Czas zmian

Dużo się mówi o zmianach w ostatnim czasie, który ewidentnie przynosi odczuwalny wzrost energii. Większość tekstów zachwyca się tymi zmianami, które z założenia mają być jak anielskie skrzydła wyrastające u ramion. Zło odchodzi, dobro wskakuje w jego miejsce i my oczywiście będziemy go z całą rozkoszą doświadczać. Nie brzmi to poważnie, prawda? Warto zatem wyraźnie sobie uświadomić, że zmiany oczywiście pojawiają się i przynoszą nam działanie w podwyższonej wibracji, ale nic nie staje się automatycznie czarne i białe. W pewien sposób niezmiennie będziemy pracować nad sobą, szukając więzów, które sami na siebie założyliśmy.

W gruncie rzeczy zatem żyjemy podobnie jak wcześniej. Kto chce, może poczytać artykuły o wielkich energetycznych zmianach, pisane pięć i dziesięć lat temu. Ten proces nie uderza obuchem i nie zamienia Ziemi w raj. Żyjemy cały czas podobnie – pracujemy, podejmujemy decyzje, spieramy się, zamartwiamy i cieszymy na przemian. Zmiana wibracyjna dotyka nas subtelnie pomagając odnajdywać dobro, zauważać piękno świata i podejmować bardziej pozytywne decyzje. Bo życie przecież to codzienne dokonywanie suwerennych wyborów. Robimy to cały czas.

Obiecałam Wam w październiku nową książkę z duchowymi opowieściami. Tymczasem do dzisiaj jej nie skończyłam. Wcale nie z braku weny. Otóż właśnie z powodu zmian, które i mnie dopadły bardzo indywidualnie. Zaczęłam przerabiać swoje lekcje i pojawiło się we mnie mnóstwo refleksji, w wyniku których usunęłam całkowicie jedną opowieść z książki, a dwóch innych nie napisałam. To moje przepracowania i moje wewnętrzne zmiany zatrzymały publikację. Każda książka jest wyrazem mnie samej, moich myśli i mojego subiektywnego spojrzenia na świat. Kiedy zaszła we mnie istotna transformacja, zmienił się też plan tego, co chcę przekazać innym. Dzisiaj jestem inna osobą, niż kilka miesięcy temu. Mam nadzieję, że lepszą i mądrzejszą. Czas pokaże.

Zmiany odnajdujemy w swoich indywidualnych procesach. W pracy. W twórczości. W podejściu do związku. W nauce. W decyzjach o nowych szkoleniach, które jeszcze rok temu wydawały się całkiem niepotrzebne. Przemieniamy się, rodzimy na nowo, zrzucamy stare ubrania i zużyte schematy. Określamy się od początku. Czasem dostrzegamy potęgę tego procesu zauważając wyłanianie się zupełnie nowej postaci, a czasem nie zwracamy na to w ogóle uwagi, jakby w codzienności pojawiła się tylko dodatkowa szklanka z herbatą. Każdy przechodzi to po swojemu. Niektórzy angażują się w transformację całym sercem, inni przechodzą ją niezauważalnie dla siebie.

Co ciekawe – czasem nawet nie zauważamy popychającej nas energii. Funkcjonujemy nawykowo w ustalonych poglądach, czujmy się bardziej lub mniej mądrzy i trzymamy sprawdzonych ścieżek. Najczęściej zmiana wymaga mocnego potrząśnięcia człowiekiem, aby zaufał temu, co się pojawia i odważył się zadziałać zupełnie po nowemu. Przychodzi problem, strata lub choroba i dopiero wtedy dajemy sobie czas i prawo do tego, by zadać sobie te wszystkie ważne pytania: co mi to pokazuje? Co należy zrozumieć? Co należy zmienić? Jaką część siebie trzeba uzdrowić, wprowadzając myśli na zupełnie nowe tory?

Zmiana wymaga odwagi. Trzeba bowiem wycofać się z tego, w co dotąd wierzyliśmy, co wydawało się takie oczywiste. Trzeba zrezygnować też z tych rozmaitych drobiazgów, które nas dowartościowują, pozwalają poczuć moc lub władzę. Trzeba zrezygnować ze skrawków manipulacji rzeczywistością i dostrzec większe dobro w tym, co dopiero ma nadejść. Przede wszystkim zmiana wymaga wiary w siebie i zaufania w harmonię wszechświata. To niełatwe. O ile są setki sposobów na podnoszenie poczucia własnej wartości, o tyle akceptacja świata takim, jakim jest, wcale nie wydaje się prosta.

Ale przede wszystkim zmiana wymaga odnalezienia esencji tego, co trzeba zmienić. Dzisiaj nic nie dostajemy na talerzu. To, co przychodzi łatwo, co nam sprzedają inni, bywa często iluzją. To cudze problemy i cudze wzorce, bo każdy zawsze mówi o sobie. Nasze własne zapisy są schowane głęboko. Trzeba mieć dużo wytrwałości – i ponownie odwagi – by sięgać do samej głębi jestestwa i wydobyć rozmaite niekorzystne kody na zewnątrz. Znając tak dobrze psychosomatykę i mowę ciała, znając tysiące metod pracy z symboliką, wierzyłam, że widzę klarownie każdy swój wzorzec. Tymczasem musiałam bardzo długo szukać, by zobaczyć to, co wymagało zmiany. Aczkolwiek oczywiście miałam to pod samym nosem.

Zatem transformacja wymaga przede wszystkim zauważenia tego, co nie służy ani nam ani światu. Wymaga śmiałości, by stanąć z tym oko w oko i mądrości, by wiedzieć, jak najlepiej to usunąć ze swojego pola energetycznego. Ale w tym wszystkim powinna też znaleźć się suwerenna decyzja i potrzeba takiej zmiany. Nic na siłę. Nic dla dogodzenia innym. Nic dla zabawy. To głęboki proces, który zadziała tylko wtedy, kiedy naprawdę pragniemy rozwinięcia skrzydeł i uwolnienia się od tego, co nas obciąża. Czasem kajdany są tak śliczne i kolorowe, że wcale nie chcemy się ich pozbyć. Czasem wrastają w nasze ciało tak mocno, że żal się z nimi rozstawać. A czasem mamy takie długie rękawy, że zwyczajnie ich nie dostrzegamy.

Bogusława M. Andrzejewska
Bogusława M. Andrzejewska

Promotorka radości i pozytywnego myślenia, trenerka rozwoju osobistego i duchowa nauczycielka. Pisarka i publicystka, Redaktor Naczelna elektronicznego magazynu „Medium”. Autorka wielu poradników rozwoju. Astropsycholog i numerolog oraz konsultantka NAO. Prowadzi szkolenia na temat wiedzy duchowej i prosperity. Pracuje z Aniołami, robi odczyty w Kronikach Akaszy. Jest nauczycielką Reiki i miłośniczką kryształów, kotów oraz drzew. W wolnym czasie pisze wiersze.

Artykuły: 659
0
    0
    Twój koszyk
    Nie masz żadnych produktówPowrót do sklepu