marzy o miłości i udanym związku. W każdym z tych przypadków ogólnik nie jest wystarczającą dla podświadomości informacją.
Czym jest bogactwo? Albo stwierdzenie: „chcę mieć dużo pieniędzy”? Czy chodzi o wyjście z długów? O bezpieczeństwo i płacenie w terminie za czynsz i prąd? Czy może oznacza to własny jacht i wakacje na Seszelach? A może świadomość, że można wejść do sklepu z ciuchami lub książkami i kupić to wszystko, na co ma się ochotę? A może to tylko marzenie o konkretnym modelu samochodu, na które ciągle brakuje z obecnej pensji? Warto takie definicje doprecyzować, bo podświadomość komunikuje się obrazami. Bogactwo to dla niej puste słowo, ale już samochód, wycieczka czy spłata kredytu staje się czymś konkretnym.
W przypadku nowego auta czy wczasów pod palmami lepiej pracować z wizualizacją tej konkretnej rzeczy lub doświadczenia, ponieważ to działa szybciej i skuteczniej. Same pieniądze w sensie energetycznym to tylko papier, monety lub liczby na koncie. Jako istoty zmysłowe odbieramy świat poprzez pryzmat dotyku, zapachu, smaku, a przede wszystkim poprzez emocje. Czym innym jest prowadzenie wymarzonego auta, a czym innym myślenie o liczbach wyrażających jego cenę. Te liczby nic nie znaczą, ale już przyjemność prowadzenia samochodu, zapach nowej tapicerki, szybkość jazdy, płynność ruchu kierownicy – to działa bardzo mocno. Tworzy wielopoziomowy zmysłowy obraz, który jest podstawą matrycy energetycznej materializującej naszą rzeczywistość.
Wizualizacja odgrywa także rolę w tych wszystkich marzeniach, które nie dotyczą bezpośrednio finansów. Na przykład pragnienie szczęśliwego związku. To znowu tylko słowa. Bo czym jest szczęśliwy związek? Nie mówcie: „taki w którym jestem kochana i szanowana”, bo to wielka pułapka. Doświadczyłam tego, kiedy spotykałam się z przystojnym mężczyzną zakochanym we mnie do szaleństwa, a ja niestety nic do niego nie czułam. Męczyło mnie jego zachwycone mną spojrzenie, którym żebrał o wzajemność, a ja tej wzajemności dać mu w żaden sposób nie mogłam, bo kochałam kogoś innego. Przykre to bardzo.
Może zatem warto zdefiniować, czym jest dla nas szczęśliwy związek, unikając ogólników typu: „wierność, szczerość, noszenie na rękach”? Moim zdaniem ważniejsze jest wyraźne zaznaczenie: „kochanie z wzajemnością i wzajemne cieszenie się swoją obecnością”. Czasem szczerość jest też zbędna, bo wszystko jest względne. Jako przeciwieństwo kłamstwa – tak, to ważne, aby partner był prawdomówny i nie oszukiwał. Ale wcale nie musi ze szczegółami opisywać swojej przeszłości i byłych związków. Jedną z częstych przyczyn rozpadu relacji są rozmowy o tym, co było, bo nagle budzi się zazdrość, że z tamtą czy z tamtym było coś szczególnego i przestajemy spać w nocy rozmyślając obsesyjnie, czy to co teraz jest lepsze od tego, co wtedy.
Czego zatem pragniemy naprawdę? Jakiego związku? Jakiej partnerki czy partnera? Jaki ma być, co lubić? Warto dać sobie czas i przestrzeń, aby to uporządkować w myślach i nawet wypisać punkt po punkcie na kartce. Takie samo ćwiczenie proponuję osobom, które szukają dla siebie dobrej pracy – to też czasem ważne pragnienie. Trzeba zdecydować, jaka ma być ta praca: z ludźmi czy w ciszy, od świtu czy w dowolnych godzinach, z dobrym dojazdem, daleko czy blisko, a może we własnym domu, by nie dojeżdżać wcale? Wypisanie wszystkich elementów tego, co chcemy, pomaga zmaterializować w swoim życiu coś, co nas nie rozczaruje. Dodam, że to wiedza sprawdzona w praktyce.
Inne marzenia bywają jeszcze bardziej skomplikowane, bo czasem chcemy czegoś, co wcale nie jest dla nas dobre. Zdarza się nam podpatrzeć coś u innych, zaufać cudzym zachwytom. A przecież jesteśmy różni. Trzeba najpierw dobrze poznać siebie i umieć bez wahania określić, co lubimy, co nam sprawia przyjemność. Nie opłaca się kopiować innych tylko dlatego, że są popularni. Żyjemy tutaj dla siebie, a nie po to, by inni nam zazdrościli, czy z podziwem wydawali okrzyki. To my mamy doświadczać radości, błogości, przyjemności. Właśnie dlatego warto starannie ułożyć odpowiedzi na pytania, czego pragniemy, żeby doświadczać cudów, które otulą nasze serca prawdziwym poczuciem spełnienia.
Najwyraźniej można to zobaczyć na przykładzie wycieczek. Świat jest pełen różnorodności – jednych wabi narciarskimi stokami pokrytymi śniegiem, innych kusi plażą pod palmami, a kolejnych prowadzi przez niebieskie uliczki Marakeszu. Dla każdego coś innego. Warto wiedzieć, co jest dla nas. Znajomi proponowali mi kiedyś wspólny wyjazd w rejon Skandynawii. Odmówiłam. Mój mąż namawia mnie na podróż do Kanady. Ale to nie dla mnie – za zimno. Nie lubię takich klimatów. Gdybym lubiła podróżować i zwiedzać dla samego podróżowania – to każdy klimat jest do przyjęcia. Ale ja mam inne zainteresowania.
Opisywałam już swoje największe marzenie – Santorini. Spełniłam je, dotknęłam, doświadczyłam i wypełniłam siebie po brzegi niesamowitą ekstazą. To miejsce mnie zawołało i doskonale wiem, dlaczego. Nie mam innych podróżniczych tęsknot. Byłam w kilku krajach, na kilku ciepłych plażach pod palmami i tyle wystarczy. Dzisiaj zachwycam się wędrówkami po zielonych Beskidach i nie czuję potrzeby zwiedzania świata. Poza Santorini wszystko co kocham, mam tutaj w obrębie naszych granic. I na pytanie czego pragnę na wakacyjnej wyprawie, umiem bez wahania odpowiedzieć: pływania w ciepłym jeziorze, spacerowania po zielonym lesie skąpanym w słońcu i górskich widoków.
Na koniec to, co chyba najciekawsze – umiejętność określenia życiowego celu. Coś ponad bogactwem, związkiem czy pracą, takie kluczowe marzenie. To może być napisanie własnej książki, uratowanie ginących gatunków zwierząt, zamieszkanie z dala od cywilizacji czy nawet lot na Księżyc. Jedne rzeczy są łatwiejsze, inne trudniejsze. Za każdym razem jednak warto je precyzyjnie określić. W tym obszarze ludzie z reguły dobrze wiedzą, czego pragną i takie marzenie płynie rzeczywiście z głębin duszy.